Analiza ISBiznes.pl: Los autonomicznych systemów kierowania zdecyduje się w Chinach

Szybka wizyta Elona Muska w Chinach i spotkanie z premierem Chin Li Qiangiem, który jako sekretarz Komunistycznej Partii Chin w Szanghaju pozwolił na wybudowanie jednej z największych fabryk Tesli na świecie pozwoliło na uzyskanie zezwolenia na wprowadzenie na chiński rynek systemu wspomagania kierowcy, znanego jako „autonomiczna jazda”. Tesla nie będzie jednak na tym rynku sama – chińskie firmy także konstruują takie systemy. I chcą wyjść z nimi na światowy rynek, a nawet do USA.

Tesla ma współpracować z chińską firmą technologiczną Baidu w zakresie lokalnego mapowania i nawigacji, tak by stworzyć razem „autonomiczną jazdę”, czyli „w pełni samodzielne prowadzenie pojazdu” (ang. Full-Self Driving, FSD). Tesla według Chińczyków, spełniła też kluczowe wymagania dotyczące bezpieczeństwa danych i prywatności.

Jak twierdzi „Wall Street Journal” Pekin już oficjalnie poinformowała zarząd Tesli że zgadza się na uruchomienie funkcji FSD w Chinach. W efekcie akcje Tesli wzrosły o 6,6% i to w handlu przedsesyjnym, zaś notowania Baidu w Hongkongu podskoczyły o 2,4%. Informacja o uruchomieniu FSD przyszła bowiem w najlepszym możliwym momencie: według oficjalnych chińskich danych udział Tesli w tamtejszym rynku motoryzacyjnym spadł w IV kw. 2023 do około 6,7%. Według analityków Bloomberga opierających się na danych Chińskiego Stowarzyszenia Samochodów Osobowych jeszcze w I kw. 2023 roku było to 10,5%.

Jednak akcja Muska, mimo iż przedstawiana jako niemalże zwycięstwo Cezara w stylu „przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem”, to jedynie mała taktyczna wygrana. Walka tak naprawdę dopiero się zacznie, a Tesla będzie miała silnych przeciwników. Chińskie odmiany FSD znane pod mianem „zaawansowanego systemu wspomagania kierowcy” stają się bowiem coraz powszechniejsze w Chinach, zaś tacy producenci jak Xpeng i Xiaomi, używają go jako funkcji, która ma napędzić sprzedaż. I co ważniejsze, o ile Tesla w USA  pobiera za FSD jednorazowo 8000 dolarów lub 99 dolarów miesięcznie za subskrypcję, podobne systemy chińskich producentów są sporo tańsze. Być może więc Tesla na chińskim rynku będzie musiała zmniejszyć te opłaty i to znacznie, co znowu nie spodoba się akcjonariuszom i może doprowadzić do sytuacji w której konieczność obniżki zniweczy zysk operacyjny uzyskiwany z rynku tytułu tej funkcjonalności.

A zarządowi zależy na choćby małym wzroście, bowiem Tesla pierwszy raz od 2020 r. spadek przychodów kwartalnych licząc rok do roku. Elon Musk chce zmniejszyć o co najmniej 10% zatrudnienie, przyspieszyć prace nad nowymi samochodami, zwłaszcza tańszymi modelami, które mają  być gotowe na początku 2025 roku, a najlepiej, by można było przeprowadzić premierę jeszcze przed końcem 2024 roku. Jak powiedział Bloomberg TV, Dan Ives, starszy analityk Wedbush Securities w wywiadzie dla Bloomberg Television, wizyta Muska w Pekinie to „przełomowy moment. „Mogłoby to otworzyć drogę FSD w Chinach, co moim zdaniem jest dla nich nimi wspaniałą szansą” – dodał.

W całym projekcie istotna jest zwłaszcza współpraca z Baidu, jednym z 20 dostawców, uprawnionych przez władze chińskie do tworzenia cyfrowych map, które można zastosować w funkcjach nawigacji i wspomagania kierowcy – umożliwi to bowiem Tesli działania systemu FSD nie tylko w miastach, ale i na bardzo rozległej chińskiej prowincji. Warto przypomnieć, że w Chinach Tesla używa rozwiązań Baidu do mapowania i nawigacji w samochodach od 2020 roku.

Tymczasem konkurencja rośnie a do najpotężniejszych rywali należy BYD, obecnie największy chiński producent pojazdów elektrycznych i światowy wicelider w tej kategorii. Ostatnio swoich sił jako producent samochodów elektrycznych chce spróbować Huawei, wielki konglomerat technologiczny, działający zwłaszcza w branży IT. I jedna i druga firma dysponuje już obecnie rozwiązaniami umożliwiającymi poruszanie się po gęsto zaludnionych miastach Chin.

Następnych co najmniej 8 producentów i dostawców samochodów elektrycznych w ciągu ostatnich dwóch lat zaprezentowało własne systemy wspomagania kierowców. Ich samochody, jak na razie, dobrze poruszają się po miastach i skręcają nawet na skomplikowanych skrzyżowaniach. W tej licznej grupie znajdują się tacy znani w USA i Europie producenci aut elektrycznych jak Xpeng i Li Auto oraz Xiaomi, producent smartfonów, który niedawno wprowadził na rynek swój pierwszy samochód elektryczny, który od razu stał się hitem.

Jak powiedział Reuters Maxwell Zhou, współzałożyciel DeepRoute.ai, chińskiego start-upu sprzedającego oprogramowanie dla zaawansowanych systemów wspomagających kierowanie, każdy nowy model samochodu – nie tylko zresztą elektrycznego, choć te przeważają – wyceniony w Chinach na ponad 30 000 dolarów, musi mieć wśród zaawansowanych funkcji odpowiednik systemu FSD. „Musisz mieć wysokiej klasy rozwiązanie w zakresie prowadzenia pojazdu, aby udowodnić, że masz inteligentny samochód, a nie zwykły samochód” – dodał Zhou.

Popierają go analitycy rynku samochodowego z Hongkongu zapytywani przez agencję AFP, którzy twierdzą, że wozy z najwyższej półki w Chinach bez systemu wspomagania kierowcy „nie mają po prostu czego szukać na rynku”.

Ale wygląda na to, że systemy autonomicznej jazdy zaczynają schodzić też w Państwie Środka na niższą półkę cenową. Znany nie tylko w Chinach producent – Xpeng oświadczył, że planuje wprowadzić na rynek nową markę Mona, oferującą funkcje autonomicznej jazdy w samochodzie w cenie poniżej 21 000 dolarów. Jest to ponad 10 000 dolarów taniej niż chińska wycena Tesli Model 3.

Systemy wspomagania kierowcy oferowane obecnie w Chinach to systemy „poziomu drugiego”, co oznacza, że wymagają nadzoru prowadzącego pojazd. Podobnie zresztą jak FSD Tesli i japońskich producentów samochodów elektrycznych, jak choćby Nissan. Samochody z systemami całkowicie autonomicznej jazdy, jak flota pojazdów Baidu oraz start-upu pojazdów autonomicznych Pony.ai, działają tylko w ograniczonych strefach testowych.

Wielu ekspertów branżowych spodziewa się, że minie wiele lat zanim w pełni autonomiczne samochody staną się powszechne, ale te prognozy nie są jednoznaczne, czasem prognozowanych „wiele lat” to co najmniej ćwierć wieku, niektórzy eksperci za to twierdzą, że wystarczy dekada.

Z kolei eksperci chińscy uważają, że władze polityczne nie bez powodu wpuściły na lokalny rynek Teslę ze swoim systemem autonomicznej jazdy. Według Yale Zhanga, dyrektora zarządzającego w firmie konsultingowej Automotive Foresight z siedzibą w Szanghaju, wdrożenie FSD w Chinach  spowoduje „presję na firmy technologiczne i start-upy zajmujące się pojazdami elektrycznymi, aby przyspieszyły badania i rozwój”. Jak dodał, rząd już raz zastosował tę metodę, godząc się w 2018 roku na otwarcie wielkiej fabryki Tesli w Szanghaju. Chińczycy nazywają takie działanie efektem suma, czyli poprzez wrzucenie do zbiornika dużego suma – Tesli – miano sprawić, by inne ryby – chińscy producenci pojazdów elektrycznych – pływały szybciej.

Tak się też stało, bowiem od 2018 roku firma BYD, lokalny lider na rynku pojazdów elektrycznych, wprowadziła wiele nowych modeli we wszystkich przedziałach cenowych z dolną granicą poniżej 10 000 dolarów, zaś  sprzedaż pojazdów elektrycznych w Chinach gwałtownie wzrosła z nieco ponad 105 000 w 2018 r. do ponad 1,5 mln w zeszłym roku.

Już obecnie na ostatnim salonie samochodowym w Pekinie, odbywającym się w połowie kwietnia, chińscy producenci i dostawcy reklamowali systemy wspomagania kierowcy „poziomu drugiego plus” z bardziej zaawansowanymi czujnikami i wyświetlaczami. Oczywiście chińscy regulatorzy nie dopuszczą do ruchu pojazdów działających bez nadzoru kierowców, ale niektóre z nowych systemów uwzględniają taką możliwość w przyszłych aktualizacjach sprzętu i oprogramowania. Są też i ciekawe różnice. System FSD Tesli korzysta z kamer do wykrywania ruchu wokół samochodu, ale inni producenci samochodów w tym chińscy, wdrażają systemy obejmujące lidar, który wykorzystuje impulsy światła do wykrywania obiektów. Huawei zaprezentował rozwiązanie tego typu z „klocków” ułożonych z urządzeń telemetrycznych, które współpracują zarówno ze wspieranym przez USA systemem GPS, jak i konkurencyjnym chińskim systemem satelitarnym BeiDou oraz lidarami i czujnikami optycznymi. W tych rozwiązaniach chiński koncern chce konkurować z przygotowującymi podobny system o dużym stopniu autonomii Boschem i Continentalem. Jak powiedział Markus Heyn, członek zarządu Bosch kierujący działem mobilności, taka konkurencja „jest dobra dla rynku”, zaś Bosch „lubi robić rzeczy innowacyjne i przełomowe”. Zarówno Bosch, jak i Huawei nie kryją, że te swoje rozwiązania zamierzają zamontować w pojazdach elektrycznych, które miałyby podbić rynek europejski i amerykański konkurując bezpośrednio z Teslą.

W świetle tych rynkowych innowacji system Tesli może nie wyglądać zbyt dobrze, ale firma Muska ma coś, czego nie mają inni producenci – dane z największej na świecie floty pojazdów elektrycznych poruszającej się obecnie po drogach. Ale tylko poza Chinami, bowiem w samych Chinach, bez zatwierdzenia na najwyższym szczeblu władz partyjno-państwowych, nie można przesłać danych w trybie machine-to-machine lub machine-to-man (M2M).

Warto też zauważyć, że chińscy konkurenci Tesli mają pewną istotną przewagę nad tą firmą – jej systemy wspomagania kierowcy okazały się w USA co najmniej kłopotliwe. System autonomicznej jazdy Autopilot jest przedmiotem dochodzenia Administracji Bezpieczeństwa Transportu (TSA) po tym, jak przyczynił się do spowodowania 20 wypadków. W efekcie zarządzono wielką aktualizację nie tylko oprogramowania, ale i urządzeń Autopilota zapobiegającą niewłaściwemu jego użyciu.

Oczywiście Elon Musk nazywa ten problem „prosto rozwiązywalnym”, i cały czas podkreślając znaczenie rozwoju pojazdów autonomicznych powiedział na telekonferencji z mediami, że osoby wątpiące w zdolność Tesli do „rozwiązania” problemów autonomicznej jazdy nie powinny inwestować w firmę. Jednak chiński rynek może wystawić ten optymizm szefa Tesli na ciężką próbę.