Analiza ISBiznes.pl: BRICS – prorosyjski blok polityczny czy może gospodarczy, ale prochiński?

Rozpoczyna się szczyt Grupy BRICS w Kazaniu a z nim coraz bardziej widoczna sprzeczność – czy BRICS ma być polityczną organizacją antyzachodnią i antyamerykańską, jak chce Rosja, czy grupą gospodarczą, jak chciałby tego Chiny, które nie zgadzają się na dominację rosyjskiej polityki w bloku. Jest to problem, który będzie narastać i może doprowadzić do rozsadzenia od wewnątrz całej organizacji.

Dwudniowy szczyt krajów BRICS, który rozpoczął się 22 października odbywa się „z rosyjską pompą i paradą”, jak stwierdził ironicznie lokalny kanał radiowy z Chabarowska. Jak powiedział doradca Kremla ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow, na szczycie „spotkają się przywódcy 32 krajów, a także najwyżsi urzędnicy organizacji regionalnych i Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres”. Rzeczywiście w Kazaniu pojawili się prezydent Chin Xi Jinping, premier Indii Narendra Modi i prezydent RPA Cyril Ramaphosa oraz przywódcy nowych członków BRICS z Iranu, Egiptu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Etiopii. Obecni będą też goście z innych krajów, jak choćby prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Nie będzie za to obecnego następcy tronu i rzeczywistego władcy Arabii Saudyjskiej Mohammeda bin Salmana czy prezydenta Brazylii Luiza Inacio Lula da Silva.

Oficjalnie blok BRICS to 45% populacji świata i 35% jego gospodarki w oparciu o parytet siły nabywczej. Ale z tym ostatnim jest problem, bowiem nie wiadomo jak liczona jest owa siła nabywcza, poza tym połowa całej ekonomicznej siły bloku pochodzi z Chin.

Już przed spotkaniem w Kazaniu pojawiły się istotne sprzeczności co do jego celu – Rosja chciałaby, aby szczyt pokazał „zjednoczone siły Globalnego Południa przeciw dominacji Zachodu”, tymczasem liderzy świata arabskiego i rządzący w Indiach i Brazylii wzywają prezydenta Władimira Putina do znalezienia sposobu na zakończenie wojny na Ukrainie. Osobną kwestią jest polityka Chin, które po okresie poszukiwania korzyści z wojny w Ukrainie obecnie szukają sposobu na przekonanie Putina, by zgodził się na rokowania pokojowe bez zaporowych warunków wstępnych.

Sam Putin dostrzega ten proces i obecnie stara się przedstawić mediom z krajów BRICS jako polityk ugodowy, promujący tę organizację „nie stawiającą się w opozycji do nikogo” i uważający jedynie, że „nastąpiła zmiana czynników napędzających globalny wzrost”.

„BRICS to stowarzyszenie państw, które współpracują w oparciu o wspólne wartości, wspólną wizję rozwoju i, co najważniejsze, zasadę uwzględniania wzajemnych interesów” – powiedział mediom na rozpoczęciu konferencji.

Jednak już na wstępie musiał odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących samej wojny i związanych nią problemów ekonomicznych oraz o perspektywy zawieszenia broni na Ukrainie. Jak łatwo było przewidzieć, stwierdził, że Kreml nie odda czterech zajętych regionów Wschodniej Ukrainy będących według niego „częścią Rosji”, mimo że w sumie armia Federacji nie zajęła ich całych. Żąda też by „długoterminowe interesy bezpieczeństwa Rosji zostały uwzględnione w Europie”. Jednak nawet portale kenijskie komentując początek szczytu skonstatowały, że próżno spodziewać się  jakichkolwiek negocjacji przed 5 listopada, czyli wyborami prezydenckimi w USA, zaś brazylijski „O Globo” komentując początek szczytu zauważył, że nawet jeśli w Rosji mówi się o zawieszeniu broni, to rozmowy na ten temat zaczną się najwcześniej w listopadzie.

Sytuacja na froncie jest zaś obecnie taka, że mimo pewnych sukcesów rosyjskich ataków letnio-jesiennych, która doprowadziły do zdobycia 511 km kw. Ukrainy, nadal Rosja kontroluje około 19% jej terytorium. Prawdą jest, że przejęła 80% Donbasu, czyli strefy przemysłowej obejmującej kopalnie i zakłady metalurgiczne Ukrainy w obwodach donieckim i ługańskim oraz mniej niż 70% obwodów zaporoskiego i chersońskiego. Ale kopalnie i zakłady metalurgiczne są tak zniszczone, że trzeba by je było praktycznie zbudować od początku, zaś obwód chersoński nie daje Rosji nic poza zdobytym terytorium, podobnie jak zaporoski. Putin lekceważąc te fakty powiedział jednak, iż Zachód zdał sobie sprawę, że Rosja wygrała już tę wojnę, ale jest otwarty na rozmowy oparte na projektach porozumień o zawieszeniu broni zawartych w Stambule w kwietniu 2022 r. Kreml zresztą od roku wykorzystuje okazję, aby przedstawić Putina jako osobę stawiającą czoła Zachodowi w próbie przekształcenia porządku globalnego.

I to jest właśnie ton, który denerwuje dyplomację chińską i nawet chińskie media, które zaczęły tłumaczyć, że Rosja nie wygrała z Zachodem i „teraz jest właśnie czas na rozmowy, by nie doprowadzić do sytuacji, w której obie strony z różnych względów nie będą już mogły usiąść do stołu rokowań” – zauważył „People’s Daily”.

Być może właśnie owego „doprowadzenia do stołu rokowań”, dotyczyło spotkanie Putina  z prezydentem Zjednoczonych Emiratów Arabskich szejkiem Mohammedem bin Zayedem Al Nahyanem. Spotkanie to w rezydencji Putina w Nowo-Ogaryowie pod Moskwą trwało od wieczora do północy. Wiadomo, że Putin wypowiedział się bardzo pochlebnie o „wysiłkach mediacyjnych w sprawie Ukrainy” podjętych przez szejka i saudyjskiego następcę tronu Mohammeda bin Salmana, nieobecnego w Kazaniu.

„Zapewniam, że będziemy kontynuować pracę w tym kierunku. Jesteśmy gotowi podjąć wszelkie wysiłki, aby rozwiązać kryzysy, w interesie pokoju, w interesie obu stron” – powiedział Putinowi szejk Mohammed.

Akronim BRIC został wymyślony w 2001 roku przez ówczesnego głównego ekonomistę Goldman Sachs, Jima O’Neilla. Podkreślił on wtedy potencjał wzrostu Brazylii, Rosji, Indii i Chin. Chiny i Rosja szybko doprowadziły do utworzenia ruchu na rzecz stworzenia bardziej sformalizowanej organizacji grupującej właśnie te kraje spotykając się bardziej formalnie. Grono to uzupełniła potem Brazylia, później zaś doszły RPA, Egipt, Etiopia, Iran i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Arabia Saudyjska, mimo że zgłosiła akces do organizacji, formalnie jeszcze do niej nie dołączyła.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy twierdzi, że do 2030 roku udział BRICS w globalnym PKB ma wzrosnąć do 37%, podczas gdy udział przypadający na Grupę Siedmiu głównych gospodarek zachodnich spadnie z 30% do 28% w tym samym okresie. Jednak już obecnie Bank Światowy stwierdził, że rachunek ten oparty jest głównie na rządowych prognozach rozwoju gospodarki chińskiej. Tymczasem zakładane przez rząd Chin 5% wzrostu PKB w obecnym roku jest nieosiągalne, zaś następne lata do 2030 roku mogą być już tylko gorsze. I jak pisze „The Hindustan Times” pomimo oficjalnych mów i zapewnień o jedności, żadnej jedności w BRICS nie ma, przeciwnie – różnice zdań co do tego czym ma BRICS być mogą stać się przyczyną „poważnego kryzysu organizacji”.

Rosja chce pokazać się jako „polityczny przywódca Globalnego Południa rzucającego wyzwanie Zachodowi”, zaś sam Putin poprzez szczyt w Kazaniu chce „wrócić do gry jako światowy przywódca”. Chiny chcą uczynić z BRICS blok gospodarczy ułatwiający chińską ekspansję ekonomiczną poza Azję. Dodatkowo wewnątrz bloku są też i inne podziały. Arabia Saudyjska ostatecznie nie zgłosiła akcesu do niego z powodu obecności Iranu – pomiędzy państwem ajatollahów i innymi krajami arabskimi też nie ma sympatii. Chiny i Indie mają dość napięte stosunki. Ponadto Indie są przeciwne dalszemu rozszerzaniu krajów BRICS i popierają kategorię „krajów partnerskich BRICS” bez prawa głosu. Nie chcą bowiem by była to polityczna grupa antyzachodnia kierowana przez Rosję lub promująca chińskie inwestycje. Zjednoczone Emiraty Arabskie interesują wyłącznie w „partnerskie stosunki gospodarcze z Chinami”, zaś wszelkie próby utworzenia „bloku Globalnego Południa rzucającego wyzwanie Zachodowi” spowodują, że ZEA zaczną się z organizacji wycofywać. Emiraty bowiem „mają bardzo dobre stosunki z krajami Zachodu, w tym ze Stanami Zjednoczonymi” i tak ma pozostać.

Mają w tym poparcie Brazylii i RPA, przy czym RPA nie zgadza się na zaproszenie żadnego dużego kraju afrykańskiego w rodzaju Nigerii uważając, że byłoby to zaproszenie Rosji do wygrywania przeciw sobie dwóch wielkich krajów afrykańskich.

Drugim polem podziału jest dyskusja dotycząca zmniejszenia zależności od dolara jako globalnej waluty rezerwowej. Kraje BRICS opowiadają się za wykorzystywaniem walut krajowych w płatnościach transgranicznych, ale Rosja promuje własny system. Na szczycie przedstawiono rosyjski raport, w którym omówiono możliwe zmiany właśnie w płatnościach transgranicznych pomiędzy krajami organizacji. Obejmują one rozwój sieci własnych komercyjnych banków w celu prowadzenia transakcji walutach lokalnych oraz ustanowienie bezpośrednich połączeń między bankami centralnymi, przy czym hubem byłby Bank Rosji i Ludowy Bank Chin. USA już stwierdziła, że wejście banków komercyjnych i centralnych krajów BRICS w tego typu system oznacza odcięcie ich od systemu SWIFT. Nie ma więc wielkiego zainteresowania rosyjskim pomysłem na szczycie bowiem państwa BRICS nie widzą konieczności ucieczki od systemu opartego na dolarze, jak dzieje się to w przypadku obłożonej sankcjami Rosji. Jak powiedział Wang Yiwei, dyrektor Centrum Studiów Europejskich Uniwersytetu Renmin w Pekinie, Rosja naciska mocno by zapadły na szczycie jakieś ustalenia dotyczące zdedolaryzowanego systemu płatności, co Chiny uważają za zbyt ambitne i przedwczesne.

Niechęć Chin łatwo zrozumieć. Promują bowiem juana jako alternatywną walutę rezerwową, zwłaszcza zaś juana cyfrowego, który jednak nie do końca wyszedł z okresu prób i testów. Ale przyjecie juana cyfrowego, w którym nadrzędnym podmiotem, rodzajem „głównego roota” wszystkich transakcji byłby Ludowy Bank Chin, oddałoby 1/3 światowego systemu finansowego w ręce Pekinu. A na to nie zgadzają się Indie, Brazylia, ZEA i RPA, a sama Rosja mocno się tego planu obawia.

Panuje jednak oficjalny optymizm, bowiem państwa od Malezji i Tajlandii po Nikaraguę i członka NATO Turcję oficjalnie są chętne do przyłączenia się do BRICS. Jednak jest mało prawdopodobne, by na szczycie w Kazaniu doszło do porozumienia w sprawie takiego rozszerzenia.

„Rozszerzenie BRICS jest wyraźnym znakiem, że globalna równowaga sił ulega zmianie. Jednak przyszłość grupy jest niepewna, biorąc pod uwagę jej duże uzależnienie gospodarcze od Chin i pogarszające się nastawienie do Chin wśród jej członków” – powiedziała Bloomberg Alicia Garcia-Herrero, ekonomistka z europejskiego think tanku Bruegel. Wtórował jej Jim O’Neill, ekonomista Goldman Sachs, który stwierdził, że rozszerzenie uczyniło grupę „wysoce polityczną”.

„Nie jestem pewien, jakiemu owocnemu celowi to służy poza byciem klubem, którego USA nie są częścią” – tak zauważył w listopadzie 2023 na forum w Londynie.

Z drugiej strony Fiodor Łukjanow, szef Rady Polityki Zagranicznej i Obronnej, think tanku doradzającego Kremlowi zauważył w wypowiedzi dla Reuters, że skoro tak wiele krajów chce dołączyć do BRICS oznacza to, że „wiele krajów chce powiązań niezależnych od Zachodu”. Nie ma jednak złudzeń co do ewentualnego politycznego charakteru grupy.

„Na razie wszyscy chcą po prostu zobaczyć, co mogą z tego zyskać” – dodał.