Chiny chcą stworzyć polityczno-gospodarczy blok w Eurazji

Chiny, Rosja i Indie – tak ma wyglądać nowy polityczno-gospodarczy blok w Eurazji. Blok ten miałby stanowić przeciwwagę dla Unii Europejskiej i NAFTA i byłby oparty na systemie rozliczeń w juanach i na „uzgadnianiu posunięć politycznych”. Chiny mają nadzieję, że dołączy do niego Brazylia i Argentyna. Analitycy nie pozostawiają złudzeń – system rozliczeń oparty na juanach oznaczałby „konieczność warstwy pośredniczącej” pomiędzy nim a światowym systemem rozliczeniowym opartym na euro i dolarze.

Chińskie zamiary ujawniły się w czasie spotkania ministra spraw zagranicznych tego kraju Qin Ganga z innymi ministrami spraw zagranicznych w trakcie obrad Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SOW), forum wzajemnej wymiany poglądów i luźnej współpracy gospodarczej, obejmującego część państw Eurazji.

Szanghajska Organizacja Współpracy obejmuje obecnie Rosję, Indie, Chiny, Pakistan oraz cztery kraje Azji Środkowej – Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan.

Chiński minister spraw zagranicznych spotkał się także z ministrem zagranicznym Rosji Siergiejem Ławrowem i Indii Subrahmanyamem Jaishankarem, którym obiecał, że między tymi trzema krajami bedzie „rosła koordynacja i współpraca” oraz pogłębiały się stosunki dwustronne. Podczas spotkania z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem na marginesie spotkania minister Qin stwierdził, że Chiny są „chętne do utrzymania komunikacji i koordynacji z Rosją, aby wnieść wymierny wkład w polityczne rozwiązanie kryzysu” na Ukrainie. Co ciekawe, zgodnie z oświadczeniem chińskiego MSZ, i Ławrow i Qin stwierdzili, że trzeba „wzmocnić komunikację i koordynację z innymi państwami członkowskimi SOW”, zwłaszcza w regionie Azji i Pacyfiku, oraz „utrzymać jedność” organizacji.

Jak ujawniło indyjskie MSZ po spotkaniu ministrów Indii i Chin, można oczekiwać, że Iran i Białoruś zostaną wprowadzone do SOW na lipcowym szczycie w New Delhi.

W trakcie tego spotkania szef chińskiego MSZ powiedział, że Chiny są skłonne pogłębić „koordynację i współpracę” w kwestiach międzynarodowych i regionalnych z Indiami oraz przywrócić stosunki bilateralne na „zdrową” ścieżkę rozwoju. Pogorszyły się one znacznie od 2020 roku kiedy to konflikt graniczny w Himalajach i starcia wojsk indyjskich z chińskimi pochłonęły 24 osoby. Osobliwością tych starć było to, że nie używano broni palnej, by „ograniczyć rozmiary konfliktu”. Walczono mieczami, nożami i lokalną bronią białą.

Na spotkaniu Qin powiedział Jaishankarowi, że sytuacja na granicy jest „ogólnie stabilna”, co może oznaczać, iż Chiny chcą rokowań w sprawie przebiegu granicy, a nie rozstrzygnięć siłowych.

„Powinniśmy czerpać doświadczenia i lekcje z historii, ujmować stosunki dwustronne ze strategicznego punktu widzenia i długoterminowej perspektywy, szanować się nawzajem, uczyć się od siebie i osiągać wspólny sukces” – takie oświadczenie dla indyjskiego szefa resortu wygłosił Qin Li.

W całej chińskiej inicjatywie jest drugie dno, czego nie ukrywa chińska prasa partyjna – Chiny dążą do stworzenia bloku gospodarczo-politycznego pod własnym kierownictwem. „People’s Daily” pisząc o tej inicjatywie nawiązuje do Ruchu Państw Niezaangażowanych z lat 70. obejmującego kraje Afryki i Azji teoretycznie nie angażujące się w konflikt między Wschodem i Zachodem w czasie Zimnej Wojny. Nawiązanie jest w tym przypadku nieco przewrotne, bowiem według odtajnionych w latach 90. dokumentów rosyjskich wywiadów Ruch Państw Niezaangażowanych w rzeczywistości był sterowany przez ZSRR i podejmował decyzje, które były dla Kremla wygodne. W tym przypadku Chińczycy chcą stworzyć na bazie Szanghajskiej Organizacji Współpracy i umów dwustronnych blok gospodarczy, koordynujący polityki finansowe i ekonomiczne oraz działający wspólnie także w przypadku kluczowych decyzji politycznych. Spoiwem tego bloku ma być cyfrowy juan wprowadzony od końca 2023 roku jako waluta rozliczeniowa w transakcjach między krajami-uczestnikami przy czym w chińskiej prasie anglojęzycznej przewijają się dość przejrzyste porównania do euro. Najważniejszymi krajami-uczestnikami tego bloku miałyby być prócz Chin, właśnie Rosja i Indie. Chiny liczą także na obecność krajów Azji Środkowej, Turcji, Pakistanu, Bangladeszu, Myanmaru, a nawet niektórych krajów arabskich jak Syria, czy Południowej Ameryki jak Argentyna czy Brazylia, których prezydenci mówili ostatnio o zbudowaniu systemu rozliczeń „konkurencyjnego w stosunku do dolara”. Co ciekawe, według nieoficjalnych informacji po bardzo dobrze przyjętej w Chinach rozmowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, Państwo Środka jest gotowe zaproponować uczestnictwo w takim bloku także Ukrainie!

Eksperci i analitycy są jednak sceptyczni. Ich zdaniem system można by porównać jedynie z systemem rozliczeń przy pomocy rubla transferowego, jaki ZSRR narzuciła w końcu lat 60 krajom demokracji ludowej, swoim satelitom, a całą organizację – z RWPG.

Dość szybko, niestety dla uczestników tego rynku, ujawnią się bowiem problemy cyfrowego juana. I są to te same, jakie zniszczyły transferowego rubla: niewymienialność, sztuczny kurs, wyłączna zależność od Ludowego Banku Chin, który będzie politycznie sterował kursem, niemożliwość powiązania transakcji z rynkiem światowym.

Jak twierdzą analitycy zapytywani przez agencję AP, system ten wymagałby „interfejsu opartego na umowie pomiędzy bankami-uczestnikami rynku a chińską instytucją rozliczeniową”, co umożliwiałoby najbardziej rudymentarne powiązanie transakcji juanowych ze światowym systemem rozliczeń opartym na euro i dolarze. Bez tego cały taki system transakcyjny byłyby zamknięta enklawą. Być może nawet Chińczycy zgodziliby się na powołanie takiego porozumienia. Wówczas bowiem na każdej transakcji w swoim systemie zarabialiby podwójnie – jako ustalający kursy juana i jako uczestnik mediacji między każdą transakcją a rynkiem światowym. Jednak wtedy koszta takich transakcji byłyby dla uczestników rynku juanowego dość wysokie.