Analiza ISBiznes.pl: Duńskie zyski i problemy z Novo Nordisk

Kapitalizacja rynkowa Novo Nordisk wynosi 570 mld dolarów i jest większa niż cała kapitalizacja duńskiej gospodarki, która staje się coraz bardziej zależna od rynkowego powodzenia jednej wielkiej firmy. Załamanie stosowania leków GLP-1, skuteczna konkurencja ze strony rynkowych rywali, ostre wejście w spór z firmą amerykańskich organów regulacyjnych, czy wreszcie ucieczka Novo na „bardziej obiecujące” rynki mogą wywołać trzęsienie ziemi w duńskiej gospodarce.

Jeśli Goldman Sachs się nie myli to segment leków odchudzających GLP-1 może do 2030 roku wygenerować rynek wart 100 mld dolarów rocznie. Nie ulega kwestii, że semaglutyd jest obecnie takim blockbusterem rynkowym, jak niegdyś były pierwsze dawki insuliny w zastrzykach – twierdzi „The Lancet”. Dzieje się tak bowiem otyłość i chodząca z nią w parze cukrzyca zarówno typu 1, jak i typu 2 są już zjawiskami globalnymi i zaczynają dotykać coraz młodsze pokolenia – zauważa redakcja. Toteż  konkurencja na tym rynku już jest ostra – „The Lancet” przewiduje, że do 2026 roku każdy koncern farmaceutyczny będzie miał już swój lek oparty na GLP-1. Wtedy zaś, jak z kolei przewiduje Goldman Sachs – zacznie się wyścig o przejęcie jak największej części segmentu rynkowego, przy czym warto dodać, że lekami tymi interesują się też firmy indyjskie – jak Sun Pharmaceutical – i chińskie, które być może nie pobiją europejskich i amerykańskich koncernów jakością, ale na pewno są w stanie pobić je ceną za terapię.

Novo Nordisk jest w tym wyścigu liderem i zbiera wszelkie korzyści wynikające z premii pierwszeństwa. Duński budżet otrzymał w zeszłym roku tylko z podatków od firmy 2,3 mld dolarów, zaś inwestycje i zwiększone zatrudnienie jakie wygenerowały, ustaliły wzrost duńskiego PKB na prawie 2%, co w okresie europejskiej recesji jest rzadko spotykane, bowiem oznacza czterokrotną średnią eurozony. Dzięki temu rząd kraju miał za co zmodernizować armię, wspomóc Ukrainę i sfinansować transformację ekologiczną. Można dodać do tego utrzymanie przez duński bank centralny stóp procentowych na stosunkowo niskim poziomie ze względu na eksport leków na cukrzycę oraz doskonałe zwroty z inwestycji miejscowych funduszy emerytalnych, które oczywiście inwestują w akcje firm farmaceutycznych – i to nie tylko w Novo – przewidując już obecnie zwiększenie konkurencji na rynku i wzrost notowań. Dodatkowo, jak stwierdził raport dotyczący duńskich NGO’s, fundacja filantropijna Novo Nordisk ma aktywa dwukrotnie większe niż największa do tej pory Fundacja Gatesów.

Jednak coś za coś – z duńskich mediów płyną sygnały, że wpływ Novo Nordisk na politykę kraju robi się coraz wyraźniejszy – politycy wszystkich partii zaczynają brać pod uwagę perspektywę firmy przed podejmowaniem ważnych decyzji, np. imigracyjnych. Firma ma też w duńskim społeczeństwie status niemal kultowej. „Novo charakteryzuje się niezwykłą wagą polityczną” – powiedział Bloomberg Christoph Houman Ellersgaard, profesor nadzwyczajny w Kopenhaskiej Szkole Biznesu, który bada duńskie elity. „Jeśli Novo w dalszym ciągu będzie głównym czynnikiem wzrostu duńskiej gospodarki, pojawi się problem, gdy strumień zysków Novo zacznie się zmniejszać. A będzie się zmniejszać.” –twierdzi  prof. Herman Mark Schwartz, politolog z Virginia University,  badający zjawisko działania dużych lokalnych firm w małych krajach.

„To wszystko idzie w bardzo złym kierunku. Też mieliśmy takie zachłyśnięcie się jedną firmą, która jak mówili politycy „wywindowała gospodarkę Finlandii do światowej czołówki”. Wystarczyło pięć lat kiepskich decyzji biznesowych, nawet nie to, że złych, po prostu kiepskich i Nokia jest teraz firmą lokalną, o której mało kto pamięta. Liczą się Koreańczycy, Chińczycy i Apple. Tylko kto powie o tym Duńczykom?” – podsumował dla ISBiznes.pl fiński analityk biznesowy związany z jednym z największych banków w tym kraju.

Rzeczywiście, jak stwierdzają analitycy duńskich banków, siła Novo Nordisk jest tak wielka, że gdyby firma poszła drogą Nokii, przeniosła się na inny rynek, np. amerykański czy brytyjski, przeniosła produkcję na tańsze rynki lub wdała się w długotrwałe spory prawne z regulacyjnymi organami Unii Europejskiej lub USA, miałoby to ogromny wpływ na gospodarkę Danii, badania naukowe, a nawet wygenerowałoby spore bezrobocie, w tym wśród następnego pokolenia absolwentów duńskich uniwersytetów.

Widać to choćby na przykładzie siedziby Novo Nordisk – Kalundborgu. Ta niewielka miejscowość, w której firma zaczęła działać w latach 60. XX wieku produkując najpierw insulinę, uległa nieprawdopodobnym przeobrażeniom. Novo wyda 8,6 mld dolarów na budowę i modernizację zespołu fabryk w swoim kompleksie produkcyjnym wielkości połowy londyńskiego City. Budowana jest autostrada łącząca miasto z Kopenhagą, tworzone są firmy biotechnologiczne, laboratoria badawcze, nawet sfinansowana nowa stacja kolejowa. Jest za co. Dochody z podatku od osób prawnych gminy wzrosły od 2011 roku niemal dziesięciokrotnie, stopa bezrobocia o 60%, zaś w 2022 roku gospodarka gminy wzrosła o 27%. W miarę wzrostu dochodów urzędnicy w ciągu ostatniej dekady sześciokrotnie obniżali podatki i zainwestowali w takie inicjatywy jak park technologiczny. Burmistrz Kalundborg, Martin Damm, który twierdzi, iż obecnie miasto to jest znane jako „Novo”, zauważa też, że każde nowe miejsce pracy w Novo Nordisk powoduje powstanie trzech innych miejsc pracy w firmach wokół koncernu, a takich nowych miejsc pracy ma być 1200, więc oznacza to około 3600-3800 nowych zatrudnionych w gminie.

Wszystko to dzieje się w kraju, który w światowych wskaźnikach egalitarności społecznej jest liderem lub wiceliderem dzieląc się tą pozycją z Islandią oraz Norwegią

Firma jest także jednym z najważniejszych pracodawców w Danii dla osób o odpowiednich kwalifikacjach. Sama zresztą je kształci – University College Absalon w 2021 r. przeniósł swój kampus w Kalundborgu obok fabryki Novo po darowiźnie od producenta leków w wysokości 4,2 mln dolarów. Więzi między tą uczelnią wyższą i Novo Nordisk są tak silne, iż Absalon można nazwać po prostu „Uniwersytetem Novo”, bowiem to koncern tworzy staże dla studentów, organizuje wizyty w fabrykach, sprowadza wykładowców z całej Unii Europejskiej i USA, przedstawia też kierownictwu uczelni sugestie jak zmienić program, by dostosować go do potrzeb firmy. Nic więc dziwnego, że większość studentów jeszcze w czasie studiów pracuje w Novo, a uniwersytet jest wymieniany wśród uczelni o najlepszych kierunkach biotechnologicznych.

Novo Nordisk korzysta także na związkach ze środowiskiem naukowym w inny sposób – w 2022 roku powstało centrum badawcze firmy z laboratorium finansowanym przez Fundację Novo, w której naukowcy, pracownicy koncernu i lokalne start-upy oraz firmy biotechnologiczne pracują nad biotechnologiami i nowymi formułami leków. Fundacja wspiera 27% duńskich badań medycznych. Sponsoruje pracę i pensje 9500 naukowców – prawie tyle, ile pracuje w samym Novo. Novo Holdings, większościowy akcjonariusz Novo Nordisk, poinformował, że planuje zainwestować około 200 mln dolarów w start-upy zajmujące się obliczeniami kwantowymi. Ma to pomóc w budowie „ekosystemu start-upów zajmujących się obliczeniami kwantowymi, ze szczególnym uwzględnieniem firm z branży nauk przyrodniczych z krajów nordyckich”.

Duński Uniwersytet Techniczny – również wspierany przez fundację – i Uniwersytet w Kopenhadze jeszcze w tym roku wspólnie z Absalon mają uruchomić studia magisterskie i doktoranckie w zakresie biotechnologii. W 2023 roku Fundacja Novo Nordisk przyznała rekordową kwotę 1,3 mld dolarów na projekty związane z innowacjami i badaniami podstawowymi, co oznacza, że żadna inna fundacja w Danii, nawet te powiązane z dużymi firmami, takimi jak Carlsberg, Lego i Maersk nie mogą równać się z Fundacją Novo. Europejskie Stowarzyszenie Badań nad Otyłością oraz Fundacja przyznały w zeszłym roku nagrodę za doskonałość pracy badawczej w dziedzinie otyłości. Otrzymał ją badacz z Centrum Podstawowych Badań Metabolicznych Fundacji Novo Nordisk na Uniwersytecie w Kopenhadze. Nagroda ma być przyznawana cyklicznie.

Nie każdemu się to podoba. Alarm podniosła prof. politologii na Uniwersytecie w Kopenhadze Wiebke Marie Junk, która zauważyła, że taki sponsoring może oznaczać koncentrację badań naukowych tylko nad tymi tematami, które odpowiadają koncernowi.

„Nie powinniśmy robić z dużej, odnoszącej sukcesy firmy, która próbuje wnieść do duńskiego społeczeństwa bandyty. Powinniśmy jednak móc przeprowadzić dyskusję na temat wpływu, jaki na naszą demokrację ma fakt, że te wydarzenia potencjalnie powodują zmianę władzy” – zauważyła jednak Junk.

Rzeczywiście, wygląda na to, że Junk ma rację. Dyrektor generalny Novo Nordisk Lars Fruergaard Jorgensen zasiada obecnie w zarządzie duńskiego banku centralnego. Z ministrami rządu Danii na dyskusje o gospodarce światowej i miejscu w niej samej Danii spotyka się regularnie dyrektor generalny Fundacji Novo Nordisk Mads Krogsgaard Thomsen, co zresztą sam ujawnił. Minister edukacji Christina Egelund ogłosiła w listopadzie 2023 r., że rząd Danii zastanowi się jak przyciągnąć większa liczbę studentów z zagranicy, a stało się to po spotkaniu z zarządem Novo Nordisk, na co wcześniej koncern bardzo narzekał.

„Jeśli stanowi to barierę dla Novo Nordisk, musimy się temu przyjrzeć” – powiedziała wprost minister edukacji.

Jednak wszystko to nie znaczy, że Dania staje się NovoLandem jak ironicznie stwierdzają duńscy socjaliści i Zieloni. Przeciwnie, nad koncernem zaczęły gromadzić się czarne chmury, a zaczęło się od polityki lekowej rządu. Jest ona bardzo liberalna, w efekcie czego producenci leków w Danii mogą niemal swobodnie ustalać ich ceny. I tak Novo Nordisk na własnym rynku pobierał za Ozempic niemal dwukrotną cenę wyznaczoną dla innych rynków unijnych, np. niemieckiego czy szwedzkiego i zdarzała się często „turystyka farmaceutyczna” Duńczyków za Sund, co w końcu zdenerwowało Szwedów. W 2023 roku resort zdrowia Danii wydał na Ozempic 200 mln dolarów, co stanowiło 8% wszystkich wydatków na leki w tym kraju i było 100% wzrostem licząc rok do roku. Polityka refundacji Danii jest bowiem taka, że większość kosztów leków pokrywa ubezpieczenie zdrowotne.

Jednak kiedy urzędnicy ostrzegli, że dalszy wzrost kosztów spowoduje konieczność cięć w innych pozycjach i działach lekospisu, oraz że być może trzeba będzie zabrać pieniądze szpitalom, zareagowała Duńska Agencja Leków. Poinformowała ona o zaleceniu, według którego lekarze mają przepisywać pacjentom cierpiącym na cukrzycę typu 2 tańsze leki, „zanim zaczną stosować leki GLP-1, takie jak Ozempic”. Przyczyną było, że według danych Agencji 50% nowych pacjentów cierpiących na cukrzycę typu 2 rozpoczęło od razu leczenie refundowanym lekiem GLP-1 nie stosując przedtem żadnych innych terapii. Na razie przepisywanie innych leków jest „zaleceniem”, zaś od 25 listopada stanie się obowiązkowe. Agencja Leków spodziewa się przy tym, że prawie połowa wszystkich osób obecnie stosujących leki GLP-1 przejdzie na tańsze alternatywy, choć koszty leczenia pacjentom, którzy po terapii innymi lekami przeszli na GLP-1, bo tylko w ten sposób mogli uzyskać poprawę, będą nadal refundowane. Zresztą nowe przepisy będą dotyczyć nie tylko Ozempicu, ale także Rybelsus czy Trulicity firmy Eli Lilly.

Podobny proces zaczął się w Wlk. Brytanii, gdzie lekarzom nakazano zaprzestania przepisywania leku Ozempic osobom, które nie chorują na cukrzycę typu 2 w związku z ogólnokrajowym niedoborem leków GLP-1.

W tym tygodniu po debacie publicznej na temat rosnących wydatków na leki GLP-1 w Danii, Novo Nordisk obniżył koszty terapii Ozempicem w Danii ze 188 do 125 dolarów miesięcznie. Firma stwierdziła też w komunikacie, że „Ozempic jest dostępny na rynku duńskim od 2018 r, a lokalnie rzeczą normalną jest, że cena leku podlega ponownej ocenie w trakcie cyklu życia”.

Innymi czarnymi chmurami zbierającymi się nad Novo Nordisk są konkurencja i działania organów regulacyjnych. Eli Lilly wprowadza właśnie na rynek lek GLP-1, który ma być tańszy od blockbusterów Novo, a co najmniej równie dobrze działający. Swój lek GLP-1 przygotowuje działająca „o miedzę”, bo w Szwecji, AstraZeneca. Patenty Novo na Ozempic i Wegovy wygasają w Europie w 2031 roku, w USA w 2032 roku, czemu przyglądają się chińskie i indyjskie firmy.

Najgorsze może się jednak dopiero stać. Federal Trade Commission (FTC), najważniejszy regulator rządowy w USA, wysłał 30 kwietnia listy ostrzegawcze do 10 producentów leków kwestionując patenty na 20 leków, zwykle blockbusterów, na cukrzycę, odchudzanie, astmę i inne schorzenia kliniczne. Listy otrzymali Novo Nordisk, GlaxoSmithKline, AstraZeneca i siedem innych firm, a na liście kwestionowanych jest Ozempic.

Opisy patentowe mają być „nieprawidłowe lub wprowadzać w błąd”, a być może są umyślnie ogólnikowe i zawierające bardzo ogóle określenia, by uniemożliwić producentom leków generycznych wcześniejszą produkcję tańszych odpowiedników.

„Składając fałszywe wykazy patentów, firmy farmaceutyczne blokują konkurencję i zawyżają ceny leków na receptę, zmuszając Amerykanów do płacenia niebotycznie wysokich cen za leki, na których polegają” – stwierdziła w oświadczeniu przewodnicząca FTC Lina Khan.

Novo Nordisk na razie milczy w sprawie oświadczenia FTC. Ale nie ulega kwestii, że wobec rosnącej konkurencji ze strony innych gigantów farmacji w zakresie nowych leków GLP-1 list przychodzi w wyjątkowo złym dla firmy momencie.