Rząd Niemiec zdecydował o wysłaniu na Ukrainę czołgów Leopard 2 i zezwoleniu na taki ruch innym krajom, jak Polska, które chciały dokonać „składkowej” wysyłki tych wozów. Stało się to niemal zaraz po wycieku informacji, jakoby prezydent Joe Biden wspólnie z przywódcami Kongresu zdecydował o wysyłce czołgów M1 Abrams na Ukrainę, by wspomóc armię tego kraju w walce z rosyjską inwazją.
Jeśli obie te wiadomości zostaną oficjalnie potwierdzone będzie wiadomo, iż nastąpił przełom w stanowisku Zachodu dotyczącym wspierania Ukrainy. Do tej pory zarówno kraje Europy Zachodniej, jak i USA starały się wysyłać na Ukrainę broń standardów i typów rosyjskich, motywując to doskonałą jej znajomością w armii Ukrainy. Po raz pierwszy wysyłkę broni standardów NATO-wskich rozpoczęto latem br. Zaczęto od artylerii, m.in wysyłając polskie 155 mm armatohaubice AHS Krab, które doczekały się wręcz entuzjastycznych recenzji ze strony Ukraińców. Obecnie dostawy na Ukrainę dotyczą głównie amunicji i broni NATO-wskiej oraz dostaw uzupełniających amunicji i broni standardów rosyjskich, m.in. armatohaubic 152 mm. Są jednak wyjątki: czołgi podstawowe i samoloty wielozadaniowe.
W przypadku tych pierwszych największym dostawcą była Polska. Od kwietnia br. polskie dostawy obejmujące wozy T-72 M1 i zmodyfikowane w naszym kraju T-72M1R wyniosły 220 czołgów. Obecnie prawdopodobna jest następna dostawa wynosząca do 110 czołgów T-72M1/M1R oraz polskich PT-91. Według premiera Mateusza Morawieckiego dostawy układają się nieco inaczej – 260 czołgów już dostarczonych lub w trakcie dostarczania oraz „50-60 czołgów dodatkowo”. Z dalszych słów premiera można wywnioskować, iż chodzi o PT-91, czyli najlepszą polską modernizację T-72M1. Jednak według informacji pozyskanych przez ISBiznes.pl, nie tylko na tych 310 czołgach miałoby się skończyć. Dostawa zarówno ostatnich T-72M1, jak i PT-91, byłaby większa „przynajmniej o kilkadziesiąt wozów”.
Kijów bardzo potrzebuje czołgów. Ukraińcy co prawda zdobyli na Rosjanach około 180 wozów różnych typów: T-72B3, T-72B3M, T-80 czterech odmian oraz T-90/90A/90M oraz uruchomili własną produkcję T-84 Opłot-2M, ale produkcja ta ze względu na rosyjskie ataki na ukraiński przemysł i energetykę jest nierytmiczna i nie zaspokaja nawet części potrzeb. Czołgi standardów zachodnich, poczynając od Leoparda 2A4 poprzez 2A5/2A6 kończąc na M1Abrams różnych wersji, nie znalazłyby równych sobie przeciwników w boju na długich dystansach, dość często spotykanym na frontach wojny ukraińskiej, a Rosjanie mogliby je niszczyć wyłącznie z zasadzki, co jednak w przypadku takiej wojny jak na Ukrainie jest rzadko spotykane. Dzięki czołgom zachodniej produkcji Kijów miał nadzieję nie tylko odeprzeć rosyjskie ataki, ale i pokusić się o odzyskanie „ziem zabranych”. Głównie Krymu oraz tzw. bantustanów, czyli terenów rejonów ługańskiego i donbaskiego, gdzie utworzono fikcyjne republiki – Ługańską i Donbaską zwane przez Rosjan Noworosją, a przez Ukraińców dosadnie Ługandą i Donbabwe.
Obecnie najłatwiej dostępnymi czołgami podstawowymi do wysyłki na Ukrainę byłyby wozy Leopard 2 w wersjach 2A4/2A5/2A6. Ten 55-tonowy czołg, uzbrojony w 120 mm gładkolufową armatę Rh-M-120/ L46 nawet w najstarszej wersji 2A4 dawałby Ukraińcom zdecydowaną przewagę na polu bitwy, przewyższając zarówno możliwościami wykrywania, jak i uzbrojeniem głównym wszystkie czołgi rosyjskie.
Czołgi te są na wyposażeniu sił zbrojnych: Austrii, Chile, Danii, Finlandii, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Indonezji, Kanady, Kataru, Niemiec, Norwegii, Polski, Portugalii, Singapuru, Szwajcarii, Szwecji, Turcji i Węgier. Według „The Economist” we wszystkich armiach znajduje się obecnie 1800-2000 Leopardów 2. Jest to oczywiście wielkość znacznie przesadzona, uwzględnia bowiem też wozy w remontach, naprawach głównych, czy nawet destrukty rozebrane na części i wozy w magazynach głębokiego składowania. Można ocenić, że w europejskich armiach NATO jest dostępnych sprawnych około 350-400 Leopardów 2, zaś w na innych kontynentach – około 300 następnych. Przy czym w grę wchodziłyby tylko wozy armii europejskich, należących do NATO (bez Szwajcarii, która połowę swoich „Kotów” zamierza sprzedać Australijczykom).
Możliwa byłaby też dostawa starszych Leopardów 1 w ostatnich produkcyjnych wariantach 1A4/1A5, znajdujących się w magazynach głębokiego składowania wielu państw NATO. Ich liczbę można ocenić na co najmniej 500 wozów. Te 40-tonowe czołgi z półautomatyczną armatą L7 A3 kal. 105 mm, równe zmodyfikowanym rosyjskim T-80BWM, byłyby doskonałymi wozami wsparcia dla Ukraińców.
Ministerstwo Obrony Narodowej Ukrainy nieoficjalnie poinformowało, iż spodziewa się „jak najszybciej” dostaw 100 czołgów Leopard 2 różnych wersji od 12 krajów Paktu Północnoatlantyckiego, ale Leopardy 1A4/1A5 także zostaną przez ukraińskich czołgistów „przyjęte z radością”. Ukraina twierdzi, że w sprawie dostaw czołgów „czas nagli”, bowiem wczesną wiosną można spodziewać się wielkiej ofensywy wojsk Federacji, która ma według Rosjan doprowadzić do przerwania obrony Sił Zbrojnych Ukrainy i zmusić władze państwa do kapitulacji.
Do wysłania czołgów na Ukrainę potrzebna była jednak zgoda rządu Niemiec. Producenci czołgów: konsorcjum KMW-Rheinmetall zapewniałoby bowiem zarówno części zamienne, jak i remonty główne uszkodzonych wozów. Jednak rząd Olafa Schloza deklaratywnie wspierający Ukrainę miał ze zgodą na wysyłkę czołgów duży problem. Od października 2022 r., kiedy po raz pierwszy padło stwierdzenie, że zachodnie czołgi będą Ukrainie potrzebne a jedynym możliwym wozem, który można szybko dostarczyć są Leopardy 2, Berlin nie zdobył się na zdecydowaną decyzję, a nawet maksymalnie utrudniał działania sojuszników z NATO.
Działo się tak mimo zdecydowanych nacisków ze strony państw należących do Paktu, zwłaszcza USA. Jednak Niemców hamowała ich własna polityka wewnętrzna – partie skrajnej prawicy i skrajnej lewicy, jak AfD i Die Linke, zdecydowanie protestowały przeciwko wysyłce jakiegokolwiek uzbrojenia na Ukrainę i zaczęły nawet kampanię w mediach. Z drugiej strony rządząca SPD bała się, że decyzja o wysyłce broni na teren objęty wojną oraz praktyczne zniszczenie modelu Ostpolitik, dzięki któremu państwo nad Renem przez długi czas zachowywało wysoki standard życia, spowoduje utratę władzy na rzecz opozycji z CDU/CSU.
W grudniu 2022 r. Polska i Finlandia wysunęły inicjatywę „składkowej” dostawy Leopardów 2 dla Ukrainy. Każdy z europejskich krajów NATO przystępujący do tej inicjatywy miałby dostarczyć przynajmniej tyle Leopardów 2, by wystarczyło na wyposażenie kompanii (14-16 wozów, tyle też ma wynosić wkład Polski). Razem złożyłyby się z tego dwa bataliony, czyli półbrygada ukraińska (ukraińska kompania czołgów liczy 40 wozów, polska – 58), wyposażona wyłącznie w Leopardy 2 różnych wersji.
W czasie narady w bazie lotniczej Ramstein i późniejszych rozmów pomiędzy nowym ministrem obrony narodowej Niemiec Borisem Pistoriusem a sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, nie udało się uzyskać jednoznacznego stanowiska rządu Olafa Scholza w sprawie wysyłki Leopardów 2 na Ukrainę.
„Istnieją dobre powody za dostawami i są dobre powody przeciw, a biorąc pod uwagę całą sytuację wojny, która trwa od prawie roku, należy bardzo dokładnie rozważyć wszystkie za i przeciw” – powiedział Pistorius. Oznaczało to praktycznie zablokowanie dostaw Leopardów 2 także ze strony sojuszników z NATO. Nieoficjalnie niemieccy dyplomaci twierdzili, że SPD obawia się posunięć, które mogłyby skłonić Rosję do eskalacji w wojnie oraz tego, co rząd postrzega jako ryzyko wciągnięcia NATO w konflikt. Mimo tego, jak stwierdził minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak, 23 stycznia Polska formalnie wysłała do rządu Niemiec prośbę o zezwolenie na wysłanie części swoich Leopardów na Ukrainę.
Przedłużający się niemiecki brak decyzji w sprawie czołgów skłonił za to do działania administrację prezydenta USA, Joe Bidena. Stany Zjednoczone dysponują bowiem najlepszym obecnie czołgiem podstawowym – M1 Abrams różnych wersji. Skonstruowany do pełnoskalowej wojny z ZSRR, M1 Abrams z bogatym wyposażeniem elektronicznym, przystosowany do tzw. wojny sieciowej i mogący pobierać informacje z różnych środków rozpoznania w czasie rzeczywistym, uzbrojony w 120 mm L/44 M256A1 armatę gładkolufową wykorzystującą pociski podkalibrowe z rdzeniem z zubożonego uranu, nie znajduje sobie przeciwników w rosyjskich wojskach pancernych. Ważący 66,8 t (najnowszy M1A2SEP v.3) wymaga jednak dość długiego szkolenia, jest ciężki i potrzebuje starannej obsługi o dużej kulturze technicznej.
23 stycznia do agencji prasowych dotarły przecieki, że administracja Joe Bidena zdecydowała o wysłaniu czołgów M1 Abrams na Ukrainę. Mają być to starsze wersje tych wozów M1A1, przy czym Abramsy prawdopodobnie zostałyby pozyskane za pośrednictwem funduszu znanego jako Ukraine Security Assistance Initiative (USAI), który pozwala administracji USA otrzymywać broń bezpośrednio od producentów, a nie z istniejących zapasów broni w USA. Według innych przecieków administracja Bidena mogłaby wykorzystać proces USAI do zakupu Abramsów od sojuszników i po naprawie głównej wysłać na Ukrainę.
Wojskowy rzecznik Pentagonu generał brygady Pat Ryder nie zdementował tych informacji, ale podkreślił trudności. „M1 (Abrams) to złożony system uzbrojenia, którego utrzymanie jest trudne… Tak było wczoraj, tak jest dzisiaj i tak będzie w przyszłości. Kontynuujemy jednak rozmowy z Ukraińcami oraz naszymi sojusznikami i partnerami na temat średnio- i długoterminowych potrzeb obronnych Ukrainy” – powiedział dziennikarzom rzecznik Pentagonu.
Cztery godziny później z Berlina nadeszła informacja, jeszcze nieoficjalna, iż rząd Olafa Scholza zgodził się na dostawę Leopardów 2 na Ukrainę. Rząd Niemiec wyraził przy tym zgodę na „składkową” dostawę sojuszników i postanowił się do niej dołączyć z 26 Leopardami stosunkowo nowego wariantu 2A6.
Rheinmetall, jeden z producentów Leoparda 2, poinformował, iż możliwych do wysyłki byłoby 190 Leopardów 2 różnych wersji (w tym ponad 100 do końca obecnego roku) oraz 88 Leopardów 1A5.