Analiza ISBiznes.pl: Konflikt u drzwi, wzrost cen ropy i recesja za progiem

Analitycy i ekonomiści twierdzą, że wojna na Bliskim Wschodzie i dalsze trwanie wojny na Ukrainie oznacza coraz większe ryzyko dla rynków finansowych. Konflikty mogą ogarnąć także i inne kraje, co spowoduje niemal na pewno wzrost cen ropy i wtrąci światową gospodarkę w recesję.

Obecnie najważniejsza dla rynków finansowych jest izraelska operacja w Strefie Gazy, właściwie wojna pomiędzy Hamasem a Izraelem. Armia Izraela przygotowuje się do „znaczących operacji” w Strefie Gazy, zaś Stany Zjednoczone przeprowadziły w ostatnich dniach zakulisowe rozmowy z Iranem, aby ostrzec ten kraj przed eskalacją konfliktu. Sekretarz stanu USA Antony Blinken uda się w poniedziałek po raz drugi do Izraela, po tym jak odwiedził większość ważnych graczy na Bliskim Wschodzie, zatrzymując się w Jordanii, Bahrajnie, Katarze, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Piątkowe ceny ropy naftowej wzrosły o 6%, po tym jak inwestorzy doszli do wniosku, że konflikt na Bliskim Wschodzie może się rozszerzyć. Według analityków następne sygnały o nastrojach przyjdą gdy w poniedziałek zacznie się handel ropą w Azji.

„Jeśli wojna na Ukrainie nauczyła nas czegokolwiek, to tego, że nie należy lekceważyć skutków geopolityki” – powiedział ekonomista Nomura, George Moran, w podcaście banku emitowanym w nadchodzącym tygodniu.

Moran zauważył, że obecna sytuacja na Bliskim Wschodzie może mieć wpływ i na inne rynki energii, jak widać po niedawnych wydarzeniach, takich jak wstrzymanie przez Chevron eksportu gazu ziemnego głównym rurociągiem podmorskim łączącym Izrael z Egiptem. Jednak analitycy są sceptyczni jeśli chodzi o wpływ na ceny gazu w Europie i USA, czy wydatki konsumentów, choć jak powiedział Reuters Jack Ablin, dyrektor ds. inwestycji w Cresset Capital, „jeśli nagle zostanie ograniczona produkcja ropy lub zakłócony zostanie jej transport z pewnością stworzy to problemy nie tylko dla gospodarki, ale także dla rynków”.

Ablin stwierdził przy tym, że ropa naftowa, akcje spółek naftowych i metale, a w szczególności złoto, mogą służyć jako skuteczne zabezpieczenie dla inwestorów na „gorsze czasy”.

„Wygląda na to, że zmierzamy do masowej inwazji lądowej na Strefę Gazy i ofiar śmiertelnych na dużą skalę. Za każdym razem, gdy zdarzy się konflikt na taką skalę, nastąpi reakcja rynku” – powiedział Reuters Ben Cahill, pracujący w programie ds. bezpieczeństwa energetycznego i zmian klimatycznych w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS)”.

Reakcja rynku w zeszłym tygodniu była stosunkowo stonowana, choć mocno ucierpiał.

„Nie mam pojęcia, czy rynki pozostaną stosunkowo dobrze zabezpieczone. Niemal na pewno zależy od tego, czy konflikt pozostanie zlokalizowany, czy też przerodzi się w szerszą wojnę na Bliskim Wschodzie” – powiedział Erik Nielsen, główny doradca ds. ekonomii grupy w UniCredit.

Co było przewidywalne, na rynku finansowym mocno ucierpiał izraelski szekel, spadł S&P 500 i doszło do zakupów aktywów „safe haven”: wzrostem notowań złota o 3% i osiągnięciem przez amerykańskiego dolara najwyższych poziomów od tygodnia. W niedzielę główny indeks akcji Izraela, TA-35, ponownie zaczął spadek, choć stosunkowo powolny.

Bernard Baumohl, kierujący ekonomią globalną w The Economic Outlook Group w Princeton zauważył w wypowiedzi dla Reuters, że jeśli konflikt Hamas-Izrael stanie się konfliktem regionalnym wówczas spowoduje także inflację, co oznacza nowy cykl podnoszenia stóp procentowych i to na całym świecie. Jest to scenariusz najgorszy, ale raczej nie dla USA, bowiem Baumohl i inni ekonomiści uważają, że Stany Zjednoczone mogą stanowić wyjątek ponieważ zagraniczni inwestorzy lokują kapitał tam, gdzie widzą bezpieczną przystań podczas globalnego konfliktu. „Stopy procentowe mogą spaść. Spodziewajcie się umocnienia dolara” – dodał.

Europa zaś może przeżyć następne podwyżki stóp procentowych jeśli inflacja wróci do trendu wzrostowego.

Ekonomiści Bloomberg Economics sądzą, że rozlanie się wojny po Bliskim Wschodzie może wpędzić światową gospodarkę w recesję. A inwestorzy już nerwowo reagują na kryzys w Kongresie USA grożący tym razem rzeczywistym „shutdownem” i niepewność co do działań Rezerwy Federalnej.

Jak powiedział Bloomberg Ed Al-Hussainy, specjalista ds. strategii globalnych stóp procentowych w Columbia Threadneedle, to właśnie pogarszające się otoczenie makro w połączeniu z gwałtownymi wahaniami stóp procentowych może przygotować grunt pod „gwałtowne zmiany na rynku” choć na razie inwestorzy skupiają się bardziej na Fed. W efekcie frank szwajcarski wzrósł w stosunku do euro do najwyższego poziomu od roku zaś dolar amerykański umacniał się przez czwarty tydzień.

Według ekonomistów cytowanych przez AP raport o inflacji zeszłego tygodnia powoduje, iż rynek jest coraz bardziej nastawiony na kolejną podwyżkę stóp procentowych przez Fed. Ta zmiana nastawienia już spowodowała największą jednodniową wyprzedaż 30-letnich obligacji od początku pandemii. Złoto zwyżkowało najbardziej od marca, zaś rynek australijski (sygnalny dla Azji) może wykazywać rosnącą presję na miejscowym dolarze. Jak stwierdzają analitycy AP „jest to wyraźny dowód na niepewność na rynku”.

„Wszyscy nie możemy się doczekać w jakim kierunku to wszystko pójdzie, ale dopóki naprawdę nie zaczniemy się martwić dostawami ropy, rynek będzie czekać z zapartym tchem” – powiedziała Reuters Jane Foley, szefowa strategii walutowej w Rabobanku.