Analiza ISBiznes.pl: Porozumienie Rosja-Korea Północna uruchomiło polityczną lawinę

Władimir Putin i Kim Jong Un

Korea Południowa chce dostarczać broń i amunicję Ukrainie, Chiny rozmawiają nieoficjalne z Waszyngtonem, by oddalić groźbę przypadkowego konfliktu nuklearnego, Japonia i Korea Południowa podpisują ze sobą układy obronne i porozumienia z USA, analitycy przewidują wielkie w zmiany Azji – to efekt podpisanej właśnie umowy o wzajemnej pomocy wojskowej pomiędzy Koreą Północną i Rosją, nazwanej już w Rosji Traktatem Obronnym.

Nikt, a wątpię czy sami sygnatariusze umowy, Władimir Putin i Kim-Dzong -Un spodziewali się takiego poruszenia jakie wywołała:

– Znacznie przyspieszyła rozmowy chińsko-amerykańskie w sprawie redukcji zagrożenia „incydentem nuklearnym”, czyli atakiem użyciem broni A wywołanym przez przypadek. Chińczycy też sami wystąpili z propozycją spotkania i dali do zrozumienia, że chcą implementacji zasady „No Nuke First”.

– Kongres wystąpił z dezyderatem zakładającym przywrócenie dyżurów bojowych samolotów z bombami jądrowymi i powtórne przystosowanie większości floty B-52 do przenoszenia takich bomb.

– Tajwan podpisał z USA umowę na produkcję dronów samobójczych i rozpoznawczych, chce także sam produkować tego typu sprzęt i szkolić operatorów.

– Korea Południowa oficjalnie oświadczyła, iż rozważa dostawy amunicji i sprzętu wojskowego na Ukrainę i jak się nieoficjalnie mówi jest gotowa zawrzeć z USA umowę na zasadzie „my produkujemy, wy zapłacicie i zorganizujecie dostawy”.

Padły też wypowiedzi analityków, że Traktat Obronny zawarty pomiędzy Koreą Północną a Rosją zapowiada:

– rozprzestrzenienie się taniej północnokoreańskiej broni po wszystkich zapalnych regionach świata, dostępnej przy pomocy rosyjskich siatek wywiadowczych dla wszystkich chętnych armii świata,

– tanią broń północnokoreańską, od strzeleckiej po granatniki i MANPADSy, dostępną dla wszystkich organizacji i bojówek terrorystycznych na całym świecie, które walczą z Zachodem,

– możliwość „pakietowania transakcji”, co występowało już w latach 80., jeśli ZSRR z różnych powodów nie mógł sprzedać broni jakiemuś rządowi, bo ryzykował pogorszenie stosunków z partnerem na jakim akurat mu zależało, ułatwiał dostawy broni z Północnej Korei i podsyłał swoich „instruktorów”, często też ludzi z KGB czy GRU,

– lawinowy wzrost cyberataków na całym świecie.

Wszystko to ma być zgodne ze strategią Putina i Ławrowa „postawienia każdego karabinu na świecie, by strzelał do Amerykanów i ich popleczników”, jak stwierdził dwa dni temu czołowy propagandysta kremlowski Markian Popow.

I to wszystko w 48 godzin.

Istotnie, takie poruszenie przestaje dziwić jeśli się zacznie analizować treść już opublikowanego traktatu. Ciekawych jest zwłaszcza kilka jego artykułów. I tak art. 3 stwierdza, że w sytuacji bezpośredniego zagrożenia agresją przeciw jednej ze stron KRLD i Rosja uruchomią dwustronne kanały komunikacji w celu skoordynowania stanowisk i zapewnienia sobie pomocy wzajemnej. Z kolei art. 4 twierdza, że jeśli jedna ze stron znajdzie się w stanie wojny spowodowanej agresją jednego lub wielu państw, druga strona niezwłocznie udzieli jej pomocy wojskowej i innej wszelkimi dostępnymi środkami zgodnie z art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych. W art. 8 Korea Północna i Rosja zgadzają się na ustanowienie mechanizmów, które wspólnie pomogą wzmacniać zdolności obronne w celu zapobieżenia wojnie i zapewnienia pokoju oraz bezpieczeństwa w regionie a także na świecie.

Ciekawe, że co prawda wspomniana w art. 4 „pomoc wojskowa i inna” jest tym samym zwrotem, jaki widniał w traktacie KRLD-ZSRR z 1961 r., ale znów powołanie się na art. 51 Karty NZ wygląda jak złośliwy chichot historii. Jest to bowiem jeden artykułów, którego użyto do przegłosowania rezolucji o konieczności wysłania wojsk Narodów Zjednoczonych do Korei Południowej, by przeciwstawić się północnokoreańskiej agresji czasie Wojny Koreańskiej. Jednak, jak stwierdzili analitycy niemieccy, ustalenia traktatu są pod wieloma względami „gumowe”, czyli obie strony mogą je swobodnie interpretować o czym świadczy zwłaszcza zwrot o zapewnianiu pokoju na świecie. Warto też wspomnieć, że traktat zawarto bezterminowo, choć istnieje możliwość jego wypowiedzenia.

Przy tych zapisach można poważnie traktować stwierdzenia Władimira Putina, który oświadczył, że Moskwa będzie po prostu dostarczać broń Pjongjangowi, „ponieważ Zachód uzbraja reżim w Kijowie”, co rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller uznał za „niezwykle niepokojące”.

„To oczywiście zdestabilizowałoby Półwysep Koreański i potencjalnie… w zależności od rodzaju dostarczanej przez niego broni, mogłoby naruszyć rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ, które sama Rosja wspierała” – stwierdził Miller.

Putin próbował też szantażować Koreę Południową stwierdzając, że jeśli zacznie ona dostarczać broń na Ukrainę, odbije się to na niej „w wyjątkowo bolesny sposób”. Wszystko to razem sprawiło, że John Kirby, rzecznik ds. bezpieczeństwa narodowego Białego Domu, stwierdził, że co prawda słowa Putina są niepokojące, ale „nie są już żadnym zaskoczeniem ponieważ to Rosja potrzebuje pomocy Korei Północnej”.

„Rozmawiamy o tym i ostrzegamy o rozwijających się stosunkach obronnych między tymi dwoma krajami już od wielu miesięcy po serii opublikowanych przez nas informacji wywiadowczych. Oczywiście jest to coś, co potraktowaliśmy poważnie” – powiedział na briefingu dla prasy w Białym Domu przypominając, że Rosja zawetowała już przedłużenie mandatu organu ONZ odpowiedzialnego za monitorowanie międzynarodowych sankcji nałożonych na Koreę Północną.

Pentagon przypomina, że Korea Północna jest bardzo zainteresowana zakupieniem w Rosji nowoczesnych samolotów myśliwskich, rakiet ziemia-powietrze, pojazdów opancerzonych, sprzętu lub materiałów do produkcji rakiet balistycznych i przede wszystkim pomocą w programie rakietowym, kosmicznym i nuklearnym. Sama już rozpoczęła duże dostawy pocisków artyleryjskich 122 mm, rakiet niekierowanych 122 mm, pocisków moździerzowych 120 mm oraz mniejszą ilość odłamkowo-burzącej amunicji 152 mm oraz rakiet balistycznych KN-23 i KN-25.

„Rosja może zapewnić Korei Północnej zaawansowane zdolności wojskowe, które mogą być bardzo destabilizujące. I po drugie, te stosunki mogą dać Korei Północnej pewność siebie w sposób, który zachęci Kim Dzong Una do działania. Może to zaowocować ponownym rozpoczęciem przez Koreę Północną testów nuklearnych” – powiedział Reuters  Evan Medeiros, specjalista ds. Azji w administracji Obamy, obecnie wykładający na Uniwersytecie Georgetown.

Ostatnią oficjalną próbę nuklearną Korea Północna przeprowadziła w 2017 roku i wtedy spowodowało to nałożenie sankcji, przeciwko którym nie protestowały ani Chiny ani Rosja. Jednak jeśli Rosja pomoże państwu Kima w programie nuklearnym, wówczas próby mogą zostać wznowione i to w szybkim tempie.

Republikański senator Lindsey Graham i demokratyczny senator Richard Blumenthal, chcą temu zapobiec przez wdrożenie „maksymalnych sankcji” wobec Rosji. Byłoby to możliwe po przyjęciu ustawy, iż jest ona „państwowym sponsorem terroryzmu”, o co obaj senatorowie walczą od rozpoczęcia wojny na Ukrainie. Twierdzą także, że byłby to jedyny sposób, by ukarać Rosję za inwazję.

Moskwa oczywiście stwierdziła, iż oznaczałoby to zniszczenie stosunków dyplomatycznych z Waszyngtonem i „nie byłoby już pola do żadnych rozmów”. Szanse na przyjęcie takiej ustawy są obecnie niewielkie, ale Rosja poważnie się jej obawia, więc od czasu do czasu kwestia jej postawienia przed Kongresem wypływa w enuncjacjach medialnych, po każdych działaniach Rosji, które Departament Stanu uważa za „zagrażające stabilności na świecie”, i które zmuszają USA do wysłania swoich jednostek wojskowych do różnych krajów by wspomagać aliantów.

Obecnie wyraźnie rosnąca groźba konfliktu na Półwyspie Koreańskim już zmusiła Japonię i Koreę Południową do zacieśnienia stosunków wzajemnych i zawarcia trójstronnych porozumień z USA mających charakter sojuszy obronnych. Prezydent Joe Biden, premier Japonii Fumio Kishida i prezydent Korei Południowej Yoon Suk Yeol spotkają się w przyszłym miesiącu na szczycie, na którym Stany Zjednoczone przypuszczalnie, mimo trwającej kampanii prezydenckiej, potwierdzą swoje zaangażowanie w rozszerzone odstraszanie, czyli „parasol nuklearny”, który zapewniają swoim azjatyckim sojusznikom.

„Jeśli zajdzie taka sytuacja, prezydent USA będzie musiał pomyśleć nie tylko o broni nuklearnej Korei Północnej, ale także o broni nuklearnej Rosji, abyśmy mogli przewidzieć sytuację, w której amerykańskie rozszerzone odstraszanie zostanie osłabione. Nie możemy zakładać, że wszystko jest w porządku” – powiedział Tetsuo Kotani, profesor studiów globalnych na Uniwersytecie Meikai.

Co ciekawe, sam Putin, mimo że to on zabiegał o podpisanie ściślejszego porozumienia nie określa go jako „przełomowy traktat”, co uczyniła północnokoreańska propaganda i sam Kim Dzong Un.

„Chciałbym podkreślić, że to porozumienie nie jest czymś nowym” – powiedział Putin agencji TASS w Wietnamie przypominając, że użyto w nim takich samych sformułowań, jakie znajdowały się w  porozumieniu obu państw z początku lat 60. XX wieku.

Ostrożność Putina ma pewne całkiem logiczne powody. Otóż Korea Północna była ostatnie 30 lat praktycznie wasalem Chin – dość powiedzieć, że do 2022 roku udział Chin w jej handlu zagranicznym wynosił 95%. Od 2022 roku coraz bardziej na ten rynek wkraczała Rosja i ma ona obecnie 20% udział w handlu zagranicznym Północnej Korei. Ale wciąż niemal 80% należy do Chińczyków. Tymczasem Porozumienie Obronne Korei Północnej i Rosji zostało zawarte niejako ponad głowami Chińczyków i zostawiając ich na uboczu. Trudno o większy policzek, tym bardziej, że obu krajom bardzo zależy na chińskiej przychylności, zaś Rosji dodatkowo na dostawach broni i amunicji, czego Pekin jej wciąż odmawia, mimo iż wspiera rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy sprzętem medycznym, elektroniką – w tym dual use – oraz wyrobami przemysłu elektromaszynowego i motoryzacyjnego. Putin stwierdził też, że „bezsensowne są spekulacje”, że Korea Północna może wysłać żołnierzy do walki na Ukrainie, twierdząc, że nikt o to nie pytał i nikt tego nie oferował. Jak twierdzą australijscy analitycy, był to także pewnego rodzaju ukłon pod adresem Pekinu, dla którego wojska Kima na Ukrainie byłyby całkowitym zrujnowaniem polityki zagranicznej ostatnich 30 lat i ogromnym problemem politycznym. Tym bardziej, że nikt – ani Putin ani Kim Dzong Un – nie ukrywają, że dostawy amunicji artyleryjskiej wciąż trwają.

Chiński „ból głowy” związany z traktatem Północnej Korei i Rosji ma też konkretną przyczynę. Jak przyznają sami chińscy analitycy, Rosjanie ponieśli znaczne straty w sprzęcie pancernym i zmechanizowanym. Od ponad roku są zainteresowani pozyskaniem od Korei Północnej 500 czołgów starszego typu Ch’ŏnma-ho, stanowiących miejscową wersję T-62 lub nawet ostatnie wersje T-62M sprzedane swego czasu Północnej Korei. Kraj ten posiada 1200 czołgów Ch’ŏnma-ho według własnych oświadczeń. Podobnie Rosjanie chcieliby pozyskać północnokoreańskie kopie bwp-1 lub zmodyfikowane ich odmiany i także w ilości kilkuset sztuk. Tu jednak Korea Północna jednoznacznie daje do zrozumienia, że nie jest zainteresowana żadną sprzedażą uzbrojenia poza bronią strzelecką, ppk, MANPADSami i granatnikami oraz amunicją artyleryjską i rakietową, minami i rakietami balistycznymi KN-23/25. Rosja nie jest znowu zainteresowana bronią strzelecką, ważna jest dla niej jedynie amunicja, której wobec ogromnego zużycia na froncie nie daje rady wyprodukować dostatecznej ilości.

Tak więc od strony państwa Kimów portfoilo handlu sprzętem wojskowym i wyposażeniem raczej się nie powiększy. Ale od strony Rosji? Tu Chiny mają problem ponieważ Rosjanie mają dla Kima atrakcyjną ofertę pomocy w jego programie kosmicznym, nuklearnym i rakietowym. Postęp stymulowany rosyjską techniką już jest zauważalny przy udanym wystrzeleniu drugiego koreańskiego satelity wojskowego. A to Chinom bardzo nie odpowiada, bowiem może się skończyć stopniowym uniezależnieniem Korei Północnej od ich stałej pomocy.

„Właśnie widzieliśmy dwa odizolowane na arenie międzynarodowej kraje formalizujące współpracę w różnych obszarach, z których wiele może potencjalnie naruszyć sankcje, na przykład współpraca między Koreą Północną a Rosją w zakresie przestrzeni kosmicznej i pokojowej energii jądrowej. Jednak Chiny nadal są duże (czyli silne w regionie – red.), a sojusze USA z Koreą Południową i Japonią oraz współpraca USA-Korea Południowa-Japonia w zakresie bezpieczeństwa pozostają nienaruszone. Korea Północna zdobyła sobie dodatkową ochronę przed zagrożeniem zewnętrznym, czyli USA, Korea Południową, ale może nawet Chinami” – napisała na portalu 38 North, Rachel Minyoung Lee, starsza specjalistka w programie 38 North w Stimson Center.

Seul już odpowiedział na porozumienie stwierdzając, że rozważa zniesienie zakazu wysyłania śmiercionośnej broni na Ukrainę. Na razie oficjalnie nie robi tego Japonia przekazując drobny sprzęt wojskowy i pomoc humanitarną, ale wkrótce się to może zmienić.

Nic więc dziwnego, że Pekin postanowił zmniejszyć napięcie w stosunkach z USA zwłaszcza jeśli chodzi o sferę wojskową.

Pentagon oszacował, że arsenał nuklearny Pekinu wzrósł o ponad 20% w latach 2021–2023, zaś jego urzędnicy oświadczyli w październiku 2023, że Chiny „rozważą również użycie broni nuklearnej w celu przywrócenia odstraszania, jeśli konwencjonalna porażka militarna na Tajwanie zagrozi rządowi” KPCh. Departament Obrony USA oszacował w zeszłym roku, że Pekin ma 500 sprawnych głowic nuklearnych, a do 2030 r. prawdopodobnie będzie ich ponad 1000. Z kolei USA posiada 177o głowic nuklearnych różnych typów i mocy, zaś Rosja – 1710.

Tymczasem już wiosną br. Chińczycy wznowili półoficjalne rozmowy w sprawie broni nuklearnej i zapewnili Amerykanów, że nie będą uciekać się do groźby atomowej w związku z Tajwanem. Interesujące, że te rozmowy są prowadzone w formacie drugiej ścieżki, czyli nieoficjalnym, podczas gdy ścieżka pierwsza to oficjalny dialog chińsko-amerykański w sprawie broni nuklearnej, który jakiś czas temu utknął w miejscu. Chińczyków w tych rozmowach reprezentują uczeni i analitycy, w skład tej delegacji wchodziło kilku byłych oficerów Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i na pewno niektórzy z „cywilnych” jej uczestników należało także do chińskiej wspólnoty wywiadowczej. Z  kolei Amerykanie na rozmowy z Chińczykami w Szanghaju wysłali byłych urzędników i naukowców.

„(Chińczycy – red.) powiedzieli stronie amerykańskiej, że są całkowicie przekonani, że są w stanie zwyciężyć w konwencjonalnej walce o Tajwan bez użycia broni nuklearnej” – powiedział prof. David Santoro, amerykański organizator rozmów w sprawie ścieżki drugiej.

Santoro, który kieruje zespołem doradców Pacific Forum z siedzibą na Hawajach, podczas ostatnich dyskusji opisał „frustracje” po obu stronach, ale stwierdził, że obie delegacje widzą powód, aby kontynuować rozmowy. Dodał, że w 2025 r. planowane są dalsze dyskusje.

Sytuacja w Azji zaczyna się powoli zmieniać. Analitycy twierdzą, że około 2030 roku będzie to już „inna Azja”, lecz nie wiadomo – na lepsze czy na gorsze.