100 mld dolarów to wartość inwestycji w czterech stanach USA, które ma zamiar uruchomić Intel. Jednak na tę kwotę ma się złożyć 19,5 mld dolarów w postaci federalnych dotacji i pożyczek oraz prawdopodobne 25 mld dolarów w postaci ulg podatkowych. Dzięki nim i wkładowi własnemu Intel chce odzyskać pozycję światowego lidera w produkcji półprzewodników.
Ta inwestycja będzie uruchomiona uroczyście – w kampusie Intela 20 marca zjawił się prezydent Joe Biden, by omówić plan wsparcia i czas rozpoczęcia. Jest ona bowiem bardzo ważna ze względu na wpływ jaki prawdopodobnie będzie miała na listopadowe wybory prezydenckie. Biden często powtarza, że zbyt mała liczba wyborców ma wiedzę o polityce gospodarczej jego administracji i jeśli będzie o niej więcej wiedzieć ułatwi mu to zwycięstwo.
Administracja Bidena twierdzi, że bez wsparcia rządu firmy produkujące chipy nie zainwestowałyby w USA na większą skalę, zaś dofinansowanie inwestycji Intela doprowadzi do utworzenia łącznie 30 000 stanowisk pracy w sektorze produkcyjnym i konstrukcyjnym. Koncern planuje także ubiegać się o ulgi podatkowe od Departamentu Skarbu w wysokości do 25% na kwalifikowane inwestycje, jako że planuje uruchomić dla tych inwestycji bogaty pakiet socjalny zawierający bezpłatne szkolenia pracowników i stworzenie niedrogich przedszkoli i żłobków. Na mocy umowy z Departamentem Handlu Intel zaangażuje się także w lokalne programy szkoleniowe.
Sekretarz handlu Gina Raimondo stwierdziła po rozmowach Intelem, że po uruchomieniu tej inwestycji do 2030 roku Stany Zjednoczone będą produkować 20% najbardziej zaawansowanych chipów na świecie. Byłoby to wielki skok – obecnie nie jest to nawet 1%, bowiem w USA projektuje się co prawda tego typu rozwiązania, ale produkcja odbywa się gdzie indziej, głównie na Tajwanie. Według Departamentów Stanu i Obrony, przy obecnej agresywnej polityce Chin, stanowi to zagrożenie dla bezpieczeństwa USA.
„Porażka nie wchodzi w grę – najnowocześniejsze chipy stanowią rdzeń naszego systemu innowacji, zwłaszcza jeśli chodzi o postępy w sztucznej inteligencji i naszych systemach wojskowych. Nie możemy po prostu projektować chipów. Musimy je zrobić w Ameryce” – powiedziała Raimondo podczas telekonferencji z mediami.
Program inwestycyjny Intela będzie częściowo finansowany z dotacji i ulg określonych w ponadpartyjnej ustawie Chips and Science Act z 2022 roku, którą w czasie „kryzysu popandemicznego” w gospodarce USA, administracja Bidena pilotowała w Kongresie, podkreślając że w razie następnego kryzysu – politycznego, epidemicznego czy wojskowego – gospodarka USA straci dostęp do chipów produkowanych w Azji, co oznaczać będzie „ekonomiczne załamanie”.
Projekt Intela to przy tym istny „plan pięcioletni”, którego najważniejszym elementem jest inwestycja greenfield w New Albany w stanie Ohio, niedaleko stolicy stanu Columbus. Powstaną tam dwie fabryki zaawansowanych chipów, które dyrektor generalny Intela, Pat Gelsinger, określił na konferencji jako „największy na świecie zakład produkujący chipy AI”, co miałoby się zacząć już od 2027 roku. W Chandler w Arizonie dotacje i zwolnienia podatkowe pomogą w budowie dwóch nowych fabryk chipów i modernizacji istniejącej. Firma przekształci także dwa swoje zakłady w Rio Rancho w Nowym Meksyku w zaawansowane zakłady produkcyjne i wysyłki. Intel zmodernizuje także obiekty w Hillsboro w stanie Oregon. Ogłoszenie porozumienia Intela z Departamentem Handlu spowodowało 20 marca wzrost notowań akcji Intela o 4% w handlu przedsesyjnym.
Dla koncernu z Santa Clara istotne jest zwłaszcza rozszerzenie działalności w Arizonie, gdzie największy rywal, tajwańska spółka Taiwan Semiconductor Manufacturing również buduje ogromną fabrykę, na którą ma nadzieję także otrzymać dotację z Chips and Science Act. I jest to bardzo prawdopodobne, bo w ten sposób TSMC przeniesie około połowy swojej produkcji do USA.
Co ciekawe, inwestycje te pomogą obu stronom – tj. administracji Bidena i Intelowi. W tym drugim przypadku nie chodzi o stworzenie dotowanych miejsc pracy, ale o powrót do liderowania na rynku półprzewodników do pozycji, którą Intel stracił jakiś czas temu. Intel bowiem przez dekady był liderem w produkcji półprzewodników o dużej wydajności i szybkości, sprzedając je wszystkim producentom układów elektronicznych na świecie, sporą część zysków inwestował przy tym w badania i rozwój. Jednak koncentracja na korporacyjnym B2B, próba wejścia w systemy dla największego klienta spowodowały, że w 2010 roku Intel stracił tę pozycję na rzecz TSMC, a marże zysku gwałtownie spadły. Jeszcze w 2021 r. Pat Gelsinger ogłosił plan przywrócenia Intelowi pozycji lidera, ale przyznał, że bez wsparcia ze strony administracji federalnej ten plan będzie niewykonalny.
„Utrata tej branży zajęła nam ponad trzy dekady. Nie wróci ona w ciągu trzech do pięciu lat finansowania na mocy ustawy CHIPS” – stwierdził Gelsinger, który nazwał finansowanie niskoprocentowe „inteligentnym kapitałem”.
Około 30% z wartego 100 mld dolarów planu inwestycyjnego pochłoną koszty budowy: stale konstrukcyjne, beton, maszyny, instalacje i koszty pracy. Reszta zostanie przeznaczona na zakup kompletnych linii do wytwarzania chipów i narzędzi produkcyjnych m.in. takich firm jak ASML, Tokyo Electron, Applied Materials i KLA. Prócz dotacji i pożyczek Intel zaangażuje w projekt spore fundusze własne.
Zakłady w Ohio zostaną uruchomione w 2027 roku, pełną moc produkcyjną osiągną rok później, choć Gelsinger ostrzegł, że harmonogram może się przesunąć, jeśli rynek chipów wykaże słabnący popyt.
Jak jednak stwierdził Ben Bajarin, dyrektor generalny firmy analitycznej Creative Strategies w wypowiedzi dla AP, nawet po uzyskaniu takiego wsparcia federalnego Intel prędzej czy później będzie musiał pokazać, że może konkurować ze swoimi tajwańskimi i koreańskimi rywalami.
„Ważne będzie, aby wiedzieć, jak długo Intel będzie potrzebował „inteligentnego kapitału”, zanim będzie mógł samodzielnie funkcjonować” – zauważył Bajarin.
Mimo wszystko, według Jimmy’ego Goodricha, doradcy ds. eksportu i technologii półprzewodników w RAND Corp., to Intel jest i będzie najważniejszym dla interesu narodowego USA producentem chipów, nawet jeśli jego tajwańscy i koreańscy rywale, jak TSMC i Samsung, będą budowali w Stanach Zjednoczonych wielkie fabryki.
„Tylko Intel dysponuje siłą roboczą, technologią i łańcuchem dostaw w dużej mierze skoncentrowanym na USA. Zatem chociaż to, co robią tutaj TSMC i Samsung, jest ważne i powinno być mile widziane, ważne jest również posiadanie silnego zespołu u siebie” – dodał.
Jednak, jak zauważył na konferencji prasowej 19 marca Gelsinger, prawdopodobnie konieczna będzie druga runda finansowania fabryk chipów, aby „umocnić Stany Zjednoczone na pozycji lidera w produkcji półprzewodników”. Jak stwierdził, w tej dziedzinie „amerykańskie firmy mają jeszcze sporo do nadrobienia”.