Japonia potrzebuje 800 tys. wykwalifikowanych pracowników i zamierza ich pozyskać ciągu najbliższych 5 lat. Gorzej ze specjalistami – Japończycy także ich potrzebują, ale przy zamkniętym społeczeństwie, jak japońskie wiedzą, że nie bardzo mogą liczyć na expatów.
Przyjęcie tak wielkiej liczby pracowników-obcokrajowców jest koniecznością – twierdzą japońskie stowarzyszenia przedsiębiorców, a rząd do końca miesiąca zapewne doda zawody z dziedzin transportu kolejowego drogowego, leśnego i drzewnego do systemu wiz pracowniczych wprowadzonego w kwietniu 2019 roku. Jest już pewne, że do preferowanych branż rząd doda przemysł tekstylny.
Poczynając od kwietnia 2024 r., by zaradzić coraz gwałtowniej rosnącemu niedoborowi siły roboczej trzeba będzie sprowadzić 800 tys. pracowników z zagranicy. Tymczasem od kwietnia 2019 do końca roku budżetowego 2023, który kończy się w czerwcu obecnego roku planowano sprowadzić jedynie 345 150 pracowników. Nie wypełniono nawet tych celów, bowiem na koniec listopada zeszłego roku w Japonii pracowało w ramach rezydentury 200 tys. pracowników z zagranicy na wizach dla „pracowników wykwalifikowanych nr 1”. Rezydentura ta dotyczyła 12 branż w tym rolnictwa i budownictwa i była wystawiana maksymalnie na 5 lat. Tylko 29 osób w całej Japonii posiadał status „pracownika wykwalifikowanego nr 2” obejmujący zwykle średnią kadrę techniczną oraz specjalistów. Ci ludzie mogli już sprowadzić rodziny i dowolną ilość razy przedłużać wizę.
Choć liczba cudzoziemców posiadających status pracownika wykwalifikowanego w czasie pandemii wirusa rosła dość wolno, to pojawiało się ich coraz więcej głównie za sprawą aplikacji składanych przez stażystów w zawodach technicznych.
W czasie najbliższych 5 lat rząd Japonii chciałby pozyskać 34 tys. pracowników w czterech nowych sektorach rozważanych obecnie do włączenia do programu wizowego, z czego 24 500 miałoby pracować w transporcie drogowym, gdzie niedobór siły roboczej jest najbardziej dotkliwy. Kolejnictwo ma przyjąć 3800 pracowników, przemysł drzewny i leśny odpowiednio 5000 i 1000 osób.
Kolejnym problemem stają się wyższe kadry, m.in. finansiści, nauczyciele akademiccy, naukowcy, inżynierowie czy nawet lekarze. Tu tradycyjne źródła nisko czy wyżej wykwalifikowanych pracowników dla japońskiej gospodarki tj.: Indonezja, Korea Południowa, Tajlandia, Filipiny czy Wietnam nie mogą być brane pod uwagę. Kadry z Chin w tych dziedzinach nie zatrudnia się „z powodu bezpieczeństwa”. Jak jednak przyznają sami Japończycy, ściągnięcie wysoko wykwalifikowanych kadr naukowych czy technicznych jest bardzo trudne z racji tego, że społeczeństwo japońskie jest bardzo zamknięte i „obcemu”, tym bardziej jeśli jest Europejczykiem czy Amerykaninem, bardzo trudno się do tego przystosować. Stąd też takich pracowników ze wszystkich krajów świata jest w całej Japonii jedynie kilkuset i nie zanosi się, by ten stan rzeczy miał się zmienić.