Rozmowa ISBiznes.pl: Chiny budują w Afryce

dr Aleksander Olech, afrykanista, analityk Defence24

W ciągu ostatnich 20 lat Chiny stały się największym dwustronnym partnerem handlowym Afryki Subsaharyjskiej. W 2023 r. wyniosło to rekordowe 282 mld dolarów całkowitego wolumenu handlu. Jednocześnie Chiny stały się największym dwustronnym wierzycielem Afryki, zapewniając krajom afrykańskim nowe źródło finansowania infrastruktury, górnictwa i energii. – twierdzi dr Aleksander Olech, afrykanista, analityk Defence24.

Marek Meissner, ISBiznes.pl (MM): Rosja współpracuje z juntami i miejscowymi elitami, podczas kiedy Chińczycy inwestują. Jak ocenia Pan poziom inwestycji chińskich w krajach afrykańskich i czy obecny przełom jakim jest powrót Chin do pożyczania Czarnej Afryce (na razie RPA) oznacza, że Chiny usiłują w Afryce zastosować manewr jaki zastosowały w Czarnogórze, tj. duże pożyczki za „zastawienie” Chińczykom najważniejszych działów gospodarki?

Aleksander Olech, afrykanista, analityk Defence24 (AO): Federacja Rosyjska nie miała i nie ma potencjału gospodarczego, aby konkurować w Afryce z Unią Europejską, Chinami, Turcją, Indiami, Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Japonią i Stanami Zjednoczonymi.  Zaczynają dominować Chiny, które budują kolejną infrastrukturę w krajach Afryki – od stadionów sportowych, przez autostrady, po budynki parlamentu i siedzibę Unii Afrykańskiej.

W ciągu ostatnich 20 lat Chiny stały się największym dwustronnym partnerem handlowym Afryki Subsaharyjskiej. Około 20% eksportu regionu trafia obecnie do Chin, a około 16% importu Afryki pochodzi z Chin. W 2023 r. wyniosło to rekordowe 282 mld dolarów całkowitego wolumenu handlu. Towary podstawowe – metale, produkty mineralne i paliwa – stanowią około trzech piątych afrykańskiego eksportu do Chin, podczas gdy zazwyczaj importują chińskie towary przemysłowe, elektronikę i maszyny. Jednocześnie Chiny stały się największym dwustronnym wierzycielem Afryki zapewniając krajom afrykańskim nowe źródło finansowania infrastruktury, górnictwa i energii. Udział Chin w całkowitym zewnętrznym długu publicznym Afryki Subsaharyjskiej wynosił mniej niż 2% przed 2005 r., ale do 2021 r. wzrósł do około 17%, czyli 134 mld dolarów. Chińskie bezpośrednie inwestycje na kontynencie wzrosły w ciągu ostatnich dwóch dekad. W 2003 r. roczny przepływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych z Chin do Afryki wynosił około 75 mln dolarów. Osiągnął on szczytowy poziom 5 mld dolarów w 2022 r., co stanowi około 4,4% całkowitych bezpośrednich inwestycji zagranicznych na kontynencie w regionie. Chiny wykorzystują formaty takie jak BRI oraz FOCAC.

Ciemną stroną chińskiej polityki na kontynencie jest polityka kredytowa. Chińskie pożyczki w Afryce wzrosły pięciokrotnie do 696 mld dolarów w okresie od 2000 roku, kiedy utworzono FOCAC, do 2020 roku. Chińscy pożyczkodawcy odpowiadają obecnie za 12% afrykańskiego długu publicznego i prywatnego, co czyni Chiny głównym aktorem w debacie na temat zdolności Afryki do obsługi zadłużenia i odpowiedzialnego zaciągania pożyczek. Chiny nie są jednak skłonne do umarzania długów, o czym przekonały się wysoce zadłużone kraje, takie jak Angola, Etiopia, Kenia i Zambia. Jednak chińskie inwestycje i pożyczki w Afryce spadły w ostatnich latach. Łączne nowe zobowiązania kredytowe w 2022 r. wyniosły zaledwie 995,5 mln dolarów w porównaniu z wysokim poziomem 28,5 mld dolarów w 2016 r. We wrześniu 2024 Chiny zorganizowały szczyt z Afryką. Przybyli wszyscy oprócz Eswatini przedstawiciele kontynentu. Dosłownie wszyscy. Pekin wiele obiecał, ale już przedstawił program najbliższych inwestycji na 50 mld dolarów.

Warto odnieść się do Chin, które również mają własne grupy płatnych najemników działających w Afryce, zatrudniające przede wszystkim emerytowanych wojskowych i policjantów, głównie w celu zabezpieczenia dostępu do wydobycia i wywozu zasobów naturalnych. Grupy te na razie nie angażują się w miejscową politykę, ale ich obecność wzmacnia akceptację dla najemników w Afryce, a przy ekonomicznym zaangażowaniu Pekinu może legitymizować ich zwiększoną działalność w przyszłości.

MM: Sprzeczne interesy w Czarnej Afryce Rosji i Chin są już widoczne. Już na szczycie Rosja-Afryka państwa afrykańskie skarżyły się, że jeśli chodzi o pomoc rozwojową „Rosja nie ma wiele do zaoferowania”. Odwrotnie Chiny, które na każdym kroku oficjalnie „stawiają na stabilność” i co prawda przekupują miejscową elitę, ale też inwestują, oczywiście w typowo kolonialnym stylu (infrastruktura portowa i transportowa, przemysł wydobywczy itd.), ale także np. w obiekty sportowe, kupują też własne media. Czy realny jest scenariusz, w którym w najbliższym czasie Rosja zostanie gospodarczo – ale i politycznie – wypchnięta z Czarnej Afryki przez Chińczyków i jak ta rywalizacja może wpłynąć na stosunki rosyjsko-chińskie na obszarze Afryki?

AO: W odróżnieniu od państw Europy Zachodniej, Rosja nie posiada negatywnej historii kolonialnej wobec krajów afrykańskich zarówno politycznie, jak i gospodarczo – choć prawdą jest, że kolonizowała i okupowała np. kraje Europy Środkowo-Wschodniej oraz próbowała skolonizować współczesny Somaliland. Co więcej, w historii części państw Afryki zapisała się jako wspierająca ruchy narodowowyzwoleńcze. Taki stan rzeczy wpłynął na pozytywne postrzeganie Rosji jako wspólnika w interesach. Przychylność wobec Moskwy obserwuje się także w udzielanym jej przez państwa afrykańskie poparciu w trakcie głosowań w Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ), chociażby przez wzgląd na umorzone długi.

Działania podejmowane przez Kreml w Afryce mają charakter wielotorowy: Kreml dostarcza uzbrojenie, najemników i eksploatuje zasoby Afryki. Stosuje też lobbing polityczny, co przekłada się zarówno na osiąganie celów politycznych, jak i na konkretne korzyści natury finansowej, w tym sprzedaż i modernizacja rosyjskiego sprzętu.

Pytanie, czy w ogóle istnieje jakaś rywalizacja na kontynencie afrykańskim pomiędzy Federacją Rosyjską a Chińską Republiką Ludową. Z całą pewnością Chiny mogą ekonomicznie więcej zaoferować całemu kontynentowi w dziedzinie infrastrukturalnej, fiskalnej, czy w ramach pomocy rozwojowej. Widoczną płaszczyzną rywalizacji może być jednak eksport uzbrojenia do partnerów afrykańskich. Dotyczy to jednak dużo szerszego obszaru aniżeli samej Rosji czy ChRL, ponieważ broń do Afryki eksportuje chociażby Turcja, ZEA czy wciąż Francja. Rosja utraciła pozycję największego eksportera broni na kontynent, który miała w latach 2017-2021 – wszystko w związku z Ukrainą. Pozostawia to pole do zagospodarowania m.in. dla ChRL, którym w 2022 udało się sprzedać drony CH-5-UAV do Algierii. Państwa kontynentu afrykańskiego dużo chętniej dążą jednak do multilateralizacji świata, a nie powrotu do systemu dwubiegunowego. Dlatego kontynent afrykański chętnie wysłuchuje ofert od każdego partnera, który gotów jest przedstawić odpowiednią ofertę.

Działania Grupy Wagnera w Afryce to przede wszystkim zyski z surowców i współpracy z krajami Afryki, przez co finansują działania zbrojne m.in. w Ukrainie i Syrii. Ponadto rekrutują w niestabilnych krajach Afryki i prowadzą działania na coraz większą skalę – vide AfrikaCorps. Obecnie podzieliłbym to na dwa sektory, oczywiście to szybko ewoluuje: Rosja to obecność militarna i polityczna z wybranymi porozumieniami handlowymi i energetycznymi, korzystając z relacji od lat. Chiny to współpraca ekonomiczna i kredytowa, którą silnie wspierają inwestycje infrastrukturalne i miękka polityka wpływu, co przekłada się na chęć współpracy z Pekinem.

MM: Do niewyspecyfikowanych „krajów afrykańskich” ruszyła też misja z Iranu, o czym napisała agencja Tasnim. Sprawa wydaje się prosta – chodzi zapewne o to, by zintensyfikować miejscowe środowiska islamskie i narobić jak najwięcej problemów zaangażowanym w Afryce krajom Zachodu… a może chodzi o coś jeszcze? Jakie Iran może mieć interesy polityczne i gospodarcze w Afryce?

AO: Iran ma nową wizję dla Afryki, ale dalej mocno ograniczone zasoby. Teatr Bliskiego Wschodu pozostaje priorytetem, a przy tym inwestycje są stanowczo za małe, aby faktycznie zbudować własną strefę wpływów.

Iran w Afryce poszukuje swojej pozycji w środowisku międzynarodowym. Wychodzenie poza kontekst regionalny pozwala mu także nakładać presję na swoich globalnych rywali, w głównej mierze Stany Zjednoczone. Afrykańska polityka Iranu jest także spowodowana potrzebą reagowania na zachodnie sankcje oraz eksportowania ideologicznej linii rewolucji islamskiej. Iran podjął poważniejsze i intensywniejsze kroki w celu rozszerzenia tego, co konceptualizuje jako „oś oporu”, zwłaszcza po zabiciu Qasema Soleimaniego. Ismail Qaani wyznaczony został nawet przez Najwyższego Przywódcę Alego Chamenei do „rozszerzenia strategicznej głębi kraju poza Bliski Wschód na Afrykę”. Irańskie działania z dziedziny softpower są realizowane od czasów rewolucji islamskiej poprzez takie ciała, jak Fundacja Mostazafan, Irański Czerwony Półksiężyc, Ministerstwo Wyznań Islamskich i Kultury, Organizacja Kultury i Komunikacji Islamskiej oraz Uniwersytet Al-Mustafa. Oprócz tych instytucji zaangażowane są grupy parlamentarne, stowarzyszenia przyjaźni, izby handlowe, organizacje charytatywne, seminaria religijne i uniwersytety. Iran twierdzi, że stoi po stronie uciskanych na całym świecie przeciwko ciemiężcom. Jest to wyraźnie podkreślone w kilku częściach konstytucji Iranu – tak zresztą stanowi 154. artykuł irańskiej konstytucji. Przypadek afrykański w polityce zagranicznej Iranu jest interesujący ze względu na trójwątkowe podejście. Jeśli partner – państwowy lub nie – nie jest podmiotem muzułmańskim, to oferowana jest mu pomoc z dziedziny humanitarnej, jeśli jest muzułmaninem nie-szyitą, Iran podkreśla „jedność”, argumentując, że „różnice sekciarskie nie mają znaczenia” i że „powinien istnieć zjednoczony front przeciwko wrogom islamu”. Całkowite wsparcie może być zapewniane szyitom, włącznie z bezpośrednim zaangażowaniem militarnym. Polityka afrykańska Iranu stoi pod znakiem 5 wektorów: neutralizacja skutków sankcji zachodnich, rozszerzenie rywalizacji z USA i Izraelem, wychodzenie z izolacji politycznej, eksport ideologii rewolucji islamskiej, osiągnięcie statusu mocarstwa i projekcja możliwości poza region Bliskiego Wschodu.

Warto wskazać, że działalność Wagnerowców można porównać do części irańskich sił zbrojnych. Tak jak działalność Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) rozprzestrzeniła się od Iranu po Syrię i jeszcze dalej, tak działalność Grupy Wagnera rozwija się od Ukrainy po dużą część Afryki. Wykorzystywanie samowystarczalnych grup bojowych lub PMC jest częścią strategii doktryny wojennej, jak to bywa m.in. w Rosji i Iranie, a model ten stopniowo staje się normą w trakcie konfliktów zbrojnych. IRGC stworzył systemowy model ustanawiania obecności w niestabilnych państwach i regionach, a następnie współpracował z firmami fasadowymi i spółkami w zakresie finansowania i obchodzenia sankcji. Grupa Wagnera podąża podobną drogą. Co więcej, Wagner służy Moskwie jako narzędzie polityki zagranicznej, tak samo jak IRGC dla Iranowi – również w wielu krajach Afryki.

Dziękuję za rozmowę.