Korea Północna wychodzi z izolacji, w tle siostra dyktatora

Kim Jo Dzong, siostra przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una

Premier Japonii Fumio Kishida zostanie oficjalnie zaproszony do Korei Północnej, jeśli Japonia nie uczyni kwestii uprowadzenia swoich obywateli przeszkodą w normalizacji stosunków politycznych i gospodarczych między krajami – powiedziała państwowej Koreańskiej Centralnej Agencji Informacyjnej Kim Jo Dzong, siostra przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Una.

Nie tylko samo oświadczenie, ale fakt kto je złożył jest obecnie polityczną sensacją w Azji i wzbudziło niepokój w USA oraz Rosji. Kim Jo Dzong, mimo iż oficjalnie jest funkcjonariuszem partyjnym – zastępcą szefa Departamentu Informacji Komunistycznej Partii Korei, członkiem Komisji Spraw Wewnętrznych i prawdopodobnie członkiem Politbiura – nie pełni żadnych funkcji rządowych, które by umożliwiały składania takich oświadczeń w imieniu partii komunistycznej i rządu. 

Siostra przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una powiedziała, że wizyta premiera Japonii Fumio Kishidy w Pjongjangu będzie możliwa, jeśli Tokio nie uczyni kwestii uprowadzeń obywateli Japonii w przeszłości przeszkodą między obydwoma krajami.

Uwagi Kim Jo Dzong pojawiły się po tym, jak Kishida powiedział pod koniec zeszłego tygodnia, że chce doprowadzić do spotkania z Kim Dzong Unem, by rozwiązać problem uprowadzeń. Tymczasem Kim Jo Dzong stwierdziła, że kwestia uprowadzeń obywateli Japonii w latach 70. i 80. XX wieku została już rozwiązana dodając, że polityk obdarzony „roztropnością i wnikliwością strategiczną” patrzący w przyszłość, a nie w przeszłość, byłyby zainteresowany tym, by Korea Północna i Japonia zbliżyły się do siebie. Jak zauważyła, dotąd przywódcy Korei Północnej nie byli zainteresowani kontaktami z Tokio, ale „ten stan rzeczy może się zmienić” i „oba kraje mogą na tym skorzystać, politycznie i gospodarczo”.

Japonia jako jedyny kraj Zachodu poczyniła duże wysiłki, by „zmniejszyć agresywność i zwiększyć przewidywalność” Korei Północnej, jak ujął to amerykański analityk Robert Kaplan. Premier tego kraju Junichiro Koizumi został pierwszym politykiem Zachodu, który odbył podróż do Pjongjangu i to dwukrotnie. Po raz pierwszy w 2002 roku, a kiedy w 2004 roku odwiedził ten kraj ponownie, dzięki wysiłkom jego rządu pięciu uprowadzonych wróciło do Japonii.

Oficjalnie Tokio i Pjongjang nie łączą żadne stosunki dyplomatyczne, ale 17 września 2002 roku Koizumi podpisał deklarację z ówczesnym przywódcą partii komunistycznej Północnej Korei Kim Dzong Ilem, ojcem Kim Dzong Una. Dokument ten zwany Deklaracją z Pjongjangu stwierdzał, że Tokio i Pjongjang podejmą „wszelkie możliwe wysiłki na rzecz wczesnej normalizacji stosunków”, zaś Japonia miała po owej normalizacji rozszerzyć współpracę gospodarczą.

Oświadczenie Kim Jo Dzong zostało odebrane z zaciekawieniem i niepokojem w USA i Rosji. W USA analitycy podkreślili, że siostra Kim Dzog Una często ostatnio pojawiała się u boku brata, co rozumiano jako „przekazanie jej części władzy” i chęć stworzenia duumwiratu, zaś samodzielne wydanie tak ważnego politycznie oświadczenia, może świadczyć o tym, iż zdrowie Kim Dzong Una, nałogowego palacza, chorego na cukrzycę typu 2 zdecydowanie się pogorszyło. Problemem jest także iż Kim Jo Dzong należy do północnokoreańskich jastrzębi politycznych, a jej mąż, Choe Song, wojskowy nieznanej rangi jest członkiem gwardii przybocznej szwagra i jednocześnie należy do Room 39 – tajnej komórki Politbiura i armii zajmującej się zdobywaniem złota i walut zachodnich na potrzeby partyjnej elity Korei Północnej. Ewentualne zdobycie przez nią władzy mogłoby więc zagrozić stabilności politycznej tej części Azji. Dla Rosjan z kolei problemem jest jej rezerwa co do współpracy z Rosją – obecnie część elit partyjnych Korei Północnej dystansuje się od Rosji uważając ją za „przegraną w wojnie z Zachodem” toczonej na Ukrainie i Kim Jo Dzong ma należeć do liderów tej grupy.

Obecne stwierdzenia siostry dyktatora są tym bardziej kłopotliwe dla Rosjan gdyż mogą świadczyć, że Korea Północna szuka poprzez Japonię porozumienia z Zachodem by wyjść z izolacji. A to byłyby jeszcze większy kłopot dla Putina gdyż oznaczałby, że więzy Moskwy i Pjongjangu mogą znacznie osłabnąć.