Wojna w Ukrainie trwa już prawie 10 miesięcy. Na Ukrainę płynie broń i pieniądze, a wiele krajów, przede wszystkim Europy, przyjmuje uchodźców. Wojny nie trwają wiecznie. Czas zacząć poważnie pomyśleć o odbudowie Ukrainy – przekonuje Tim Ash, Senior EM Sovereign Strategist w RBC BlueBay Asset Management. Jego zdaniem w tym wyzwaniu może być pomocna agencja AURA, która wesprze finansowo i uwiarygodni odbudowę Ukrainy.
Zniszczenia infrastruktury i śmierć wielu Ukraińców powodują, że tamtejsza gospodarka nie działa w taki sposób, jak przed rosyjską inwazją. Wojna kiedyś się z pewnością skończy. Warto już teraz myśleć, jak zorganizować proces odbudowy Ukrainy. I co istotne, kto za to zapłaci. Pomysłów jest wiele – na przykład żeby wdrożyć Plan Marshalla 2.0, który pozwolił znacznej części Europy stanąć na nogi po tragicznych wydarzeniach II Wojny Światowej. Tym razem zniszczenia dotyczą „tylko” jednego państwa. Jak można pomóc Ukrainie – o tym więcej w rozmowie z Timem Ashem z RBC BlueBay AM. Tim ma wieloletnie doświadczenie w zakresie rynków wschodzących. Wcześniej pracował między innymi w Nomura International, ICBC-Standard Bank, Royal Bank of Scotland czy Bear Stearns. Pełną notkę biograficzną Tima znajdziesz TUTAJ.
Marcin Kuchciak (MK): Wojska ukraińskie od pewnego czasu prowadzą ofensywę na froncie i odbiły dużą część terenu zajętego wcześniej przez agresora. Coraz częściej mówi się w różnych kręgach, że nadszedł najwyższy czas, aby myśleć, jak pomóc Ukrainie po wojnie. Jeżeli Zachód nie wesprze Ukrainy, to samodzielnie to państwo prawdopodobnie nie podźwignie się. Ale czy to aby nie za wcześnie, żeby myśleć o odbudowie, w końcu wojna wciąż trwa?
Timothy Ash (TA): Udana powojenna odbudowa Ukrainy ma dla Zachodu kluczowe znaczenie. Musimy upewnić się, że Ukraina w pełni odzyska siły i wyjdzie daleko poza miejsce, w którym była 23 lutego, i będzie przygotowana do przystąpienia do UE. Potrzeby w zakresie odbudowy są ogromne, a wyzwania związane z tym potężne. Ale ten projekt jest niezwykle ważny dla wszystkich, którzy wierzą w zasady zachodniej liberalnej demokracji rynkowej. Ukraina jest linią frontu w obronie Europy i tego właśnie systemu rządów. Udana odbudowa Ukrainy będzie przykładem do naśladowania dla Rosjan, a także czynnikiem zachęcającym do zmiany reżimu w samej Rosji.
Oczywiście zawsze mówi się o tym, aby nie stawiać wozu przed koniem. I aby najpierw zapewnić Ukrainie finansowanie oraz uzbrojenie w stopniu umożliwiającym jej wygranie tej wojny, zanim zaczniemy mówić o odbudowie i przywracaniu porządku. Jestem w obozie optymistów, ponieważ jestem absolutnie pewien, że Ukraina wygra tę wojnę – i to raczej wcześniej niż później. Rosja nie ma możliwości na zwycięstwo w Ukrainie, a im dłużej trwa ta wojna, tym gorzej dla Rosji i Putina.
MK: Jak duże jest znaczenie tego projektu odbudowy Twoim zdaniem?
TA: Znaczenie tego projektu jest prawie tak duże, jak znaczenie, przed którym stanął Zachód w momencie upadku bloku komunistycznego w 1989 r. i Związku Radzieckiego w 1991 r. Utworzyliśmy wówczas bank rozwoju – EBOiR, specjalnie na potrzeby tego procesu, aby pomóc i zarządzać udanym przejściem od gospodarki planowej do rynkowej. Tamtemu projektowi towarzyszyła jednak dobra wola i optymizm, ponieważ założenie było takie, że imperium zła upadło i wszyscy zmierzają we właściwym kierunku.
Tym razem ogólna skala wyzwania gospodarczego może być mniejsza – skupiamy się na odbudowie jednego kraju, a nie kilku czy kilkunastu. Ale prawdopodobnie mamy do czynienia z silniejszymi zagrożeniami politycznymi i geopolitycznymi oraz z krajem-agresorem w postaci Rosji. Ten ostatni fakt sprawia jednak, że ten projekt jest niezbędny. Ukraina musi zostać odbudowana, aby była zrównoważona ekonomicznie, stabilna, zdolna do obrony i faktycznie stanowiła bufor dla reszty Europy. Dlatego kraje zachodnie powinny być bezwzględnie zainteresowane włożeniem „skóry w grę”, aby zapewnić jej sukces.
MK: Jakie niebezpieczeństwa są na drodze do odbudowy Ukrainy?
TA: Kiedy myślę o zachodnim wsparciu przed inwazją i teraz w finansowaniu obrony Ukrainy, widzę fragmentaryczne podejście. Wydaje się, że jest mało wspólnego myślenia, mało długoterminowego myślenia strategicznego w zakresie rozwoju gospodarczego. Rozumiem to, bo mamy do czynienia z sytuacją kryzysową, wojenną, z natury chaotyczną, nieprzewidywalną i trudną do zaplanowania. Ale gdy już nastanie pokój musimy być znacznie lepiej przygotowani. Niebezpieczeństwo polega na tym, że gdy wojna ustanie, ekonomiczny imperatyw wspierania Ukrainy przez Zachód osłabnie, stanie się ona niższym priorytetem wśród globalnych konkurencyjnych roszczeń do zachodniej uwagi i finansowania. Idea imperatywu wspierania Ukrainy być może zostanie stępiona.
Potrzebna jest więc agencja, która nadal będzie trzymać pałeczkę i „sprzedawać” przesłanie – że Ukraina jest misją krytyczną dla przetrwania zachodniej demokracji liberalnej. Agencja lub organizacja oferowałaby przywództwo, koordynację i zaufanie dla inwestorów co do odbudowy Ukrainy. Zapewniłaby ona również, że odbudowa Ukrainy zakończy się jej przystąpieniem do UE. Nazwałem ten podmiot AURA – od Agencja Ukraińskiej Odbudowy i Przystąpienia do UE (ang. Agency for Ukrainian Reconstruction and Accession). Może ona nosić dowolną nazwę, ale ważne jest to, żeby skupiała się wyłącznie na tym niezwykle ważnym projekcie i miała żelazne poparcie Zachodu i Ukrainy, co będzie ostatecznie kluczowe dla skłonienia międzynarodowego sektora prywatnego do inwestowania na Ukrainie.
MK: Jaka jest skala zniszczeń na Ukrainie?
TA: Skala zniszczeń na Ukrainie dokonanych przez Rosję jest ogromna. Według szacunków Kyiv School of Economics i Banku Światowego straty Ukrainy w infrastrukturze i utraconej produkcji gospodarczej, wynoszą tylko na lipiec blisko 350 mld dol. i codziennie rosną. Nie jest więc wykluczone, że całkowity rachunek za odbudowę wyniesie blisko 500 mld dol. To ogromna suma, przewyższająca nawet koszty powojennej odbudowy Niemiec po II Wojnie Światowej (finansowane to było w ramach planu Marshalla), zachodnioniemieckich inwestycji w Niemczech Wschodnich po upadku muru berlińskiego (zarządzane to było przez Treuhand) oraz powojennej odbudowy Iraku.
MK: Kto powinien być odpowiedzialny za finansowanie kosztów odbudowy Ukrainy?
TA: 500 mld dol. stanowi dwuipółkrotność przedwojennego PKB Ukrainy i około 1,25% łącznego PKB zachodnich gospodarek rynkowych. Może się to wydawać niewielką kwotą, gdyby finansowanie rozłożone było na dekadę, ale biorąc pod uwagę napiętą sytuację polityczną w zachodnich demokracjach trudno jest przedstawić argumenty za tym, że odbudowa Ukrainy powinna być finansowana w całości przez zachodnich podatników. Wydatki na Ukrainę napotkają konkurencyjne żądania, zwłaszcza w obliczu europejskiego kryzysu energetycznego i globalnego kryzysu kosztów utrzymania. Należy skupić się na tym, że Ukraińcy udowodnili, że chcą oraz potrafią walczyć i odpierać rosyjską agresję. Inwestycje w odbudowę Ukrainy powinny być zatem przedstawiane jako inwestycje Zachodu we własną obronę – każdy rosyjski czołg zniszczony teraz przez Ukrainę to jeden mniej, z którym NATO będzie musiało się zmierzyć w przyszłości. Jednak udana i tętniąca życiem gospodarka ukraińska nie tylko byłaby w stanie lepiej finansować własną obronę, ale moim zdaniem stanowiłaby przykład sukcesu dla samych Rosjan, którzy mogliby ją naśladować.
MK: Część rezerw walutowych banku centralnego (CBR) i innych aktywów Rosji zostało zamrożonych przez państwa Zachodu. Czy miałyby one posłużyć jako źródło finansowania odbudowy Ukrainy?
TA: Absolutnie. Pierwszym i najbardziej oczywistym źródłem kosztów odbudowy Ukrainy powinny być zamrożone rosyjskie aktywa – część z około 400 mld dol. w aktywach zamrożonych i przechowywanych w zachodnich jurysdykcjach. Moralne argumenty za wykorzystaniem tych środków na finansowanie odbudowy Ukrainy są przekonujące. Ukraina ucierpiała w wyniku niesprowokowanego ataku, zagarnięcia ziemi przez Rosję i to rosyjskie pociski niszczą ukraińskie życie oraz infrastrukturę. Każdy dolar zniszczeń dokonanych przez Rosję powinien być zapłacony przez Rosję. Wydaje się, że jest wola polityczna, aby te środki przeznaczyć (zobacz ostatni komunikat G7 w tej sprawie) dla Ukrainy, choć może potrzeba czasu na zmianę prawa, aby ułatwić przyznanie tych środków Ukrainie. To musi się stać.
MK: Te zamrożone aktywa mogłyby posłużyć też jako środek tymczasowy dla Ukrainy.
TA: Jako środek tymczasowy, państwa G7 mogłyby zaoferować poręczenie ewentualnych alokacji na rzecz Ukrainy z zamrożonych aktywów Rosji, co można by wykorzystać do stworzenia systemu w stylu obligacji Brady’ego, w którym zamrożone aktywa rosyjskie byłyby wykorzystywane jako zabezpieczenie umożliwiające Ukrainie zaciąganie pożyczek na inwestycje. Taki program mógłby zostać wykorzystany do pomocy Ukrainie w pokryciu kosztów odbudowy, ale także ogromnych miesięcznych kosztów finansowania wojny – sięgających obecnie 5 mld dol. miesięcznie.
Zbliżony wymiar ekonomiczny miałoby zobowiązanie się przez G7 do pobierania opłaty od importu energii i towarów z Rosji jako reparacji za straty wojenne – podobnej pod wieloma względami do reparacji płaconych przez Irak Kuwejtowi za straty poniesione podczas I wojny w Zatoce Perskiej. Dlaczego jeszcze tego nie zrobiono?
MK: To pierwsze i oczywiste źródło finansowania kosztów odbudowy Ukrainy. Prosta arytmetyka dowodzi jednak, że nie jest wystarczające. Jakie mogą być kolejne?
TA: Drugim alternatywnym źródłem finansowania jest sektor prywatny na Zachodzie, a także na Ukrainie. Logika, zgodnie z którą ukraiński sektor prywatny powinien inwestować w odbudowę własnego kraju jest oczywista – i należy mieć nadzieję, że bogaci ukraińscy oligarchowie rozumieją to. Spędzili lata na gromadzeniu i eksportowaniu kapitału – wielu może twierdzić, że w wypaczonym i skorumpowanym otoczeniu ukraińskiego biznesu przed inwazją, co teraz musi się zmienić. Teraz jest czas, aby przywieźli swoje pieniądze do domu.
MK: A co z zachodnim sektorem prywatnym?
TA: Być może dla niektórych jest mniej oczywiste, dlaczego zachodni wielki biznes miałby inwestować w odbudowę Ukrainy. Ja jednak jestem zdania, że sprawa jest równie przekonująca. Twierdzę, że zachodni wielki biznes powinien być równie zainteresowany, tak jak zachodni podatnicy inwestowaniem w odbudowę Ukrainy. On również powinien uznać, że chodzi tu o konkurencję reżimową, o przetrwanie systemu zachodniej liberalnej demokracji rynkowej, w którym jego firmy powstały i mogły się rozwijać. Porządek światowy oparty na zasadach jest warunkiem sine qua non (warunek konieczny – red.) dla każdej zachodniej wielkiej korporacji. A to właśnie one są głównymi ekonomicznymi beneficjentami globalizacji. Wyobraźmy sobie porządek świata projektowany przez Putina, w którym nie będzie poszanowania dla umów, praw własności i co ważniejsze granic państwowych. Zachodni wielki biznes powinien więc mieć interes w zapewnieniu przetrwania systemu, który stanowił podstawę ich własnego sukcesu. A gdzie lepiej zacząć bronić globalnego porządku opartego na zasadach niż na Ukrainie?
Pomyślmy o tym jako o odpowiedniku momentu Minsky’ego, jeśli chodzi o przetrwanie naszych systemów. Firmy zachodnie, które zobowiążą się do pomocy w odbudowie Ukrainy, powinny skorzystać z udziału w kontraktach i projektach finansowych oraz z oczekiwanego gwałtownego i szybkiego ożywienia gospodarki ukraińskiej. Na Ukrainie zostaną wydane ogromne pieniądze, a zyski będą duże. To powinno być zachętą dla większości do zaangażowania się.
MK: Być może inwestycje zachodniego sektora prywatnego byłyby też świetną okazją, żeby poprawić swój wizerunek. Po agresji w lutym wiele firm wycofało się z Rosji. Niestety część udawała, że to robi, co wywołało ogromne niezadowolenie opinii publicznej.
TA: Z pewnością dla wielu zachodnich firm inwestycja na Ukrainie jest również okazją do poprawy ich globalnego wizerunku – częściowo nadszarpniętego przez obecność w Rosji i powolne wychodzenie z inwestycji w tym kraju. Firmy coraz częściej mówią, że ESG jest kluczowe dla ich decyzji biznesowych. To jest ich moment, aby pokazać, gdzie byli, kiedy trzeba było stanąć i liczyć się z reżimem odpowiedzialnym za zbrodnie wojenne i ludobójstwo. Moral Rating Agency wskazała ostatnio kilka z tych, które mogłyby zrobić coś lepiej i mogłyby pomóc w uspokojeniu swoich sumień, inwestując na Ukrainie.
MK: O jakich kwotach inwestycji myślisz, jeżeli chodzi o zachodni sektor prywatny?
TA: Powinniśmy być ambitni i być może założyć podział po jednej trzeciej pomiędzy rządowe/ponadnarodowe wsparcie sektora zachodniego, wykorzystanie zamrożonych aktywów rosyjskich i zaangażowanie sektora prywatnego. Ale powinniśmy myśleć o kwotach rzędu co najmniej 150 mld dol., które powinien zadeklarować sektor prywatny.
MK: Poproszę o szczegóły. Jak dokładnie miałoby to Twoim zdaniem wyglądać?
TA: 150 mld dol. może brzmieć ambitnie. Jednak według Fortune, tylko 500 najlepszych amerykańskich firm wygenerowało w 2021 r. ponad 16,1 bln dol. przychodów i 1,8 bln dol. zysków. Jeśli dodać do tego najlepsze firmy w Europie, Japonii, Australii, Kanadzie, Korei Południowej, Singapurze i innych demokracjach, liczba ta powinna z łatwością ulec co najmniej podwojeniu. Wyobraźmy sobie 1000 największych firm w demokratycznym świecie, z których każda zobowiązuje się do zainwestowania/pożyczenia Ukrainie od 10 do 20 mln dol. w ciągu najbliższych 10 lat – wydatek będzie mniejszy niż 0,05% rocznego przychodu tych firm, a ewentualne korzyści sięgną jego wielokrotności.
MK: Brzmi ciekawie.
TA: Myśląc o kwestiach praktycznych, mogłoby to przyjąć formę zobowiązania się wielkich banków i korporacji do odbudowy Ukrainy w ciągu najbliższych 10 lat, po zakończeniu wojny. Nietrudno sobie wyobrazić, że największe banki Zachodu (JPM, GS, MS, BAML, Citibank, HSBC, Jefferies, Barclays, BNP, SocGen, DB, Commerzbank, Nomura, Danske, Swedbank, Santander, Halifax-BOS, RBC, BOM) zobowiązują się do przekazania po 1 mld dol. na odbudowę Ukrainy. To ułamek wartości ich sumy bilansowej.
Nie musi to być przeznaczone na zaspokojenie natychmiastowych potrzeb budżetowych kraju, ale może posłużyć do finansowania lub współfinansowania długoterminowych projektów bankowych, przygotowanych przez międzynarodowe instytucje finansowe, rządy państw zachodnich we współpracy z rządem Ukrainy. Stanowiłoby to długoterminowe zobowiązanie wobec Ukrainy. I o to chodzi. To pokazałoby zaangażowanie i zachęciłoby innych do naśladowania.
MK: Obawiam się pewnego oporu ze strony zachodnich firm prywatnych. Mamy spowolnienie wzrostu gospodarczego, coraz częściej mówi się o recesji.
TA: Wiele będzie się mówiło o konferencjach donatorów – niedawno odbyła się konferencja w Lugano. Ale głównie dotyczyła sektora rządowego. Nasze rządy muszą jednak zwołać konferencję dla dużych inwestorów z sektora prywatnego – wymienić i zawstydzić duże zachodnie korporacje i banki, które zwykle uczestniczą w Davos, aby się tam pojawiły i złożyły deklaracje. Jeśli pojadą do Davos, powinni zostać zapytani, dlaczego nie uczestniczą w konferencji sektora prywatnego poświęconej odbudowie Ukrainy? Czy nie zależy im na przetrwaniu zachodniej liberalnej demokracji rynkowej?
MK: Dużą wagę przywiązujesz do odpowiedniego otoczenia instytucjonalnego i regulacyjnego. Wspomniałeś wcześniej o potrzebie powołania do życia specjalnej agencji. Czym dokładnie miałaby zajmować się AURA?
TA: Widzę, że wiele rządów zachodnich organizuje konferencje w celu wsparcia Ukrainy, a nacisk kładzie się w znacznym stopniu na zaangażowanie sektora prywatnego. Częściowo uważam, że dostrzega się tutaj fakt, że w sytuacji globalnego kryzysu kosztów utrzymania i rządów stojących przed ogromnymi wyzwaniami fiskalnymi w odpowiedzi na globalny kryzys energetyczny, brakuje funduszy rządowych. Zachodni podatnicy po prostu nie są w stanie pokryć ogromnych kosztów odbudowy Ukrainy. Taka jest twarda rzeczywistość. Ale sektor publiczny zbyt łatwo szafuje słowami, mówiąc, że sektor prywatny powinien przejąć pałeczkę.
Nie zrobi tego, jeśli nie będzie naciskany lub jeśli nie zostanie mu podana ręka w tym procesie. Musi widzieć przywództwo i dobrą koordynację ze strony naszych rządów we wspieraniu Ukrainy i musi mieć zaufanie do zaangażowania Zachodu w sprawę. Zaufanie byłoby znacznie większe, gdyby stworzono odpowiednią strukturę instytucjonalną. Uważam, że istnieje bezwzględna potrzeba powołania specjalnej i w pełni skoncentrowanej na odbudowie Ukrainy agencji.
Oczywiście jest wiele agencji i banków rozwoju pomagających Ukrainie w tym kryzysie – pomyślmy o EBOiR, Banku Światowym, EBI, itd. Ale wszystkie te instytucje mają znacznie szersze misje, a ich priorytetem nie jest Ukraina. I w tym tkwi problem. Po zakończeniu wojny ich priorytety mogą się zmienić. Musi powstać nowa agencja, której jedynym celem będzie zapewnienie Ukrainie udanej odbudowy i rozwoju do momentu, w którym będzie ona mogła przystąpić do UE.
MK: Jak AURA miałaby być zorganizowana?
TA: Argumenty przemawiające za taką agencją są tym bardziej przekonujące, że mamy doświadczenie w finansowaniu tej wojny oraz to, czego doświadczyliśmy, jeśli chodzi o bardzo słabą koordynację do tej pory – zwróć uwagę na opóźnienia w UE w uzyskaniu części obiecanych 9 mld euro. Pomyślmy o komunikacie, jaki wysłałoby powołanie do życia agencji do sektora prywatnego, ale także do Ukraińców i Rosji. Przejęłaby ona odpowiedzialność za cały proces. Kluczowe znaczenie ma fakt, że na czele agencji powinna stanąć osoba o „międzynarodowej wadze” – ktoś, kto może być orędownikiem sprawy, a nie tylko zwykła osoba zajmująca się polityką, jak to się wydaje ma miejsce w przypadku stanowisk kierowniczych w innych międzynarodowych instytucjach finansowych.
Podobnie jak w przypadku Treuhand w Niemczech lub National War Fund, który pomógł skierować amerykańskie wsparcie na odbudowę Wielkiej Brytanii po II Wojnie Światowej, można by wyobrazić sobie sekretariat finansowany być może poprzez opłatę niewielkiego procentu funduszy zadeklarowanych przez sektor publiczny i prywatny lub nawet obligację PIK. Zadaniem sekretariatu byłoby zarządzanie zobowiązaniami, koordynowanie pomocy, identyfikowanie i rozwijanie projektów nadających się do finansowania przez banki, pozyskiwanie funduszy we własnym imieniu, a nawet działanie w charakterze inwestora kapitałowego (na wzór banków rozwoju i instytucji, takich jak EBOiR lub państwowe fundusze majątkowe), ale także działanie na rzecz lobbowania na rzecz reform na Ukrainie.
MK: Kto miałby być udziałowcem agencji AURA?
TA: Podobnie jak w przypadku EBOiR, AURA stanowiłaby własność grupy udziałowców, którymi prawdopodobnie byłyby państwa zachodnie i duże międzynarodowe instytucje finansowe, które początkowo zadeklarowały wsparcie dla Ukrainy, ale także Ukraina, aby organizacja miała charakter instytucji ponadnarodowej. Można sobie wyobrazić, że większość udziałów będzie w posiadaniu krajów wspierających aż do pewnego momentu (10 lat?), kiedy własność podmiotu w pełni powróci do Ukrainy – i prawdopodobnie do tego czasu agencja będzie funkcjonować raczej jak państwowy fundusz majątkowy.
MK: AURA mogłaby także zapewniać finansowanie dla projektów inwestycyjnych. Jak to sobie wyobrażasz?
TA: Wracając do kwestii tego, w jaki sposób sektor prywatny finansowałby odbudowę za pośrednictwem AURA, można wprowadzić różne rodzaje rozwiązań, które różniłyby się w zależności od okoliczności.
Jedną z interesujących opcji w tym zakresie byłoby emitowanie przez agencję długoterminowych obligacji (o terminie zapadalności 30-50 lat), powiedzmy z kuponem rocznym na poziomie 4%, które nabywcy mogliby księgować jako papiery trzymane do wygaśnięcia (żeby unikać podczas ich wyceny ewentualnych strat księgowych) lub zaliczane do kategorii „przeznaczone do obrotu” (wówczas ewentualne straty księgowe w wyniku wyceny do kursu rynkowego mogłyby być kompensowane podatkowo do kwoty zadeklarowanej pomocy na rzecz odbudowy Ukrainy). Zebrane w ten sposób środki mogłyby stanowić początkowy kapitał zakładowy AURA.
MK: Sugerujesz jeszcze inne możliwe rozwiązanie w celu pomocy Ukrainie, czyli sięgnięcie po SDR-y, które przyznaje Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW).
TA: Łatwiejszym i szybszym rozwiązaniem, mając na uwadze ogromne potrzeby w zakresie odbudowy i ograniczone możliwości finansowania ze strony zachodnich podatników, mogłoby być wykorzystanie nieprzydzielonych SDR-ów MFW, czyli części z 650 mld dol. rozdysponowanych w odpowiedzi na kryzys COVID. W rzeczywistości większość tych SDR-ów została przyznana krajom G7, które po prostu nie potrzebują tych darmowych pieniędzy. Potwierdzeniem tego przekonania jest to, że grupa G20 w 2021 r. zgodziła się przeznaczyć 20% swoich przydziałów SDR na potrzeby krajów o niskich i średnich dochodach. Niestety, obecnie tylko niecałe 60 mld dol. ze 100 mld dol. obiecanych przez G7 zostało przeznaczone na dwa programy MFW, które miały odpowiednio wykorzystać te środki. Aż 40 mld dol. utknęło w gąszczu prawnej i politycznej biurokracji.
Sądzę, że fundusze te powinny zostać przeznaczone na zabezpieczenie programu redukcji zadłużenia Ukrainy, zgodnie z przykładem Brady’ego z lat 80. poprzedniego stulecia. Ponowny przydział SDR-ów dla Ukrainy przyniósłby wielorakie korzyści, dając możliwość redukcji zadłużenia, pozyskania nowych środków finansowych, wczesnego dostępu do rynku i obniżenia kosztów pożyczek. Mam tylko nadzieję, że osoby liczące pieniądze w naszych własnych rządach nie przyjmą podejścia „komputer mówi nie”.
MK: Dziękuję za rozmowę