Toshiba zostanie w końcu przejęta

Z doniesień Nikkei Asia z czwartkowego poranka wynika nieoficjalnie, że Toshiba zostanie przejęta przez Japan Industrial Partners za kwotę ok. 15,3 mld dol. To prawdopodobnie kończy długotrwały proces wyboru inwestora. Zarząd konglomeratu zamierza rekomendować akcjonariuszom przyjęcie oferty, na którą czeka. Nie jest jasne, jakie dokładnie plany wobec Toshiby miałby kupujący. Zapewne będzie chciał wykupić wszystkich akcjonariuszy i wyprowadzić spółkę z obrotu na giełdzie tokijskiej.

Toshiba to mocno zdywersyfikowany globalny konglomerat przemysłowy, którego działalność opiera się m. in. na produkcji półprzewodników, elektroniki użytkowej, artykułów gospodarstwa domowego, sprzętu medycznego, systemów energetycznych i świadczeniu usług infrastrukturalnych.

Od lat tę grupę kapitałową, której korzenie sięgają 1875 r., trapią problemy natury biznesowej i zarządczej. Być może ich źródeł należy upatrywać w 2015 r., gdy wybuchł skandal księgowy. 21 lipca 2015 do dymisji podał się Hisao Tanaka, prezes zarządu koncernu. Dzień później niezależny panel śledczy opublikował szczegółowy raport dokumentujący nieprawidłowości księgowe, z którego wynikało, że Toshiba przez siedem lat zawyżyła swoje zyski operacyjne o 1,2 mld dol.

W ocenie śledczych istotny wpływ na fałszowanie ksiąg rachunkowych miała wątpliwa kultura korporacyjna konglomeratu, która opierała się na ślepym posłuszeństwie. Władze spółki-matki delegowały na niższe szczeble organizacyjne wytyczne, przy czym zaznaczały, że jakiekolwiek ich niespełnienie nie zostanie zaakceptowane. Co ciekawe niektóre z tych wytycznych, nazywanych w języku korporacji „wyzwaniami”, było wyznaczanych dopiero pod koniec kwartału, gdy już było zbyt mało czasu, aby „dowieźć” pożądany przez zarząd kwartalny wynik jednostki biznesowej. To „zachęcało” do manipulowania wynikami finansowymi, aby spełnić oczekiwania władz. To nie był jedyny wypadek przy pracy w tej materii. W lutym 2020 r. okazało się bowiem, że Toshiba IT Services, podmiot zależny, uczestniczył w 26 pozornych transakcjach sprzętem informatycznym na kwotę ok. 403 mln dol.

O tym, że źle się dzieje w Toshibie od dłuższego czasu, przekonuje też inny przypadek. W 2017 r. zbankrutował Westinghouse Electric, spółka z japońskiej grupy kapitałowej, specjalizująca się w budowie elektrowni jądrowych. Satoshi Tsunakawa, ówczesny szef zarządu koncernu, wprowadził inwestorów w zakłopotanie, wyrażając obawy, że istnieją istotne okoliczności, które stawiają pod znakiem zapytania dalsze przetrwanie firmy. Biznes konglomeratu zaczął wchodzić na równię pochyłą.

Pojawiły się pomysły, aby znacznie go odchudzić. Zarząd próbował bezskutecznie przekonać akcjonariuszy, żeby zredukować o połowę działalność, ale 60% inwestorów było przeciwnego zdania podczas głosowania na walnym zgromadzeniu. Byli to przede wszystkim inwestorzy zagraniczni, którzy opowiadali się za rozważeniem bardziej dalekosiężnych opcji. Mieli na myśli sprzedaż całego biznesu do inwestora zewnętrznego – np. firmy private equity, czego konsekwencją byłoby wycofanie akcji Toshiby z notowań na giełdzie tokijskiej. A mieli oni sporo do powiedzenia, ponieważ kontrolowali oni około połowy akcji koncernu. Przepychanki trwały w najlepsze. W czerwcu 2017 r. na światło dzienne wyszła bliska współpraca zarząd Toshiby z japońskim rządem, której celem było pozbawienie praw wykonywania głosów przez zagranicznych akcjonariuszy.

W końcu sytuacja na polu corporate governance się uspokoiła. Na tyle, że w maju 2022 r. Toshiba podała, że otrzymała 10 ofert od inwestorów zainteresowanych opcjami strategicznymi, włącznie z wykupem całości biznesu. Do informacji publicznej zaczęły się przedostawać pogłoski o tym, ile oferują różne podmioty konkurujące o przejęcie Toshiby. Najwyższą kwotą, jaka padała w licytacji, było 22 mld dol.

Aż wreszcie wydaje się, że cały ten proces w końcu się zakończył i stanęło na nieco ponad 15 mld dol., co przekładałoby się na blisko 11% premię w stosunku do kapitalizacji giełdowej. Rywalizację o Toshibę wygrał Japan Industrial Partners (JIP). Przejęcie ma zostać sfinansowane przez około 20 japońskich firm, w tym Orix, Rohm i Chubu Electric Power, a także pożyczki z japońskich banków. Nie wiadomo, jakie plany biznesowe miałby nowy właściciel wobec Toshiby. Można jedynie zakładać, że w celu „spokojnej” restrukturyzacji działalności konglomeratu, doszłoby do wykupu wszystkich akcjonariuszy i wycofaniu spółki z obrotu giełdowego. Sprawa wciąż wydaje się nieprzesądzona, ponieważ to na razie zarząd Toshiby wybrał potencjalnego inwestora, ale jak na razie nie otrzymał od niego wiążącej oferty.

A przed nim naprawdę poważne wyzwanie. Świadczą o tym wyniki finansowe Toshiby na poziomie skonsolidowanym w ostatnich latach. Według danych FactSet przychody netto ze sprzedaży w okresie 2018-2022 poszły w dół o ponad 15% – z 3,95 bln jenów do 3,34 bln jenów. O wiele gorzej jest w przypadku rozwodnionego zysku netto przypadającego na jedną akcję – spadł on w analogicznym okresie o 73%. Na ostatnim zamknięciu akcje Toshiby były warte 4 213 jenów – analitycy wyznaczyli w perspektywie najbliższym 12 miesięcy poziom docelowy kursu na poziomie 4 915 jenów.