„Rezygnuję ze stanowiska komisarza europejskiego ze skutkiem natychmiastowym” – napisał Thierry Breton, jeden z najpotężniejszych komisarzy w Komisji Europejskiej. W tle nie tylko konflikt pomiędzy nim a szefową KE Ursulą von der Leyen, ale i spór pomiędzy prezydentem Francji Emmanuelem Macronem a kanclerzem Niemiec Olafem Schlozem, który usiłuje uzyskać decydujący wpływ na skład nowej Komisji Europejskiej, by choć trochę poprawić fatalne notowania krajowe.
Nie da się ukryć, że Thierry Breton odchodzi z wielkim hukiem. W liście przesłanym szefowej Komisji Europejskiej, z którego dużą część opublikował na platformach społecznościowych, wynika, że dymisja miała za przyczynę zakulisowe działania nowej i zarazem starej szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen.
W efekcie czerwcowych wyborów została utworzona nowa Komisja Europejska. Co do jej przewodniczącej nie było wątpliwości – mimo sarkania przez niektórych polityków europejskich na ambicje Ursuli von der Leyen, została ona na drugą kadencję przewodniczącą Komisji Europejskiej.
Prezydent Emmanuel Macron wysunął Thierry’ego Bretona na stanowisko komisarza i wiceprzewodniczącego, co było naturalne ze względu na wagę Francji w Unii Europejskiej, a jego powołanie na stanowisko, które wcześniej piastował – komisarza ds. rynku wewnętrznego i usług zostało uznane za pewne.
Tymczasem z listu Bretona wynika, że Ursula von der Leyen dosłownie w przeddzień końca negocjacji na temat składu nowej Komisji wysłała do prezydenta Francji prośbę o zmianę francuskiego kandydata na stanowisko komisarza motywując to „koniecznością zachowania parytetu płciowego pomiędzy mężczyznami i kobietami Komisji”.
„Pod koniec negocjacji dotyczących składu przyszłej Komisji poprosiłaś Francję o wycofanie mojego nazwiska. W świetle tych ostatnich wydarzeń – kolejnych dowodów na wątpliwe zarządzanie – muszę stwierdzić, że nie mogę już dłużej pełnić swoich obowiązków w Komisji. W związku z tym rezygnuję ze stanowiska komisarza europejskiego ze skutkiem natychmiastowym. Przez ostatnie pięć lat nieustannie starałem się podtrzymywać i promować wspólne dobro europejskie ponad interesami narodowymi i partyjnymi. To był zaszczyt” – napisał Breton w liście do von der Leyen, w dużej części opublikowanym na platformie X. Jak dodał, von der Leyen poprosiła Francję o wycofanie jego kandydatury tak naprawdę „z powodów osobistych, których w żadnym wypadku nie omawialiście bezpośrednio ze mną”, a w zamian Francja miała otrzymać bardziej wpływowe stanowisko w Komisji.
Von der Leyen już wcześniej prosiła państwa członkowskie o ponowne przemyślenie swoich kandydatów na komisarzy, aby zbliżyć się do celu o jakim głośno wspominała już latem, jakim jest „nowa Komisja Europejska zrównoważona pod względem płci”. W efekcie słoweńska partia opozycyjna kierowana przez populistę Janeza Jansę, twierdząc, że jest to „dyktat Brukseli” opóźniła zatwierdzenie swojego kandydata na komisarza, co znacznie skomplikowało rokowania dotyczące nowego składu Komisji mającej zacząć prace 1 listopada.
Wojna trwająca już od kilku lat pomiędzy Thierrym Bretonem a Ursulą von der Leyen nie była dla nikogo tajemnicą. Breton, były prezes zarządu France Telecon i Atos, był w poglądach politycznych centrystą znającym doskonale wielki biznes, Ursula von der Leyen należała do CDU i całe swoje zawodowe życie nie pracowała z biznesie, była jednym z urzędników samorządowych i państwowych. Ona oskarżała go o „reklamiarstwo” i promowanie własnej osoby, on ją o to samo, a nawet wywołał burzę kiedy zakwestionował publicznie skalę poparcia dla jej reelekcji w centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej insynuując, że von der Leyen jest po prostu „przepychana kolanem” przez Berlin, bowiem mimo odmiennych barw partyjnych jest wygodna dla rządu Olafa Scholza. Mimo tego von der Leyen nie mogła pozbyć się Bretona, który miał wręcz betonowe poparcie Paryża, będąc komisarzem od 2019 roku.
Przez pięć lat kierowania obszarem rynku wewnętrznego i usług Breton, 69-latek o dużej energii i charyzmie nadzorował wdrażanie szeregu przełomowych regulacji cyfrowych, w tym regulacji DSA dotyczących m.in. moderowania treści w mediach społecznościowych, ustawy o sztucznej inteligencji i europejskiej ustawy o chipach.
W efekcie zaczęły się tarcia Komisji z wielkimi firmami technologicznymi zwłaszcza z platformą X Elona Muska. W sierpniu Breton napisał otwarty list do Muska wskazując, że X stoi w obliczu kontroli UE, bowiem nie moderuje treści, nie zwraca uwagi na dezinformację, a czasem świadomie ją ignoruje. Ostrzegł, że dalsze takie działania mogą zagrozić funkcjonowaniu X w Unii Europejskiej. Ponieważ nastąpiło to niedługo przed wywiadem Muska z kandydatem na prezydenta USA Donaldem Trumpem, w efekcie sypnęły się ze strony sztabu wyborczego Trumpa oskarżenia UE o ingerencję w wybory w USA.
Takie działania powodowały także oskarżenia ze strony szefowej Komisji i niektórych komisarzy o „działania dla poklasku”, na co Breton odpowiadał, że „Komisja nie jest od tego, by się wszystkim podobać”.
Co istotne, odpowiadający za politykę przemysłową Unii Breton był też wielkim zwolennikiem strukturalnych reform UE, zwłaszcza europejskich obligacji, które miałyby pokryć koszty wspólnej unijnej polityki przemysłowej, zwłaszcza inwestycji w obronę. Jest to ruch, który ma poparcie Paryża, Skandynawii i części krajów Europy Środkowej, ale nie ma poparcia Berlina. Odejście Bretona może także dodatkowo skomplikować plany zwiększenia konkurencyjności UE, czego Francuz był promotorem.
Nieoficjalne informacje z Brukseli pokazują chaos jaki nagła dymisja Bretona spowodowała w UE. Część dyplomatów twierdzi, że usunięciem „potężnego Bretona” von der Leyen pokazała swoje możliwości i „zakulisową siłę”, a „Macron zapewne zgodził się już zmienić kandydatów”, bowiem po rezygnacji francuska posłanka Zielonych Marie Toussaint natychmiast wezwała Macrona do wyznaczenia kobiety na jego miejsce.
„Więc przegrał, a ona wychodzi z tego silniejsza” – powiedział agencji AFP jeden z unijnych dyplomatów.
Inni zwracają uwagę, że von der Leyen praktycznie postawiła Macrona pod ścianą „sprowadzając prezydenta Francji do roli wykonawcy poleceń szefowej Komisji Europejskiej w zamian za bliżej nieokreślone korzyści”, co jest fatalnym błędem politycznym, i że von der Leyen przeniosła całą dyskusję o Komisji na płaszczyznę sporu pomiędzy Paryżem a Berlinem, bowiem szefowa Komisji Europejskiej jest mocno popierana przez kanclerza Olafa Scholza. Macron, by nie wejść w narzuconą mu rolę „hamulcowego” musiał szybko mianować nowego kandydata i zrobił to wyznaczając do tej roli 39-letniego byłego ministra spraw zagranicznych Stephane Sojourne. Jest to jeden najbliższych współpracowników prezydenta Francji.
„Breton był medialny, Ursula von der Leyen – nie. Breton skupiał swoimi potyczkami z Muskiem i innymi szefami największych firm technologicznych uwagę mediów na sobie, von der Leyen odbierała to osobiście jako próbę zepchnięcia jej w cień. A ona ma wielkie ambicje, chce żeby nowa komisja była jej Komisją. Ale najważniejszy jest tu Olaf Scholz, który namawiał von der Leyen do asertywności, tak by powstała Komisja ludzi bezbarwnych, którzy nie będą przeszkadzali jej – i Berlinowi – prowadzić własnej polityki. Obecne postępowanie szefowej Komisji spowodowało, że już na starcie zrobiła sobie wroga w Pałacu Elizejskim i raczej nie będzie to „Komisja von der Leyen”, co też spójności działań Unii nie będzie służyło” – powiedział ISBiznes.pl jeden z polskich wysokich urzędników UE.