Exodus firm zagranicznych, które potępiają rosyjską inwazję na Ukrainę, trwa. Płacą one za to wysoką cenę, gdyż nie tak łatwo opuścić terytorium FR. Efektem tych działań jest coraz większa izolacja tamtejszych konsumentów od produktów, do których dostęp ma reszta świata. Luki w dostępności próbują być łatane poprzez import równoległy, ale tutaj z kolei Zachód stał się o wiele czujniejszy. Międzynarodowe korporacje zapewne przeżyją bez Rosji, ale czy to samo działa w drugą stronę?
Wojna w Ukrainie trwa już grubo przeszło 600 dni. Na polu bitewnym zdaje się mamy impas od paru tygodni, choć coraz częściej w środowiskach ekspertów słychać głosy, że to agresor zimą przejmie inicjatywę, a Ukraina znowu będzie się bronić. Dyskusja publiczna na temat rosyjskiego najazdu między innymi z tego powodu przycichła. Ale swoje też robi wojna w Strefie Gazy. Świat większą zdaje się wagę zaczął przywiązywać do cierpień cywili na tym malutkim terytorium (liczącym ok. 360 km2,czyli jedynie nieco więcej od powierzchni Krakowa), zlokalizowanym nad wybrzeżem Morza Śródziemnego, które zamieszkuje ok. 2 mln populacja. Konflikt ukraińsko-rosyjski nosi znamiona symetrycznego, czego nie da się powiedzieć o sytuacji w Gazie, bo to bardziej walka regularnego wojska izraelskiego (IDF) z Hamasem, któremu bez wątpienia bliżej do partyzantki. A gdy partyzanci są wymieszani z cywilami, to o tragedie postronnych nietrudno.
Ponoć bliższa koszula ciału. W związku z tym warto powrócić do tego, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. I to od strony gospodarki. A tam się sporo dzieje. Ostatnio dwa najbardziej liczące się ośrodki analityczne podały swoje najświeższe informacje na temat nastawienia zagranicznych firm do swojej obecności biznesowej na terenie Federacji Rosyjskiej. Mowa o ukraińskiej Kyiv School of Economics (KSE). Konkurencyjne obliczenia prowadzi amerykański Yale University.
Mimo, że KSE nie jest tak prestiżową uczelnią jak Yale, to baza ukraińskich naukowców jest o wiele bardziej obszerna – ma ok. 3600 rekordów odnoszących się do zagranicznych przedsiębiorstw. Dla porównania baza Yale liczy ok. 1600 rekordów. A zatem skupię się na wyliczeniach KSE. Zanim jednak przejdę do meritum warto zrozumieć zastosowaną przez Ukraińców metodologię.
KSE podzieliła firmy z udziałem kapitału zagranicznego działające na terenie Federacji Rosyjskiej (FR) na cztery podgrupy według kryterium od najostrzejszej reakcji na inwazję do najłagodniejszej:
– „wychodzę” (ang. exit, w skrócie: E) – firmy sprzedały swój biznes/aktywa lub część firmy lokalnemu partnerowi, ewentualnie znajdują się w fazie likwidacji,
– „urlopuję” (ang. leave, w skrócie: L) – firmy zamykają swój biznes lub tymczasowo zamierzają ograniczyć operacje biznesowe,
– „poczekam” (ang. wait, w skrócie: W) – firmy ograniczają tylko część swojej działalności poprzez kontynuację prac nad innymi operacjami, które zgłosiły opóźnienie przyszłych inwestycji/wydatków na rozwój i marketing, a także jednocześnie kontynuują swoją podstawową działalność,
– „zostaję” (ang. stay, w skrócie: S) – firmy zamierzają zostać lub nie znaleziono informacji o ich wyjściu.
Te skróty warto zapamiętać, gdyż będą one używane w poniższych infografikach. Najpierw przyjrzyjmy się temu, jak wyglądała zmiana zysku netto dla poszczególnych grup – porównując 2022 (pierwszy niepełny rok wojny) z 2021 rokiem, gdy panował jeszcze pokój. Być może jeszcze ciekawsze wnioski wynikałyby z danych za 2023 rok, ale rosyjski rejestr EGRUL „wypluje” dane finansowe dopiero za kilka miesięcy, gdy spółki na dobre zamkną rok obrotowy i przekażą wyniki publicznie.
Intuicja podpowiada, że zeszły rok był okresem żniw dla firm, które mimo wojny zdecydowały się prowadzić swoje operacje, tak jakby się nic nie stało. A zatem w grę wchodzi opcja „stay”. Tak jest w istocie, przedsiębiorstwa z segmentu S powiększyły swój zysk netto w latach 2021-2022 o 4,4 mld dol. Najbardziej ucierpiał on w przypadku spółek z segmentu L (na urlopie) – profity zmniejszyły się o ok. 5,4 mld dol. To trochę zaskakujące (część „Elek” przecież jedynie ograniczyła rozmiar prowadzonej działalności), gdyż intuicja podpowiadałaby raczej, że powinno to dotyczyć korporacji z segmentu E, a w jego przypadku spadek zamknął się symboliczną kwotą nieco ponad 600 mln dol. Być może sytuacja w segmencie L jest następstwem ponoszenia wielu kosztów stałych związanych z funkcjonowaniem, mimo że skala działalności uległa zmniejszeniu. Być może wynika to z kosztów likwidacji biznesu, wyprzedaży zapasów poniżej kosztów nabycia/wytworzenia, wypłat odpraw pracownikom. Niemniej łącznie wartość zysku netto wszystkich spółek z kwartetu ELWS spadła w 2022 r. o ok. 3,2 mld dol. rdr.
Rankingi KSE i Yale znacząco się różnią pod kątem liczby firm zagranicznych, które wycofały się lub opuściły Rosję. KSE zidentyfikowała 20% spółek, które tak postąpiły. Dla odmiany Yale jest zdania, że wolumen tych podmiotów jest bliższy 1/3. Zapewne kwestia metodologii.
Zobaczmy jednak dalej, co się działo na szczycie rachunku zysków i strat – zbadajmy trendy w zakresie przychodów ze sprzedaży netto. Łącznie cały ELWS miał o ponad 80 mld dol. niższą sprzedaż w 2022 r. w porównaniu z 2021 r. Sumarycznie wyniosła ona prawie 234 mld dol. I to jest ciekawa zmienna, ponieważ zestawienie KSE ujmuje firmy zagraniczne z całego świata. A zatem nawet, gdyby Zachód tłumnie podziękował za współpracę, to teoretycznie na jego miejsce powinny wejść przedsiębiorstwa z państw, z którymi Rosja nie ma na pieńku.
Ten ubytek rzędu 80 mld dol. jest z pewnością częściowo równoważony przez import równoległy. Polega on na tym, że rosyjski przedsiębiorca importuje towary, do tej pory produkowane lub sprzedawane w FR z innych państw (bezpośrednio lub pośrednio), choć i tutaj pod wpływem presji możnych świata można dostrzec ograniczenie tego procesu.
„W ciągu nieco ponad półtora roku fińskie firmy niemal całkowicie wycofały się z Rosji. Według niedawnej (miała miejsce pod koniec października br. – przyp. red.) ankiety przeprowadzonej wśród dyrektorów ds. eksportu […] tylko dwa procent fińskich firm eksportowych prowadzi działalność w Rosji. Spadek był gwałtowny. Gdy tylko rozpoczęła się rosyjska wojna napastnicza, prawie 80% ankietowanych firm eksportowych twierdziło, że prowadzi działalność gospodarczą w Rosji” – ujawniła Päivi Pohjanheimo, dyrektor ds. międzynarodowych w Fińskiej Izbie Handlowej i dyrektor krajowy ICC Finland.
Częściową reakcją na deficyty towarów był właśnie import równoległy, który zdaniem szefowej izby systematycznie maleje.
„Fińskie firmy eksportowe spotkały się również z próbami obejścia sankcji nałożonych na Rosję. Liczba osób, które to wykryły spadła od lata, przy czym około 18% twierdzi, że wykryło próby obejścia sankcji, w porównaniu z 27% w sierpniu. […] Fińskie firmy informują, że otrzymały podejrzane zaproszenia do składania ofert i zapytania, zwłaszcza z krajów Azji Środkowej. Zapytania ofertowe i zaproszenia do składania ofert dotyczyły m.in. produktów wcześniej przeznaczonych dla Rosji” – dodała.
W lipcu 2023 r. wartość importu z Europy do Rosji była bliska rekordowo niskiego poziomu z 2004 r. i spadła o 63% i 28% w porównaniu odpowiednio z III kw. 2021 r. i III kw. 2022 r. Zdecydowany spadek importu z UE był jednak rekompensowany wzrostem dostaw towarów z innych krajów. A władze Federacji Rosyjskiej od dłuższego czasu otwarcie wspierają import równoległy. W III kw. 2023 r. na mocy zarządzenia ministra przemysłu i handlu z 21 lipca br. (nr 2701) rozszerzono listę towarów, które mogą być dostarczane w ramach tego mechanizmu – o baterie, akumulatory, części samochodowe, aparaty fotograficzne i okulary.
Przejdźmy jednak do przynależności narodowej. Nie jest tajemnicą, że największego wsparcia militarnego walczącej Ukrainie udzielają Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, kraje nordyckie, Holandia i Polska. Czy fakt zdecydowanej reakcji proukraińskiej na szczeblu rządowym tych krajów wpływa również na decyzje tamtejszych przedsiębiorców mających swoje interesy na terenie FR? Zdecydowanie tak. Przedsiębiorcy z państw najmocniej pomagających Ukrainie należą również do forpoczty „zwijających” swoje biznesy z terytorium FR. Liderami pod tym względem są Finlandia, Szwecja i Polska. Czyżby przykład szedł z góry?
Są też kraje, które znajdują się na przeciwległym biegunie. To z kolei przypadek (w kolejności alfabetycznej): Austrii, Chin, Indii, Niemiec, Turcji i Włoch, które w przeważającej mierze prowadzą business as usual. Je raczej cechuje dość wstrzemięźliwy stosunek do pomocy zbrojnej Ukrainie, o ile w ogóle w wielu przypadkach.
Na poniższej infografice zostały przedstawione decyzje korporacji co do obecności biznesowej w FR w układzie procentowym według wcześniejszego wzorca ELWS – na czerwono (N/A) oznaczono odsetek firm, na których temat brak informacji, jakie zajęły stanowisko.
Kontynuację prowadzenia działalności w FR firmy tłumaczą na różne sposoby, albo… nabierają wody w usta. Gdyby przyjrzeć się strukturze branżowej, to na rynku rosyjskim najwięcej pozostało „zbrojeniówki”, przedstawicieli z sektora ochrony zdrowia i branży metalowo-górniczej. Na wojnie całkiem dobrze się zarabia, jak głosi obiegowe powiedzonko. Inna sprawa, czy władze rosyjskie w obliczu konfliktu pozwoliłyby opuścić zagranicznym firmowo zbrojeniowym swoje podwórko. Niewykluczone, że dostały one propozycję nie do odrzucenia – w sensie: możecie wyjść, ale będzie to bolesne. Ze zmaganiami na polu walki wiąże się branża metalowa i po części górnicza. Spółki zajmujące się ochroną zdrowia tłumaczyły z kolei swoją postawę, że bez względu na okoliczności nie chcą pozostawiać swoich pacjentów bez nowoczesnych terapii lub urządzeń medycznych.
Na poniższej infografice zostały przedstawione największe zagraniczne korporacje działające na terenie FR. Sporo tam przedstawicieli przemysłu tytoniowego, spożywczego i handlowego. Przy czym to dane za 2022 r., a przy niektórych brandach figuruje literka „E”, co oznacza, że gdy będą znane wyniki finansowe za 2023 r., to prawdopodobnie ich już tam nie będzie.
O wiele ciekawiej wygląda poniższa infografika. Zostały na niej zaprezentowane spółki, które najdynamiczniej zwiększyły sprzedaż w latach 2021-2022. Na jej czele znajdują się Japan Tobacco, Leroy Merlin i Cherry Mobile – urobek każdej z nich poszedł w górę o „solidny” miliard dolarów. Są to najwięksi beneficjenci ostatniego czasu.
Kontynuując, zobaczmy, kto poza powiększeniem masy przychodów, najbardziej pomnożył zysk netto. I tutaj mamy niekwestionowanego lidera. Austriacki Raiffeisen był w stanie poprawić profit o blisko 1,9 mld dol., daleko w tyle pozostawiając pozostałe spółki. I znowu w przyszłorocznym rankingu części – być może połowy – tych firm już nie będzie.
Na razie była mowa o tych, którzy sobie najlepiej radzili na rynku rosyjskim. A kto znajdował się na trajektorii opadającej pod względem sprzedaży? Najkrócej: mnóstwo znanych światowych marek. Czołowa ósemka obniżyła przychody z FR o przeszło 3 mld. Co ciekawe, niektóre z nich przybrały status W, czyli czekaj aż sytuacja się wyjaśni – tak postąpiła czołowa trójka z tego zestawienia, w której są tak znane brandy jak Credit Suisse, Hyundai i Apple.
Niektóre firmy opuszczające FR poniosły gigantyczne straty z powodu dobrowolnego/przymusowego zbycia aktywów po dramatycznie niskich cenach lub spisania rosyjskich aktywów w księgach rachunkowych na straty. „Financial Times” oszacował, że podmioty z listy 600 największych europejskich firm poniosły łącznie straty w wysokości ok. 100 mld dolarów z tytułu wycofywania się z rosyjskiego rynku. Najbardziej zabolało to gigantów energetycznych – BP i Shell. Zostało to jednak w pewnym stopniu zrekompensowane zyskami, jakie te koncerny uzyskały w związku ze wzrostem cen ropy naftowej i gazu po inwazji Rosji na Ukrainę.
Jakie mogą być konsekwencje pozostania w Rosji? Jest ich trochę. Wiele firm zagranicznych obecnych w FR obawia się bojkotu konsumenckiego ze strony niezadowolonych społeczeństw Zachodu, które potępiają agresję na Ukrainę. A jest się, czego bać, gdyż co do zasady udział rynku rosyjskiego w całości sprzedaży tych podmiotów stanowi zwykle góra kilka procent. Stawiając na szali sprzedaż generowaną na innych rynkach i potencjalnie zszarganą wiarygodność wiele firm zagranicznych rejteruje z Rosji. Dość powiedzieć, że dla klienta z tamtejszego rynku niedostępne są już tak rozpoznawalne marki konsumenckie jak choćby: 3M, Carlsberg, Continental, Danfoss, Decathlon, Dr Oetker, Electrolux, Fiskars, Heineken, Henkel, Indesit, KFC, Mc Donald’s, Michelin, Robert Bosch, Samsonite, Siemens, Starbucks, Tchibo, Varta, Wella czy Whirlpool.
Są jednak i śmiałkowie, którzy zdecydowali się pozostać w FR. Taka postawa może mieć zróżnicowane podłoże. Po pierwsze dla tych firm wojna w Ukrainie może nie stanowić problemu – ot, lokalny konflikt, który nas nie dotyczy. Po drugie mogą wręcz popierać inwazję rosyjską. Po trzecie, ich wyroby mogą nie być sprzedawane konsumentom indywidualnym, lecz biznesowym, a do tego działają na przykład w warunkach monopolu/oligopolu, dlatego bez ich produktów trudno sobie poradzić. Po czwarte, na zarządy tych podmiotów potężny wpływ wywierają akcjonariusze, dla których ważne są zyski krótkoterminowe i węszą ich błyskawiczne powiększanie z powodu tego, że niektórzy konkurenci pożegnali się z rynkiem rosyjskim. Po piąte wreszcie, nawet gdyby te spółki chciały opuścić rynek FR, to nie jest to droga usłana różami. Motywacje mogą przeróżne, a czasami stanowić połączenie argumentów wskazanych wyżej.
„Weźmy na przykład amerykańskiego producenta słodyczy Mars, jednego z największych podatników w Rosji w 2022 r. Mars zapłacił 99 mln dolarów podatku dochodowego i uzyskał 2,6 mld dolarów przychodów. W styczniu tego roku Mars oświadczył, że ograniczył część swojej działalności w Rosji i ponownie skupi wysiłki w Rosji na zasadniczej roli w żywieniu rosyjskiego narodu i zwierząt domowych” – czytamy w raporcie B4Ukraine.
B4Ukraine skierowało w listopadzie 2022 r. i ponownie w czerwcu 2023 r. do dyrektora generalnego Marsa prośbę o wyjaśnienie, na czym polega ta nowa strategia w Rosji oraz które konkretnie linie produktów będą kontynuowane, a które zostaną wstrzymane. Firma ponoć nie odpowiedziała.
„Wydaje się, że Mars zastosował podobną strategię do innej marki słodkich przekąsek: Mondelez, słynącej z produkcji kultowych ciastek Oreo. […] Decyzja Mondelez o pozostaniu w Rosji wywołała konsternację w środowisku biznesowym. W czerwcu Skandynawskie Linie Lotnicze SAS – flagowy przewoźnik Danii, Szwecji i Norwegii – zdecydowały się na bojkot produktów Mondelez” – dodali analitycy B4Ukraine.
Wspomniałem, że wyjście z FR wcale nie jest takie banalne. Od rozpoczęcia inwazji Rosja znacząco to utrudniła. Przykładowo firma z „nieprzyjaznego” kraju, czyli takiego, który nałożył na FR sankcje, jeżeli chce sprzedać swój biznes, musi dostać na to pozwolenie. A proces jego uzyskania z reguły trwa co najmniej kilka miesięcy. I jest najeżony różnymi mniej lub bardziej formalnymi żądaniami lub propozycjami.
Droga przez mękę, to nie tylko domena „nieprzyjaznych”. Kłopoty mają także ci, którzy nie należą do tego grona. Nawet, gdy nie chcą oni „kasować” swoich biznesów w Rosji, to i tak mierzą się z różnymi przeszkodami. Niech za przykład posłużą indyjskie koncerny naftowe, które zmagają się z trudnościami co do transferu do siebie ok. 600 mln dolarów uzyskanych w FR. Choć firmy z krajów sprzyjających Rosji oczywiście mają o wiele lżej niż z „nieprzyjaznych”.
Od wybuchu wojny istotnie wzrosła liczba spraw wnoszonych przeciwko firmom zagranicznym w Rosji. Coraz częściej w takich przypadkach majątek spółek zagranicznych staje się przedmiotem już przedsądowego zajęcia majątku. Tegoroczne zmiany w rosyjskim prawie pozwalają obecnie na zamrożenie lub przejęcie aktywów zagranicznych firm. Urzędnicy FR w tym roku skonfiskowali rosyjskie zakłady fińskiej firmy energetycznej Fortum, duńskiego producenta napojów Carlsberg i francuskiego giganta spożywczego Danone. Jakby tego nie było mało, to rosyjscy urzędnicy mogą przejąć dowolną firmę działającą w Rosji w celu wsparcia przez nią udziału w wysiłkach wojennych.