Analiza ISBiznes.pl: Firmy żyjące z e-pojazdów pozostają optymistyczne mimo spowolnienia na rynku

Coraz więcej danych pokazuje wyraźne spowolnienie, a nawet spadki na rynku sprzedaży samochodów elektrycznych w Europie, w tym w Polsce. Mimo to przedstawiciele polskich przedsiębiorstw działających w branży sprzedaży akcesoriów dla elektromobilności, z którymi rozmawiał ISBiznes.pl, nie dostrzegają, żeby warunki ich działania w jakikolwiek sposób pogorszyły się w ostatnich miesiącach i nie spodziewają się tego również w przyszłości.

Według najnowszych dostępnych danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), po siedmiu miesiącach 2024 roku rejestracje samochodów w pełni elektrycznych (BEV) w krajach Unii Europejskiej zmniejszyły się o 0,4% względem okresu styczeń-lipiec 2023 roku, a rejestracje hybryd plug-in (PHEV) spadły o 4,1% r/r, podczas gdy rynek motoryzacyjny ogółem wzrósł w tym czasie w UE o 3,9% r/r. W efekcie udział pojazdów BEV w rejestracjach zmniejszył się w tym okresie z 13% do 12,5%.

Głównym motorem tych spadków był największy w Unii rynek niemiecki, gdzie rejestracje BEV zmniejszyły się po 7 miesiącach roku o 20,1%, a w samym lipcu aż o 36,8%, jednak spadki zanotowano także w dziewięciu innych krajach Unii, m.in. w Austrii (-5,9% r/r), Finlandii (-30% r/r), Irlandii (-24,9% r/r), Rumunii (-20,9% r/r) czy Szwecji (-19,4% r/r). Z drugiej strony wciąż więcej krajów Wspólnoty zanotowało wzrost sprzedaży elektryków, w tym tak znaczące jak Belgia (+47,3% r/r), Czechy (+43,4% r/r), Dania (+51,3% r/r), Francja (+13,3% r/r), Węgry (+59,9% r/r) czy Włochy (+6,7% r/r).

W Polsce po 7 miesiącach roku sprzedaż elektryków wzrosła o 3,8% do 10 tys. sztuk, jednakże przy wzroście rynku ogółem o 16,4% oznacza to spadek udziału BEV do 3,1% w porównaniu do 3,5% rok wcześniej.

Co gorsza, na razie nie widać spodziewanego odwrócenia tego trendu, bo jak wynika z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), w sierpniu spadek rejestracji elektryków wyniósł aż 20,7% i był zdecydowanie najwyższy w tym roku. Jeżeli zatem w segmencie BEV rzeczywiście nastąpi odbicie, to jeszcze jakiś czas na nie poczekamy.

Polskie firmy pozostają optymistyczne

Mimo to polskie przedsiębiorstwa, które koncentrują się na sprzedaży akcesoriów dla branży elektromobilności zachowują pełen spokój i nie widzą sygnałów, które wskazywałyby na to, że sytuacja na rynku przełoży się na ich wyniki sprzedażowe.

„Spadki dynamiki sprzedaży samochodów elektrycznych zaczęły być odczuwalne w wakacje 2023 roku. Patrząc np. na notowania firmy Wallbox, można dostrzec, że wtedy i u niej zaczyna się trend spadkowy, więc można to potraktować jako pewnego rodzaju zależność. U nas jest inaczej, bo relatywnie niedawno weszliśmy na poważnie w kategorię EV. Długo przygotowywaliśmy się do debiutu z autorskimi produktami (wcześniej bazowaliśmy częściowo na gotowych rozwiązaniach). Chcieliśmy wystartować na poważnie z asortymentem, który wniesie coś nowego względem konkurencji. Efektem jest to, że mamy wzrosty – w kategorii ładowarki EV pierwsze półrocze 2024 roku mamy o 1% lepsze sprzedażowo względem pierwszego półrocza 2023, pomimo spadków na rynku” – mówi w rozmowie z ISBiznes.pl Paweł Ochyński, prezes spółki technologicznej Green Cell, której portfolio obejmuje akcesoria do ładowania.

Według niego, jest na to proste wyjaśnienie.

„Sytuacja na rynku w mniejszym stopniu odbija się negatywnie na mniejszych, innowacyjnych firmach, które dopiero zdobywają swoją pozycję dzięki wykorzystaniu zaawansowanych rozwiązań. Prognozujemy, że w kategorii EV przewagi będą teraz zyskiwać projekty mogące się wyróżnić dopracowaną stroną software’ową, bo na to zwracają uwagę coraz bardziej świadomi użytkownicy EV oraz osoby rozważające przesiadkę do elektryków” – wskazuje Ochyński.

„Na wyniki sprzedaży takiej firmy jak nasza w mniejszym stopniu wpływa sprzedaż masowa, a w większym ekskluzywne kontrakty np. z producentami samochodów (w 2023 roku podpisaliśmy umowę z Kia, a w tym z SsangYong i BYD). Tutaj również ogromną rolę odgrywa fakt, że akcesoria są zaawansowane technologicznie i wyróżniają się w gąszczu wątpliwej jakości produktów do ładowania aut, na które narzekają użytkownicy” – przekonuje prezes Green Cell.

„Mimo, że w I półroczu w zasadzie nie wprowadziliśmy na rynek nowych urządzeń (HabuDen weszło do sprzedaży dopiero pod koniec tego okresu – 20 czerwca), można wskazać również argument efektu niskiej bazy, bo pod względem wolumenów wciąż znacznie odbiegamy od dostawców o ugruntowanej pozycji, choćby wspomnianego Wallboxa” – podsumowuje Ochyński.

Polski rynek wciąż musi gonić Zachód

Wpływu obecnej sytuacji na rynku rejestracji elektryków na swoją sprzedaż nie widzi także spółka Hazel z Dąbrowy Górniczej, oficjalny dystrybutor w Polsce stacji ładowania włoskiej firmy Alpitronic.

„Nie odczuwamy na razie trendu spadkowego w sprzedaży akcesoriów do ładowania, wręcz przeciwnie, widzimy coraz większe zainteresowanie naszymi produktami. Informacje dotyczące spowolnienia na rynku elektryków moim zdaniem spowodowane są po pierwsze zamieszaniem z programem „Mój elektryk”, a po drugie coraz większym rynkiem używanych samochodów elektrycznych. Z drugiej strony widzimy, że coraz bardziej napiera rynek chiński, więc nie wydaje mi się, żeby w dłuższej perspektywie sprzedaż pojazdów elektrycznych mogła mierzyć się z trudnościami” – ocenia Ada Wójcik, dyrektor zarządzająca Hazel w rozmowie z ISBiznes.pl.

„Elektromobilność to trend, którego już nie zatrzymamy. Nawet jeśli na rynku będą chwilowe spadki czy raczej spowolnienia wzrostu, to ogólna tendencja na całym świecie jest taka, że ten rynek będzie szedł do góry. Na chwilę obecną nie widzę niebezpieczeństwa, by krótkookresowe spowolnienie w sprzedaży samochodów elektrycznych miało przełożyć się na nasze wyniki” – podkreśla Wójcik.

Tego samego zdania jest Karol Pawlak, prezes spółki Eway, polskiego operatora i producenta stacji ładowania samochodów elektrycznych.

„Z naszego punktu widzenia wpływ spowolnienia wzrostu sprzedaży samochodów elektrycznych na nasz biznes jest nieodczuwalny, bo infrastruktura do ładowania samochodów elektrycznych na polskim rynku jest niewystarczająca nawet dla tej liczby pojazdów, które już mamy w tej chwili. Elektromobilność to stosunkowo nowe zjawisko i jako takie ma swoje lepsze i gorsze chwile, podobnie jak to miało miejsce na przykład z telefonią komórkową” – mówi ISBiznes.pl Pawlak.

Według niego rynek samochodów elektrycznych można podzielić na kilka faz rozwoju.

„W pierwszej fazie nabywcami pojazdów elektrycznych byli entuzjaści tej technologii, w drugiej fazie podmioty gospodarcze, chcące jak najszybciej przejść na „zieloną stronę mocy”. Trzecia faza związana była z dotacjami i obejmowała konsumentów zainteresowanych zakupem, ale których trzeba było zachęcić finansowo. Obecnie znajdujemy się u progu kolejnej fazy, w której zakupy elektryków będą już miały charakter masowy” – wyjaśnia Pawlak.

Zadania dla rządzących

„Myślę, że na wstępie warto wyjaśnić jedną, bardzo ważną kwestię. O spadkach rejestracji w sektorze elektromobilności mówi się ostatnio bardzo dużo, ale te opinie niekoniecznie korespondują z rzeczywistą sytuacją rynkową. Na przykład według ACEA w czerwcu br. udział BEV w segmencie nowych pojazdów osobowych Unii Europejskiej wzrósł do 14%. Na podstawie danych z pierwszej połowy roku wzrost rejestracji samochodów całkowicie elektrycznych na rynku unijnym wyniósł 1,3% r/r. To oczywiście wzrost bardzo niewielki, niższy od oczekiwań, ale jednak wzrost, a ponadto spodziewamy się, że w drugie połowie roku będzie on znacznie wyższy. Warto mieć przy tym na uwadze, że sytuacja różni się w zależności od rynku, np. w Belgii, Danii i na Węgrzech odnotowano zwiększenie popytu na BEV o prawie 50-60% r/r” – mówi w rozmowie z ISBiznes.pl Maciej Mazur, dyrektor zarządzający Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM).

Według niego, wpływ obecnej sytuacji rynkowej na kondycję polskich przedsiębiorstw działających w sektorze e-mobility zależy od tego czy względnie niskie wzrosty utrzymają się w dłuższej perspektywie.

„W naszej opinii tak się nie stanie, zwłaszcza, że – wbrew niektórym opiniom po wyborach do Parlamentu Europejskiego – Unia utrzymuje w mocy „zakaz” rejestracji samochodów spalinowych od 2035 r. i generalny kurs na dekarbonizację transportu drogowego. Musimy mieć na uwadze, że obecnie udział polskich firm oferujących produkty dla elektromobilności w polskiej branży automotive jest jeszcze niewielki. Oczywiście w Polsce funkcjonuje kilka przedsiębiorstw, które można uznać za liderów sektora w poszczególnych obszarach, nie tylko w skali krajowej, ale również europejskiej czy globalnej. Nie zmienia to jednak faktu, że stanowią one mniejszość. I właśnie ta niewielka skala transformacji polskiej branży motoryzacyjnej stanowi obecnie najpoważniejsze ryzyko” – przekonuje Mazur.

W jego ocenie dla administracji centralnej priorytetem powinno być pilne wdrożenie celów strategicznych dotyczących elektromobilności w wymiarze gospodarczym.

„Niezbędne jest stworzenie kompleksowego programu wsparcia dla branży nowej mobilności, a w jego ramach wdrożenie w szczególności wsparcia inwestycyjnego dla uruchamiania nowej produkcji, działań w obszarze R&D oraz szkoleń w zakresie nowych kompetencji, rozwoju kadr i przekwalifikowania obecnej siły roboczej. W przeciwnym wypadku rząd nie tylko straci historyczną szansę na wzmocnienie konkurencyjności krajowego przemysłu w światowych łańcuchach dostaw, ale i powinien liczyć się z nieuchronnym odpływem kapitału, spadkiem PKB i redukcją zatrudnienia w polskiej branży motoryzacyjnej” – podsumowuje szef PSNM.

Wstrzymanie programu „Mój elektryk” może napędzić dalsze spadki

Jednakże kilka tygodni temu na rynek e-pojazdów w Polsce spadł kolejny cios w postaci podjęcia przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) decyzji o czasowym wstrzymaniu naboru w ścieżce leasingowej programu priorytetowego „Mój elektryk” – od 1 września do 31 grudnia 2024 r. Wynika to stąd, że przewidziana na ten cel alokacja w programie w wysokości 660 mln zł została w całości wyczerpana.

To sprawia, że nawet konsumenci zdecydowani na zakup samochodu elektrycznego mogą wstrzymywać się z zakupem do czasu wznowienia dopłat, co prawdopodobnie jeszcze bardziej pogłębi spadki liczby rejestracji w najbliższych miesiącach.

„Wstrzymanie wsparcia to kolejny czynnik, który z pewnością negatywnie wpłynie na sprzedaż BEV. Widzimy jednak optymistyczne nastroje koncernów samochodowych (np. BYD), wynikające m.in. z prognoz makroekonomicznych czy rozpoznania rynku flotowego, które sugerują odwrócenie trendu w II kwartale 2025 roku. Uważnie śledzimy rynek i spokojnie wyczekujemy, aż krzywe na wykresach ponownie wzniosą się w górę” – uspokaja jednak Ochyński.

Także prezes Eway wskazuje, że to tylko chwilowe zawahanie, a zapóźnienie Polski względem Europy Zachodniej pozostaje znaczące.

„Mimo tej rynkowej zadyszki jestem zdecydowanie optymistą co do perspektyw dalszego rozwoju rynku pojazdów elektrycznych. Infrastruktura rośnie, a auta stają się coraz bardziej przystępne. Przykładem jest coraz większa aktywność producentów chińskich, których propozycja zarówno pod względem ceny, jak i zastosowanych nowoczesnych technologii, może okazać się bardzo atrakcyjna dla dużej liczby potencjalnych klientów. Nie obawiam się, że firmy działające w szeroko pojętym segmencie elektromobilności mogą w przyszłości mieć problemy, bo nadal mamy wiele do nadrobienia w porównaniu do krajów zachodnich” – podsumowuje szef Eway.