Analiza ISBiznes.pl: ESG pod polityczną presją

SEG 2025

Ruch ESG (Environmental, Social and Governance) znalazł się pod ogromną presją w USA. Przyczyny są polityczne – grupa polityków zwykle związanych z Partią Republikańską, choć i często określających się jako „niezależni” żąda powrotu do reguł z początku lat 90., czyli zasady „wszystko jest dobre, co przynosi zysk akcjonariuszom”. Sekundują im nowo wybrane władze stanowe z GOP, idące na wojnę nawet z największymi na świecie funduszami inwestycyjnymi jak BlackRock.

Ruch ESG związany z ochroną środowiska, przemianami społecznymi i dotyczącymi ładu korporacyjnego jeszcze nigdy nie stanął wobec tak skoncentrowanego i politycznie motywowanego oporu, który może spowodować duże problemy w gospodarce USA i nawet całkowicie zastopować ESG. A to ograniczyłoby jego działania tylko do Europy (Azja od dawna patrzy na ESG z wielką podejrzliwością).

Opór, a nawet działania przeciw firmom wdrażającym ESG budowane są na poziomie legislatury stanowej i urzędów gubernatorskich w poszczególnych stanach, zwykle tam, gdzie administracja zdominowana jest przez skrajne skrzydło Partii Republikańskiej bądź politycznie do nich zbliżonych tzw. niezależnych. Podstawą ich działania jest stwierdzenie, iż skupienie się firm na ESG może przynieść inwestorom tylko straty. Wzrost cen ropy i powrót do węgla w wielu krajach świata, w tym w proekologicznej dotąd Europie, tylko wzmocnił ich argumentację, bowiem straciły przede wszystkim te fundusze, które odeszły od akcji wielu spółek energetycznych, jako że były one odpowiedzialne za wytwarzanie dużej części szkodliwych dla klimatu emisji dwutlenku węgla.

Mimo zwycięstw zwolenników ESG na WZA dużych korporacji, które m.in. doprowadziły do przegłosowania na WZA wielkiego amerykańskiego producenta broni Sturm Ruger & Co., sporządzenia niezależnego raportu na temat przestrzegania praw pracowniczych. Problemy w niektórych stanach zaczynają mieć nawet największe na świecie fundusze inwestycyjne jak BlackRock, stosujące u siebie i broniące praktyk ESG.

BlackRock, wraz z JPMorgan, Goldman Sachs, Morgan Stanley i Wells Fargo & Co został wykluczony z przetargów stanowych w Zachodniej Wirginii, przy czym władze stanowe stwierdziły wprost, iż jest to związane z ich stanowiskiem w sprawie zmian klimatycznych. Podobnie zachował się Teksas, którego legislatura stanowa oskarżyła BlackRock i „nowojorskie banki”, w tym Bank of America, o „bojkot” firm paliw kopalnych i żądanie przejścia na bardziej ekologiczną gospodarkę. Wszczęto także dochodzenie czy regulacje ESG stosowane przez S&P Global naruszyły stanowe przepisy dotyczące ochrony konsumentów. Dokładnie z takim samym dochodzeniem wystąpiła legislatura stanu Missouri, a pozwanym jest firma ratingowa Morningstar, co świadczy o tym, iż cała akcja jest koordynowana. Najdziwniejszy ruch wykonał stan Floryda, rządzony przez Republikanów m.in. postrzeganego jako „umiarkowanego” Marco Rubio. Stan ten zamierza zabrać 2 mld dol. stanowych w aktywach z inwestycji BlackRock. W oświadczeniu dyrektor finansowy z Florydy, Jimmy Patronis, powiedział, że skarb stanu, który nadzoruje, usunie BlackRock ze stanowiska zarządzającego około 600 mln dol. krótkoterminowych inwestycji, a powiernik zamrozi 1,43 mld dol. długoterminowych papierów wartościowych w BlackRock, z myślą o realokacji pieniędzy do innych zarządzających pieniędzmi do początku 2023 r. Patronis oskarżył BlackRock o skupienie się na ESG, a nie na wyższych zwrotach dla inwestorów. „Pion skarbowy Florydy wycofuje się z BlackRock, ponieważ otwarcie oświadczyli, że mają inne cele niż generowanie zwrotów” – stwierdził Patronis w oświadczeniu dostarczonym przez jego biuro. W odpowiedzi na to BlackRock zauważył, że jest zaniepokojony „pojawiającym się trendem inicjatyw, takich jak ta, które poświęcają dla polityki dostęp do wysokiej jakości inwestycji, a tym samym zagrażają zwrotom z tych inwestycji, co ostatecznie zaszkodzi obywatelom Florydy. Powiernicy powinni zawsze cenić wyniki ponad politykę”. Zarząd BlackRock zauważył, że do tej pory ani Patronis, ani jego biuro nie zgłosili żadnych obaw związanych z wynikami, dodając, że fundusz zainwestował ponad 65 mld dol. w spółki z Florydy, obligacje komunalne i inne papiery wartościowe. Przy czym BlackRock jest funduszem dość konserwatywnym – zachęcał spółki portfelowe do ujawnianie większej ilości danych na temat ich emisji dwutlenku węgla czy wprowadzenia do zarządu osób, które zajmą się ESG, ale sam nie zbył udziałów w spółkach naftowych.

Jest niemal pewne, że takie działania oznaczają procesy sądowe, które zakończą się wielkim starciem politycznym, co jeszcze bardziej spolaryzuje firmy i gospodarkę w USA, jako, że z drugiej strony fundusze i inicjatywy wspierające politykę ESG, jak Sierra Club, nie zamierzają się poddawać.

Republikańskie działania antyESG mają przy tym konkretne twarze i nazwiska, zarówno w Izbie Reprezentantów jak i w Senacie. To senatorowie i politycy, jak Kari Lake, Sarah Palin, Marjorie Taylor Greene, Matt Gaetz, Kevin McCarthy i Michael McCaul, związani z grupą MAGA, wspierającą Donalda Trumpa. Dziwnym trafem poza polityką antyESG byli – i zresztą pozostali – największymi hamulcowymi pomocy wojskowej dla Ukrainy. Greene doprowadziła nawet do tego, że jej inicjatywy hostowała witryna Antiwar, będąca wprost pod wpływem Rosji.

Presja ze strony polityków republikańskich już przyniosła efekt mrożący. Niedawno Vanguard, największy na świecie fundusz zarządzający innymi funduszami, wycofał się z inicjatywy Net Zero Asset Managers (NZAM), powołując się na „niezależność od politycznych trendów”. NZAM został założony przez grupę inwestorów dążących do zerowej emisji netto i wspierających nowoczesne technologie niskoemisyjne. Vanguard jest jednak mniejszy niż BlackRock, którego aktywa nawet w momencie nadchodzącej recesji wycenia się na 8 bln dol.

Obecne działania polityków przychodzą w krytycznym momencie dla globalnych wysiłków na rzecz klimatu. Raport ONZ z zimy obecnego roku stwierdzał, że zostało niewiele czasu do podjęcia wysiłków w celu ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5 st. Celsjusza do 2050 r. Jednak kiedy przyszła wojna w Ukrainie i zaczęły się manipulacje Rosji zarówno na rynku ropy jak i gazu, które miały „rzucić Zachód na kolana”, konieczny stał się powrót do paliw wysokoemisyjnych, by ludzie w największych gospodarkach świata nie marzli. W rezultacie ostrzeżenie ONZ pominięto, kwestia wojny i zapewnienia właściwego zaopatrzenia w paliwa i energię firm i gospodarstw domowych stała się dominująca.

Tymczasem w USA na Komisję Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) wywierana jest polityczna presja ze strony środowisk antyESG, by jak najbardziej „rozwodnić” planowane przepisy dotyczące ujawniania informacji finansowych związanych z klimatem, co spowodowałoby powstanie praktycznie „martwego prawa”.

Według analityków cytowanych przez Bloomberg, Reuters i WSJ istnieje zagrożenie, że w 2023 r. zarządy firm w USA zaczną wycofywać się z ESG by „nie wdawać się w politykę”, co mogłoby zdenerwować inwestorów. Być może sam termin ESG, jako „politycznie zbyt obciążający”, zostanie wyrugowany z korporacyjnego słownika. Zastąpią go zapewne inne terminy już bardziej marketingowe niż rzeczywiste, a faktycznie działania ESG zostaną zastopowane. Wtedy „zielona” polityka ograniczyłaby się tylko do Europy, co spowodowałoby jej nieskuteczność i nalegania inwestorów, by ograniczyć jej działania także i na tym kontynencie.