Można się pomylić, czyli o sensie prognozowania

„Prognozowanie jest trudne zwłaszcza wtedy, gdy dotyczy przyszłości” – miał powiedzieć duński fizyk i laureat Nagrody Nobla Niels Bohr. To zdanie jest trochę prześmiewczym hasłem dla wszystkich zajmujących się przewidywaniem przyszłości, także tej gospodarczej. Prognozowanie ekonomiczne nie jest proste, a ekonomiści często się mylą w swoich predykcjach.

Jednakże, jest to w większej mierze związane z trudnym obiektem prognozowania jakim jest gospodarka aniżeli samymi błędami analityków. Pojedyncze prognozy mogą być często nietrafione, ale to konsensus prognoz, tworzony najczęściej jako ich mediana, jest najczęściej najbliżej prawdy.

Co więcej, okazuje się, że sam błąd prognozy może dużo powiedzieć na temat przyszłego kształtowania się prognozowanej zmiennej. Bardzo dobrze to widać na przykładzie inflacji. Sprawdziliśmy jak wygląda błąd prognozy inflacji  CPI na jeden kwartał do przodu i w jakim stopniu jest on z nią skorelowany. Konsensus prognoz reprezentuje mediana prognoz uczestników konkursu „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”, którzy co kwartał wysyłają swoje długoterminowe prognozy dla głównym zmiennych makroekonomicznych.

Można zauważyć, że błąd prognozy wykazuje zachowanie cykliczne i jest silnie skorelowany z wysokością inflacji. Wraz z jej trendem (zarówno spadkowym jak i rosnącym) zwiększa się również w tym samym kierunku błąd prognozy (definiowany tutaj jako różnica pomiędzy rzeczywistym odczytem a konsensusem prognoz).

Inflacja CPI vs. błąd prognozy*

* Błąd prognozy w postaci 3-kwartalnej średniej ruchomej.
Źródło: GUS, Parkiet, Pekao Analizy

Co ciekawe, w ostatnim okresie rosnącej inflacji lat 2021-2022 tak skonstruowana miara błędu prognozy wykazywała nawet własności wyprzedzające. Szczyt błędu prognozy miał miejsce 1-2 kwartały wcześniej od rekordowych odczytów inflacji. Od 3Q22 błąd prognozy zaczął spadać, co można było traktować jako sygnał dezinflacyjny dla najbliższych kwartałów.   Jak wiemy, tak właśnie się stało. Od 1Q23 błąd prognozy stał się ujemny, a dezinflacja postępuje szybciej od oczekiwań. Ciągłe zaskoczenia prognostów w kierunku trendu prognozowanej zmiennej nie jest oczywiście domeną tylko polskiego rynku. Dobrze to widać po konstruowanym przez Citigroup indeksie zaskoczeń odczytami inflacyjnymi, który również jest silnie skorelowany  z samą inflacją.

Indeks zaskoczeń inflacyjnych (kraje G10 oraz kraje rozwijające się)

Źródło: Citigroup/Haver Analytics

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego prognozujący wciąż wpadają w tę samą pułapkę?

Po pierwsze, może być to wynikiem mechaniki używanych przez prognostów metod ekonometrycznych. Modele szeregów czasowych mają tendencję do zbiegania do stanu równowagi, tzw. „steady-state”. W praktyce oznacza to skłonność do prognozowania przez nie wygaszania trendu i zbiegania zmiennej objaśnianej do pewnej wartości równoważącej system. Dobrym tego przykładem jest ekonometryczny model NECMOD używany przez NBP do formułowania prognoz, z których korzysta m.in. Rada Polityki Pieniężnej. Stąd też zawsze prognozy NBP pokazują zbieganie inflacji do celu inflacyjnego, czyli właśnie takiego punktu równowagi.

Obciążenie wynikami modeli ekonometrycznych napędza również drugi problem. Otóż prognozy są „obciążone” osobistymi poglądami i emocjami prognozujących. Progności mają tendencję do bycia ostrożnymi i wybierają często bycie „jednym z wielu” formułując prognozę bliską konsensusowi (który w dużej mierze tworzony jest przez prognozy z modeli ekonometrycznych). Unikają tym samym ryzyka przypięcia „łatki” totalnie nietrafionej prognozy, co według teorii perspektywy może być zapamiętane przez obserwatorów rynku na znacznie dłużej niż najlepiej trafiona prognoza.

Analizy Pekao