Największy światowy przewoźnik low-cost, Ryanair, podpisał umowę na 300 maszyn Boeinga, kończąc tym samym 18 miesięczne negocjacje i awantury o pakiety cenowe, które omal nie podminowały najbardziej znanego partnerstwa w branży lotniczej. Jest to drugie co do wielkości zamówienie w samolotów pasażerskich w obecnym roku i zarazem największe zamówienie Boeinga.
Zamówienie to zostało rozdzielone na dwie transze. Pierwsza opiewa na 150 Boeingów B737 Max 10, czyli największych maszyn wąskokadłubowych. Druga opcja opiewa na 150 takich samych samolotów, ale już obecnie eksperci lotniczy twierdzą, że i ona będzie realizowana. Maszyny będą dostarczane od 2027 do 2033 roku.
Tym samym na rynek lotniczy wraca Boeing B737 Max. Błędy w konstrukcji wersji B737 Max 8 spowodowały dwie katastrofy lotnicze, długotrwałe, bo niemal dwuletnie zawieszenie lotów tą maszyną przez Federalną Agencję Lotnictwa FAA i nałożyły się na zawieszenie lotów spowodowane przez pandemię COVID-19.
Obecnie wraz z ogromnym zamówieniem na 500 maszyn pasażerskich wąsko – szerokokadłubowych, złożonym u Boeinga i jego europejskiego rywala Airbusa, kontrakt dla Boeinga stanowi „dramatyczne odbicie” w branży konstrukcji lotniczych według słów dyrektora generalnego Ryanaira Michaela O’Leary. Świadczy też o tym, iż linie lotnicze po pandemii mają nową strategię flot – opartą na monotypach takich jak B737 i Airbus A320neo.
Kończy to również niemal półtoraroczną awanturę pomiędzy O’Learym a szefostwem Boeinga po tym, jak dyrektor generalny Ryanair zerwał w zeszłym roku rozmowy i nie przebierając w słowach skrytykował politykę cenową Boeinga.
Jednak to koncern z Seattle jest wygrany bowiem O’Leary był zmuszony przyznać, że Ryanair zapłacił więcej za miejsce niż w przypadku poprzednich umów. Za to Boeingowi udało się przekonać irlandzkiego przewoźnika do zamówienia dodatkowych 100 maszyn.
„Spodziewałem się, że otrzymamy takie same ceny, jak ostatnim razem. Musiałem zjeść trochę skromniej ciasta. Boeing chciał, abyśmy zwiększyli skalę i wielkość zamówienia nawet po to, aby zastosować rabaty, które otrzymaliśmy” – tak podsumował O’Leary negocjacje w rozmowie z agencją Reuters dodając, że nadal jest zadowolony z ostatecznej ceny, której żadna ze stron nie ujawniła.
Pomimo ustępstw w zakresie ceny O’Leary powiedział, że nowe odrzutowce oznaczają „transformację” dla Ryanaira pozwalając mu prawie podwoić ruch do 300 mln pasażerów rocznie do marca 2034 roku ze 168 mln obsłużonych do końca marca tego roku.
„Musieliśmy zaakceptować nieco wyższą cenę” – przyznał O’Leary. Jeśli jednak Ryanair utrzyma 94% ładowności podczas lotów na pokładach większych odrzutowców Max 10 „można będzie obsadzić prawie wszystkie z dodatkowych 30 miejsc, a te dodatkowe 30 miejsc pokryje całość kosztów samolotu”.
Skądinąd, Ryanair od dawna wyrażał zainteresowanie wariantem Max 10 z 230 miejscami, który nie został jeszcze certyfikowany. Ale O’Leary nie chciał przepłacać za 30 dodatkowych miejsc twierdząc, że może również zamówić więcej istniejących 200-miejscowych 737 Max 8200.
Warto wspomnieć, że O’Leary, który wcześniej krytykował Boeinga za opóźnienia w dostawach 737 Max spowodowane problemami z dostawcami komponentów, przy podpisaniu umowy powiedział tylko, że spodziewa się, że prawie wszystkie z 51 odrzutowców, które pierwotnie miały zostać dostarczone w kwietniu, zostaną przekazane Ryanairowi do końca lipca.
Ryanair jest przewoźnikiem z flotą opartą na monotypie – w tym przypadku Boeingu B737. To także jeden z największych klientów Boeinga posiadający ponad 600 maszyn w swojej flocie. To także był jeden z powodów konfliktu: Ryanair to przewoźnik niskokosztowy, podczas gdy Boeing ze względu na innych zamawiających nie mógł sobie pozwolić na obniżkę cen odrzutowców.
Ryanair podał, że według cen katalogowych transakcja będzie miała wartość 40 mld dolarów, ale eksperci zauważyli, że typowe rabaty dla takich stałych klientów, jak irlandzki przewoźnik, mogą wynosić nawet 50%. Boeing B737 Max 10 ma cenę katalogową 135 mln dolarów.
Ryanair stracił przewagę negocjacyjną – zauważyli eksperci lotniczy zapytywani przez Bloomberg – bowiem inni przewoźnicy, jak United Airlines, złożyli znaczące zamówienia na B737 Max 10. O’Leary przyznał, że przeciąganie negocjacji w celu uzyskania lepszej ceny „było rozważane”, ale je odrzucono bowiem wówczas Ryanair musiałby czekać na pierwsze dostawy do 2028 lub 2029 roku. Tymczasem zamówienia mogłyby zgarnąć Air India, co przesunęłoby irlandzkiego przewoźnika na koniec kolejki oczekujących. Jak powiedział agencji Reuters Nick Cunningham, analityk Agency Partners, „Ryanair obsługuje flotę 737 i jest dość zamknięty” na maszyny innych producentów. W grę wchodziłby tylko Airbus, ale tez też jest obciążony zamówieniami „na lata”.