Turcja zmniejsza stopy repo, ale Erdogan nadal nie rozumie polityki pieniężnej

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan uważa, że stopy procentowe spadną w 2025 roku „wraz z inflacją”. Tymczasem turecki Bank Centralny rzeczywiście obniżył stopy procentowe i to po raz pierwszy od 2023 roku do 47,5% po bezprecedensowym wzroście o 4150 punktów bazowych do 50% i to w niecały rok, ale inflacja nadal gnębi turecką gospodarkę.

Tygodniowa stopa repo została obniżona z 50% do 47,5%, czyli o 250 punktów bazowych, co przekroczyło oczekiwania analityków, jednocześnie w komunikacie dodano, że następne decyzje będą podejmowane „rozważnie na każdym posiedzeniu, koncentrując się na perspektywach inflacji”, a Bank Centralny będzie reagował na wszelkie spodziewane „znaczne i trwałe pogorszenie”. Ekonomiści Banku spodziewają się, że inflacja spadnie do 21% do końca 2025 r. w związku z czym „miesięczna inflacja ma być uważnie monitorowana”, zwłaszcza że w ostatnich miesiącach nieco wzrosła z powodu cen żywności.

Według mediany sondażu ekonomistów Reutersa bank centralny miał obniżyć stopy do około 28,5% do końca 2025 r., a prognozy wahały się od 25% do 33%. Notatka analityków QNB stwierdza, że ​​komentarze banku centralnego wskazują na zamiar kontynuowania obniżek stóp procentowych w sposób kontrolowany. Można się więc spodziewać, że roczna inflacja spadnie nieznacznie poniżej 40% do marca 2025 r.

„W związku z tym widzimy duże prawdopodobieństwo obniżek o 250 punktów bazowych na każdym z dwóch posiedzeń w pierwszym kwartale” – napisali analitycy QNB.

Tymczasem Recep Tayyip Erdogan stwierdził, że inflacja jest zależna od tempa obniżania stóp procentowych.

„Zdecydowanie zaczniemy obniżać stopy procentowe. Rok 2025 będzie rokiem przełomowym. Stopy procentowe spadną, więc inflacja również spadnie. To dla nas konieczność” – powiedział podczas przemówienia w sobotę w prowincji Bursa. Jak dodał, w celu obniżenia inflacji „będą też stosowane inne narzędzia”.

Inflacja stanowi plagę Turcji. W 2022 roku osiągnęła 85%, na początku obecnego roku było to 75%, zaś lira spadła o 90% w ciągu siedmiu lat – z 3,8 do 35,3 za dolara. Oznaczało to zniszczenie zarobków i oszczędności całego pokolenia Turków z klasy robotniczej i średniej.

Jednak Erdogan dążył do obniżenia kosztów pożyczek, i to w okresie, kiedy ceny eksplozywnie rosły i to zarówno dla przedsiębiorstw, jak i konsumpcyjne. To „przepaliło”, jak twierdzą analitycy, większość rezerw Banku Centralnego, uderzyło w jego wiarygodność, spowodowało ucieczkę zachodnich inwestorów i masowe wejście kapitału spekulacyjnego. To jeszcze pogorszyło stan tureckich finansów i zmusiło Bank Centralny do wprowadzenia drogich i mało skutecznych polityk, które miały powstrzymać dolaryzację.

Jednak po wygranych wyborach półtora roku temu Erdogan mianował nowe kierownictwo banku centralnego z dużą niezależnością i powołał zespół ds. gospodarki, który zaczął ortodoksyjną politykę gospodarczą, czego przejawem było podniesienie przez Bank Centralny stóp procentowych z jednocyfrowych o 4150 punktów bazowych do 50% i to w niecały rok.

Bank Centralny zmniejszył także liczbę posiedzeń w 2025 roku z 12 zaplanowanych do 8. Analitycy co prawda spodziewali się, że na każdym posiedzeniu będą obniżane stopy procentowe, jednak jak widać z obecnych oświadczeń Banku nie ma tam przekonania do takiej polityki, mimo nacisków Erdogana. Premier Turcji stwierdził bowiem, że za utrzymującą się inflację w dużej mierze odpowiadają środowiska określone przez niego mianem „oportunistów”.

„Są tacy, którzy wykorzystują gospodarkę wolnorynkową. My też ich pokonamy. Najskuteczniejszą metodą jest bojkot przez nasz kraj tych, którzy wygórowanie podnoszą ceny” – powiedział.

Stopa repo utrzymywana była na poziomie 50% od marca. Roczna inflacja spadła do 47% w listopadzie br., co według Banku Centralnego jest trwałą tendencją, która ma doprowadzić w ciągu kilku kolejnych lat do osiągnięcia poziomu 5% będącego celem Banku. Jego kierownictwo stwierdziło, że popyt nadal zwalniał w czwartym kwartale, a dezinflacja jest w toku.

Premier Turcji zgodził się także na niższą niż 30% podwyżkę płacy minimalnej do 22 104 lir tureckich netto miesięcznie. Związki zawodowe żądały 70%, co wygenerowałoby potężny impuls inflacyjny, ale Erdogan zgodził się tutaj z opiniami bankowców, zaś cały rząd stwierdził, że zamierza utrzymać dyscyplinę fiskalną i kontynuować walkę z inflacją.