Choć opinia publiczna może być już znudzona dywagacjami, czy Polska otrzyma środki z KPO i czy są one rzeczywiście niezbędne – eksperci jednoznacznie wskazują, że brak tych pieniędzy już teraz oznacza realne straty dla gospodarki. Choć w założeniu KPO nastawiony jest bezpośrednio na poprawę jakości życia po pandemii, to według Seweryna Masalskiego z MM Prime TFI pośrednio może dać mocny impuls gospodarce.
„Program ma zmniejszyć wykluczenie cyfrowe i zwiększyć dostępność szybkiego internetu. Inwestycje mają poprawić jakość wody i powietrza, rozwinąć transport szynowy, budowę tanich energooszczędnych mieszkań, poprawić pracę służby zdrowia i systemu edukacji”. Celem ekonomicznym, zdaniem Masalskiego, jest unowocześnienie gospodarki: zwiększenie środków na badania i rozwój cyfryzacji oraz przestawienie się na odnawialne źródła energii.
Oznacza to, że bezpośredni wzrost gospodarczy w wyniku wydania tych środków będzie istotny, ale niższy niż np. przy dotacjach na inwestycje w maszyny. „Długoterminowy sens programu wydaje się jednak bardzo ważny dla potencjału Polski w przyszłym świecie. Dzięki temu programowi polscy pracownicy będą lepiej wykształceni, zdrowsi. Polskie firmy bardziej nowoczesne a wszyscy będą korzystać z tańszej energii elektrycznej.
Przy realizacji tych celów będą miały zatrudnienie nasze firmy z różnych branż. Przede wszystkim przy budowie kolei, wiatraków, farm słonecznych i termomodernizacji. Drugi beneficjent to branża IT w kontekście cyfryzacji firm i instytucji publicznych. Skorzystają też producenci taboru kolejowego i autobusowego” – dodaje Seweryn Masalski.
Zdaniem Jolanty Wujek, prezes Confirme, producenta prefabrykatów budowlanych „Środki z KPO mogłyby okazać się potężnym zastrzykiem, który wzmocni gospodarkę i branżę budowlaną. To właśnie sektor budowlany, dzięki KPO ma szansę na szybszy rozwój i poszerzenie swojej oferty. Do tej pory była ona w większości dostosowana do tradycyjnego budownictwa. Jest szansa, by to zmienić. Budowa farm wiatrowych i innych instalacji związanych z OZE, rozbudowa kolei i transportu szynowego, inwestycje w termoizolacje domów czy budowę tanich mieszkań to bardzo dobra perspektywa dla „budowlanki”. Transformacja cyfrowa, która ma być według zapowiedzi finansowana przez środki pochodzące z KPO także nie obejdzie się bez wsparcia firm budowlanych. Takie projekty potrzebują budowy specjalistycznej infrastruktury do przesyłu danych, instalacji teletechnicznych czy słupów. Przy tak wysokich nakładach finansowych i dużych inwestycjach możemy mieć nadzieję, że rozwinie się także rynek pracy, co dodatkowo może wzmocnić naszą gospodarkę” – dodaje prezes Jolanta Wujek.
Skoro mówimy o korzyściach ekonomicznych, przypomnijmy liczby i wartość środków z KPO. Dla Polski to 35,4 mld euro, z czego 23,9 mld euro to dotacje, a 11,5 mld euro to niskooprocentowana pożyczka, połowę mniej kosztowna niż obecnie pożycza Skarb Państwa.
Zdaniem Dariusza Świniarskiego, zarządzającego Portfelami TFI Skarbiec: „W przeliczeniu na złotówki stanowi to ok. 160 mld zł, a w relacji do PKB 6,1%. Z uwagi na efekt mnożnikowy napływ środków z KPO będzie miał jeszcze mocniejszy wpływ na krajową gospodarkę. Z względu na rozłożenie programu na 4 lata, wpływ na dynamikę PKB będzie stanowił ok. 1,5 pp. na rok”.
Zdaniem Dariusza Świniarskiego napływ środków z KPO może pozytywnie przełożyć się na osłabienie dynamiki inflacji CPI w kraju poprzez kanał walutowy. Zastrzyk ponad 35 mld euro będzie działał w kierunku wzmocnienia złotego wobec głównych walut, co obniży koszt importu surowców energetycznych do Polski i będzie miał wpływ dezinflacyjny”.
Nikt nie wie co zrobi rząd, jeśli nie otrzymamy pieniędzy z KPO. Czy ich brak doprowadzi do rezygnacji z tak ważnych inwestycji? Czy inwestycje ruszą, lecz będą finansowane wysokooprocentowanymi obligacjami i zadłużaniem państwa? Oba scenariusze oznaczałyby realne straty lub obciążenie dla finansów publicznych i gospodarki.