Nowe inwestycje zagraniczne we Francji przekroczą rekordową kwotę z ubiegłego roku wynoszącą 13 mld euro. Prezydent Francji, według analityków, chce uczynić z Paryża stolicę europejskiego biznesu. Jednak jest realistą – wie, że nie pokona Londynu, natomiast zależy mu na zdeklasowaniu Berlina i Frankfurtu, co może się udać ze względu na stan gospodarki niemieckiej i nie najlepsze dla niej prognozy.
Ponad 180 dyrektorów generalnych i członków kadry kierowniczej największych światowych korporacji spotka się 13 maja w Château de Versailles z prezydentem Emmanuelem Macronem, podczas szczytu „Wybierz Francję”. Szczyt i zarazem konferencja zorganizowane są po raz siódmy i mają wypromować możliwości inwestycji nad Sekwaną, pokazać dążenia rządu i prezydenta do uproszczenia przepisów prawanych w celu przyciągnięcia zagranicznych firm i uczynienia z niego centrum finansowego Unii Europejskiej po Brexicie oraz reindustrializacji kraju.
Efekty są już nawet przed samym szczytem. Jak poinformował Pałac Elizejski, zapowiedziane tegoroczne inwestycje we francuską gospodarkę przekroczą zeszłoroczny rekordowy poziom 13 mld euro.
Bez wątpienia palma pierwszeństwa należy się Microsoftowi. Amerykański koncern ogłosił, że za 4 mld euro zbuduje we Francji centrum danych, najprawdopodobniej największe w Unii Europejskiej. Amazon.com chce wydać 1,2 mld euro na projekty, które mają wzmocnić logistykę i zwiększenie mocy obliczeniowych, szczególnie w zakresie sztucznej inteligencji w dziale rozwiązań chmurowych. Ma to przynieść dodatkowe 3000 miejsc pracy bezpośrednio, a ponieważ w każdej takiej inwestycji tworzone są dodatkowe 3 miejsca w usługach wygenerowane przez inwestora zapowiada się, że inwestycja firmy może dać nawet ponad 9000 nowych miejsc pracy. Pfizer chce zainwestować 500 mln euro w centrum badawczo-rozwojowe i rozbudować go do rozmiarów największego tego typu centrum koncernu w Europie, a AstraZeneca ogłosiła inwestycję o wartości 365 mln euro w swój zakład w Dunkierce.
Centrum badawcze stworzy w swoim paryskim kampusie także Morgan Stanley zwiększając dodatkowo zatrudnienie o 100 osób we wszystkich swoich paryskich oddziałach. Bank zatrudnia tylko w Paryżu 400 pracowników, obecnie w centrum dojdzie dodatkowe 30-50.
Jak powiedział minister finansów Bruno Le Maire, również First Abu Dhabi Bank i nigeryjski Zenith Bank otworzą biura w Paryżu. W tym przypadku oznacza to ułatwienie dla francuskich firm, które pomoże im w inwestycjach w Afryce zwłaszcza jej anglojęzycznej części.
Le Maire zapowiedział także inwestycje w obszarze gospodarki innowacyjnej. Za 300 mln euro szwajcarska spółka KL1 stworzy zatrudniający 200 pracowników zakład rafinacji niklu w Blanquefort niedaleko Bordeaux. Będzie on wytwarzał metal wysokiej czystości używany m.in. w akumulatorach do samochodów elektrycznych. Z kolei niemiecki start-up Lilium za 400 mln euro zbuduje w południowo-zachodniej Francji fabrykę, w której montowane będą elektryczne samoloty dyspozycyjne pionowego startu o napędzie odrzutowym tworząc w ten sposób do 850 miejsc pracy.
Z kolei w wywiadzie dla gazety La Tribune minister przemysłu Roland Lescure, ujawnił, że europejskie konsorcjum FertigHy chce zainwestować do 2030 r. 1,3 mld euro budując na północy Francji fabrykę, w której będą produkowane niskoemisyjne nawozy azotowe. Także belgijska grupa chemiczna Solvay ma za 100 mln euro uruchomić zakład produkcji pierwiastków ziem rzadkich w swojej fabryce w La Rochelle.
To nie wszystko – prasa biznesowa twierdzi, że ujawnione zostaną projekty nowych inwestycji wartości około 3 mld euro, w tym nowe centra danych zbudowane przez KDDI i Equinix. Do Francji miałyby też wejść firmy z Azji, Bliskiego Wschodu, Kanady i Australii.
13 maja minister finansów Bruno Le Maire spotka się na roboczym lunchu z głównymi inwestorami, jak dyrektor generalny JPMorgan Chase Jamie Dimon, współzałożyciel KKR Henry Kravis, dyrektor generalny Goldman Sachs David Solomon i szef Bank of America Brian Moynihan. Le Maire, według analityków, chce pokazać, że Francja, mimo iż często krytykowana za zbyt rygorystyczne prawo pracy i wszechwładzę związków zawodowych robi wszystko, by zwiększyć swoją atrakcyjność dla inwestorów oraz uczynić Paryż europejskim centrum finansowym. W tym ma wielkie poparcie prezydenta Macrona, bowiem wyzwania są duże – od lat w rankingach inwestycyjnych Paryż pozostaje w tyle za Nowym Jorkiem i Paryżem. Marcowe badanie centrów finansowych Z/Yen umieściło Paryż na 14 pozycji, podczas gdy Nowy Jork znalazł na pierwszym miejscu na świecie, a Londyn na drugim.
Jak twierdzą analitycy, postępowanie francuskiego rządu i prezydenta ma też pewną komponentę ambicjonalną. Po Brexicie europejską stolicą finansową miał zostać Frankfurt, biznesową – Berlin, zaś Paryż miał się znaleźć w ich cieniu. Ale od początku wojny w Ukrainie gospodarka niemiecka coraz silniej stacza się w kryzys, a jej perspektywy są „coraz bardziej niejasne”. Według analityków zapytywanych przez AP, zarówno prezydent Francji, jak i stworzony przez niego gabinet postawili sobie realny cel – nie rywalizację z Nowym Jorkiem czy Londynem, ale wyprzedzenie Berlina i Frankfurtu i uczynienie z Paryża finansowej stolicy Europy. Oznaczałoby to pokonanie wieloletniego faworyta i rywala gospodarczego oraz duże wsparcie rządu we francuskiej polityce wewnętrznej. Obecnie bowiem to Paryż przyciąga banki i fundusze hedgingowe szukające swojego miejsca w Unii Europejskiej, bowiem muszą one dostosować swoją działalność do reguł panujących w UE, by nadal handlować swoimi europejskimi aktywami.