Program Europejskiego Zielonego Wodoru wymaga weryfikacji „ze względu na zbyt ambitne poziomy odniesienia” oraz kwestie finansowe i brak istotnych ustaleń dotyczących technologii – stwierdził Europejski Trybunał Obrachunkowy (ETO).
Wodór jest często określany jako „następca paliw kopalnych”, bowiem jego zastosowanie nie powoduje przy produkowaniu energii wytwarzania dwutlenku węgla. Można go także stosować w procesie produkcji stali zastępując węgiel. Zwykle otrzymywany w procesie reformingu gazu ziemnego lub innych węglowodorów powstałych w procesie rafinacji ropy naftowej. Można go otrzymywać także poprzez elektrolizę choć w reformingu wydziela się go bardzo dużo i jest tani. To tzw. szary wodór bowiem bierze się z procesu przeróbki paliw kopalnych – jest to aż 96% wykorzystywanego wodoru. Można go jednak otrzymać np. poprzez elektrolizę, do której energii dostarczą OZE i jest to wtedy wodór zielony. Ten ekologiczny wodór ma być paliwem przyszłości w Unii Europejskiej. W 2020 w UE opracowano strategię dotyczącą wodoru, zaktualizowano ją dwa lata później i włączono ten element do planu mającego na celu osiągnięcie celu zerowej emisji CO2 do 2050 r.
Tymczasem Trybunał Obrachunkowy UE przeprowadził kontrolę postępów w realizacji tego planu i opublikował swoje ustalenia. Nie były najlepsze – program jest pełen dziur i nie dopracowanych procedur oraz analiz. Stwierdzono m.in., że brak solidnych analiz przed ustaleniem celów w zakresie produkcji i importu, zaś bez nich założone cele nie są realistyczne i przypuszczalnie nie zostaną osiągnięte. Państwa członkowskie UE mają własne cele i plany, które nie zawsze pokrywają się z ustaleniami UE, rozwój mocy produkcyjnych jest powolny, ponieważ inwestorzy nie są pewni popytu, co z kolei wywołuje ostrożność u potencjalnych użytkowników wodoru. Nie wiadomo też czy w grę wchodzi tylko technologia elektrolizy i ile wobec tego potrzeba by było elektrolizerów. I co najważniejsze – nie ustalono ceny docelowej zielonego wodoru.
Innym problemem stała się „wojna gabinetowa”, wskutek której Komisja Europejska (KE) nie podjęła działań w związku z raportem sporządzonym przez utworzony przez nią organ Europejski Sojusz na Rzecz Czystego Wodoru. W efekcie obrady okrągłego Stołu Sojuszu ograniczyły się do ogólników, bowiem nikt nie był pewien co można zrobić, co skutkowało „ogólnym spowolnieniem działalności”.
W audycie wzięto też pod uwagę koszty magazynowania wodoru i gazociągów zauważając, że same Niemcy oszacowały je na 19,8 mld euro. Tymczasem kontrola ustaliła, że projekty związane z Zielonym Wodorem i budżety krajowe na tę inicjatywę są „nierealistycznie niskie”.
W tej sytuacji Europejski Trybunał Obrachunkowy stwierdził, że „nadszedł czas na weryfikację wobec rzeczywistości”. Od publikacji strategii wodorowej minęły bowiem cztery lata, a postęp technologiczny oznacza, że poprzednie założenia mogą już być niedokładne. Zasugerowano wobec tego przegląd założeń od połowy 2025 r. do połowy 2026 r. i ich weryfikację, tak by stały się „ambitne, ale realistyczne”, ustalenie planu działania, którego państwa członkowskie muszą przestrzegać oraz stałe monitorowanie planów i postępów członków UE. Jak stwierdzono: „mniej konferencji, więcej realizmu i rzeczywistości”.
Obecnie wdrożenie zmian będzie zależało od Komisji Europejskiej i poszczególnych państw członkowskich UE. Chociaż w grę wchodzą istotne problemy strukturalne to kontrola wykazała, że pierwotny plan faktycznie przyniósł „istotne wyniki”, co może wskazywać, że cały projekt dotyczący zielonego wodoru nie jest skazany na porażkę, ale czekają go spore zmiany.