Analiza ISBiznes.pl: Inflacja w strefie euro spada zbyt wolno, jastrzębie w EBC górą

Inflacja w strefie euro praktycznie nie spadła w sierpniu, co spowodowało, że w EBC znowu przewagę uzyskali jastrzębie chcący podwyższać stopy. Ale ryzyko wtrącenia gospodarki całej Unii Europejskiej w recesję zaczyna rosnąć – ostrzegają już nie tylko gołębie w EBC, ale i analitycy.

Ceny konsumpcyjne wzrosły w sierpniu o 5,3% licząc rok do  roku, co oznacza poziom o ponad 2,5 razy wyższy niż cel inflacyjny wyznaczony dla Europejskiego Banku Centralnego. Wzrost cen konsumpcyjnych we Włoszech, gdzie były one najwyższe, spadł nieco, do 5,5%. Zaskoczenie było nieprzyjemne – analitycy i ekonomiści spodziewali się wzrostu, ale na o wiele niższym poziomie.

Inflacja w sektorze usług w sierpniu spadła w niewielkim stopniu wynosząc 5,5% w porównaniu z 5,6% miesiąc wcześniej. Wzrost cen przemysłowych po odjęciu energii wyniósł w sierpniu 4,8%. W lipcu było to 5%. Dla żywności przetworzonej inflację określono na poziomie 10,4%, co oznacza spadek z 11,3% w lipcu. Ceny energii odnotowały 3,3% spadek po 6,1% spadku w lipcu.

Europejski Bank Centralny z racji tych niejednoznacznych danych ma spory problem z decyzją co do stóp procentowych. EBC podwyższał stopy procentowe niemal na każdym ze swoich posiedzeń w ciągu ostatnich 13 miesięcy, co skończyło się ich najwyższym poziomem w ciągu ostatnich 20 lat, ale jego decydenci nie są pewni czy w czasie posiedzenia 14 września zaserwować eurozonie 10 już podwyżkę z rzędu.

Sygnałów na „nie” i spowolnienie tempa podwyżek stóp przybywa. Wzrost gospodarczy spada, w efekcie czego gospodarka strefy euro przez ostatnie trzy kwartały bliska stagnacji może popaść w długotrwałą recesję. W tej sytuacji spowolnienie tempa podwyżek byłoby pożądane – twierdzą ekonomiści zapytywani przez „Financial Times”. Jednak według jastrzębi w EBC, stopa bezrobocia jak na strefę euro jest wyjątkowo niska wynosząc w lipcu 6,4%, o nowych pracowników trudno, więc szybko wystąpi presja płacowa i znowu napędzi to inflację. Gołębie jednak uważają, że istotna jest presja cenowa i to ona, nie płace, utrzymuje inflację znacznie powyżej zakładanych 2%.

Jednak cięcie kosztów, jakie zaczynają zapowiadać firmy, ma pewne podstawy – po pandemii często „gromadzono” pracowników w oczekiwaniu na odbicie gospodarki. Były także środki pieniężne na utrzymanie zatrudnienia ponieważ firmy wykorzystały inflację do podniesienia cen w większym stopniu niż koszty, aby zwiększyć swoje marże. Za to teraz firmy staną przed dylematem – czy przeznaczyć te środki na inwestycje finansowe i „nadmiarowych” pracowników się pozbyć, czy utrzymać zatrudnienie, bo potem ściągniecie ludzi z odpowiednimi kwalifikacjami z rynku będzie bardzo trudne.

Jednak takie postępowanie, według ekonomistów Bloomberg, spowoduje że nastąpi dość szybki wzrost płac, a to znowu przełoży się na inflację powyżej 2% aż do końca 2025 roku, co znowu według jastrzębi, zwłaszcza z Bundesbanku, zaszkodzi gospodarce strefy euro.

Spowolnienie tzw. inflacji bazowej przy nienajlepszych danych z Francji, Niemiec i Hiszpanii spowodowało, że traderzy nadal obstawiali wzrost stóp procentowych. Dla urzędników z Europejskiego Banku Centralnego wskaźnik cen podstawowych rozstrzygnie czy osłabienie dynamiki wzrostu w bloku obejmującym 20 krajów dostatecznie schłodzi presję cenową i ostatecznie doprowadzi do spadku inflacji do poziomu 2%. Mogą uznać, że nie i wtedy kolejna 10. już z rzędu podwyżka doprowadzi do nienotowanego poziomu 4% stopy depozytowej. Według traderów jest już 30% szans na taki ruch, co wywołało ruch na obligacjach, które zyskały po danych sugerujących  zakończenie cyklu zacieśnienia polityki pieniężnej banku centralnego.

„Dla rynku te dane wystarczą na wrześniową przerwę (w podwyżkach – red.)” – powiedział Theophile Legrand, strateg cenowy w Natixis.

„Ogólnie przyjmuje się, że proces dezinflacji jest w toku, ale z naszego odczytu nie wynika to na tyle, aby EBC miał pewność, że w odpowiednim czasie powróci do celu 2%. Naszym zdaniem ta publikacja wspiera podwyżkę stóp we wrześniu” – powiedział Piet Christiansen, główny strateg w Danske Bank.

Te dwa głosy ekonomistów dla Bloomberg News pokazują jak zdezorientowany jest rynek. Podobnie zresztą z członkami Rady EBC. 30 sierpnia członkini Zarządu EBC Isabel Schnabel, podobnie jak wcześniej jej fiński kolega Tuomas Valimaki, powiedziała że „kwestia (podwyżek – red.) jest całkowicie otwarta”.

„Gdybyśmy ocenili, że polityka (zahamowania podwyżek stóp – red.) jest niezgodna z terminowym powrotem inflacji do naszego celu na poziomie 2%, uzasadniona byłaby dalsza podwyżka stóp procentowych. Jeśli z naszej oceny polityki pieniężnej wynika, że tempo dezinflacji przebiega zgodnie z oczekiwaniami, możemy pozwolić sobie na zaczekanie do następnego spotkania, aby zebrać więcej dowodów” – dodała Schnabel.

Z kolei jastrząb z Niemiec Joachim Nagel powiedział w zeszłym tygodniu w wywiadzie dla Bloomberg TV, iż nie jest przekonany, że inflacja jest pod kontrolą, podczas gdy Łotysz Martins Kazaks przekonywał, że lepiej jest stać po stronie zaostrzenia polityki pieniężnej, podobnie jak Austriak Robert Holzmann.

Z kolei gołębie, tacy jak Mario Centeno z Portugalii, podkreślają już zagrożenia dla perspektyw gospodarczych. I rzeczywiście, są one coraz bardziej widoczne. Wskaźnik PMI pokazuje wyraźny spadek zaufania a nawet, według menedżerów ds. zakupów, po raz pierwszy w tym roku zbliżający się kryzys w przemyśle i usługach. Opublikowane 30 sierpnia badanie nastrojów Komisji Europejskiej wykazało, że czwarty miesiąc z rzędu wystąpiło ich pogorszenie.

A są jeszcze elementy od EBC niezależne. Coraz gorsza jest sytuacja w chińskiej gospodarce. Możliwa niewypłacalność największego dewelopera, Country Garden, który nie był w stanie wypłacić odsetek od obligacji, a jego zadłużenie wynosi 150 mld dolarów, może stanowić „trigger”, czyli być czynnikiem wywołującym kryzys o trudnych do przewidzenia skutkach. Port w Hamburgu odnotował w  II kw. gwałtowny spadek wolumenu przewozów i przewiduje „znaczny spadek” przychodów swojej podgrupy Port Logistics.