Analiza ISBiznes.pl: Trzeci szef MON Chin w ciągu roku

Dong Jun i Li Shangfu, obecny i były minister obrony Chin

Chiny mają trzeciego ministra Obrony Narodowej w ciągu niewiele ponad roku. W tle tarcia gospodarcze i polityczne między partią a siłami zbrojnymi i przemysłem.

Jak poinformowały zarówno rząd, jak i Komunistyczna Partia Chin, kraj ten ma nowego ministra obrony. Jest nim były dowódca Marynarki Wojennej Chin admirał Dong Jun. Jednocześnie, jak wynika z tego komunikatu, jego rola ma być bardzo ograniczona i sprowadzona do praktycznie ceremonialnej. Władza nad resortem obrony wraca praktycznie do kolegialnej Centralnej Komisji Wojskowej, bardziej partyjnej niż rządowej czy militarnej, decydującej o kierunkach modernizacji, strategii czy nawet awansach powyżej chińskiego odpowiednika stopnia podpułkownika.

Jest to duża różnica w porównaniu z poprzednikiem Li Shangfu. Ten młody jak na warunki chińskie generał (rocznik 1958), był „cudownym dzieckiem” Partii Komunistycznej. Gruntowne wykształcenie techniczne, ukończony Narodowy Uniwersytet Obrony, długoletnie dowodzenie najważniejszym chińskim centrum kosmicznym w Xichangu oraz nadzorowanie wszystkich zarówno cywilnych, jak i wojskowych chińskich programów kosmicznych czyniło z niego „najlepszego technika Chińskiej Armii Ludowej” – jak oceniali Amerykanie. Li Shangfu opowiadał się przy tym za szybką modernizacją techniczną chińskiej armii.

Dość wcześniej stał się sojusznikiem Xi Jinpinga, który w 2017 roku uczynił go szefem wpływowej Komisji Rozwoju Sprzętu i Wyposażenia przy Centralnej Komisji Wojskowej. Komisja ta decydowała m.in. o modernizacji chińskich sił zbrojnych i miała ogromny wpływ na chiński przemysł zbrojeniowy.

12 marca 2023 roku zastąpił na stanowisku ministra obrony także sporą indywidualność, generała artylerii Wei Fenghe, byłego głównodowodzącego chińskimi Strategicznymi Siłami Rakietowymi, doradcę rządu ds. obronności. Wei Fenghe uchodził za jastrzębia politycznego. Przynajmniej w słowach. W czerwcu 2022 roku Wei odpowiadając na stwierdzenie Sekretarza Obrony USA Lloyda Austina iż polityka Chin w rejonie Cieśniny Tajwańskiej jest „prowokacyjna i destabilizująca” oświadczył, że „jeśli ktoś spróbuje oderwać Tajwan od Chin powinien wiedzieć, że armia Chin Ludowych będzie walczyć, bez oglądania się na koszty”. Podobnie Li Shangfu, który na początku swojego urzędowania oświadczył, iż „to działania Stanów Zjednoczonych na morzach należących do Chin Ludowych są prowokacyjne”.

Wei, mimo tych słów, należał do ostrożnych. Znał ponoć dobrze stan chińskiej branży zbrojeniowej i opowiadał się na „powolną modernizacją” PLA (Ludowej Armii Chin). Dowodem tu jest choćby kwestia przezbrojenia lotnictwa przewagi powietrznej na stosunkowo nowy, choć pozostający w służbie od 2005 roku, samolot J-10. Do tej pory przezbrojono na niego trzy brygady lotnicze, zaś pozostałe trzy wyznaczone do przezbrojenia nadal latają na pamiętających konstrukcyjnie lata 60. maszynach J-7 różnych wersji.

W marcu 2023 roku Wei niespodziewanie zrezygnował z obu stanowisk – doradcy rządu i szefa resortu obrony i niemal natychmiast został przeniesiony w stan spoczynku. Zastąpił go właśnie Li Shangfu, któremu, jak twierdził singapurski dziennik „Straits Times”, Xi Jinping powierzył osobiście zadanie podporządkowania wojska partii. Warto bowiem wspomnieć, że kolejni ministrowie Obrony Narodowej Chin od początku władzy Xi, który starał się jej skupić coraz więcej, pochodzili spoza wojsk lądowych. Tam bowiem w „lądówce” PLA tworzono politykę największego dystansu od partii, która z kolei oskarżała oficerów wojsk lądowych o niejasne powiązania biznesowe – a istotnie wyżsi oficerowie wojsk lądowych i ich rodziny często byli zaangażowani w działalność różnych spółek i firm istniejących obok PLA – i o to, że Wojska Lądowe są „siedliskiem korupcji”. Zważywszy na to, że kampanie antykorupcyjne kolejnych I sekretarzy od 20 lat przemiatają kadry partii komunistycznej Chin i łamią kariery, a korupcji nie wypleniły, zarzut ten brzmiał co najmniej dziwnie.

Jednak, jak twierdzą nieoficjalnie media azjatyckie, mimo iż Li Shangfu otrzymał dużą władzę, wymanewrował nawet politycznie wszechwładną dotąd Centralną Komisję Wojską, nie wykonał najważniejszego zadania jakie postawił przed nim Xi Jinping – nie podporządkował PLA partii, czyli pośrednio samemu Xi Jinpingowi.

Na nowym stanowisku i z rozszerzoną władzą Li Shangfu zaczął przyspieszać modernizację Ludowej Armii Chin, rozbudowując również program szkoleń i ćwiczeń, zorientował się bowiem w rzeczywistym stanie Ludowej Armii Chin. A ten okazał się kiepski – modernizacja jest w najlepszym razie wyspowa, gdzie jednostki pokazowe, wyposażone w nowoczesną technikę i z dobrze wyszkolonymi żołnierzami, sąsiadują z jednostkami żołnierzy z poboru używających sprzętu z lat 60. Jest to także efekt zapóźnienia przemysłu zbrojeniowego, nastawionego na rozwiązania proste, które można w miarę łatwo produkować masowo. Najnowocześniejszy czołg PLA, ZTZ99A2 został wyprodukowany ledwo w 200 egzemplarzach, podczas gdy jego starsza wersja ZTZ99 odpowiadająca rosyjskiemu T-72B, w 1000 sztuk, co jak na taką armię jak PLA wystarcza do przezbrojenia tylko niektórych jednostek.

Szef MON zdecydowanie zmienił więc retorykę. Szerokim echem odbiła się  jego wypowiedź podczas IISS Shangri-La 2023 w Singapurze w czerwcu br. Li stwierdził wtedy, że wojna ze Stanami Zjednoczonymi byłaby katastrofą nie do zniesienia i że zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny muszą szukać większej wspólnej płaszczyzny porozumienia, mimo eskalacji napięcia między oboma krajami. W sierpniu 2023 roku zniknął z przestrzeni publicznej, przestał pojawiać się nawet w czasie rutynowych spotkań Biura Politycznego KC KPCh. 23 września w czasie parady wojskowej związanej z chińskim Świętem Państwowym zarówno Wei Fenghe, jak i Li Shangfu byli nieobecni, co odczytano jako dymisję. Przeciwko pierwszemu z nich miano także otworzyć śledztwo związane z zarzutami korupcyjnymi.

Podobnie jak poprzednik, Li Shangfu miał także zostać odwołany i utracić wszystkie stanowiska, także w Centralnej Komisji Wojskowej. Jednak nie było o nim żadnych informacji dopóki nie ogłoszono o odwołaniu oficjalnie 24 października 2023 w państwowej TV chińskiej CCTV. Nie podano przy tym żadnych przyczyn, ale Reuters pisał we wrześniu br. o toczącym się przeciw Li śledztwie związanym z korupcją bliźniaczo podobnym do tego jakie wytoczono Wei Fenghe. Jednak media singapurskie twierdzą, że w obu przypadkach zarzuty mogą być „bardziej polityczne niż korupcyjne”.

Obecne mianowanie na stanowisko ministra Obrony Narodowej, Dong Juna, byłego dowódcy Marynarki Wojennej Chin, poza przyczynami politycznymi ma powody czysto wojskowe i gospodarcze. Chiny w związku prowadzoną ostatnio agresywną polityką na Morzu Południowochińskim i największym programem rozbudowy rodzaju Sił Zbrojnych, właśnie Marynarki Wojennej, muszą w dużej mierze polegać na działaniach wyższych oficerów tego rodzaju broni. Chińskie okręty pojawiają się na Morze Śródziemnym, w Republice Południowej Afryki, na Oceanie Indyjskim, nawet przewidywane są ich rejsy na Atlantyk. Stanowią więc obecnie jedyną projekcję siły Chin wobec Zachodu, podczas gdy państwo to realizuje największy jak dotąd program budowy okrętów lotniczych (nie są one jeszcze pełnoprawnymi lotniskowcami) na świecie, co ma spowodować, że po 2040 roku w tej klasie okrętów, jak pisze rządowy „People’s Daily”, „uzyska się równowagę ze Stanami Zjednoczonymi”. Obecnie do swej floty Chiny dodały trzy okręty lotnicze, atomowe okręty podwodne oraz fregaty i korwety, rzucają też, poza konfliktami z Filipinami i Tajwanem, także wyzwanie Japonii co do kontroli nad grupą niezamieszkanych wysp na Morzu Wschodniochińskim i wdają się w starcia z Indiami wzdłuż spornej granicy w Himalajach.

Jednak pozycja Dong Juna, mimo tak istotnych problemów jakie ma rozwiązywać MON, pozostaje dość chwiejna. Jego nominacja zbiega się bowiem z czystką nie tylko w wojsku, ale i w sektorach finansowym i dyplomatycznym, w tym ze sprawą nagłego odwołania byłego ministra spraw zagranicznych Qin Ganga, o którego losie nic nie wiadomo. Czystka ta według analityków singapurskich i australijskich ma jeden wspólny mianownik – odwołani nie chcieli postawić siebie, swoich resortów i ludzi do wyłącznej dyspozycji KC Partii. To znaczy Xi Jinpinga. Bo coraz częściej powtarza się nawet w samych Chinach, że Xi chce, by partie utożsamiono tylko z nim. Zaczął się też proces, który zawsze odbywa się wtedy kiedy kolejna władza zdradza zapędy totalitarne – kapitał prywatny zaczyna uciekać z Chin, co grozi zastojem gospodarczym na miarę wczesnych lat 80. Pierwsza odczuje ten zastój branża zbrojeniowa, która co prawda straciła najważniejszego rywala, bowiem rosyjska gospodarka podporządkowana jest wojnie w Ukrainie, ale sądząc po ostatnich targach zbrojeniowych Chińczycy nie mają już wiele do zaprezentowania.