Spada inflacja w strefie euro – do 6,1%. Także inflacja poza strefą euro notuje spadki. Wyjątkami są Polska i Węgry, gdzie prognozowany jest albo bardzo powolny spadek albo „odbicie” inflacyjne na jesieni 2023 r.
Według ostatnich danych Komisji Europejskiej, inflacja w strefie euro w maju 2023 r. spadła do 6,1% ogólnie. Jednak wzrost cen żywności nadal pozostaje problemem dla Europejczyków, choć kończy się cykl podwyżek cen energii, zależnych od energii mediów oraz transportu.
Jak stwierdził Eurostat, oznacza to wejście na ścieżkę stopniowego spadku inflacji i nie powtórzy się już nagły skok do wartości dwucyfrowych w październiku 2022 r. Spadek widoczny jest także w krajach Zachodu poza strefą euro – w Szwecji inflacja spadła w maju br. do 7% z 7,6% w kwietniu br. a przewidywane są dalsze spadki zgodnie z trendem inflacyjnym w strefie euro.
Przypuszczalnie jednak zarówno w strefie euro, jak i poza nią, marsz cen, zwłaszcza jeśli chodzi o artykuły żywnościowe, zatrzyma się dopiero jesienią br. Przyczyną są nie tylko koszty wojny w Ukrainie i rosyjskich manipulacji na rynku energii, ale i uniezależnienia się od rosyjskich dostaw i przejścia na bardziej zróżnicowany miks energetyczny. Jeszcze w marcu br. analitycy Goldman Sachs zauważyli, że inflacja i ogromne wzrosty cen energii pokazały jak bardzo Europa zależna była od tanich rosyjskich surowców energetycznych i jak bardzo „żyła na rosyjski kredyt”, zaś obecnie będzie musiała zapłacić koszty odcięcia się od nich.
Ceny żywności w strefie euro wzrosły w maju br. o 12,5% licząc w stosunku do maja 2022, ale i tak ten wzrost jest niższy o 13,5% w stosunku do wzrostu odnotowanego w kwietniu br. Zdecydowały o spadku ceny energii, które zmniejszyły się o 1,7% w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego, mimo wzrostu o 2,4% w kwietniu br.
Inflacja bazowa, która nie obejmuje żywności i energii, spadła w z 5,6% w kwietniu do 5,3% w maju. Liczba ta jest postrzegana jako dobry wskaźnik presji cenowej w gospodarce co wynika z popytu na towary i oraz wzrostu płac. Jednak jest nadal na tyle wysoka, że oczekuje się, że Europejski Bank Centralny zatwierdzi kolejną podwyżkę stóp procentowych na posiedzeniu 15 czerwca.
Warto odnotować, że spore spadki inflacji nastąpiły w największych gospodarkach strefy euro: Niemczech do 6,1%, Francji do 5,1% i Włoszech do 7,6%. Jak stwierdził ekonomista Rory Fennessy z Oxford Economics, spadek ten był „znaczący”, przy czym inflacja bazowa, surowców energetycznych i żywności tym razem była wyraźna i przyczyniła się do „złagodzenia presji inflacyjnej”.
Obecnie nie ma już ograniczeń w dostawach energii i problemów z transportem, ale ceny nadal rosną, m.in. dlatego, że pracownicy chcą podwyżek płac, by zrekompensować choć trochę poprzednie podwyżki cen. Rosną też koszty więc firmy zaczynają podnosić ceny.
„Całkowita inflacja gwałtownie spada, napędzana przez takie czynniki jak niższe ceny energii i wysokie efekty bazy od 2022 r. W tym kontekście należy mieć na uwadze, że ogólny poziom cen nadal rośnie i to z już wysokiego poziomu. Konsumenci nadal będą mieli trudności, mimo że banki centralne zobaczą nieco łatwiejszą sytuację pod koniec 2023 r. z punktu widzenia celu inflacyjnego” – zauważają ekonomiści z banku SEB.
Niemcy, których gospodarka kurczyła się przez dwa kwartały z rzędu, co jest jedną z definicji recesji, próbowały złagodzić impuls wysokich cen energii za pomocą dotacji dla gospodarstw domowych i firm oraz zniżek na bilety komunikacji miejskiej. To częściowo pomogło obniżyć wzrost cen energii, ale żywność wciąż drożeje.
Podwyżki cen energii i żywności nadal stanowią główne wyzwanie dla gospodarki europejskiej, ponieważ konsumenci są zmuszeni wydawać więcej na artykuły pierwszej potrzeby i mają mniej na inne wydatki, które ograniczają. Według analityków branży turystycznej w obecnym roku nadal dominować będą w wakacje tańsze destynacje, w tym europejskie, bowiem nawet klasa średnia nie ma już pieniędzy na droższe wakacje i musi sporo oszczędzać.
Mimo wszystko strefa euro uniknęła recesji w pierwszych miesiącach roku, głównie dzięki rządom starającym się o dostawy z nierosyjskich źródeł gazu ziemnego, aby uniknąć katastrofy energetycznej. Gospodarka strefy wzrosła tylko o 0,1% w pierwszych trzech miesiącach roku, ale do tego przyczyniła się także polityka szybkich podwyżek stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny, który starał się przywrócić ścieżkę inflacyjną 2% rocznie.
Jednak wyższe stopy procentowe wpływają na koszt pożyczek w całej gospodarce, sprawiając, że uzyskanie kredytu hipotecznego na zakup domu lub kredyt inwestycyjny dla firmy jest droższy, co z kolei zmniejsza popyt na towary, które napędzają inflację.
Jednak o dwóch krajach Unii Europejskiej – Polsce i Węgrach – nie można powiedzieć, że rozwiązały kwestię inflacji i zdecydowanie ona w nich spada. Na Węgrzech w marcu br. sięgnęła 29,6%, w kwietniu 26,7%, wszystko po rekordowym lutym z odczytem 33,5%. Jednak ekonomiści i analitycy bankowi uważają, że spadek ten może być chwilowy i węgierska inflacja co prawda mocno spadnie latem może nawet poniżej 20%, to jednak jesienią zacznie bić kolejne rekordy i znajdzie się bliżej 40%.
Z kolei w Polsce, według metodologii Unii Europejskiej, w obecnym roku inflacja wyniesie 11,7%, by spaść do 6% w 2024 r. Według GUS w maju br. ogólny wskaźnik inflacji wyniósł 13% po spadku z 14,7% w kwietniu. Ekonomiści są jednak sceptyczni i uważają, że naprawdę istotne będą wskaźniki inflacji jesiennej po naturalnych jej spadkach w lecie br. i w rzeczywistości unijny poziom 11,7% może stać się w 2023 roku nieosiągalny.