Dwie dekady temu firma Segway wkraczała na rynek z obietnicą, że ludzie porzucą samochody w codziennych dojazdach na rzecz osobistych, elektrycznych pojazdów (skuterów?), jakie opracowała. Jak dotąd nic takiego się nie stało.
Segway’e były zbyt drogie i nie zawojowały rynku. Ale być może obietnica, która za nimi stała była trafna, tylko komu innemu przyjdzie ją zrealizować. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że trend tzw. mikromobilności, czyli przemieszczania się pojazdami mniejszymi niż samochody nabiera na znaczeniu. Jakie to pojazdy? Rowery, skutery, hulajnogi i monocykle elektryczne. Sprzedaż tylko tych pierwszych co roku bije rekordy.
Sprzedaż rowerów elektrycznych w USA (tys. szt.)
Ani rower elektryczny, ani skuter nie zastąpi oczywiście samochodu. Nie przewiezie większych zakupów, ani dziecka z dobytkiem na weekendowy wypad, ani nawet na dłuższą wycieczkę za miasto. Nie sprawdzi się też zimą i w razie niepogody. Ale na codzienne dojazdy do szkoły, pracy, do znajomych i po małe sprawunki jak najbardziej wystarczy. Wówczas okazuje się, że do pozostałych potrzeb transportowych nie zawsze trzeba mieć własny samochód – wystarczy komunikacja publiczna, okazjonalne przejazdy taksówką lub wynajem samochodu.
Spadek znaczenia posiadania samochodu na własność wydają się potwierdzać badania statystyczne. Najbardziej samochodowym krajem na świecie są najprawdopodobniej Stany Zjednoczone, gdzie dystanse są duże, miasta rozproszone a prawo jazdy ludzie robią jak tylko prawo pozwala, czyli krótko po 16-stych urodzinach. Tylko że ten trend powoli ulega zmianie. Dawniej połowa mieszkańców USA przed 20 rokiem życia posiadała prawo jazdy – obecnie jest to zaledwie 1/3. Umiejętność prowadzenia przestała już być aż tak niezbędna jak dawniej. Rower elektryczny + taksówka + komunikacja publiczna zapewniają często wystarczający komfort przemieszczania. Wystarczający by nie spieszyć się z prawem jazdy.
Odsetek Amerykanów poniżej 20 roku życia posiadających prawo jazdy
Amerykanie pokonują też coraz mniejsze dystanse samochodem. Najwięcej, ponad 10 tys. mil w ciągu roku pokonywali w 2004 r. Od tamtego roku jeżdżą coraz mniej z poprawką na cykl koniunkturalny. Gdy aktywność gospodarcza rośnie – jeżdżą więcej, gdy spada – jeżdżą mniej. Tym niemniej wątpliwe jest by ponownie zaczęli przejeżdżać samochodem więcej mil niż na początku wieku. Oprócz mikromobilności przyczyną jest tu zapewne również upowszechnienie się pracy zdalnej po pandemii. Amerykanie jeżdżą mniej, ponieważ mniej jeździć muszą. W Europie i Polsce zapewne dzieje się podobnie, choć nie znaleźliśmy danych, które pozwoliłby to jednoznacznie potwierdzić. Tak czy inaczej – być może właśnie na naszych oczach dokonuje się powolna rewolucja mikromobilności.
Liczba mil przejechanych przez przeciętnego Amerykanina samochodem w ciągu roku
Analizy Pekao