Prawie 100. stronicowy dokument stanowiący projekt szczegółowej ustawy – taki jest efekt negocjacji między prezydentem Joe Bidenem a przewodniczącym Izby Reprezentantów Kevinem McCarthym. Ma ona pozwolić na zawieszenie limitu zadłużenia kraju do 2025 r., uniknięcie niewypłacalności federalnej, ale i spowodować ograniczenie wydatków rządowych.
Republikański kongresman i demokratyczny prezydent będą teraz próbowali przekonać swoje partie do tego, by projekt ten zaakceptowano na czas, aby uniknąć „nawet minuty niewypłacalności USA” – jak ujęła to Janet Yellen, sekretarz skarbu USA. A może to być trudne. O ile prawdopodobnie uda się nie tyle przekonać, ile uciszyć grupkę hałaśliwych przedstawicieli skrajnej lewicy Demokratów, o tyle głośna i wpływowa frakcja MAGA wśród republikanów oddana nie tyle partii, ile Donaldowi Trumpowi, może być przeszkodą trudną do pokonania.
Trump otwarcie nawołuje bowiem do nieustępliwości i stawiania warunków, których Demokraci nie mogą przyjąć. Dla niego niewypłacalność USA byłaby darem losu, bowiem umożliwiałaby pokazanie się jako polityk, który w przyszłorocznych wyborach prezydenckich może zastąpić „nieudolnego” Bidena.
Tymczasem porozumienie w formie projektu ustawy jest wyjątkowo szczegółowe zawierając m.in. przepisy dotyczące finansowania opieki medycznej dla weteranów, zmiany wymagań pracy dla niektórych odbiorców pomocy rządowej i usprawnienia przeglądów środowiskowych dla projektów energetycznych.
Izba Reprezentantów ma zagłosować nad ustawą w 30 maja, dając Senatowi czas na wprowadzenie poprawek przed 5 czerwca, kiedy to sekretarz skarbu Janet Yellen wyznaczyła termin, od momentu upływu którego Stany Zjednoczone mogą nie spłacić swoich zobowiązań dłużnych.
Pentagon bez zmian, IRS bez części funduszy
Pierwszym ustaleniem porozumienia jest, że wydatki niezwiązane z obronnością w roku podatkowym 2024 zostaną utrzymane na dotychczasowym poziomie, zaś w 2024 roku zostaną zwiększone o 1% netto. Limit zadłużenia będzie zawieszony do stycznia 2025 r., czyli z tym problemem zderzy się następny prezydent USA lub Joe Biden, jeśli zostanie wybrany na następną kadencję.
W następnym roku fiskalnym projekt akceptuje zaproponowany przez administrację budżet Pentagonu w wysokości 886 mld dolarów i przeznacza na wydatki nie związane z obronnością 704 mld dolarów.
Kongres ma zatwierdzić 12 dorocznych sprawozdań finansowych administracji lub zaakceptować limit wydatkowy z poprzedniego roku, co oznacza faktycznie 1% obniżki wydatków. Taka konstrukcja ustawy ma w zamyśle ograniczyć wzrost budżetu federalnego do 1% przez następne sześć lat, ale przepis ten nie byłby wykonywalny poczynając od 2025 r. ze względu na upływający termin zawieszenia limitu zadłużenia.
Taka konstrukcja, według Białego Domu, oznaczałaby ograniczenie wydatków federalnych o 1 bln dolarów, ale dokładnych obliczeń w tej materii jeszcze nie ma.
Mimo iż administracja Bidena szukała w swoim budżecie 20,3 mld dolarów na fundusz opieki nad weteranami narażonymi na substancje toksyczne okazało się, że Republikanie byli tu nadspodziewanie hojni. Ustawa akceptuje opiekę medyczną dla weteranów na poziomie przewidywanym w plancie budżetowym administracji na 2024 r. razem z dodatkami właśnie dla weteranów narażonych na substancje toksyczne lub zagrożenia środowiskowe. Ale z drugiej strony projekt likwiduje do tej pory niewydanych 30 mld dolarów dotacji do programów infrastrukturalnych stworzonych przy okazji walki z koronawirusem. Nie będzie więc już federalnych dotacji do łącz szerokopasmowych dla obszarów wiejskich, pożyczek dla MSP, czy pomocy w wynajmie. Jednak pozostaną fundusze pandemiczne w ramach opieki nad weteranami, pomoc mieszkaniową dla nich oraz około 5 mld dolarów na program skoncentrowany na szybkim opracowaniu nowej generacji szczepionek i metod leczenia COVID-19.
Straciła Internal Revenue Service (IRS), czyli amerykański urząd podatkowy. Republikanie mieli do IRS liczne zastrzeżenia m.in. że ścigają uczciwe firmy i ich zarządy za optymalizację podatkową „pod pozorem oszustw podatkowych”. Fundusze agencji zmniejszyły się w projekcie o 1,4 mld dolarów.
Cięcia w programach socjalnych, powrót do egzekwowania spłat kredytów studenckich
Bardzo ważne dla Republikanów było podniesienie wymagań w ramach Supplemental Nutrition Assistance Program (SNAP), czyli bonów żywnościowych. Chodziło o wymóg pracy, z tym że wymagania dotyczące pracy istnieją już dla większości pełnosprawnych dorosłych w wieku od 18 do 49 lat. Ustawa rozszerzałaby te limity podnosząc je do 54 roku życia w 2025 r. Z tym, że w 2030 r. przepis ten wygasa obniżając znowu maksymalny wiek do 49 lat. W tym samym roku wygasają też rozszerzone świadczenia dla weteranów, bezdomnych i młodych ludzi, które wywalczyła administracja.
Utrudnione będzie za to zniesienie wymagań dotyczących pracy w ramach SNAP w niektórych stanach. Dotyczyłoby to osób, które zostały zwolnione z pracy w programie przez organy stanowe na zasadzie pewnych wyjątków od zasad pracy na zasadzie uznaniowości.
Zmiany nastąpiły też w programie Temporary Assistance to Needy Families (Tymczasowej Pomocy Rodzinom w Potrzebie), który udziela pomocy doraźnej rodzinom z dziećmi. Tu stany mogą wyznaczyć mniejszą liczbę pracujących odbiorców kredytów tego typu, przy czym kredyt może wtedy być aktualizowany i dostosowany.
Istotne są zmiany w ochronie środowiska, z wprowadzeniem pojęcia „agencji wiodącej”, która będzie mogła zaplanować i opracować przeglądy środowiskowe, by usprawnić ten proces. Uproszczeniu ulegną także niektóre wymagania w przeglądach środowiskowych, m.in. ograniczenia długości ocen środowiskowych i oświadczenia o oddziaływaniu. Agencje będą miały rok na ukończenie przeglądów środowiskowych, a projekty uznane za mające złożony wpływ na środowisko będą musiały zostać poddane przeglądowi w ciągu dwóch lat.
Co ciekawe, jednocześnie zatwierdzono wszystkie wnioski o pozwolenia dla gazociągu Mountain Valley Pipeline z Wirginii Zachodniej. Wspierającymi tę inwestycję są senatorowie Joe Manchin i Shelley Moore Capito, jest więc jednoznaczne, iż dokonano w tym przypadku pewnego rodzaju targu.
Podobny targ wystąpił przy okazji kredytów studenckich. Przywiązywały one korzystających z nich niejednokrotnie na 20-25 lat spłacających do określonego miejsca pracy, co stało się ogromnym obciążeniem dla milionów osób w czasie pandemii koronawirusa. Republikanie chcieli, by zlikwidować tu wszystkie ulgi i wrócić do pełnych spłat, jednak jedynym ustępstwem administracji było zakończenie z końcem sierpnia br. wakacji kredytowych dla studentów i absolwentów. Upadła propozycja Republikanów, by odstąpić od anulowania 10-20 tys. dolarów długu dla tej kategorii pożyczkobiorców. Jednak republikanie mogą tu liczyć na pomoc Sądu Najwyższego zdominowanego przez konserwatystów w stosunku 6:3. Decyzja spodziewana jest przed końcem czerwca.
W projekcie milczy się za to o kilku sztandarowych projektach Demokratów, jak choćby ulgi podatkowe dla firm za używanie czystej energii. Biały Dom bronił tych ulg twierdząc, że przynoszą setki miliardów dolarów inwestycji w sektorze prywatnym i tworzą tysiące miejsc pracy w przemyśle w USA. Prawdopodobnie więc pozostaną. Zawyżone wymagania dla niektórych odbiorców Medicaid, uchwalone przez Izbę Reprezentantów, też nie pojawiły się w umowie. Niezależni analitycy stwierdzili, że po przyjęciu tej regulacji stworzy się po prostu „nowych biednych”, a ludzi na rynku pracy nie przybędzie.
Nie rozstrzygnięta została też kwestia zagrożenia, o którym coraz częściej mówią nie tylko analitycy, ale już nawet banki i fundusze – rosnąca liczba McPrac, płatnych w pełnym wymiarze godzin tak nisko, że wykonujący je i tak nie mogą za nie wyżyć. Prowadzi to do zgłoszenia się po bony żywnościowe osób, które faktycznie pracują. Dwa lata temu skandal wywołało ujawnienie, że Wal-Mart taką praktykę wręcz zaakceptował tworząc dla pracowników specjalną komórkę, która zajmowała się wypełnianiem ich wniosków o bony żywnościowe. Zagroziło to powstaniem Komisji Kongresu, Izby i Senatu, która miałaby się przyjrzeć firmom stosującym takie praktyki, ale pandemia, potem wojna w Ukrainie i wybory zepchnęły ten problem dalszy na plan, zaś większość firm po cichu podniosła stawki godzinowe i płace minimalną, która oficjalnie w USA nie istnieje.