Program Władimira Putina przekazany w jego wystąpieniu 21 lutego jest kursem na długotrwałą wojnę i autarkię gospodarczą. I przy obecnym stanie gospodarki Rosji jest nie do zrealizowania.
Spora część wystąpienia w oczekiwanym z dużym niepokojem orędziu prezydenta Rosji była poświecona gospodarce. Putin przedstawił dość niejednolity program jej nowej organizacji, spójny przy tym, jak można było od razu zauważyć, z celami politycznymi na obecnym etapie jego rządów w Rosji. W zgodnej opinii zarówno analityków zachodnich, jak i rosyjskich czy chińskich, po 24 lutym 2022 r., czyli inwazji na Ukrainę, pełnię władzy zarówno wojskowej, jak i cywilnej.
W gospodarczej części swojego orędzia prezydent Rosji skoncentrował się oczywiście na wymienianiu sukcesów. Rolnictwo stanowi podstawę gospodarki, zbiory były doskonałe, bezrobocie jest na minimalnym poziomie. Istotnie, jak poinformował sekretariat wicepremier Tatiany Golikowej, liczba zarejestrowanych bezrobotnych spadła w 2022 r. aż o 30%. Jednak ten wynik zawdzięczać należy po prostu wojnie i mobilizacji pracowników w zakładach pracy, bowiem skierowanie do pracy wskutek mobilizacji jest traktowane tak samo jak jej otrzymanie.
Co ciekawe, niejako przy okazji Putin pochwalił działanie sektora prywatnego, twierdząc, że miedzy innymi dzięki niemu udało się zniwelować spadek PKB. Zapowiedział też strukturalne zmiany w gospodarce, dostępności kredytów dla małych i średnich przedsiębiorstw – w tym prywatnych, podkreślając, że wolność przedsiębiorczości powinna być podstawą rozwoju gospodarki. Stwierdził, iż jest ona „wszechrosyjska” bowiem Rosja jest „krajem wielu regionów” w tym takich, jak „regiony doniecki i Ługański”, zapowiadając jednocześnie państwowe kredyty na ich rozwój „co przyniesie pożądane rezultaty” bowiem Krym ma już lądowe połączenie z Rosją, zaś Morze Azowskie jest „rosyjskim morzem wewnętrznym”.
Zatem „nowa Rosja” według przemówienia jej prezydenta ma być krajem na wskroś nowoczesnym. Nauka rosyjska jest na najwyższym światowym poziomie, jest więc i będzie możliwy rozwój własnych technologii informatycznych, produkcja robotów wszelkich typów czy rozwijanie aplikacji sztucznej inteligencji. Rosja będzie także pożądanym partnerem handlowym w handlu międzynarodowym. Tu, co ciekawe zostały wskazane Indie i Pakistan, choć padło też stwierdzenie, że w kwestii rozwijania wymiany handlowej z innymi państwami „jest jeszcze wiele problemów do rozwiązania”. Tego typu wymiana wymaga też rozwoju własnej infrastruktury, stąd w programie Putina znalazł się dłuższy passus o konieczności rozwoju sieci dróg, remontach sieci kolejowej m.in. Kolei Transsyberyjskiej, o remontach „komunalek”, czyli obiektów komunalnych, czy też gazyfikacji obiektów użyteczności publicznej jak szkoły, przedszkola, szpitale i przychodnie.
W trakcie wystąpienia Putina padły bardzo ciekawe słowa o oligarchach, zwanych „właścicielami Rosji”. Wielu z nich finansuje obecnie zarówno „operację specjalną”, jak i półlegalny czy nielegalny w świetle sankcji zakup zachodnich i chińskich komponentów elektronicznych niezbędnych nie tyle dla gospodarki rosyjskiej, ile dla prawidłowego działania sprzętu wojskowego zarówno nowego, jak i naprawianego, wysyłanego na wojnę na Ukrainę. Jednak Putin nie znalazł dla nich słów uznania.
Stwierdził za to, że „bogacze” kupowali na Zachodzie domy, jachty, kształcili dzieci, ale i tak zawsze jako Rosjanie byli „drugim sortem”, „gorszymi ludźmi”, zaś teraz Zachód ich „ograbił”. Jednak prości Rosjanie wcale ich nie żałują, bo pamiętają skąd się ich bogactwo wzięło. Z lat 90. kiedy „grabiono majątek państwowy”. Obecnie ci ludzie mają wybór. Mogą zostać w Rosji i ją rozwijać, pozostać zamożni, bo takich władza będzie wspierać. Jak zauważył bowiem Putin „pieniądze zarobione w Rosji powinny pozostać w Rosji i pracować dla Rosji”, zaś jeśli nowe elity będą inwestować w gospodarkę, zasłużą na uznanie przyszłych pokoleń i wsparcie władzy.
Mówiąc o trudnościach prezydent Rosji wymienił sankcje, które „narzucił nam Zachód sam zmagający się z kryzysem i szalejącą inflacją”, co jeszcze wyraźniej pokazuje stabilność gospodarki rosyjskiej. Jak dodał, państwa zachodnie zaczęły prowadzić przeciw Rosji wojnę gospodarczą, ale „nic nie osiągnęły”. Wojna ta jest oczywiście związana ze „specjalną operacją na Ukrainie” bowiem Zachód popiera „nazistowski rząd Ukrainy”. Jak jednak dość samokrytycznie dodał, Rosja była zorientowana na Zachód, ale tylko jako dostawca surowców, głównie energetycznych, choć taki stan rzeczy spowodował, że „nie rozwijano własnych gałęzi przemysłu przez co Rosja stała się zależna od zachodnich technologii”. Jednak obecnie te trudności „można i trzeba przezwyciężyć”, zwłaszcza jeśli chodzi o produkcję wojskową, do której Rosja „ma odpowiednie zaplecze naukowe”. Według słów Putina „w obecnej sytuacji międzynarodowej” jest konieczne, by został wypełniony plan modernizacji technicznej sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej za lata 2021-2025 i „każda jednostka osiągnęła odpowiedni szczebel modernizacji łącznie z Siłami Strategicznymi (nosiciele strategicznych pocisków jądrowych – red.).
Najlepsze technologie mają być dostępne dla armii rosyjskiej ponieważ obecnie „informacja jest także bronią”, co prawdopodobnie wskazuje z jednej strony na rozwój kierowanego na zewnątrz aparatu dezinformacji i propagandy, z drugiej zaś – rosyjskiej odmiany cyberwarfare. Niejako przy okazji padła też zapowiedź utworzenia specjalnego funduszu, który będzie się zajmował weteranami „operacji specjalnej” i ich rodzinami.
Nietrudno zauważyć, że ten program przebudowy państwa jest związany z przestawieniem gospodarki na tory wojenne i wbrew propagandowym twierdzeniom jedynym i prawdopodobnie realizowalnym konkretem jest tutaj zapowiedź wypełnienia planu modernizacji sił zbrojnych stworzonego w Ministerstwie Obrony Rosji jeszcze w 2020 r., a dotyczącego lat 2021-2025. Obecnie trudno przewidzieć jakimi siłami i środkami będzie on realizowany – dla przykładu gazeta ekonomiczna „Kommiersant” podała, że tylko w przemyśle zbrojeniowym, m.in. wskutek prowadzonej od kilku miesięcy dzikiej mobilizacji brakuje 14 tys. inżynierów i techników, zaś nowych „nie bardzo jest skąd pozyskać”. Jak wynika z informacji uzyskanych przez ISBiznes.pl część z tych „brakujących” ludzi uciekła do państw Azji środkowej jak Kazachstan, gdzie od razu znalazła zatrudnienie np. w tamtejszym przemyśle zbrojeniowym, część jako zmobilizowana znalazł swój grób w walkach na Ukrainie, głównie na przedpolach Sołedaru.
W efekcie od początku lutego studentom ostatnich lat Politechnik oferowany jest wybór „armia lub zbrojeniówka”. Jak można się domyślać chętnie korzystają z drugiej opcji, jednak zdobyte w ten sposób kadry wypełnią wakaty po doświadczonych pracownikach jedynie na papierze. Na dodatek wiele wskazuje, że siły finansowe państwa, które miałyby tchnąć życie w program „nowej Rosji” mają się kiepsko i głównie są nastawione na prowadzenie gospodarki wojennej. Świadczyć o tym może oświadczenie ministra finansów Antona Siłuanowa o ofercie skierowanej do wszystkich dużych rosyjskich firm, by przyjęły „dobrowolną opłatę” dla ratowania budżetu państwa. Dodatkowe dochody budżetu z tytułu wypłat zysków z lat ubiegłych miałyby wynieść przynajmniej 300 mld rubli.
Przemówienie Putina zawierało jeszcze jeden istotny element – zapowiedź odstąpienia Rosji od układu o ograniczeniu zbrojeń strategicznych tzw. New START.
Układ ten podpisany w 2010 r. i przedłużony 26 stycznia 2021 r. na kolejne 5 lat jest obecnie jedynym porozumieniem ograniczającym wielkość strategicznych sił nuklearnych Rosji i USA, czyli państw posiadających obecnie 92% wszystkich głowic jądrowych. Dotyczy broni o zasięgu międzykontynentalnym, pozwalając obu stronom na posiadanie łącznie 700 bombowców strategicznych, które mogą być postawione zgodnie z procedurami w stan gotowości bojowej oraz pocisków balistycznych wystrzeliwanych z okrętów podwodnych-nosicieli tzw. OPARB-ów oraz z lądu. Systemy te łącznie mogą być uzbrojone w 1550 głowic. Układ zobowiązuje oba państwa do wymiany informacji dotyczących broni strategicznych oraz przyjmowania inspekcji drugiej strony. Nie zabrania przy tym modernizacji sił strategicznych w ramach założonych układem ograniczeń. Rosja, która jeszcze przed inwazją na Ukrainę chciała przedłużyć układ o następne dwa lata, po inwazji zdecydowanie usztywniła stanowisko. Nie dopuszczała do inspekcji sił nuklearnych wiążąc je z wymuszeniem na Amerykanach zmniejszenia wsparcia dla Ukrainy. Doczekała się postawy odwrotnej – wobec praktycznego nie funkcjonowania środków kontroli – w USA zaczęto mówić o nie przedłużaniu układu i „poczekaniu na efekty”. Zwłaszcza, że Nowy START nie dotyczy broni jądrowej i jej nosicieli krótkiego i średniego zasięgu, a o włączenie tychże broni do układów między Rosją a USA zabiegały kolejno bezskutecznie wszystkie administracje amerykańskie od czasów prezydentury G.W. Busha.
Artur Kacprzyk, analityk ds. odstraszania nuklearnego, kontroli zbrojeń i NATO z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych tak wyjaśnił w tekście twitterowym problem układu Nowy START:
Wzajemne inspekcje pomagają w sprawdzeniu czy siły nuklearne Rosji i USA nie przekraczają ustalonych w traktacie limitów (służą temu też środki wywiadowcze i zwiad, zwłaszcza satelitarny). Według USA, Rosja prawdopodobnie tych limitów nie przekroczyła. Ale coraz trudniej będzie to weryfikować. Inspekcje obustronnie zawieszono na początku pandemii. USA chciały je odwiesić w 2022 – Rosja mówiła. Podaje różne preteksty, ale przede wszystkim twierdzi że inspekcje i dialog są niemożliwe ze względu na amerykańskie wsparcie dla Ukrainy i sankcje. Rosja chce wykorzystać, to że Bidenowi zależy na kontroli zbrojeń i START. Administracja Bidena opisuje je jako sposób na powstrzymanie wyścigu zbrojeń międzykontynentalnych i zmniejszanie ryzyka eskalacji (można polemizować z tymi poglądami, zwłaszcza ostatnim, ale to inna sprawa). Bardzo wątpię, żeby Rosja coś w ten sposób ugrała. Rosyjskie zwycięstwo nad Ukrainą miałoby dla USA o wiele gorsze implikacje niż niefunkcjonowanie START. No i jednak los i wsparcie dla Ukrainy będą politycznie znacznie ważniejszymi kwestiami przed amerykańskimi wyborami w 2024 r. niż kontrola zbrojeń z Rosją. Postawa Rosji jeszcze bardziej zmniejsza prawdopodobieństwo, że uda się wynegocjować i przyjąć nowy układ, który zastąpiłby Nowy START po jego planowym wygaśnięciu w 2026. A nawet zwiększa prawdopodobieństwo, że zostanie zerwany wcześniej. A tak się składa, że w drugiej połowie tej dekady przyspieszy modernizacja sił nuklearnych Stanów Zjednoczonych. Amerykanie będą produkować nowe wersje pocisków i bombowców. Będą mieli zdolność do wyprodukowania ich większej liczby niż teraz posiadają i planują posiadać zgodnie z limitami START. Na koniec trzeba dodać, że jeszcze przed ostatnią inwazją Rosji na Ukrainę perspektywy wypracowania nowego układu o kontroli zbrojeń jądrowych były słabe – teraz są jeszcze gorsze. Nawet gdyby rządy Stanów Zjednoczonych i Rosji wynegocjowały kolejny START, to opór przed jego ratyfikacją w Kongresie byłby silny. Większość Republikanów, w tym administracja Trumpa, była przeciwna przedłużeniu obowiązywania Nowy START ze względu na łamanie przez Rosję innych porozumień, a także to że START nie ogranicza broni nuklearnej krótszego zasięgu (Biden chciał rozmawiać o nich po przedłużeniu START). Do tego w USA pojawią się coraz więcej głosów, że USA powinny rozbudować swoje siły nuklearne ponad poziom dozwolony przez START, żeby odpowiedzieć na wzrost chińskiego potencjału nuklearnego. Administracji Bidena jeszcze ciężej będzie bronić pozostawania Ameryki w Nowym START, w obliczu nieprzestrzegania układu przez Rosję (nawet jeśli dotyczy to części, a nie całości jego postanowień).