Zielona transformacja PKN Orlen

potencjał wodoru
SEG 2025

Ambitne plany PKN Orlen dotyczące transformacji energetycznej w kierunku pełnej neutralności emisyjnej netto w 2050 roku to z jednej strony konieczność, bo konkurencja również zmierza w tym samym kierunku i nie ogląda się za siebie, ale z drugiej strony świadomy wybór, który broni się również ekonomicznie.

PKN Orlen po raz pierwszy zapowiedział osiągnięcie neutralności emisyjnej netto w 2050 roku już dwa i pół roku temu, a w zaktualizowanej niedawno strategii do 2030 roku potwierdził ten nadrzędny cel i jednocześnie zaprezentował bardziej ambitne niż wcześniej cele redukcji emisji do 2030 roku. Obecnie koncern zakłada zmniejszenie emisji dwutlenku węgla w segmencie rafinerii, petrochemii i wydobycia o 25% w odniesieniu do bazowego roku 2019 w porównaniu do obniżki o 20% we wcześniejszej wersji strategii oraz o 40% w segmencie energetyki wobec 33% w poprzedniej wersji dokumentu. Ponadto współczynnik emisyjności (Net Carbon Intensity – ang., NCI), ma się do końca tej dekady zmniejszyć o 15%. Towarzyszyć ma temu kilkukrotny wzrost mocy w odnawialnych źródłach energii, z ponad 2,5 GW przewidywanych dwa i pół roku temu do 9 GW obecnie. Zwiększenie sieci punktów ładowania samochodów elektrycznych z wcześniej deklarowanych 1000 sztuk do 10 000 sztuk oraz nakłady inwestycyjne na „zielone” projekty rzędu 120 mld zł.

Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek nie ukrywa, że budowa koncernu multienergetycznego sfinalizowana w 2022 roku wraz z przejęciem Grupy Lotos i Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG), nigdy nie była dla Orlenu celem samym w sobie, a jedynie środkiem do celu, jakim jest zwiększenie konkurencyjności na rynku europejskim, w tym także na ścieżce do transformacji energetycznej.

Europejscy giganci wytyczają szlak

A na tej ścieżce polski koncern multienergetyczny nie jest odosobniony, bo jego więksi europejscy konkurenci nie tylko wkroczyli na nią nieco wcześniej, ale też nią systematycznie podążają.

Holendersko-brytyjski Shell, który również jako datę osiągnięcia pełnej neutralności netto wyznaczył sobie rok 2050, jako środek do tego celu traktuje zmniejszenie do 2030 roku emisji CO2 ze swojej działalności oraz z energii kupowanej do prowadzenia tej działalności o ponad połowę względem bazowego roku 2016, w którym stanowiły one łącznie 83 mln ton. Na tej drodze Shell jest już za połową, bo w 2022 roku jego emisje w obu wymienionych obszarach wyniosły 58 mln ton, czyli były o 30% niższe niż w roku 2016. Tylko w samym poprzednim roku gigant zmniejszył poziom emisji CO2 o 10 mln ton, czyli o 14,7%. Współczynnik NCI Shella ma spaść o 20% do 2030 roku i o 100% do roku 2050. W samym 2022 roku, zgodnie z wcześniej zakładanym celem na poziomie 3-4%, zmniejszył się o 3,8%. Koncern z muszlą w logo chwali się także, że w 2022 roku zainwestował 4,3 mld dolarów w rozwiązania niskoemisyjne, zwiększył sieć ładowania pojazdów elektrycznych o 62% do 139 tys. punktów, a także więcej niż podwoił posiadane moce produkcyjne z odnawialnych źródeł energii, do 6,4 GW, z 3 GW na koniec 2021 roku. Z tego 2,2 GW już pracuje, z 4,2 GW jest na etapie rozwoju. Pipeline przyszłych, planowanych projektów OZE w Grupie Shell sięga 45 GW.

Podobne cele na drodze do transformacji wyznaczyła sobie Grupa BP. Koncern do niedawna kojarzony jednoznacznie z paliwami zakłada zmniejszenie emisji CO2 w wartościach absolutnych (ponownie w zakresie pierwszym oraz drugim, czyli z własnej działalności oraz energii kupowanej na zewnątrz, niezbędnej do jej prowadzenia) o 20% do roku 2025, o 50% do roku 2030 i o 100% do roku 2050, w porównaniu do bazowego roku 2019, kiedy wynosiły one łącznie 54,4 mln ton CO2. W 2022 roku bp odnotowało już zmniejszenie emisji o 41% względem 2019 roku, do 31,9 mln ton, co oznacza ponad dwukrotne przekroczenie celu, który był zakładany na rok 2025. Tylko w 2022 roku spadek emisji wyniósł 3,7 mln ton, czyli 10,4%. Ponadto bp przeznaczyło w minionym roku 4,9 mld USD na inwestycje rozwojowe na transformację energetyczną, wobec 2,4 mld USD rok wcześniej, uruchomiło 8,9 tys. punktów ładowania samochodów elektrycznych, których ma już łącznie 22 tys. sztuk, a także zwiększyło portfel aktywów OZE (na etapie przynajmniej ostatecznej decyzji inwestycyjnej) do 5,8 GW, w porównaniu do 4,4 GW rok wcześniej, z czego 2,2 GW już pracuje (1,9 GW na koniec 2021 roku).

Zmiany dla środowiska, ale też dla siebie

„PKN Orlen chce być liderem transformacji energetycznej w regionie nie tylko w poczuciu odpowiedzialności środowiskowej czy społecznej, ale też dlatego, że to się po prostu opłaca. Obszary związane z nową, zieloną energią będą po 2030 roku silnikiem wzrostu wartości dla koncernu i to one będą generowały w przyszłości gros przepływów finansowych firmy.

W najbliższej dekadzie wciąż jeszcze skupiamy się na maksymalizacji wartości z aktywów tradycyjnych, takich jak instalacje rafineryjne, bo to jeden z ostatnich momentów kiedy jeszcze można na tej działalności w Europie zarabiać, ale robimy to również po to, żeby móc zainwestować zyski z obszaru rafineryjnego w nowy Orlen, którym staniemy się po 2030 roku” – mówi w rozmowie z ISBiznes.pl Stanisław Barański, dyrektor biura zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej PKN Orlen.

Według niego, w ciągu ostatnich dwóch lat coraz wyraźniej widać skalę zmian zachodzących w systemie energetycznym w Europie i jest to coś, z czym będziemy musieli się mierzyć do końca obecnej dekady i później.

„Obecnie najbardziej konkretnym i namacalnym wyzwaniem są konsekwencje rosyjskiej inwazji na Ukrainę, które materializują się z jednej strony w postaci bardzo wysokich cen surowców energetycznych w Europie, a z drugiej strony ograniczonej dostępności tych surowców.

To co po ubiegłym roku lepiej zrozumieliśmy na poziomie europejskim, to kwestie bezpieczeństwa energetycznego, których Europa Zachodnia do niedawna nie była w pełni świadoma. To sprawiło, że transformacja energetyczna otrzymała dodatkowy impuls, bo ona również ogranicza zależność Europy od surowców importowanych. Drugą grupą wyzwań, których znaczenie będzie systematycznie rosło, są zmiany regulacyjne, które w coraz większym stopniu będą dotyczyć sektora energetycznego. Unijny pakiet „Fit for 55” w radykalny sposób zmieni sektor energetyczny w Europie, co powoduje, że PKN Orlen, jak wszyscy inni duzi gracze w Europie, musi naprawdę się zmieniać. Wreszcie trzecim obszarem wyzwań, który łączy się z tą presją regulacyjną, jest zakres zmian technologicznych i nowych szans biznesowych. Do tej pory sektor energetyczny był dość przewidywalny, a zmiany zachodziły w nim bardzo powoli. Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją, że zmiany są bardzo szybkie i bardzo radykalne” – dodaje Barański.

Jak efektywnie zazielenić wodór

„Jednym z elementów układanki transformacji energetycznej, który pozwala na zmniejszenie emisyjności dwutlenku węgla, jest wodór. Obecnie Grupa Orlen wykorzystuje w swoich procesach produkcyjnych ponad pół miliona ton wodoru rocznie, na razie głównie szarego, produkowanego z paliw kopalnych. Głównym celem jest zamiana go na wodór pochodzący ze źródeł odnawialnych” – mówi Grzegorz Jóźwiak, dyrektor biura wdrażania paliw alternatywnych PKN Orlen.

Jak podkreśla, zielony wodór można wyprodukować relatywnie tanio, kiedy jest to element układu produkcji energii ze źródeł odnawialnych w momencie, kiedy są nadwyżki tej energii. W takiej sytuacji, gdyby nie było elektrolizy, te nadwyżki energii byłyby bezpowrotnie tracone.

„Nawet w naszym systemie krajowym tak się już zdarza, mamy kilka dni w roku kiedy są nadwyżki energii i trzeba zatrzymywać źródła OZE. W takich momentach szczególnie warto jest produkować wodór. Niezależnie od tego, produkcja zielonego wodoru ma szansę stać się w perspektywie wieloletniej ekonomicznie uzasadniona po osiągnięciu efektu skali, tak jak miało to miejsce choćby z fotowoltaiką. PKN Orlen chce produkować wodór odnawialny w sposób zdywersyfikowany, nie opierając się na jednym źródle. Czyli z jednej strony elektroliza zasilana OZE, ale także produkcja z przetwarzania odpadów komunalnych w technologiach waste-to-hydrogen, gdzie możemy wyprodukować wodór bez śladu węglowego lub z niskim śladem węglowym. Chcemy też inwestować w instalacje wychwytu dwutlenku węgla z produkcji wodoru i poprzez stworzenie takiego miksu dążyć do osiągnięcia celu, aby 50% wodoru w grupie było nisko- lub zeroemisyjne” – dodaje Jóźwiak.

Dla porównania, Shell podjął w minionym roku finalną decyzję inwestycyjną w zakresie realizacji projektu Holland Hydrogen 1, czyli budowy największej w Europie instalacji elektrolizy produkującej odnawialny wodór, o mocy 200 MW. Z kolei celem bp jest zwiększenie produkcji zielonego wodoru do 500-700 tys. ton rocznie, a docelowo nawet 1,6 mln ton rocznie.

Wyścig koncernów energetycznych do pełnej neutralności emisyjnej już się rozpoczął. Jednak o ile to kto ten wyścig zakończy na pierwszym miejscu nie będzie miało w ostatecznym rozrachunku większego znaczenia, o tyle niezwykle istotne jest nie odpaść w nim w przedbiegach.