Francja, Niemcy, Polska i Włochy podpisały list intencyjny w programie ELSA dotyczący wspólnej budowy rakiety bazowania lądowego o zasięgu ponad 500 km. Jest to inicjatywa francuska a bazą dla niej ma być prawdopodobnie pocisk MBDA LCM.
List intencyjny w tracie spotkania NATO w Waszyngtonie podpisali wicepremier minister obrony Władysław Kosniak-Kamysz, minister obrony Włoch Guido Crosetto, szef resortu obrony Niemiec Boris Pistorius i minister obrony Francji Sebastien Lecornu.
Jest to program ELSA (European Long-Range Strike Approach) dotyczący stworzenia pocisku rakietowego o zasięgu przekraczającym 500 km, bazowania lądowego, a więc wystrzeliwanego z wyrzutni umieszczonych na lądzie. Jak podano po uroczystości podpisania, celem prac jest „zwiększenie naszej zdolności, jako Europejczyków, do rozwijania, wytwarzania i wdrażania zdolności w zakresie uderzeń dalekiego zasięgu, które są pilnie potrzebne do odstraszania i obrony naszego kontynentu”. Cztery kraje stanowią grupę inicjatywną programu ELSA, oczekuje się, że dołączą do nich Wlk. Brytania, Hiszpania, Szwecja i prawdopodobnie Finlandia.
„To zdecydowanie segment, którego nie mamy” – powiedział mediom francuski minister obrony Sebastien Lecornu komentując porozumienie w kuluarach szczytu NATO w Waszyngtonie. Jak dodał, inicjatywa umożliwi „zdolność prowadzenia ognia dalekiego i w głąb (ugrupowań przeciwnika – red.)”
Jak stwierdza komentarz analityków Bloomberga, tym i podobnymi porozumieniami europejscy sojusznicy USA podkreślają, że przejmują na siebie obowiązki obrony w swoich regionach, o wiele mniej polegając na USA. Te wysiłki zaczęły się już za prezydentury Donalda Trumpa, który zażądał zwiększenia wydatków na obronę, są coraz bardziej widoczne od czasu inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku i obecnie w związku z niepewnością jaką stanowi ewentualny powrót do władzy Donalda Trumpa z niejasnymi planami polityki zagranicznej, przybierają na sile.
Do obecnej chwili Europa polega na USA jeśli chodzi o pociski manewrujące i rakietowe dalekiego zasięgu, podobnie zresztą jak i w innych kwestiach, jak choćby obrona powietrzna i przeciwrakietowa oraz zaawansowane systemy teleinformatyczne oraz rozwiązania rozpoznania i monitorowania. I tak Niemcy ogłosiły, że po raz pierwszy od czasu zakończenia Zimnej Wojny zgodzą się od 2026 roku na rozmieszczenie na swoim terytorium amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu.
Jednak jak stwierdzili Lecornu, Kosiniak-Kamysz, Crosetto i Pistorius, Europa „potrzebuje także własnych rozwiązań”, choć na razie szczegóły dotyczące nowego pocisku nie zostały jeszcze określone.
Wiadomo że w programie ELSA chodzi o konstrukcję niezbyt drogą, mogącą być produkowaną masowo i opartą w największych stopniu na już istniejących rozwiązaniach. Cała inicjatywa wyszła od Francji, która też ma już kandydata na prototyp takiego pocisku. To manewrujący pocisk bazowania lądowego LCM koncernu MBDA, stanowiący odmianę morskiego pocisku woda-ziemia MdCN, podobnego typu co przetestowane już na Ukrainie z doskonałym skutkiem pociski SCALP i Storm Shadow. Pocisk programu ELSA przy długości 6,5-7 m ważyłby 1400-1800 kg, wyposażony byłby w rakietowy silnik startowy i lekki silnik turboodrzutowy marszowy i miałby zasięg 800-1000 km. Jako taki wymagałby zdecydowanie większych mobilnych wyrzutni lub stałych, ale mogących być demontowanymi, wyrzutni bazowania lądowego, tak jak to zrobili Amerykanie tworząc lądowe wyrzutnie pionowego startu Mk.41 lub Typhoon albo Francuzi z Sylver A70. Być może jednak będzie to wyrzutnia mobilna – ciekawym partnerem są tu Niemcy, których koncern MAN posiada rozwiązania dużych wielokołowych platform transportowych. Obecnie nieznane są jednak szczegóły programu, ani udział w nich firm z poszczególnych krajów partnerskich.