Chiński balon z aparaturą rozpoznawczą przeleciał nad częścią USA, w tym nad obszarem baz wojskowych. Na koniec został zestrzelony u wybrzeży Karoliny Południowej. Wysłanie tego aerostatu wywołało ostry kryzys w stosunkach amerykańsko-chińskich i odwołanie wizyty w Chinach sekretarza stanu Anthony Blinkena. Amerykańska społeczność wywiadowcza twierdzi, że Chiny w ten sposób rzucają wyzwanie USA, mimo iż nie mają dostatecznych środków militarnych na Zimną Wojnę z Ameryką.
Według bryg. gen. Pata Rydera, rzecznika prasowego Pentagonu, balon odkryto w środę 1 lutego, poruszał się na wysokości około 18 300 metrów, był sterowalny i zmieniał kurs. Nie stwierdzono w nim jednak napędu manewrowego (choć mógł być niewielki ) i zmiany wysokości. Rozpoznano za to podczepiony pod nim zasobnik z „aparaturą nieznanego przeznaczenia”. Wiadomo, że na pewno balon był jeden. Rzecznik Pentagonu stwierdził jednak, że podobny balon z dokładnie takim samym zasobnikiem zauważono nad „jednym z krajów Południowej Ameryki”, ale nie podał regionu, kraju ani co później stało się z tym balonem. Wywołało to dodatkowe spekulacje, iż może chodzić o jeden z południowoamerykańskich krajów, na terenie którego znajdują się bazy USA.
Balon po raz pierwszy został zauważony nad stanem Montana, gdzie znajdują się amerykańskie silosy pocisków międzykontynentalnych i ich największa baza – Malmstrom. Kierował się w stronę dwóch innych stanowisk tych pocisków, później skierował się w stronę Karoliny Południowej i znajdujących się tam baz wojskowych. Prezydent USA Joe Biden oświadczył, że już 1 lutego wydał rozkaz jego zestrzelenia. Rozkaz ten poparli urzędnicy administracji, jednak według Defense News, mimo iż postawiono w gotowości myśliwce obrony powietrznej F-22, Pentagon ostatecznie odradził tę akcję. Argumentowano to tym, że nawet gdyby balon znajdował się nad słabo zaludnionym obszarem Montany, to po strąceniu – ze względu rozmiar balonu – pole szczątków byłoby na tyle duże, że mogłoby to narazić ludzi na niebezpieczeństwo. Po zmianie jego kursu sytuacja zrobiła się jeszcze bardziej napięta – resztki balonu mogłyby spaść na obszary miejskie i spowodować jeszcze większe zagrożenie.
W sobotę 4 lutego balon wyszedł nad Ocean Atlantycki u wybrzeży Karoliny Południowej i został zestrzelony przez F-22. Sekretarz obrony Lloyd Austin jako pierwszy poinformował o zestrzeleniu, mówiąc, że balon był używany przez Chiny „w celu obserwacji strategicznych miejsc w kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych”.
„Z powodzeniem go zdjęliśmy i chcę pochwalić naszych lotników, którzy to zrobili” – powiedział prezydent Joe Biden.
Fotograf agencji Reuters, który był świadkiem zestrzelenia, powiedział, że strumień wypłynął z odrzutowca i uderzył w balon, ale nie doszło do eksplozji, co oznacza gaz niepalny wypełniający powłokę. Zestrzelenie nastąpiło przez ostrzał z działka lotniczego. Balon spadł do oceanu w rejonie Surfside Beach. Prawdopodobnie w tym rejonie znajdują się jednostki US Navy, by spróbować odzyskania szczątków, zwłaszcza aparatury.
FAA wydała przed akcją US Air Force tymczasowe ograniczenie lotów, aby oczyścić przestrzeń powietrzną wokół wybrzeża Karoliny Południowej. Zablokowano loty na obszarze ponad 100 mil kwadratowych (260 km kwadratowych), głównie nad Oceanem Atlantyckim – wynika z dokumentu opublikowanego przez FAA. W zawiadomieniu ostrzegano, że wojsko może użyć siły, jeśli samoloty naruszą ograniczenia i nie zastosują się do rozkazu opuszczenia przestrzeni powietrznej.
Po zestrzeleniu balonu Federalna Administracja Lotnictwa USA (FAA) poinformowała, że loty przylotów i odlotów z trzech lotnisk Karoliny Południowej – Wilmington, Myrtle Beach i Charleston – zostały wznowione, po tym jak zostały wstrzymane z powodu „wysiłków na rzecz bezpieczeństwa narodowego”.
Waszyngton nazwał balon „wyraźnym naruszeniem” suwerenności USA. Społeczność wywiadowcza USA stwierdziła, iż akcja balonu niesie za sobą dwa dla przesłania dla Ameryki. Pierwsze jest negatywne – że Chiny czują się tak mocne, że „nie wahają się rzucić wyzwania USA”, drugie, pozytywne, że nie bardzo mają po temu środki uzupełniając rozpoznanie satelitarne, które widać szwankuje „środkami rozpoznania z lat 60. XX wieku jak sterowalne balony”. Potwierdził to anonimowy urzędnik Pentagonu, który powiedział agencji AP, że dane wywiadowcze zgromadzone przez balon miały jedynie „ograniczoną wartość”, wobec danych jakie Chiny mogłyby uzyskać za pomocą innych technologii, takich jak satelity szpiegowskie.
Przeloty balonu zaniepokoiły nie tylko Pentagon czy analityków politycznych, ale także wielu polityków w Waszyngtonie i w całym kraju. Oprócz amerykańskich protestów skierowanych do chińskich urzędników, spotkały się z ostrą krytyką administracji Bidena ze strony republikańskich członków Kongresu, którzy opowiadali się za twardszym stanowiskiem wobec Chin. Jednak jak stwierdzili demokratyczni członkowie Kongresu krytyka ta jest „bezzasadna, bowiem administracja prezydencka nie zamierza pozostawić bez reakcji tego typu działań ze strony Chin”.
Tymczasem Chiny wyraziły ubolewanie, że „sterowiec” używany do cywilnych celów meteorologicznych i innych celów naukowych zabłądził w przestrzeni powietrznej USA. Chińskie MSZ oświadczyło w sobotę 4 lutego, że lot „sterowca” nad Stanami Zjednoczonymi był wypadkiem siły wyższej i oskarżyło amerykańskich polityków i media o wykorzystywanie sytuacji do zdyskredytowania Pekinu.
Oświadczenie to jeszcze bardziej zaogniło sytuację, bowiem Chiny użyły w nim określenia „airship” stosowanego nie do balonów, które działają na zasadzie lotu swobodnego, a sterowców, które posiadają własny napęd. Pośrednio więc przyznały, że statek był sterowalny i ktoś nim zarządzał w czasie lotu przez kontynentalną część USA.
Specjaliści bezpieczeństwa zastanawiają się skąd wziął się niezauważony wcześniej balon nad Ameryką. Jedną z najczęściej rozpatrywanych opcji jest wypuszczanie tego typu aparatów rozpoznawczych z chińskich statków handlowych, które poza transportem towarów mają także „inną nieujawnioną wcześniej funkcję”.
Afera ta skłoniła sekretarza stanu USA Antony’ego Blinkena do przełożenia wizyty w Chinach, która miała rozpocząć się w piątek 3 lutego. Wizyta ta, będąca skutkiem listopadowego porozumienia prezydentów USA i Chin, Joe’go Bidena i Xi Jinpinga, miała umożliwić ustabilizowanie coraz bardziej napiętych stosunków między dwoma krajami. Jak powiedział CNN nieujawniony z nazwiska pracownik wywiadu USA, całą tę akcję można dodatkowo potraktować w kategoriach chińskiej polityki wewnętrznej – jedna z frakcji wywiadu „psuje próbę ułożenia stosunków z USA potrzebną teraz Xi Jinpingowi, pokazując mu że nie jest tak wszechmocny, jak sobie myślał”.
Według Goldman Sachs, Chinom zależy na ułożeniu stosunków z USA. W najnowszym raporcie banku stwierdzono, że otwarcie chińskiej gospodarki, które takie zmniejszenie napięcia by ułatwiło, podziała zarówno na gospodarkę Chin, jak i światową. Według przewidywań analityków Goldman Sachs wcześniejsze szacunki wskazują, że każdy 1% wzrost chińskiego PKB podnosi globalny wzrost o 0,2 pp. Oznaczałoby to, że po obecnym ponownym otwarciu Chin pełne ożywienie chińskiego popytu wewnętrznego powinno zwiększyć światowy PKB o ok. 1% do końca 2023 r., z nieco mniejszym wzrostem do 2024 r. Analitycy przewidują także, że ponowne otwarcie Chin zwiększy globalną inflację. Inflacja bazowa w spadnie na początku o ok. 0,1 pp, ale pełny efekt ponownego otwarcia Chin może podnieść inflację w USA o ok 0,5 pp. Podobnie szacowane jest, że ponowne otwarcie Chin umiarkowanie przyspieszy inflację w większości innych gospodarek Zachodu.