ONZ „głęboko zaniepokojone” zerwaniem przez Rosję tzw. umowy zbożowej umożliwiającej eksport ukraińskiego zboża. Unia Europejska i NATO stwierdzają, że jest to użycie „żywności jako broni”. Rosja twierdzi, że jest to „retorsja za użycie korytarza zbożowego do ataku na bazę floty w Sewastopolu”. Tymczasem, jak wynika z analizy ISBiznes.pl, Moskwa szykowała ten ruch od dawna, licząc na wywołanie głodu w Afryce Północnej
Rosja zerwała 29 października umowę zbożową stwierdzając, iż robi to „wobec terrorystycznych ataków władz w Kijowie”, nazywając zerwanie „zawieszeniem na czas nieokreślony”. Poinformowała sekretarza generalnego ONZ w liście cytowanym przez agencję Reuters, że zawiesza umowę na „nieokreślony czas”, ponieważ nie może „zagwarantować bezpieczeństwa statkom cywilnym”. Resort infrastruktury Ukrainy oświadczył, że decyzja Moskwy „na obecną chwilę zablokowała skutecznie 218 statków”. Analitycy cytowani przez Bloomberg spodziewają się szybkiego wzrostu cen pszenicy.
Rzecznik ONZ Stephane Dujarric stwierdził, że sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres „prowadzi intensywne konsultacje na całym świecie, by zakończyć rosyjskie zawieszenie umowy”. Opóźnił też swój wyjazd na szczyt Ligi Arabskiej w Algierze. Będzie prawdopodobnie i tam poruszać kwestię umowy zbożowej. Światowy Program Żywnościowy ONZ poinformował, że około 47 mln ludzi cierpi „ostry głód”, podczas gdy wojna zatrzymała ukraińskie dostawy, powodując globalne niedobory żywności i gwałtowny wzrost cen.
Umowa zbożowa została zawarta 22 lipca, ale pierwszy konwój ruszył dopiero 5 sierpnia. Uruchomiła ona ponowne dostawy z Ukrainy, umożliwiając sprzedaż zbóż, zbóż paszowych i oleistych na rynkach światowych. Dzięki umowie wysyłka towarów z Ukrainy szybko osiągnęła przedwojenny miesięczny poziom 5 mln ton metrycznych. W jej ramach, w ciągu niecałych trzech miesięcy, wyeksportowano ponad 9 mln ton kukurydzy, pszenicy, produktów słonecznikowych, jęczmienia, rzepaku i soi. Prawdopodobnie w portach i elewatorach ukraińskich pozostało ponad 10 mln ton samego zboża.
Planowo umowa miała obowiązywać do 19 listopada z możliwością jej przedłużenia. Zapewniała bezpieczne przejście do i z Odessy i dwóch innych ukraińskich portów w tym, co wysoki urzędnik ONZ nazwał „faktycznym zawieszeniem broni”, dla objętych nią statków i obiektów. Od dwóch tygodni Rosja twierdziła, iż Ukraina korzysta z umowy dla przywozu „ładunków wojskowych” i „statki nie mają zapewnionego bezpieczeństwa”, zaś Ukraina skarżyła się, że Moskwa zablokowała statkom możliwość odbierania ładunków zbożowych.
Zerwanie przez Moskwę umowy zbożowej oznacza de facto nowy etap ośmiomiesięcznej wojny, która rozpoczęła się inwazją Rosji 24 lutego. W konflikcie, choć zdominowanym ostatnio przez ukraińską kontrofensywę, poprzez ataki rosyjskich dronów i rakiet zniszczono ponad 30% mocy wytwórczych Ukrainy.
Oana Lungescu, rzecznik NATO, stwierdziła w imieniu organizacji, że „eksport zboża pomógł obniżyć ceny żywności na całym świecie, zwłaszcza wśród państw zmagających się z kryzysem i biedą”. – Wzywamy Rosję do ponownego rozważenia swojej decyzji i pilnego odnowienia umowy, umożliwiając dotarcie żywności do najbardziej potrzebujących – dodała. Do zmiany decyzji wezwała Moskwę także Unia Europejska.
– Decyzja Rosji o zawieszeniu udziału w porozumieniu z Morzem Czarnym zagraża głównym szlakom eksportowym bardzo potrzebnego zboża i nawozów, aby zaradzić światowemu kryzysowi żywnościowemu spowodowanemu wojną z Ukrainą – stwierdził na Twitterze szef polityki zagranicznej UE Josep Borrell.
Prezydent USA Joe Biden nazwał posunięcie Rosji „oburzającym”, stwierdzając iż „świadomie zwiększa ono głód”, podczas gdy sekretarz stanu Antony Blinken oskarżył Moskwę o „cyniczne stosowanie żywności jako broni”. Z kolei jego słowa ambasador Rosji w USA określił jako „oburzające” stwierdzając, iż „była to reakcja Moskwy na ukraińskie prowokacje”.
Turcja, która była wraz z Organizacją Narodów Zjednoczonych stroną w umowie zbożowej z 22 lipca, poprosiła „obie strony o unikanie prowokacji”. Ministerstwo Obrony Turcji poinformowało, że minister Hulusi Akar prowadził rozmowy z rosyjskimi i ukraińskimi odpowiednikami w celu wznowienia umowy.
Tymczasem ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kuleba powiedział, że Moskwa wykorzystała eksplozje w bazie w Sewastopolu odległej 220 km od korytarza zbożowego jako „fałszywy pretekst” do zamierzonego od dawna ruchu.
– Rosja podjęła decyzję o wznowieniu igrzysk śmierci (hunger games) dawno temu i teraz próbuje to usprawiedliwić – stwierdził Kuleba na Twitterze. Szef sztabu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego oskarżył w sobotę Rosję o wymyślanie winnych ataków na ich własne obiekty.
Warto przypomnieć, że Kijów często oskarża Rosję o wykorzystywanie Floty Czarnomorskiej do wystrzeliwania pocisków manewrujących na ukraińskie cele cywilne, co zresztą wielokrotnie zostało potwierdzone. Analitycy militarni zauważają, że takie działania czynią z baz rosyjskiej floty uzasadniony cel wojskowy.
Tymczasem, jak wynika z ustaleń ISBiznes.pl zerwanie umowy od dawna było przewidziane w rosyjskiej strategii prowadzenia wojny z Ukrainą, która coraz bardziej zamienia się w wojnę z Zachodem, zwłaszcza z Zachodnią Europą.
29 października rój dronów-kamikadze działających jako półzanurzone, zaatakował bazę morską Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej w Sewastopolu. Według MON Rosji dronów tych było 16 i „część zniszczono”. Jednak, sądząc po stratach jakie zadały, MW Rosji nie zdołała się przez nimi obronić. Trafiono okręt flagowy „Admirał Makarow”, który ma uszkodzony kadłub, systemy radarowe, system kierowania ogniem i oceny stanu okrętu. Trafiony został także okręt desantowy klasy Serna oraz zaopatrzeniowiec floty.
MON Rosji stwierdziło, że podniesiono z dna i dokonano badania wraku jednego z dronów użytych do ataku. Znaleziono na nim moduł GPS „produkcji kanadyjskiej”, a po odzyskaniu z niego informacji stwierdzono, że dron wodowano w Odessie. Poruszał się on potem korytarzem zarezerwowanym dla statków ze zbożem i następnie zmienił kierunek na port w Sewastopolu. Do ich transportu przed wodowaniem użyto statków zbożowych, zaś cały atak przeprowadzono przy wsparciu Marynarki Brytyjskiej – Royal Navy. Co prawda Ukraina ani nie zaprzeczyła, ani nie potwierdziła, że stoi za atakiem, ale reszta tej historii wygląda bardzo nieprawdopodobnie. Nie istnieje bowiem firma kanadyjska, która produkowałaby moduły GPS spełniające tak rygorystyczne normy MIL (wojskowe), aby można było ich użyć w bojowych dronach, zaś kanadyjski Novatel produkuje urządzenia wspomagające pracę systemów GPS, nie same systemy. Niemożliwe jest też odtworzenie trasy „z modułu GPS”, nie ma on bowiem pamięci, a z istniejącej pamięci na płycie głównej w tego typu urządzeniu można tylko odtworzyć niektóre punkty zwrotne trasy drona. W portach ukraińskich nie ma też ukraińskich statków z których takiego wodowania można by dokonać, zaś przeprowadzenie takiej akcji wymagałoby współpracy z kilkoma armatorami z całego świata. Co istotne, cała akcja, jeśli miałaby by realizowana wspólnie z Royal Navy, wymagałaby przynajmniej jednej brytyjskiej jednostki wsparcia, a żadnego angielskiego okrętu wojennego w portach ukraińskich nie było.
Tu warto dodać, że Rosjanie już raz oskarżyli Royal Navy, iż przy pomocy dronów zniszczyła ona gazociągi Nord Stream „na zlecenie Amerykanów”, co było zupełnie pozbawione sensu. Żadnych jednostek brytyjskich nie było bowiem w czasie co najmniej trzech dni przed atakiem w mniejszej odległości od gazociągu niż 200 mil morskich. Rosja, która oświadczyła, że zaatakowane statki i okręty były „zaangażowane w zapewnienie korytarza zbożowego z ukraińskich portów Morza Czarnego”, zażądała spotkania Rady Bezpieczeństwa ONZ w „sprawie terrorystycznego ataku ukraińskiego na port w Sewastopolu”, jak napisał na Twitterze zastępca ambasadora Rosji przy ONZ Dmitrij Poljanskij.
Z kolei prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wezwał do zdecydowanej reakcji Organizację Narodów Zjednoczonych i grupę 20 największych gospodarek świata (G20), na akt zerwania umowy zbożowej stwierdzając, iż to posunięcie grozi głodem na dużą skalę w Afryce i Azji.
Jak wynika z ustaleń ISBiznes.pl, rosyjskie działania były zaplanowane od dawna, zaś sama umowa zbożowa miał służyć Moskwie do manipulowania rynkiem żywnościowym na wielką skalę. Światło na tę kwestię rzucają wywiady Aleksandra Dugina, czołowego kremlowskiego ideologa, twórcy ideowej podbudowy najazdu na Ukrainę. W wywiadzie dla jednego z największych chińskich portali gospodarczych – Guancha – przeprowadzonego przez dr Wang Wena, dziekana Instytutu Studiów Finansowych w Chongyang, Dugin przyznał, że „Rosja jest w stanie krytycznym” i pokłada nadzieję w „zbożu, ropie i gazie”, zaś w Rosji „czekamy, aż Zachód upadnie lub pójdzie na kompromis w kwestiach energetycznych”.
Jednak temat zerwania umowy zbożowej i sztucznego wywołania migracji podjęła po raz pierwszy już w czerwcu br. szefowa moskiewskiej propagandy Margerita Simonjan, podczas Forum Ekonomicznego w Petersburgu. „Cała nadzieja w głodzie” – stwierdziła wtedy Simonjan, dodając: „wiecie jest taki bardzo cyniczny żart, albo raczej wołanie, w Moskwie – słyszałam to już kilka razy od różnych osób. Brzmi tak: Całą nasza nadzieja jest w głodzie”.
We wrześniu o zerwaniu umowy zbożowej i umyślnym doprowadzeniu do głodu w Afryce i krajach arabskich oraz wywołaniu migracji do Europy mówiła także rosyjska propagandystka Swietłana Babajewa. Pełniła ona ważną rolę w machinie propagandowej Rosji, bo od sierpnia 2019 r. prowadziła regionalny oddział Russia Today w Simferopolu w okupowanym Krymie. 29 października Babajewa zginęła w wypadku na poligonie wojskowym na okupowanym Krymie na skutek „samopostrzelenia z broni palnej”. Babajewa była znana z militarnych pasji i strzelania sportowego.
Dugin, Simonjan, dziennikarka i propagandystka Olga Skabiejewa oraz Anton Krasowski, osławiony z nawoływania do zabijania ukraińskich dzieci dziennikarz i politolog rosyjski, od lata br. przedstawiali sposób w jaki Rosja może „zachwiać Zachodem” – trzeba zaopatrzyć w zboże kraje Afryki Północnej, aby starczyło do momentu kiedy będzie ono najbardziej potrzebne, następnie zerwać umowę zbożową, urwać wszystkie dostawy i uruchomić propagandę, że „na Zachodzie czeka wszystko, co jest niezbędne do życia oraz dofinansować przemytników ludzi”.
Na szczęście, choć niektóre elementy tego programu Moskwa może zrealizować, to w większości pozostanie on rosyjskim straszakiem. Europa może zaopatrzyć Afrykę Północną w zboże, odpowiedzieć kontrpropagandą i dofinansować rządy tamtejszych krajów, uszczelniając granice. Oznacza to oczywiście wielkie koszty, ale jak oświadczył we wrześniu sekretarz stanu USA Antony Blinken „Rosja narzuca Zachodowi konfrontację” więc Zachód musi się bronić.