1 mld zł za okręt ratowniczy dla Marynarki Wojennej

Statek Ratownik

Podpisano umowę na skonstruowanie i budowę okrętu ratowniczego z programu Ratownik o unikalnych możliwościach przeznaczonego dla Marynarki Wojennej RP. Ma ona wartość 1 mld zł. Całe postępowanie na ten okręt ma długą i dość niesławną historię datującą się jeszcze od 2017 roku, a jednostka ta jest pilnie Marynarce Wojennej RP potrzebna.

Ratownik to jednostka wsparcia przeznaczona głównie do obsługi flotylli okrętów podwodnych, zwłaszcza do zabezpieczenia jej działań operacyjnych, ale także i do rozpoznania podwodnego. Umowę podpisały Agencja Uzbrojenia oraz konsorcjum skład, którego wchodzą: PGZ Stocznia Wojenna, OBR Centrum Techniki Morskiej i Polska Grupa Zbrojeniowa.

Cięcie blach na okręt rozpocznie się w terminie nie późniejszym niż 12 miesięcy od chwili podpisania kontraktu, czyli nie później niż 27 grudnia 2025 roku, zaś stępka ma być położona najpóźniej w lutym 2026 r. Wodowanie z kolei ma nastąpić od 12 do 18 miesięcy potem, czyli jeszcze w 2027 roku. Odbiór zakończy się na przełomie 2028 i 2029 roku. Okręt wejdzie w skład 3. Flotylli Okrętów w Gdyni.

Ratownik to spora jednostka o długości 96 metrów, szerokości 19 metrów i wyporności całkowitej 6500 ton z załogą 100-109 osób. Prędkość maksymalna ma wynosić 16 węzłów przy zasięgu 6000 mil morskich.

Podstawowe zadania, jakie ma pełnić to zabezpieczenie działań szkoleniowych i operacyjnych sił podwodnych własnych i sojuszniczych, a co za tym idzie SUBSAR, czyli udzielanie pomocy załodze uszkodzonego okrętu podwodnego i prowadzenie podwodnych prac ratowniczych. Jednostka jednak ma pełnić też inne zadania, jak poszukiwanie, lokalizacja i wydobycie zatopionej techniki wojskowej, ale także i eksploracja wraków czy wspomaganie operacji poszukiwania rozbitków i ratowania życia w systemie narodowej służby ratowniczej morskiej i lotniczej SAR. Okręt przy zdolnościach do współdziałania nie tylko z siłami własnymi, ale i państw NATO oraz wydzielonymi siłami państw Unii Europejskiej ma także prowadzić prace podwodne na różnych głębokościach, co oznacza stałe utrzymywanie ekipy do nurkowań głębokowodnych. Co prawda okręt jest optymalizowany do działań na Bałtyku, gdzie największa głębokość to Głębia Landsort (459 m) na południowy zachód od Sztokholmu, ale też Morze Bałtyckie charakteryzuje się dużą różnorodnością głębokości. Nie można też wykluczyć współdziałania z flotą państw NATO na innych akwenach.

Ratownik ma długą i dość niesławną historię jako żywo przypominającą historię Ślązaka/Gawrona. Pierwsze postępowanie na ten okręt zaczęło się we wrześniu 2017 roku i błyskawicznie, bo 27 grudnia 2017 roku podpisano umowę z konsorcjum składzie: PGZ, Stocznie Remontowa Nauta, PGZ Stocznie Wojenna i OBR Centrum Techniki Morskiej. Wartość umowy wyniosła 755 mln zł, zaś prace miano zakończyć przez końcem listopada 2022 r. Jednak z powodu „wzrostu kosztów zamówienia i przedłużającego się procesu realizacji” w końcu kwietnia 2020 gestor, czyli Inspektorat Uzbrojenia od umowy odstąpił.

Ale w lipcu 2022 r. do niej powrócono i rezultatem była w październiku tego samego roku nowa umowa z konsorcjum: PGZ, PGZ Stocznia Wojenna i Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej. Ale znowu – od umowy odstąpiono 21 lutego 2022 roku i kontraktu nie zawarto. Jako przyczynę podano „brak porozumienia w zakresie kosztów”. Wcześniej w kwietniu 2021 roku Polska Agencja Prasowa poinformowała, że dwóm oficerom z Inspektoratu Uzbrojenia, oficerowi Marynarki Wojennej i wiceprezesowi zarządu Stoczni Remontowej Nauta postawiono zarzuty ustawienia przetargu na okręt ratowniczy wartości 1,46 mld zł. Dotyczyło to pierwszego postępowania, tego z 2017 roku, ale wycena została podana dla drugiego postępowania z 2020 roku. Obecna umowa jest więc trzecią już próbą pozyskania tego okrętu przez Marynarkę Wojenną RP.