Jedenaście krajów Unii Europejskiej zaapelowało o „wielką ostrożność” przy łagodzeniu zasad pomocy państwowej dla firm z zielonego przemysłu i tworzących rozwiązania zielonej gospodarki. Ich zdaniem może to zniszczyć konkurencję wewnątrz samej UE. Wśród sygnatariuszy dokumentu jest Polska.
Dokument datowany na 10 lutego został już przesłany do Komisji Europejskiej, a podpisały go Dania, Finlandia, Irlandia, Polska, Szwecja, Holandia, Węgry, Łotwa, Czechy, Słowacja i Belgia. Jest on odpowiedzią na projekt KE złagodzenia unijnych ograniczeń dotyczących pomocy państwa, jeśli miałyby one obejmować inwestycje w OZE lub dekarbonizację przemysłu. Ma to być jedna z regulacji stanowiących unijną odpowiedź na amerykański The Inflation Reduction Act. Jednak sygnatariusze listu uważają, że regulacja ta wspomoże przemysł najbogatszych państw Unii.
„Pomoc publiczna dla masowej produkcji i działalności handlowej może prowadzić do znaczących negatywnych skutków, w tym fragmentacji rynku wewnętrznego, szkodliwego wyścigu subsydiów i osłabienia rozwoju regionalnego. Szkody te mogą być większe niż pozytywne skutki. My, sygnatariusze tego listu, państwa członkowskie Unii, wzywamy Komisję do zachowania dużej ostrożności. Unijne zasady pomocy państwa powinny być opracowywane z uwzględnieniem wartości dodanej na poziomie UE jako całości. Unijne zasady pomocy państwa powinny chronić równe warunki działania na rynku wewnętrznym UE” – stwierdzono w dokumencie.
Komisja Europejska potwierdziła otrzymanie listu i powiedziała, że zamierza przyjąć nowe przepisy „w nadchodzących tygodniach, biorąc pod uwagę otrzymane informacje”. Tymczasem 11 sygnatariuszy listu wezwało Komisję do rozważenia, czy inne polityki mogłyby lepiej osiągnąć cel, jakim jest promowanie zielonych inwestycji oraz do koniecznej analizy ryzyka przed wprowadzeniem jakichkolwiek „fundamentalnych zmian”.
Spór o sprawy dotacji w Unii Europejskiej wrze od dawna, załagodzony nieco w czasie pandemii COVID-19, jednak obecnie znowu wychodzi na światło dzienne. Jego przyczyna jest dość jasna – na pomocy publicznej rzeczywiście najbardziej korzystają gospodarki największych krajów UE. Na początku lutego br. komisarz UE ds. konkurencji Margrethe Vestager przyznała, że krajami, które odpowiadały za prawie 80% zatwierdzonej pomocy państwa były Francja i Niemcy. Dzieje się tak od czasu kiedy Komisja Europejska po raz pierwszy złagodziła jej limity, aby pomóc gospodarkom krajów członkowskich przetrwać pandemię COVID-19.
27 szefów rządów krajów Unii rozmawiało dwukrotnie w pierwszej dekadzie lutego na ten temat w Brukseli. Komisja Europejska liczyła, że uda się załagodzić lub rozstrzygnąć spór w sprawie dotacji przed szczytem zaplanowanym na 23-24 marca, ale już widać, że mogą być one jednym z głównych jego tematów.
O ile Francuzi zachowują całkowite milczenie w sprawie złagodzenia limitów i z nieoficjalnych informacji wynika, że popierają ten projekt, o tyle Niemcy oficjalnie wyrazili brak zainteresowania łagodzeniem limitów. Jak powiedział 14 lutego na spotkaniu ministrów finansów UE w Brukseli, szef niemieckiego resortu finansów Christian Lindner „niemiecki rząd nie jest zainteresowany zwiększeniem wydatków i zwiększaniem dotacji. Mogę zapewnić wszystkie państwa członkowskie, że Niemcy będą działać uczciwie i na równych zasadach”.
„Zapraszam (sygnatariuszy listu – red.), aby zastanowili się razem z nami, jak wspierać konkurencyjność bez wydawania coraz większych pieniędzy – nie możemy walczyć ze Stanami Zjednoczonymi, które są w stanie i mogą sobie pozwolić na płacenie coraz większych subwencji” – dodał.
Wiadomo, że początkowo Komisja Europejska proponowała utworzenie specjalnego funduszu kompensacyjnego, który miałby pomóc krajom UE z gorzej rozwiniętą gospodarką na przekazywanie większej pomocy publicznej. Jednak jeśli fundusz taki w ogóle powstanie, to na pewno nie w obecnym roku.