Zdecydowana większość danych z gospodarki oraz notowań instrumentów finansowych ma rozkład ciągły. Zbliżone do siebie odczyty zazwyczaj oznaczają zbliżone do siebie stany rzeczywistości gospodarczej. Wyjątki od tej reguły oczywiście istnieją. Stopy procentowe banków centralnych zmieniają się nie w sposób ciągły, ale skokowo – zazwyczaj o 25 pb w jedną lub drugą stronę.
Niemniej zarówno ekonomiści, jak i komentatorzy, czy wreszcie społeczeństwo przykładają niewspółmiernie dużą, i na pozór ekonomicznie nieuzasadnioną, wagę do okrągłych liczb, fetując bądź opłakując przebicie lub osiągnięcie jakichś wyróżnionych poziomów.
Okrągłe liczby na rynkach
Na rynkach finansowych inwestorzy indywidualni składają zlecenia kupna i sprzedaży nie na całym spektrum cen, ale zazwyczaj blisko okrągłych ich poziomów. W efekcie zlecenia grupują się wokół nich zamieniając je w poziomy wsparcia i oporu.
Znaleziono istotną statystycznie prawidłowość w odpowiedziach na finansowe i ekonomiczne pytania wymagające kwantyfikacji zjawisk polegającą na koncentracji odpowiedzi wokół okrągłych liczb. Skłonność do podawania odpowiedzi w formie okrągłych liczb rośnie, im mniejsza jest pewność co do ilościowej oceny zjawiska. Ekonomiści wypełniający kwestionariusze z długoterminowymi prognozami makro nie są od tej skłonności wolni.
Czy tego chcemy, czy nie to nasze, jako społeczeństwa, ale też ekonomistów, umiłowanie do okrągłych liczb i wyznaczanych przez nie poziomów jest faktem. Konstruowane są całe narracje towarzyszące przekroczeniu wyznaczanych przecież z punktu widzenia ekonomii na zasadzie ad hoc poziomów. Nierzadką praktyką jest pojawianie się artykułów prasowych, których jedynym powodem powstania jest przekroczenie przez zmienną ekonomiczną okrągłego poziomu.
Czasem poziomy te, z punktu widzenia ekonomisty są wręcz absurdalne i niemalże nieinterpretowalne. Miało to chociażby miejsce w przypadku alarmistycznych artykułów powstałych na okazję przekroczenia przez polski dług publiczny poziomu biliona złotych. Niemniej jednak, powstanie takich artykułów było faktem i zapewne wpisało się tworzenie narracji o dramatycznej sytuacji w polskich finansach publicznych.
Odnosząc się tylko do ostatnich miesięcy, takich podobnych okrągłych gospodarczych liczb w przestrzeni medialnej, w dyskusji ekonomicznej czy politycznej było znacznie więcej. Będziemy podkreślać, że w części przypadków przełamanie poziomów wyznaczanych przez okrągłe liczby powodowało, bądź mogło powodować, zmiany w przebiegu procesów gospodarczych. Zbliżanie się kursu złotego do poziomu 5 zł za euro i dolara, któremu towarzyszyła odpowiednia oprawa medialna, mogło być i było istotnym czynnikiem stymulującym obawy w społeczeństwie i wśród rządzących przed tzw. oddolną dolaryzacją gospodarki. Zbliżaniu się złotego do okrągłych poziomów względem euro i dolara towarzyszył 50% wzrost wielkości depozytów walutowych gospodarstw domowych. Nie musimy chyba nikogo przekonywać, że kontynuacja takiego zjawiska byłaby w swoich skutkach katastrofalna dla gospodarki i systemu finansowego w Polsce.
Przypomnijmy również, jak dużo uwagi przywiązali komentatorzy do przebicia przez parę EURUSD poziomu tzw. parytetu. Dodajmy jednak, że wydarzeniu temu towarzyszyła dość duża nerwowość ze względu na umiejscowienie tzw. strike price wielu opcji walutowych wystawionych właśnie w okolicy tego symbolicznego, okrągłego poziomu. Zauważmy, że częstą praktyką u zdawałoby się profesjonalnych i beznamiętnych inwestorów jest przywiązanie do symbolicznych poziomów, bądź próba wyprzedzenia innych graczy składających swe zlecenia wokół okrągłych poziomów.
Z częstotliwością kilku miesięcy pojawiają się dyskusje i artykuły towarzyszące przełamywaniu przez ceny oleju napędowego kluczowego poziomu 5, 6, 7, a potem 8 i znów 7, 6 zł. To samo dotyczy „magicznej” granicy $100 za baryłkę ropy naftowej.
Okrągłe odczyty wzrostu PKB
Na poletku odczytów gospodarczych szczególną uwagą cieszą się publikacje danych o PKB i inflacji. Oczywiście inne emocje towarzyszą serii poprawiających się dynamik PKB, a inne systematycznie pogarszających się odczytów. Niemniej jednak w świadomości odbiorców treści medialnych te powyżej 5% r/r zakotwiczyły się jako dobre odczyty „na piątkę”, a te poniżej jako gorsze. Z niezdrowymi wręcz emocjami przyjmowane są odczyty ujemne, a nawet jedynie symbolicznie ujemne, czy to w ujęciu rocznym, czy kwartalnym. Dysponując odczytem ujemnym, media czują się w obowiązku wykorzystać w swojej narracji słowo na „R”. Niezależnie od tego, że jako ekonomiści przestrzegamy choćby przed nadużywaniem terminu „techniczna recesja” nie mówiąc już o prawdziwej recesji, która jest przecież zjawiskiem bardzo szerokim i będącym potwierdzonym przez więcej danych niż PKB. I znów pojawianie się tego terminu w przestrzeni publicznej nie pozostaje przecież neutralne dla kształtu debaty politycznej, czy oczekiwań gospodarstw domowych.
Okrągłe odczyty inflacji
Podobne napięcie i wyczekiwanie na przebicie okrągłych poziomów towarzyszyło odczytom inflacji w Polsce. Pamiętamy, jak formułowane były prognozy wysokiej inflacji. Z punktu widzenia ekonomicznego inflacja jest podwyższona, a nawet bardzo wysoka już od ponad 3 lat. W zasadzie ocena jakościowa otoczenia cenowego nie różni się znacząco, czy inflacja wynosi 12%, czy 17%, czy 21% (tutaj nawet błąd pomiaru jest rzędu 1%, nie mówiąc już o heterogeniczności jej postrzegania). Takie zdefiniowanie wysokiej inflacji najwyraźniej pozostawiało duży niedosyt w przestrzeni medialnej. Nieprzypadkowo zatem pojawiły się finalnie nietrafne, prognozy sugerujące 20% inflację i wiążące z momentem przebicia tej okrągłej bariery wejście w okres, przy braku lepszego określenia, ultra wysokiej inflacji.
Dodajmy, ze prognozy dwudziestoprocentowej inflacji pojawiły się jako jaskrawe (i wytłuszczane przez samych prognostów) punkty scenariuszy przygotowywanych przez profesjonalnych ekonomistów, włączając do tego grona członków RPP. Oczywiście sam proces publikacji i objaśniania dwudziestoprocentowych prognoz inflacji z całą swoja oprawą medialną nie mógł pozostać bez wpływu na nastroje i oczekiwania społeczne (aczkolwiek obserwacja cen w sklepach miała dominujące znaczenie).
Nie powinniśmy się zatem dziwić, ze symbolicznym końcem ery „naprawdę” wysokiej inflacji w Polsce będzie prawdopodobnie przebicie od góry okrągłego poziomu 10% r/r. Momentowi zejścia ścieżki inflacji poniżej poziomu 10%, najpewniej towarzyszyć będzie odpowiednia oprawa medialna i komentatorska. To oczywiście znów nie pozostanie bez wpływu na debatę publiczną, czy oczekiwania konsumentów i firm. Musimy jako ekonomiści zaakceptować, że magia okrągłych liczb to element ekonomicznej rzeczywistości i ambicją ekonomistów jest też trafne prognozowanie tych widowiskowych skądinąd momentów.
Zespół Analiz i Prognoz Rynkowych Banku Pekao