Grecja chce przyspieszyć spłatę 5 mld euro pożyczek ratunkowych, które otrzymała w czasie wielkiego kryzysu zadłużeniowego w 2010 roku. Kraj o mało wtedy nie wypadł ze strefy euro, obecnie jest zaś w relatywnie dobrej sytuacji finansowej.
Jak ogłosił premier Grecji Kyriakos Mitsotakis, kraj ten chce spłacić przynajmniej 5 mld euro w 2025 roku. Są to zobowiązania, które zapadają w latach 2033-2041.
„Bezlitośnie skupialiśmy się na dyscyplinie fiskalnej. To dowód zaufania, jakie mamy do naszych finansów publicznych” – powiedział premier Grecji w wypowiedzi dla Bloomberg TV.
Jest to kolejna grecka spłata pożyczek ratunkowych przed terminem. W grudniu kraj zakończy spłatę 7,9 mld euro z tzw. Greckiego Instrumentu Pożyczkowego. Jednak po raz pierwszy kraj ten spłaca przed terminem swoje zadłużenie długoterminowe.
Grecja uzyskała znaczną poprawę po kryzysie zadłużeniowym, który z przerwami trwał od 2010 do 2020 roku. Mimo tego już w czasie pandemii gospodarka Grecji osiągnęła lepsze wyniki niż cała strefa euro i oczekuje się, że tak będzie nadal w latach 2025-2026, co zresztą potwierdzają analitycy funduszy inwestycyjnych.
W szczytowym momencie kryzysu w latach 2010-2011 stopa bezrobocia w kraju osiągnęła niemal 30% a praca minimalna – 650 euro – była najniższa w całej strefie euro. W 2024 roku stopa bezrobocia spadła do 10,5%, a oczekuje się, że w 2028 roku spadnie do 8,5%. Koszty utrzymania są nadal wysokie, ale wiele podatków nałożonych lub podwyższonych w czasie kryzysu zostało obniżonych lub wycofanych.
Warto wspomnieć, że w 2023 roku Grecja odzyskała rating inwestycyjny, który straciła w 2010 roku przed programem ratunkowym. Obecne prognozy Komisji Europejskiej wskazują, że w 2025 roku PKB tego kraju wzrośnie o 2,3% zaś w 2026 roku o 2,2% w porównaniu ze średnią odpowiednio 1,3% i 1,6% dla całej strefy euro.
Mitsotakis przyznał, że relacja długu do PKB jest w Grecji najwyższa w strefie euro, co utrudnia gospodarkę finansową. W 2020 roku poziom zadłużenia osiągnął rekordowe 207%, ale oczekuje się, że w 2024 roku spadnie on poniżej 153%. Minister finansów Kostis Hatzidakis ujawnił we wrześniu br. plan obniżenia wskaźnika długu o następne 20 punktów procentowych do końca 2028 roku i potem jeśli się uda do 2030 roku do mniej niż 110%, co oznaczałoby światowy rekord spadku wskaźnika długu do PKB w czasie dekady.
Wysokie nadwyżki pierwotne, czyli dochody pomniejszone o wydatki z wyłączeniem odsetek – wraz z wcześniejszymi spłatami pożyczek ratunkowych i wpływami z prywatyzacji umożliwiły taki spadek greckiego zadłużenia. Rząd chce obecnie przejąć dochody z szarej strefy rozluźniając przepisy podatkowe dla firm MSP, by zwiększyć wpływy budżetowe i móc nadal obniżać podatki nie narażając budżetu.
Jednocześnie pozytywne sygnały płyną z greckiego sektora wytwórczego, który odnotował dobre wyniki w październiku br. Problemem jest niewielki popyt ze strony klientów.
Skorygowany indeks S&P Global Greece Manufacturing Purchasing Managers’ Index (PMI) wzrósł z 50,3 we wrześniu do 51,2 w październiku. Odczyt powyżej 50 wskazuje na wzrost, poniżej tej liczby na recesję. Problemem jest spadek zamówień drugi miesiąc z rzędu spowodowany osłabieniem zarówno popytu eksportowego, jak i krajowego. Spadł zwłaszcza ten pierwszy, głównie ze strony najlepszego klienta greckich firm, jakim dotąd były Niemcy i jest to pierwszy spadek zamówień eksportowych od 10 miesięcy.
„Pomimo słabszego popytu na środki produkcji, redukcja nie rozprzestrzeniła się na zatrudnienie, ponieważ producenci stworzyli miejsca pracy w efekcie silniejszego zaufania przedsiębiorstw do perspektyw na nadchodzący rok” – tak skomentowała odczyty Siân Jones, główna ekonomistka w S&P Global Market Intelligence.
Jak dodała, presja inflacyjna zelżała, inflacja kosztów produkcji zmniejszyła się trzeci miesiąc z rzędu, a ceny sprzedaży wzrosły najwolniej od ponad roku. Pozwoliło to firmom na utrzymanie bardziej konkurencyjnych cen towarów, co stymuluje sprzedaż. Firmy zaczęły też przyjmować pracowników czasowych i wypełniać wakaty, choć w wolniejszym tempie niż w I połowie roku. Nastąpił także spadek zaległych zamówień spowodowany przypływem pracowników. Jednocześnie producenci mimo kryzysu w Niemczech wyrażają optymizm co do przyszłej produkcji, inwestując w maszyny, reklamę i marketing oraz rozwój nowych produktów.