Rosnące ceny energii elektrycznej i gazu, spowodowane inflacją i wojną w Ukrainie, spowodowały wprowadzenie przez rządy państw Unii Europejskiej mechanizmów kompensacyjnych. Wśród nich wyróżnia się wdrożenie maksymalnych cen energii. Branża elektroenergetyczna twierdzi, iż mechanizm ten wymaga poprawek, bowiem w obecnej formie zamroził rynek, zmuszając firmy do kupowania energii na rynku spotowym
Rynek energii elektrycznej krajów Europy Środkowej, ze względu na jeszcze niedawne powiązania z Rosją oceniany jest jako jednolity. Tymczasem w rzeczywistości występują na nim duże regionalne i lokalne różnice, większe nawet niż różnice w ramach krajów znajdujących się w systemach energetycznych Europy Zachodniej. Instruktywnym przykładem tutaj są rynki polski i bułgarski. Podobieństwa i różnice pomiędzy nimi oraz trendy na rynku gazu i energii elektrycznej w Unii Europejskiej przedstawił w czasie swojej wizyty w Polsce Karel Kral – prezes Electroholdu – energetycznej części międzynarodowej grupy Eurohold i zarazem prezes bułgarskiego oddziału firmy – Electrohold Bulgaria, poszukujący w Polsce możliwości współpracy z krajowym sektorem elektroenergetycznym.
Bułgarskie różnice
Według Karela Krala podobieństwa między rynkiem polskim i bułgarskim są wyraźne. Tak Polska, jak i Bułgaria zostały w I półroczu 2022 r. odcięte od rosyjskiego gazu. Jednak zużycie gazu w Bułgarii jest jednak nie tak wysokie, jak w innych krajach UE – wynosi ok. 3 mld sześć. rocznie, a ceny gazu nie mają znaczącego przełożenia na koszt pozyskiwania energii elektrycznej. To sprawia, że – przy regulowanych cenach energii ustalonych na poziomie 42 euro/MWh – zmiana źródła ogrzewania na elektryczne staje się korzystną finansowo alternatywą dla gospodarstw domowych, które dotychczas ogrzewały budynki gazem. Jest to wyraźna różnica w stosunku do Polski, gdzie ceny gazu nie są regulowane, istnieje problem paliwa dla ogrzewania ze względu na ceny i wiele gospodarstw domowych z tego względu do tej pory pozostaje przy węglu. Choć przy tegorocznym kryzysie zaopatrzenia w to paliwo, nawet one będą zmuszone do rozważenia gazu jako drogiej ale dostępnej alternatywy.
W istocie gaz jest drogi i prawdopodobnie będzie podlegał ruchom cenowym, zarówno spadkom jak i wzrostom, ale ceny energii elektrycznej w Europie będą rosły wraz z jego wzrostem. Jeszcze w 2008 r. gaz kosztował 5,8 euro za 100 kWh, podczas gdy cena energii elektrycznej sięgała 16 euro za 100 kWh. Według danych Eurostatu, w 2021 r. cena gazu wzrosła do 6,4 euro, co przełożyło się na wzrost ceny energii do 22 euro za 100 kWh. Rok później, po wybuchu wojny w Ukrainie, gdy gaz kosztował 8,6 euro, cena energii elektrycznej wzrosła do 25,3 euro za 100 kWh. Ten wzrost cen przekłada się także na wzrost cen energii dla gospodarstw domowych
W odpowiedzi na rosnące ceny energii elektrycznej europejskie kraje wprowadzają mechanizmy kompensacyjne, których celem jest zniwelowanie wysokich kosztów prądu – przede wszystkim dla gospodarstw domowych. Przykładem wdrażania takich rozwiązań są m.in. Czechy, które ustaliły maksymalną cenę energii elektrycznej dla gospodarstw domowych i MŚP na poziomie 245 euro/MWh, ustalane są szczegóły wsparcia dla dużych przedsiębiorstw; Bułgaria, gdzie regulowana cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych wynosi 42 euro/MWh. W przypadku małych i średnich przedsiębiorstw proponowana cena prądu na 2023 r. to 128 euro/MWh i Rumunia, która uzależnia cenę energii elektrycznej od jej zużycia. Dla przykładu, przy zużyciu nieprzekraczającym 100 kWh cena energii wyniesie 140 euro/MWh. W przypadku gospodarstw domowych cena rynkowa obowiązuje dopiero przy konsumpcji energii przekraczającej 300 kWh. Z kolei małe i średnie firmy płacą 200 euro/MWh, przy zmniejszeniu zapotrzebowania na energię elektryczną do 85% swojego średniego zużycia względem 2021 r.
Decydują kontrakty spotowe
Obecnie na rynku promowane maksymalne ceny energii powodują, że spora ilość firm decyduje się na zakup energii w kontraktach spotowych. Jak stwierdzają organizacje branży energetycznej firmy te nie są zainteresowane przewidywaniem długoterminowych trendów cen energii elektrycznej, ponieważ subsydia do ceny energii naliczane są od ceny spotowej. W efekcie rynek kontraktów długoterminowych ulega redukcji, zaś według prezesa Electrohold Bulgaria tamtejszy model za niedługo będzie obowiązywał w całej Europie. W Bułgarii ponad 90% umów na energię zawiera się obecnie w kontraktach spotowych.
Z drugiej strony ceny maksymalne energii elektrycznej spowodowały już „zamrożenie” rynku dostawców energii. Klient nie szuka tańszych ofert ponieważ wszędzie dostanie taką samą cenę, tak wiec udziały rynkowe firm praktycznie się nie zmieniają, a rynek petryfikuje.
Eurelectric, forum i lobby firm energetycznych działające w Unii Europejskiej, proponuje w obecnych warunkach wdrożenie na poziomie europejskim innych rozwiązań:
– ustawienie limitu na proponowanym przez KE poziomie, tj. 180 euro za MWh plus limit w odniesieniu do 90% przychodów po to, by zachować bodziec do „normalnego działania”,
– zastosowanie limitów od średniego ważonego przychodu, a nie od transakcji, bowiem praktycznie niemożliwe jest dla każdej firmy energetycznej określenie ceny każdej transakcji, sprawdzanie ceny czy naliczanie poziomu obecnej ceny,
– umożliwienie odliczenia „buy-back” i hedgingu (w tym hedgingu zastępczego),
– uwzględnienie tylko rynków energii (forwards, Day Ahead, IntraDay) z wyłączeniem bilansowania i przeciążeń. Zdaniem Eurelectric zwiększy to płynność rynku i nie wpłynie na ostateczne ceny, zarówno dla konsumentów instytucjonalnych jak i dla przemysłu czy gospodarstw domowych. Ceny będą bowiem nadal rosły.
Karel Kral, prezes zarządu Electrohold i Electrohold Bulgaria, oddziału firmy w Bułgarii, energetycznej części międzynarodowej grupy Eurohold dla ISBiznes.pl
Marek Meissner: Jaka jest główna różnica między bułgarskim i polskim rynkiem energii?
Karel Kral: Polski rynek jest dużo bardziej zliberalizowany niż bułgarski. Na przykład w Bułgarii nadal obowiązuje pułap cenowy dla gospodarstw domowych. W Polsce tak nie jest. To wszystko powoduje, że gospodarstwa domowe nie mają motywacji do znalezienia sposobu na obniżenie kosztów energii poprzez instalację np. systemów fotowoltaicznych na dachach. Daje to znaczną różnicę w rozwoju fotowoltaiki (PV). W Polsce można zobaczyć instalację fotowoltaiczną niemal na co drugim domu, ale w Bułgarii gospodarstwa domowe nie mają nawet motywacji do inwestowania w OZE, ponieważ energia jest tania. Oczywiście sektor fotowoltaiczny się rozwija, ale głównie w segmencie biznesowym, który doświadcza podwyżek cen. Widzę jednak pewne podobieństwa w miksie energetycznym. Zarówno Polska, jak i Bułgaria w znacznym stopniu korzystają z węgla. To źródło odpowiada obecnie za 46% bułgarskiej produkcji energii. To wciąż dużo mniej niż polskie 80%, ale można porównać oba sektory. W tej chwili Polska ma trudności z importem węgla, ale u nas tak nie jest. Obecnie jesteśmy nawet eksporterem węgla. Można powiedzieć, że bułgarski sektor energetyczny jest stosunkowo bezpieczny, ponieważ mamy kilka źródeł wytwarzania energii – jądrowe, węglowe i wodne. Nie wytwarzamy energii z gazu, więc nasza produkcja jest znacznie tańsza, a lokalne elektrownie są rentowne i nawet eksportują około 30% energii za granicę. Tym samym Bułgaria jest trzecim co do wielkości eksporterem energii w UE. Polska, powiedziałbym, jest też dość bezpieczna w obecnym kryzysie energetycznym, gaz nie stanowi problemu, bo kraj niedawno otworzył nowy gazociąg, a poza tym macie całkiem spory gazoport w Świnoujściu.
MM: Jaka jest różnica dla inwestora finansowego oraz dla inwestora instytucjonalnego pomiędzy inwestowaniem na bułgarskim i polskim rynku energii?
KK: Cóż, tutaj różnice są znaczące. Kilka lat temu bułgarski rząd zezwolił funduszom emerytalnym na inwestowanie za granicą, co spowodowało masowy odpływ kapitału. Obecnie Bułgarska Giełda Papierów Wartościowych (BSE) jest bardzo małym rynkiem kapitałowym. Tak więc duże, lokalne firmy, myśląc o pozyskaniu kapitału, szukają większych rynków. A Polska jest bardzo często rozważana jako pierwsza. Bułgarskie firmy są za małe na duże rynki, takie jak Londyn czy Frankfurt. Wydaje się więc, że Warszawa, jako lokalny lider, jest złotym środkiem. I nie dotyczy to tylko Bułgarii. Ja, jako Czech, widzę to również w moim kraju. Praska Giełda Papierów Wartościowych się kurczy, a Polska bardzo często jest rozwiązaniem. Myślę, że w ciągu najbliższych kilku lat coraz więcej firm z regionu CEE, nie tylko z sektora energetycznego, ale ogólnie, będzie obecnych w Warszawie. Jest to również scenariusz bazowy dla Euroholdu. Jesteśmy największym holdingiem na krajowej giełdzie. Korzystając z faktu, że już jesteśmy notowani nad Wisłą, chcielibyśmy mieć lepszy kontakt zarówno z inwestorami finansowymi, jak i instytucjonalnymi z rynku polskiego.
MM: Jakie są obecnie źródła przychodów na bułgarskim rynku energii? Czy dostrzega Pan różnice pomiędzy tym rynkiem a rynkiem polskim i innymi rynkami krajów CEE?
KK: Źródła przychodów na rynku energii są wszędzie takie same. Jeśli chcemy znaleźć jakieś różnice, słowem kluczowym jest eksport. Bułgaria w znacznie większym stopniu polega na eksporcie energii elektrycznej w porównaniu z innymi państwami członkowskimi UE w Europie Środkowo-Wschodniej. Jak już wspomniałem, Bułgaria jest w pierwszej trójce największych eksporterów energii w Europie. W rzeczywistości jesteśmy kluczowym dostawcą energii elektrycznej dla większości krajów bałkańskich.
Ostatnie dwa lata okazały się dla bułgarskiej energetyki rekordowe pod względem przychodów i zysków ze względu na wysokie ceny rynkowe i relatywnie niskie koszty produkcji w obecnej sytuacji. W 2021 roku firmy z sektora podwoiły swoje przychody i sześciokrotnie zwiększyły zyski w ciągu roku. A bieżący rok jest jeszcze lepszy pod względem wyników finansowych. Grupa Electrohold wpisuje się w te trendy. W I półr. 2022 r. odnotowaliśmy rekordowy poziom – 840 mln euro przychodów i blisko 70 mln euro EBITDA. Tendencja w pozostałych krajach UE jest podobna, co wynika zarówno z wysokich cen, jak i zwiększonego zużycia energii elektrycznej.
MM: Na ile polityka regulatora na bułgarskim rynku energii jest różna od polityki regulatorów rynku innych krajów CEE?
KK: Z jednej strony Bułgaria nadal posiada rynek regulowany dla gospodarstw domowych. W praktyce indywidualni odbiorcy są chronieni przed wysokimi cenami energii elektrycznej i zmiennością na rynku. Kilka dni temu bułgarski parlament podjął nawet decyzję o przesunięciu liberalizacji rynku energii elektrycznej dla osób fizycznych do 2026 r. Oznacza to brak pełnej liberalizacji bułgarskiego rynku energii w perspektywie średnioterminowej.
Jeśli chodzi o regulację cen sieciowych, nie ma generalnie różnic między Bułgarią a Polską. Jednak cena usług sieciowych, która jest wliczona w cenę końcową i jest ustalana przez regulatora energetycznego w Bułgarii, jest prawie dwukrotnie niższa od średniej unijnej. Jednocześnie musimy inwestować w modernizację i cyfryzację sieci dystrybucyjnej, aby rozwijać ją i dostosowywać do zielonej transformacji oraz aby móc szybko obsłużyć dużą liczbę wszystkich nowych parków fotowoltaicznych i źródeł odnawialnych. Według unijnych prognoz w ciągu najbliższej dekady ponad 70% wszystkich wniosków o przyłączenie OZE do sieci będzie przechodzić przez sieć dystrybucyjną. Inwestycje te można zapewnić albo poprzez podniesienie cen regulowanych, co oczywiście nie nastąpi w ciągu najbliższych kilku lat, albo dzięki funduszom unijnym i Planowi Odbudowy i Zwiększania Odporności Bułgarii. Niestety, na razie finansowanie przeznaczone jest wyłącznie na modernizację sieci przesyłowej. W przeciwieństwie do Bułgarii, wiele krajów Europy Środkowo-Wschodniej i krajów członkowskich UE zapewniło sobie takie unijne środki finansowe również dla swoich sieci dystrybucyjnych. Dlatego połączyliśmy siły z innymi operatorami sieci dystrybucyjnej w Bułgarii, aby pobudzić działania władz państwowych i dodać fundusze europejskie na sieć dystrybucyjną. Miejmy nadzieję, że władze państwowe zwrócą na to uwagę i podejmą działania. Przyniosłoby to korzyści wszystkim na rynku.