Analiza ISBiznes.pl: Rosja chce zmusić Zachód do wyścigu zbrojeń jądrowych

Iskander – lądowy pocisk balistyczny krótkiego zasięgu

Kierownictwo polityczne Rosji wskutek walk na Ukrainie straciło zaufanie do możliwości bojowych rosyjskiej armii. Doktryna strategiczna Rosji ulega więc zmianie – teraz Zachód ma być szantażowany użyciem taktycznej broni nuklearnej zamiast konwencjonalnej. Rosja ma już więcej głowic oraz pocisków tego typu i liczy, że Zachód raczej nie przystąpi do drogiego wyścigu zbrojeń w tej kategorii, ale się wycofa i pozwoli jej na osiągnięcie celów politycznych – twierdzą analitycy.

Rosyjska armia „nie popisała się” na Ukrainie. Zdanie to podziela wiele ośrodków społeczno-politycznych od rosyjskich milblogerów po Ruch Rozsierdzonych Patriotów, czyli rosyjskich turbopatriotów Igora Girkina, a prawdopodobnie po cichu, mimo propagandy o „kolejnych zwycięstwach” zakończonych zdobyciem 500 m terenu, także kręgi decyzyjne na Kremlu. Jest to widoczne także w rosyjskiej narracji skierowanej od władzy do społeczeństwa – jej przekazem jest, że Rosja nie walczy z Ukrainą, lecz z całym Zachodem i obecna chwiejna równowaga na froncie ukraińskim oznacza właśnie rosyjskie zwycięstwo nad państwami Zachodu. Ukoronowaniem tejże narracji było noworoczne przemówienie prezydenta Rosji, Władimira Putina, który określił po prostu „kolektywny Zachód” jako „wroga Rosji”.

Ten sposób myślenia i dość oczywiste obecnie wsparcie Zachodu dla walczącej Ukrainy oraz ewidentna słabość własnych sił konwencjonalnych popchnęły Rosję w kierunku zmian w doktrynie strategicznej użycia sił zbrojnych. Jako jedna z kilku najważniejszych doktryn wojskowych uwzględnia ona obecnie „atak wyprzedzający”, oficjalnie mający „uprzedzić agresywne działania nieprzyjaciela”, oraz kładzie coraz większy nacisk na tzw. niestrategiczną broń nuklearną (NSNW).

Opublikowany właśnie raport Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS) pokazuje zmianę w sposobie myślenia Rosjan o jej użyciu oraz pośrednio próbę zmuszenia Zachodu do wytworzenia i rozmieszczenia tego typu broni w Zachodniej Europie jako reakcję na istniejące już systemy rosyjskie. Pozwoliłoby to przedstawić Rosji na forum międzynarodowym Zachód jako potencjalnego agresora i zarazem spowodować by wydał na taktyczne systemy nuklearne wielkie fundusze, co osłabiłoby wydatki na uzbrojenie konwencjonalne NATO.

NSNW to broń jądrowa rozmieszczona na różnego typu nosicielach wystrzeliwanych z platform morskich, powietrznych i lądowych, mających zasięg do 5500 km. Większość to broń czysto taktyczna o zasięgu nosicieli od 300 do 550 km przeznaczona do użycia na polu bitwy, z niewielkimi głowicami nawet od 5 do 30 kiloton (KT). Powyżej jest, według doktryny rosyjskiej, broń niestrategiczna o mocy głowic do 50-80 KT umieszczona na nosicielach o zasięgu do 5500 km wystrzeliwanych zwykle z platform lądowych. Pociski czysto taktyczne mają zapewnić przewagę na polu bitwy. W strategii rosyjskiej do tej pory nie było mowy o użyciu „tego co powyżej”, ponieważ kategoria NSNW nie istnieje w zachodniej strategii i każde uderzenie bronią jądrową jest traktowane jako wstęp do wojny pełnoskalowej, niekonwencjonalnej.

NSNW różni się znacznie od strategicznej broni nuklearnej używanej w pociskach międzykontynentalnych, wielogłowicowych, które mogą być użyte do wzajemnych uderzeń przez Rosję i USA. Pociski strategiczne służą do niszczenia całych baz, lotnisk, miast, centrów komunikacyjnych, portów.

Obecnie jednak Rosjanie doszli do wniosku, że mogą rozpocząć wojnę używając NSNW i ją wygrać lub zmusić Zachód do takiego wyścigu zbrojeń, w którym Zachód będzie musiał wydawać wielkie sumy na nowe systemy NSNW.

„Rosyjskie postrzeganie braku wiarygodnej woli Zachodu do użycia broni nuklearnej lub zaakceptowania ofiar w konflikcie jeszcze bardziej wzmacnia myśl i agresywną doktrynę Rosji w dziedzinie użycia NSNW” – stwierdzono raporcie Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych.

Logika wykorzystania niestrategicznej broni nuklearnej w nowej doktrynie rosyjskiej polegałaby według raportu na eskalacji konfliktu w kontrolowany sposób, „albo aby uniemożliwić Stanom Zjednoczonym i NATO zaangażowanie się, albo zmusić je do zakończenia wojny na rosyjskich warunkach”, zwłaszcza ekonomicznych.

Analitycy, jak Dara Massicot z Carnegie Endowment for International Peace czy Mark Galeotti z Royal United Services Institute for Defence and Security Studies (RUSI), zwracają uwagę, że odparcie ukraińskiej ofensywy letnio-jesiennej w 2023 roku i obecnie konieczność przejścia sił ukraińskich do strategicznej obrony wytworzyły w Rosjanach przekonanie, że nie tylko zaczynają wygrywać z Ukrainą, ale też i z całym Zachodem. Stąd też pojawiły się groźby Putina z „konsekwencjami, z którymi nigdy się nie spotkaliście w swojej historii” dla każdego, kto próbował utrudniać działania lub grozić Rosji, ale też i stwierdzenie jego doradców, że jeśli Rosja będzie nadal kontynuowała presję na Zachód wszelkimi możliwymi środkami, ten w końcu się podda.

Putin przy tym nie do końca zgodził się z jastrzębiami w Sztabie Generalnym Sił Zbrojnych, zwłaszcza w Siłach Strategicznych, i nie wprowadził takiej zmiany w strategii Rosji, która dopuszcza użycie broni nuklearnej w przypadku „agresji na Federację Rosyjską bronią konwencjonalną, gdy zagrożone jest samo istnienie państwa”. Jednak zadziałał w inny sposób – zmienił stanowisko Rosji w sprawie kluczowych traktatów nuklearnych wypowiadając najważniejsze z nich i rozmieścił na Białorusi taktyczną broń nuklearną.

Rosyjscy politycy i analitycy prawdopodobnie w skoordynowanej akcji wspierania Kremla zaczęli akcję „dzielenia NATO”. W końcu zeszłego roku rosyjski analityk Siergiej Karaganow mówił o konieczności grożenia atakami nuklearnymi w Europie w celu zastraszenia i „otrzeźwienia” wrogów Moskwy. Był on jednym z analityków, którzy w dyskusji o niepowodzeniach działania armii rosyjskiej na Ukrainie radzili „przenieść ciężar wojny na siły niekonwencjonalne”.

„Obawiają się, jak wynika z ich własnych debat, że to (klęska rosyjskiej armii konwencjonalnej na Ukrianie – red.) nas jeszcze bardziej ośmieliło i dlatego właśnie toczy się teraz ta debata nuklearna, w ramach której myślą, że «musimy zrobić coś innego, aby bardzo przestraszyć Stany Zjednoczone»” – tak skomentował jego stanowisko William Alberque, autor raportu IISS. Jak dodał, gdyby Rosja szykowała się do wystrzelenia pocisków NSNW, Zachód szybko by się o tym dowiedział.

Takie przygotowania bowiem obejmowałyby przemieszczenie broni lub głowic do pułków lub dywizji sił strategiczny, baz lotniczych albo morskich i próbę ataków konwencjonalnych w pobliżu planowanego celu, tak by zniszczyć radary i systemy obrony przeciwlotniczej. Putin wtedy przeniósłby się wówczas do schronu nuklearnego i postawiłby cały rosyjski system dowodzenia i kontroli w stan najwyższej gotowości na wypadek kontrataku nuklearnego Stanów Zjednoczonych.

Jednak analitycy zwracają uwagę, że coraz częściej groźby analityków i polityków rosyjskich dotyczą tylko Europy, bowiem jak zauważa Mark Galeotti „Stany Zjednoczone zmierzające w kierunku izolacjonizmu, bardzo się im podobają”. Według szwedzkich analityków wywiadu i bezpieczeństwa, jak David Bergman czy Christer Sfeir, Rosja dąży także do budowy sieci wspierających ją polityków i organizacji, tak jak to działo się w latach 70-80. XX wieku. Wtedy to tzw. „podwójna uchwała NATO” z 12 grudnia 1979 r. zaproponowała ZSRR rozmowy rozbrojeniowe jednocześnie godząc się na rozmieszczenie pocisków rakietowych krótkiego zasięgu Pershing i manewrujących cruise na terytorium europejskich państw Paktu, co spowodowało wielkie protesty organizacji rozbrojeniowych oraz działaczy na rzecz pokoju na świecie, z których wielu okazało się w latach 90. finansowanych przez Moskwę.

Obecnie według Stockholm International Peace Research Institute (SIPRI) w bazach amerykańskich w Europie znajduje się ok. 200 głowic starszego typu o mocy odpowiadającej taktycznym ładunkom nuklearnym. Łącznie USA mają posiadać 600 takich głowic, zaś Rosja od 2000 do 6000 tysięcy głowic NSNW różnych mocy i generacji, przy czym najnowszych jest około 25%. Według SIPRI nawet po doliczeniu głowic brytyjskich i francuskich, Rosja i USA dysponują 90% zasobów NSNW na świecie.

Jak stwierdzał raport Congressional Budget Office (Biuro Budżetowe Kongresu, CBO) z 2021 roku, amerykański arsenał nuklearny koniecznie trzeba zmodernizować. Koszty tego byłyby gigantyczne, wynosząc dla pełnej modernizacji 1,7 bln dolarów do 2046 roku, zaś w części dotyczącej pocisków odpowiadających NSNW byłoby to 400 mld dolarów. W obecnej dekadzie byłoby to 634 mld dolarów. Liczby te były już cytowane przez rosyjskich analityków, jak Karaganow, twierdzących, że Zachód „nie może sobie pozwolić na takie wydatki, bo wówczas nie miałby funduszy na broń konwencjonalną” i wystarczy „przemawiać do Amerykanów”, by pogłębić ich „naturalny izolacjonizm” i „straszyć Europę” i wtedy „Zachód skapituluje” i w trakcie rokowań spełni żądania Moskwy. Wyścig zbrojeń w tej dziedzinie grozi bowiem dla Europy, która ma niewiele broni tej klasy, „katastrofą gospodarczą” o czym Europa ma wiedzieć.

Jednak, jak zauważył Alberque, jeśli Rosja rzeczywiście rozważa użycie NSNW przeciw Europie wymagałoby to użycia przez Moskwę ładunków o tak skalkulowanej mocy, by zmusić europejskie państwa NATO do ustąpienia przez zastraszenie ich ludności, nie wywołując eskalacji i nuklearnej wojny pełnoskalowej.

„Kiedy druga strona przekroczy próg nuklearny, jak zapobiec logice eskalacji, eskalacji aż do zagłady? Jak to powstrzymać, jak zatrzymać? To jeden z najtrudniejszych problemów, to jest problem, który istnieje od zarania ery nuklearnej” – stwierdził analityk, wcześniej pracujący w Pentagonie i NATO. Jego zdaniem jest to scenariusz, który „nie pozwala spać amerykańskim planistom” a dla Rosjan jest „nierozwiązywalną kwadraturą koła” i bardzo utrudnia użycie NSNW. Choć nie zapobiega działaniom politycznym i wywiadowczym, by „zmiękczyć Zachód” takimi groźbami.