Brytyjczycy usuną chińskie kamery CCTV

Rząd Wielkiej Brytanii chce wyznaczyć termin usunięcia wyprodukowanych w Chinach kamer CCTV monitorujących miejsca i obiekty infrastruktury krytycznej. Eksperci rządowi twierdzą, iż stanowią one „zagrożenie dla bezpieczeństwa”. W Polsce użycie tych kamer jest powszechne ze względu na ich niską cenę i dobre parametry działania, ale nie myślimy o ich usunięciu.

Wiadomość o bliskim wprowadzeniu takiego terminu pojawiła się wraz z publikacją rządowych poprawek do ustawy o zamówieniach publicznych, co roku kosztujących w tym kraju około 300 mld funtów – poinformowały portale branżowe Defense News i The Register.

Proponowane poprawki bowiem zawierają klauzulę wymagającą „usunięcia z łańcucha dostaw sprzętu do nadzoru fizycznego, który jest produkowany przez firmy podlegające Ustawie o Narodowej Służbie Wywiadowczej Chińskiej Republiki Ludowej”. W ciągu 6 miesięcy od uchwalenia poprawek, czyli praktycznie nowej wersji ustawy o zamówieniach publicznych, brytyjski sekretarz stanu ma obowiązek poinformować Parlament o harmonogramie usunięcia sprzętu naruszającego przepisy. Jak twierdzi The Register, oznacza to, że „plan wyrzucenia chińskich kamer CCTV do kosza z listopada 2022 r. jest realizowany”.

Defense News z kolei przypomina, iż realizowany jest plan powołania jednostki zajmującej się bezpieczeństwem zamówień publicznych w Wlk. Brytanii. Ma ona powstać przy Urzędzie Rady Ministrów i jej zadaniem będzie badanie dostawców „czy oni i ich produkty nie mogą stanowić zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego i ewentualnie wykluczać te firmy z zamówień publicznych w Wlk. Brytanii”. Jednostka ta ma ściśle współpracować ze służbami wywiadowczymi, badań rynek sprzętu elektronicznego i działać proaktywnie, czyli rekomendować gabinetowi jakich dostawców sprzętu trzeba zbadać pod kątem bezpieczeństwa narodowego i ewentualnego wykluczenia. Lista wykluczeń ma być kilkustopniowa od wykluczenia przy kontraktach dotyczących infrastruktury krytycznej, wojskowych, bezpieczeństwa wewnętrznego, do całkowitego wykluczenia i zalecenia, by tego sprzętu w Wielkiej Brytanii po prostu nigdzie nie uwzględniać w zamówieniach publicznych. Dostawcy z zakazami w obszarach związanych z bezpieczeństwem narodowym czy obronnością mogliby jednak zdobywać kontrakty w innych przetargach publicznych, nie obejmujących tych obszarów.

Jak stwierdza The Register, te obostrzenia prawdopodobnie doprowadzą do całkowitego usunięcia z zamówień publicznych a zwłaszcza z zamówień w obszarach wrażliwych kamer chińskich producentów, jak Hikvision i Dahua. Chińskie kamery CCTV są już sukcesywnie usuwane  z lokalizacji wrażliwych w Australii i USA. Dział marketingu Hikvision stwierdził w wypowiedzi dla The Register, że „absolutnie fałszywe jest przedstawianie Hikvision jako zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego”, jednak obie te firmy podlegają Ustawie o Narodowej Służbie Wywiadowczej Chińskiej Republiki Ludowej.

W Polsce kamery obu firm są często używane ze względu na dość niską cenę i dobre parametry. W przetargach do zamówień publicznych, gdzie liczy się każdy grosz, stanowi to dużą przewagę konkurencyjną. O żadnej regulacji ustawowej mającej na celu usunięcie „niepewnych” urządzeń czy choćby sprawdzenie rynku pod tym kątem nikt jak na razie nie myśli, mimo iż rząd przyjął właśnie projekt nowelizacji ustawy o krajowym systemie bezpieczeństwa, która mówi o tym, że dostawcy sprzętu i oprogramowania będą sprawdzani pod kątem zagrożenia jakie ich produkty mogą spowodować w najważniejszych obszarach polskiej gospodarki.

„Mówiąc kolokwialnie jest to oczywista oczywistość, że takimi zagrożeniami powinny zająć się służby. Jak widać zajęte są obecnie innymi problemami i mimo iż za niedługo zostanie przyjęta ustawa, na mocy której można by takie działania podjąć, jakoś nie ma chętnych. A tu aż prosi się o taką jednostkę analityczną jaką tworzą Brytyjczycy. Ale znając losy projektu ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa już wyczuwam konflikt kompetencyjny – MSW będzie chciało ją mieć u siebie, podczas gdy MON nie będzie uwzględniał rekomendacji cywilów. I pewnie albo będą dwie grupy analityczne, albo cała sprawa się rozmyje” – powiedział ISBiznes.pl analityk wojskowy.