Tłusty Czwartek to święto, którego tradycja sięga jeszcze czasów średniowiecza. Zgodnie z tradycją, w Tłusty Czwartek należy zjeść przynajmniej jednego pączka, który symbolizuje dostatek, radość i dobre samopoczucie. Pączki jeszcze nigdy nie były tak drogie, a ich ceny wciąż rosną jak na drożdżach. Pączek staje się zatem dobrem luksusowym, a za sztukę możemy zapłacić nawet 9 zł (w paru przypadkach nawet więcej). Winna inflacja i wzrost kosztów prowadzenia biznesu.
Tłusty Czwartek to dzień, w którym tradycyjnie możemy trochę sobie pofolgować. Według szacunków w ten dzień statystyczny Polak spożywa po 2-3 pączki, co oznacza, że zjemy dziś nawet ponad 100 milionów sztuk. A Polacy lubią słodkości. Jak wynika z danych GUS, przeciętne miesięczne spożycie produktów cukierniczych na osobę w gospodarstwach domowych to 0,25 kg.
– Polska, podobnie jak inne europejskie kraje, zmaga się obecnie z najwyższą od lat inflacją. To dlatego za popularne wyroby cukiernicze zapłacimy dużo więcej niż chociażby przed rokiem. Przyczyna tego stanu rzeczy jest prosta – producenci podnoszą ceny, bo rosną koszty prowadzenia działalności gospodarczej m.in. cen prądu czy gazu. Branża piekarnicza jest szczególnie energochłonna, więc jej koszty wzrosły dramatycznie. W efekcie coraz więcej przedsiębiorców z branży piekarniczo-cukierniczej, mimo zmiany cenników, ma problem z zachowaniem płynności finansowej. I trudno tu o optymizm. Niestety, przewidujemy, że kondycja podmiotów skupionych wokół produkcji wyrobów piekarskich i mącznych, nie ulegnie w najbliższym czasie poprawie – mówi Waldemar Rogowski, BIG InfoMonitor.
– W ten tłusty czwartek nie należy się dziwić, jeśli pączki będą droższe o 50% w stosunku do roku ubiegłego. Wszak w międzyczasie wzrosły jeszcze koszty pracy, prądu, gazu i najmu – ocenia zaś Daniel Kostecki, główny analityk rynkowy w polskim oddziale CMC Markets.
Ceny pączków rosną jak na drożdżach
Ceny ciastek kojarzących się z Tłustym Czwartkiem mogą w tym roku zaskoczyć. W warszawskich cukierniach pączek kosztuje od 4 do nawet 9 zł za sztukę. Faworki to z kolei wydatek rzędu 140 zł za kilogram, a w niektórych miejscach nawet 250 zł. Mniej Polaków będzie mogło pozwolić sobie na tę – jeszcze do niedawna drobną – przyjemność, a już na pewno trudniej będzie o zakup większej ilości.
BIG InfoMonitor podkreśla, że ceny przysmaków nie biorą się jednak znikąd. Właściciele piekarni zmagają się przede wszystkim z gigantycznym wzrostem cen gazu. Rachunki są obecnie nawet kilkaset procent wyższe niż przed wybuchem wojny w Ukrainie. Z Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że cukiernicy i piekarze muszą windować ceny, by utrzymać się na powierzchni, bo ich zaległe zobowiązania przekraczają już 224 mln zł (20% więcej niż przed rokiem). A wysokie rachunki to tylko wierzchołek góry lodowej, bo znacznie podrożały także wszystkie składniki niezbędne do wypieków, m.in. drożdże, mąka, jaja czy mleko. Inflacja cen producentów (PPI) rośnie znacznie szybciej od inflacji konsumenckiej (CPI) i w październiku 2022 r. wyniosła 22,9% rok do roku. Branży piekarskiej i cukierniczej nie pomagają też sklepy wielkopowierzchniowe. W jednym z sieciowych supermarketów, przy zakupie 12 pączków, za sztukę zapłacimy niespełna 80 gr.
Okazuje się, że nawet samodzielna produkcja karnawałowych łakoci nie będzie w tym roku oszczędnym rozwiązaniem. Jak wynika z danych GUS, konsumenci zapłacą więcej niż przed rokiem za wszystkie niezbędne składniki, tj. mąkę (wzrost o 37,9%), cukier (87,4%), tłuszcze zwierzęce (23,1%), olej (36,4%) oraz jaja (27,8%). Do tego należy doliczyć także wysokie koszty gazu (wzrost o 24,8%) i prądu (5,1%), dlatego wielu entuzjastów domowych wypieków zapewne nie podejmie wyzwania.
Wysokiej jakości drożdżowy przysmak wyceniony został przez HRE Investments na 4,63 zł/szt., a to aż o 31% więcej niż przed rokiem. Analitycy HRE Investments Bartosz Turek i Oskar Sękowski wyliczyli, że w ten dzień Polacy zostawią u cukierników bardzo pokaźną sumę pieniędzy. Ile dokładnie? Sprawa wcale nie jest taka oczywista. Zarówno ceny, jak i jakość sprzedawanych w Polsce pączków bywa bardzo różna. Podczas gdy w hipermarketach i dyskontach spożywczych znajdziemy nawet pączki z ceną w okolicach złotówki za sztukę, to cukiernicy słysząc, że produkty te nazywa się „pączkami” dostają białej gorączki. Na drugim biegunie znajdziemy za to propozycje sprzedawane pod uznanymi szyldami lub przez celebrytów. W takich przypadkach cena rośnie czasem do abstrakcyjnych poziomów kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu złotych za sztukę.
Ile może kosztować wysokiej jakości pączek wykonany według tradycyjnej receptury, czyli taki smażony na smalcu i wypełniony różaną konfiturą? Jak wynika z szacunków HRE Investments taki właśnie pączek powinien w tym roku kosztować 4,63 zł, a to aż o 31% więcej niż rok temu.
– Warto podkreślić, że w wycenie uwzględniliśmy nie tylko ceny półproduktów (mąki, cukru, mleka, smalcu, drożdży czy różanej konfitury) ale też koszty robocizny, energii, materiałów oraz marżę, z której cukiernik oprócz zysku musi opłacić lokal, utrzymać sprzęt itp. Należy jednak podkreślić, że ze względu na wysokie koszty wytworzenia, niektórzy cukiernicy mogą być zmuszeni do stosowania niższych marż niż w poprzednich latach – wskazują analitycy HRE Investments.
Zakładając, że statystyczny Polak zadowoli się jednym pączkiem, ale takim zrobionym z wysokiej jakości składników na bazie tradycyjnej receptury, to oznaczałoby, że w ciągu dzisiejszego dnia przeznaczymy na pączki ponad 176 mln zł.
Ceny pączków w sieciach handlowych
W sieciach handlowych pączki można kupić taniej niż w cukierniach. Przykładowo w sklepach Biedronka za pączka można zapłacić już od 37 groszy (w opakowaniu 12 pączków, kosztującym 4,49 zł).
– Poza tradycyjnymi pączkami z różą, w Biedronce znaleźć można także pączki z powidłami śliwkowymi i skórką pomarańczową, z adwokatem lub nadzieniem wiśniowym, które smażone są tradycyjną metodą oraz posiadają dużą zawartość nadzienia. Dostępne są one w cenie 2,39 zł za sztukę. Fani kultowej czekolady E. Wedel mogą cieszyć się jej smakiem w środku pączka kosztującego jedyne 2,85 zł za sztukę. Tego dnia można też cieszyć się smakiem pączka z lokalnych piekarni wypełnionym nadzieniem karpatkowym w cenie 2,99zł za sztukę – mówi Michał Szajewski, kupiec w sieci Biedronka, odpowiedzialny za ofertę pączków
W ubiegłym roku Biedronka tylko w sam Tłusty Czwartek tego dnia sprzedała aż 13 milionów pączków. Jak pokazują liczby, cały tydzień poprzedzający Tłusty Czwartek można nazwać pączkowym. W 2022 r. klienci Biedronki kupili w tym okresie aż 33 miliony pączków i donutów. Rok wcześniej, czyli w 2021 r., ich łączna sprzedaż wyniosła ponad 31 milionów sztuk, co było z kolei większe o ponad milion sztuk niż w roku 2020.
Pączkowy biznes na świecie wart miliardy dolarów
– Szacuje się, że cały pączkowy przemysł jest wart około 16 mld dol., a w 2028 r. może być wart prawie 20 mld USD. Gdzie pączki są najbardziej uwielbiane? Tu odpowiedź nie jest tak oczywista, bo w Kanadzie. To Kanadyjczycy jedzą więcej pączków na osobę niż mieszkańcy jakiegokolwiek innego kraju. Dlaczego tak jest i czy jest coś szczególnego w kanadyjskich pączkach? Tego nie wiadomo, dopóki nie wybierzemy się na północną część amerykańskiego kontynentu – mówi Daniel Kostecki, analityk CMC Markets Polska.
– Tymczasem w samych Stanach Zjednoczonych osób spożywających pączki jest ponad 200 mln ludzi z ponad 330 mln populacji. W celu pokrycia popytu w USA produkuje się około 10 mld pączków rocznie. 44% tamtejszych konsumentów je pączki przynajmniej raz w tygodniu. Przeciętny Amerykanin zjada zatem 31 pączków rocznie – dodaje.
Pączki są też na giełdzie
Daniel Kostecki wskazuje, że jedną z najsłynniejszych marek pączków na świecie jest z pewnością sieciówka Dunkin’ Donuts. Osiąga ona przychody ponad 1,3 mld dol. Nie jest jednak notowana na giełdzie, podobnie jak i Dunkin Brands, który z giełdy został zdjęty i trafił pod skrzydła tego samego funduszu (Inspire Brands). Przy ściąganiu z giełdy spółka Dunkin Brands miała kapitalizację prawie 9 mld dol. z przychodami wielkości 1,25 mld dol. Kto zatem uchował się na giełdzie i jak zachowywały się akcje spółki?
– Obecnie jednym z większych przedstawicieli pączkarskiego, ale także i szerszego cukierniczego przemysłu na NYSE jest spółka Kripsy Kreme notowana z tickerem DNUT. Jej kapitalizacja to około 2 mld dol., a przychody to 1,5 mld dol. za ostatnie 12 zaraportowanych miesięcy. Spółka jednak wciąż ponosi wysokie koszty operacyjne, przez co jej wynik netto wciąż jest na minusie. Choć w tym roku akcje DNUT odbiły o 18%, to w relacji do roku ubiegłego są o prawie 19% pod kreską. Może ostatnia kooperacja z McDonald’s pomoże spółce, gdyż jak podaje CNBC McDonald’s będzie sprzedawał pączki Krispy Kreme w dziewięciu lokalizacjach w Kentucky – mówi Daniel Kostecki z CMC Markets Polska.