MSPO2024: Radary, kompetencje dla Abramsów, F-15 i amunicja dla K239

Dzień Umów na MSPO 2024. Wśród nich są bardzo potrzebne, jak dotyczące kompetencji remontowych i utrzymania dla czołgów M1 oraz radarów i bezzałogowców FlyEye, offsetowe w ramach programu Wisła i budzące pewne zakłopotanie, jak umowa dotycząca koreańskich zakupów Warmate, koreańskiej fabryki amunicji rakietowej w Polsce, oraz wsparcia ze strony WZL-2 dla F-15EX na rynku polskim.

Drugi dzień Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego zwykle bywa Dniem Umów. W tym roku jest ich mniej niż w zeszłym, ale i tak sporo z nich jest ciekawych.

Zaczyna się materializować offset zawarty dla I etapu umowy z Lockheed Martin dotyczącej programu Wisła, czyli systemów obrony przeciwlotniczej Patriot. Lockheed Martin zawarł umowy z pięcioma polskimi firmami dotyczące ośmiu wspólnych projektów. Jest to m.in. rozszerzenie  możliwości laboratorium hardware-in-the-loop, co umożliwi PGZ i Przemysłowemu Centrum Optyki PCO testowanie na dużą skalę systemów rakietowych, zwiększenie możliwości produkcyjnych wyrzutni w WZL-1 w Dęblinie oraz możliwości obsługi technicznej samolotów WZL-2 w Bydgoszczy, co dotyczyć będzie za niedługo polskich F-35 i obecnie F-16, które mają przejść modernizację. Inny projekt dotyczy sprzętu wspomagającego produkcję silników rakietowych, oprogramowania i szkoleń w tym zakresie dla Mesko. Zważywszy, że producent rozszerza znacznie rodzinę pocisków rakietowych 122 mm M-21 FHD Feniks może to być bardzo przydatne.

Zaczynają także rosnąć polskie kompetencje i możliwości dotyczące serwisowania i utrzymania czołgów M1 Abrams wszystkich wersji. Polska Grupa Zbrojeniowa i General Dynamics Land Systems podpisały porozumienie rozszerzające współpracę przemysłową w tym zakresie. Ma ono doprowadzić do stworzenia Regionalnego Centrum Kompetencyjnego Abrams umożliwiającego pełną obsługę sprzętu pancernego zarówno dla użytkowników polskich, jak i amerykańskich, składujących u nas czołgi czy też innych państw NATO, które wybrałyby Abramsy dla swoich sił pancernych. Temu samemu celowi ma służyć inna umowa, tym razem podpisana przez PGZ z Honeywell International. Dotyczy ona uzyskania przez spółki PGZ zdolności serwisowych, remontowych i naprawczych podstawowych jednostek napędowych czołgów M1, czyli silników AGT-1500.

Z kolei Agencja Uzbrojenia podpisała dwie umowy wyposażeniowe. Pierwsza dotyczy dostaw 15 systemowych radarów kontroli rejonu lotniska Drawa. Dostawcą będzie zwycięzca przetargu w tym zakresie, hiszpańska firma Indra Sistemas. Osiem radarów wraz z niezbędną infrastrukturą, to zamówienie podstawowe, opcja to dalszych siedem, ale prawdopodobnie i ona zostanie wykorzystana. Kapaniną też napływają do Wojsk Rakietowych i Artylerii zestawy dronów obserwacji i naprowadzania FlyEye od WB Electronics. Na razie z obiecanych kilkuset zestawów w dwóch umowach zmaterializowało się ich ledwo 13.

Wśród umów podpisanych na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach są też takie, które budzą mieszane uczucia. Należy do nich porozumienie MoU, jakie zawarło Wojskowe Centralne Biuro Konstrukcyjno-Technologiczne i Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 z koncernem Boeing, dotyczące wspierania oferty Boeinga chcącego sprzedać Polsce 48 maszyn przewagi powietrznej F-15EX.

Oczywiście można tu doskonale zrozumieć postawę amerykańskiego koncernu. Na F-15EX, których USAF zamówiła ledwo 104, a nie ma, poza Izraelem, żadnych innych klientów w NATO i krajach arabskich, czyli na tradycyjnych rynkach zbytu Boeinga. Samolot jest doskonały, ale najdroższy w swojej klasie, droższy nawet od F-35. Dla polskich SP jego wybór dawałby rozszerzone możliwości niszczenia wrogich maszyn uderzeniowych i myśliwców, ale oznaczałby także ogromne trudności. F-15EX jest drogi w utrzymaniu, koszty dorównują tu kosztom F-35. Jest zoptymalizowany dla tylko jednego typu zastosowań – maszyny przewagi powietrznej. Byłby trzecim podstawowym typem maszyny w SP, co oznacza koszmar logistyki, bo żadna z tych maszyn nie jest w żaden sposób logistycznie kompatybilna z inną. Na koniec wreszcie F-15EX wykonywałby zadania, które może wykonywać polski F-15 C/D Block 50/52+ zwłaszcza po szerokiej modyfikacji do standardu F-16V. I na pewno przy takich samych zadaniach i gotowości bojowej utrzymanie floty złożonej z F-35 i F-16 wypadłoby taniej. I mogłaby być ona większa.

Budzącą równe zdziwienie okazała się być umowa dotycząca zakupu przez Koreę polskiej amunicji krążącej Warmate przez WB Electronics. Według nieoficjalnych informacji Koreańczycy kupili 200 zestawów za 10 mln dolarów. Jak stwierdzili eksperci zgromadzeni na targach jest to „ilość testowa”.

Do budzących zakłopotanie należy także umowa MoU podpisana pomiędzy Grupą WB a koreańskim koncernem Hanwha Aerospace dotycząca budowy w Polsce fabryki amunicji rakietowej. Obecnie byłaby to fabryka, gdzie powstawałyby rakiety „ziemia-ziemia”, czyli zapewne podstawowe efektory dla wyrzutni K239 Chunmoo, które co prawda zakupiono w zeszłym roku, ale bez żadnych umów dodatkowych zawierających transfer technologii amunicji rakietowej, by można było w Polsce produkować choćby najprostsze efektory. Mówi się także o produkcji amunicji artyleryjskiej 155 mm. Nie wiadomo też czy będzie to produkcja rakiet i amunicji tylko dla Sił Zbrojnych RP, czy też na cały region.

Wszystko to w sytuacji kiedy powstaje powoli w Mesko wyspecjalizowana amunicja rakietowa 122 mm M-21 FHD Feniks z głowicami odłamkowo-burzącą z modułem korygowania trajektorii lotu, kasetową do minowania narzutowego i termobaryczną. Można by właściwie pokusić się o produkcję pocisków rakietowych większych kalibrów, ale… nie mamy technologii. Tę zaś będzie dysponowała postawiona w Polsce fabryka Hanwha Aerospace, która będzie sprzedawała Siłom Zbrojnym (i prawdopodobnie nie tylko polskim) amunicję rakietową.

W tej sytuacji słowa ministra, szefa BBN Jacka Siewiery, iż „nie możemy pozwolić na to, aby 4,5% PKB (przeznaczone na modernizację i utrzymanie SZ RP – red.) oddawać poza nasz rynek” należy chyba traktować z lekkim niedowierzaniem.