Zastępca Sekretarza Obrony USA poleci F-16 sterowanym AI

Zastępca sekretarza obrony Frank Kendall oświadczył w Senacie, że jest tak pewny postępów w programie sterowania samolotami bojowymi przez sztuczną inteligencję, że zamierza polecieć jedną z takich maszyn.

Kendall, sam były pilot, powiedział to na posiedzeniu Appropriations Committee w Senacie USA. W Sekretariacie Obrony zajmuje się właśnie Siłami Powietrznymi stąd jest bardzo zainteresowany postępami w programie AI dla USAF. Lot ma się odbyć „jeszcze tej wiosny”, oczywiście z aktywnym pilotem jako wsparciem. Zastępca sekretarza obrony jednocześnie stwierdził, że USA zwiększy plany „robotyzacji” floty maszyn wojskowych, co jest związane z instalacją na nich systemów opartych na sztucznej inteligencji.

„Jeszcze w tym roku zamierzam przelecieć się autonomicznym F-16. Będzie ze mną pilot, który tak jak ja będzie po prostu obserwował działanie technologii autonomicznej i mam nadzieję, że ani on, ani ja nie będziemy potrzebni do latania samolotem” – stwierdził Kendall.

Na początku kwietnia USAF dostarczyły trzy maszyny wielozadaniowe F-16 do bazy sił powietrznych Eglin w celu konwersji na roboty, czyli maszyny w pełni sterowane AI w ramach prac nad sztuczną inteligencją w programie autonomicznego stanowiska testowego Viper Experimentation and Next-gen Operations Model (VENOM).

Na posiedzeniu Appropriations Committee, Kendall  poinformował, że program VENOM „poczynił duże postępy”. Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych Departamentu Obrony DARPA prowadziła nad nim prace przez ostatnie 5 lat, zaś w 2023 roku USAF wystąpiły o 6 mld dolarów na zbudowanie floty zaawansowanych dronów po wykazaniu, że F-16 może latać jeśli zostanie na nim zainstalowany system oparty na sztucznej inteligencji.

Oczywiście nie znaczy to, że w następnym konflikcie z udziałem USA do akcji wystartują autonomiczne F-16 sterowane przez sztuczną inteligencję, a jak oświadczył Frank Kendall „US Navy nie odeśle na emeryturę Mavericka”. Sterowane przez AI wielozadaniowe F-16 to maszyny testowe dla opracowania dronów nowej generacji, zwłaszcza ich systemów kierowania. Oprogramowanie to potrafi się uczyć: w 2020 roku jeden z pierwszych zaawansowanych systemów tego typu rozgromił 5:0 w symulowanej walce powietrznej pilotów USAF. Problemem tego typu systemów jest jednak, że walczą standardowo i niespodziewane, niestandardowe działania mogą je dość prosto oszukać.

„W tego typu testach ważne jest zrozumienie aspektu „człowieka w pętli”, co oznacza, że pilot będzie zaangażowany w autonomiczność w czasie rzeczywistym i zachowa zdolność do uruchamiania i zatrzymywania określonych algorytmów. Nigdy nie nadejdzie czas, w którym samolot VENOM będzie „latał sam” bez udziału człowieka” – zauważa podpułkownik Joe Gagnon, dowódca 85th Test and Evaluation Squadron.

Ostatecznym celem sił powietrznych jest opracowanie „loyal wingman” – skrzydłowego drona osłaniającego maszynę latającą z żywym pilotem, którego rolą będą np. ataki na stanowiska artylerii przeciwlotniczej, zakłócanie systemów WRE czy atak na wrogie drony.

Jednak podobny program jest obecnie prowadzony przez Siły Powietrzne Chin Ludowych PLAAF, co budzi niepokój Departamentu Obrony USA.

„Siły Powietrzne ścigają się o przewagę technologiczną z dysponującym dużymi zasobami strategicznym konkurentem i stoją obecnie w obliczu konkurenta o sile nabywczej przewyższającej naszą – jest to wyzwanie, przed którym nigdy nie staliśmy w dzisiejszych czasach. PLAAF aktywnie rozwija i poszerza możliwości, aby rzucić wyzwanie obecnej strategicznej stabilności, zaatakować nasze krytyczne systemy kosmiczne i pokonać nasze zdolność do projekcji mocy – zwłaszcza siły powietrznej” – stwierdził w Senacie Kendall.