Płace rosną kosztem zysków firm – to gra o sumie zerowej

Fenomenalne odczyty dynamiki wynagrodzeń z początku 2024 r. skłoniły nas do bliższego przyjrzenia się  ścieżce płac realnych.

Zadaliśmy sobie dwa pytania:

  • Czy obecne wzrosty wynagrodzeń nadal rekompensują przeszłe straty z tytułu inflacji, czy też je przewyższyły?
  • Co jest strukturalnym źródłem obecnych podwyżek – wzrost produktywności czy rosnąca siła przetargowa pracowników?

Long story short: pomimo spadków realnej wartości wynagrodzeń w 2022 r., płace w cenach stałych są obecnie najwyższe w historii. Luka wynagrodzeń (rozumiana jako odchylenie od trendu historycznego) domyka się, choć nadal realne płace plasują się poniżej tak zdefiniowanej wartości potencjalnej. Warto również odnotować, że wystrzał dynamiki wynagrodzeń odbywa się obecnie kosztem dołujących marż i spadających zysków przedsiębiorców (przynajmniej tych dużych) – świadczą o tym spadające wpływy z CIT.

Płace realne na tle trendu i realnych wpływów z CIT

Źródło: Macrobond, Pekao Analizy

Czy płace odrobiły już straty z tytułu inflacji?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy wpierw oszacować, ile wynosiłyby realne wynagrodzenia oczyszczone z wahań cyklicznych i wpływu szoków gospodarczych. W tym celu oszacowaliśmy wykładniczy trend ścieżki płac, który odpowiada miesięcznej dynamice realnych wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw w wys. 3,05% r/r (co jest bardzo bliskie historycznemu wzrostowi produktywności pracy w Polsce). Na tle tego trendu widać, że styczniowa i lutowa dynamika wynagrodzeń stanowi energiczną próbę domknięcia luki – ale mimo to spadek siły nabywczej wygenerowany przez epizod inflacyjny jest wciąż odczuwalny, zaś płace nie powróciły do poziomów wynikających z trendu – choć są już blisko.

Jakie jest źródło podwyżek dla pracowników?

Podwyżki dokonują się obecnie w specyficznym otoczeniu makroekonomicznym – przy silnej i stabilnej sytuacji na rynku pracy (rekordowo niskie bezrobocie, stagnacja zatrudnienia, wyraźne „chomikowanie” pracy przez firmy) i wobec stopniowo poprawiającej się, acz nadal nierozpędzonej, koniunktury. W takiej sytuacji pozycja negocjacyjna pracowników jest silna, co teoretycznie powinno przekładać się na wzrost wynagrodzeń przy jednoczesnym ograniczeniu marż. Dane o marżach nie są łatwo dostępne, ale niezłym przybliżeniem skali zysków przedsiębiorstw są dochody budżetu państwa z tytułu podatku CIT. Rzecz jasna, dynamika wpływów z CIT jest tylko przybliżoną miarą zysków przedsiębiorstw – wachlarz zwolnień i odliczeń od tego podatku jest szeroki, ponadto CIT płacą wyłącznie firmy posiadające osobowość prawną, czyli zwykle największe przedsiębiorstwa. Tym niemniej wpływy podatkowe pozwalają nieźle oszacować skalę zysków w sektorze przedsiębiorstw. Okazuje się, że obserwowany obecnie wzrost płac odbywa się jednocześnie z wyraźnym spadkiem wpływów z CIT, co sugeruje spadające zyski przedsiębiorstw.

Warto zaznaczyć, że taki sposób wychodzenia z kryzysów, który w większym stopniu obciąża kapitał niż pracę, jest typowy dla polskiej gospodarki. Po kryzysie finansowym z 2008 r. płace realne weszły w stagnację, podczas gdy dochody budżetowe z tytułu CIT zaliczyły trzyletni zjazd. Z kolei pandemia COVID-19 w początkowym etapie ściągnęła realne wynagrodzenia poniżej trendu podczas gdy wpływy z CIT stabilnie rosły – w niemałym stopniu był to zapewne skutek tarcz osłonowych PFR, jak również faktu, że w krótkim okresie płace są sztywne, a ceny i marże – niekoniecznie, co pozwalało dużym przedsiębiorcom zabezpieczyć zyski przed inflacją. Jednakże taka sytuacja po krótkim czasie uległa odwróceniu i obecnie pracownicy odrabiają inflacyjne straty, czego nie sposób powiedzieć o ich pracodawcach.

Analizy Pekao