Domózgowy implant firmy Elona Muska rodzi zapytania

Pierwszy pacjent otrzymał implant interfejsu mózg-komputer. Jak się jednak okazuje, nie tyle pierwszy na świecie, ile pierwszy pacjent firmy Neuralink Elona Muska. Cała technologia proponowana przez Neuralink rodzi sporo obaw, zaś neurochirurdzy i neurobiolodzy stwierdzają, że właściwie dobrze by było, by implanty nie mogły być „usieciowione”.

Jak napisał Elon Musk na serwisie X: „pierwszy człowiek otrzymał wczoraj implant od Neuralink i szybko wraca do zdrowia. Wstępne wyniki wskazują na obiecujące wykrywanie impulsów neuronowych”.

Nie wiadomo kim jest pacjent, jakiej jest płci i ile ma lat. Naukowcy zajmujący się neurobiologią przypuszczają, iż jest to człowiek po 40. roku życia, prawdopodobnie mężczyzna cierpiący na uraz rdzenia kręgowego lub stwardnienie zanikowe boczne (ALS), jako że Neuralink rekrutował takie osoby do swojego pierwszego 6-letniego programu znanego pod nazwą Precise Robotically Implanted Brain-Computer Interface (PRIME). Później według broszury adresowanej do potencjalnych ochotników program rozszerzono o porażenie czterokończynowe.

Wszczepialny interfejs mózg-komputer (BCI) zastosowany w badaniu PRIME ma za zadanie dekodować zamierzone sygnały ruchu na podstawie aktywności mózgu. Następnie ma sterować urządzeniami umożliwiającymi ruch. BCI rejestruje aktywność za pomocą 1024 elektrod rozmieszczonych w 64 nitkowatych czujnikach, z których każdy jest cieńszy niż ludzki włos.

PRIME ma oceniać możliwości zastosowania i bezpieczeństwo implantu BCI, nazwanego N1 aplikacji użytkownika do niego oraz robota R1. Zestaw ten ma umożliwić osobom z paraliżem kontrolowanie urządzeń zewnętrznych. Elon Musk nazwał ten system „Telepathy”.

„[Umożliwia – red.] sterowanie telefonem lub komputerem, a za ich pośrednictwem niemal każdym urządzeniem, po prostu przy pomocy myśli. Początkowymi użytkownikami będą ci, którzy utracili władzę w kończynach” – opisuje miliarder, dla którego „idealnym użytkownikiem” był niedawno zmarły fizyk teoretyczny Stephen Hawking.

Jednak cała technologia zaproponowana przez Neuralink rodzi sporo problemów. Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) na badania kliniczne zgodziła się późno wyrażając obawy m.in. o uszkodzenie mózgu podczas usuwania implantu, przegrzanie chipów, ogólne ryzyko związane z umieszczeniem baterii litowo-jonowej w mózgu oraz obawę, że przewody mogą „migrować”.

Firmę skontrolowano pod kątem zastosowanych protokołów bezpieczeństwa. Reuters poinformował na początku stycznia br., iż na Neuralink nałożono grzywnę za naruszenie przepisów Departamentu Transportu USA (DOT) dotyczących transferu materiałów niebezpiecznych.

Pod koniec listopada 2023 r. czterech kongresmanów zwróciło się do SEC o zbadanie czy Elon Musk nie wprowadził inwestorów w błąd twierdząc, iż używa bezpiecznych technologii. Powołali się na dokumentację weterynaryjną wykazującą, że zdarzenia niepożądane w procesie wszczepiania implantów małpom obejmowały m.in. obejmowały paraliż, drgawki i obrzęk mózgu. Spowodowało to szybki spadek wartości firmy jeszcze w czerwcu 2023 r. wycenianej na 5 mld dolarów. Firma broniła się przedstawiając dokumenty, według których wybierano małpy w złym stanie ogólnym a nawet „terminalne”, by nie powodować dodatkowych problemów zdrowotnych u zwierząt. W końcu opublikowano film przedstawiający żywą małpę z wszczepionym implantem grającą w ping ponga.

Jak się okazało, Neuralink nie jest pierwszą firmą, która wszczepiła implant BCI człowiekowi – według danych pochodzących z bazy ClinicalTrials.gov – badania nad tym prowadzono na całym świecie. Część wyników badań utajniono, zwłaszcza te, które prowadzono w Departamencie Weteranów i dotyczyły rannych żołnierzy.

Jednak, jak zwracają uwagę neurochirurdzy, neurobiolodzy i specjaliści bezpieczeństwa IT, technologia zaproponowana przez Neuralink ma spory słaby punkt – aplikację sterowania. Ich zdaniem oznacza to niebezpieczeństwo zhakowania całego systemu, co może stanowić zagrożenie życia dla osoby z implantem. Neurobiolodzy i neurochirurdzy uważają, że nie powinno być żadnej łączności implantu z jakimkolwiek systemem na zewnątrz i że powinien działać tylko w obrębie ciała pacjenta, gdyż jak stwierdzają specjaliści ds. bezpieczeństwa informatycznego, „nie ma technologii przekazu, której nie można byłoby złamać”.