Tesla została objęta dochodzeniem Departamentu Sprawiedliwości USA po kilkunastu wypadkach spowodowanych prawdopodobnie przez system wspomagania kierowcy Autopilot zainstalowany w tych samochodach. Aktywował się on przypuszczalnie w momencie wypadku. Tesla reklamowała go jako system „niemal autonomiczny”, ale dodawała, że kierowca jest jednak potrzebny. Prokuratorzy Departamentu sprawdzają czy nie dochodziło do fałszywej reklamy, powodującej że kierowca czuł się zwolniony z prowadzenia wozu
Jak informują amerykańskie i europejskie media Departament Sprawiedliwości uruchomił tę procedurę po kilkunastu wypadkach, niektórych śmiertelnych w udziałem Tesli, gdzie badania biegłych ujawniły przypuszczalne przyczynienie się Autopilota do ich spowodowania. Sprawę jako pierwsza ujawniła agencja Reuters, obecnie jak twierdzą portale branżowe „może ona stać jednym z głównych problemów branży samochodowej, bo pokazuje niedopracowanie systemów do wspomagania jazdy”.
W 2016 r. materiały reklamowe Tesli pokazywały Autopilota jako system znacznie ułatwiający nie tylko nawigację, ale wręcz prowadzenie wozu. Elon Musk, miliarder, właściciel Tesli i jej dyrektor generalny opisał system jako „prawdopodobnie lepszy” niż kierowca. Obecnie, w końcu października, Musk oświadczył, że Tesla wypuści nową wersję oprogramowania, jako „Full Self-Driving”. Ma ono pozwolić kierowcom-właścicielom Tesli podróżować „do pracy, domu przyjaciela, do sklepu spożywczego bez dotykania kierownicy”. Film promocyjny, znajdujący się na stronie internetowej firmy stwierdza wprost: “Osoba na miejscu kierowcy jest tam tylko ze względów prawnych. On nic nie robi. Samochód jedzie sam”.
Jednak firma przy całej tej promocji ostrzegła wprost kierowców, że mają trzymać ręce na kierownicy i zachowywać kontrolę nad pojazdem, bez rozpraszania uwagi, nawet podczas korzystania z Autopilota. Elon Musk, który często występuje w roli nieoficjalnego rzecznika Tesli stwierdził w wywiadzie dla Automotive News w 2020 r., że problemy z Autopilotem wynikają z używania systemu przez kierowców w sposób niezgodny z instrukcjami Tesli.
Firma poinformowała w innym dokumencie na tej samej stronie internetowej, że technologia wdrożona w Teslach ma wspomagać kierowanie, hamowanie, zmianę prędkości i pasa ruchu, ale jej funkcje „nie sprawiają, że pojazd jest autonomiczny”. Tego typu ostrzeżenia, zwane złośliwie w spółkach z USA i Europy „oficjalną klauzulą antypowództwa”, komplikują każdą sprawę jaką mogą wnieść organy prawnej przeciw zamieszczającej je firmie – twierdzą analitycy prawni wspomniani przez NBC.
Jednak zarówno federalne, jak i kalifornijskie organy regulacyjne ds. bezpieczeństwa już sprawdzają, czy marketingowe twierdzenia o możliwościach Autopilota i samym systemie nie dają kierowcom fałszywego poczucia bezpieczeństwa, skłaniając ich do traktowania Tesli jako prawdziwych samochodów autonomicznych, co powoduje dekoncentrację na drodze, rozpraszanie uwagi i oczekiwanie na automatyczną reakcję samochodu w razie zagrożenia, co może przyczynić się do wypadku ze skutkami śmiertelnymi.
W sierpniu 2021 r. amerykańska Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) wszczęła dochodzenie w sprawie wypadków, z których jeden był śmiertelny, z udziałem Tesli S wyposażonej w Autopilota. Samochód uderzył w zaparkowane pojazdy ratunkowe.
Rozszerzenie badania przez NHTSA w czerwcu br. objęło 830 tys. Tesli wyposażonych w Autopilota. Zidentyfikowano 16 wypadków z udziałem samochodów elektrycznych tej firmy, w których udział brały także pojazdy ratownictwa i utrzymania dróg. W lipcu br. m.in na podstawie pierwszych wniosków ze śledztwa NHTSA i dochodzeń własnych California Department of Motor Vehicles oskarżył Teslę o fałszywe reklamowanie możliwości Autopilota i Full Self-Driving i przedstawianie ich jako platformy autonomicznego kierowania samochodem. Tesla złożyła wyjaśnienia w agencji, prosząc o przesłuchanie i zaznaczając, że chce się bronić przed zarzutami, prawdopodobnie na podstawie swoich własnych wpisów, że kierowca nawet przy włączonym Autopilocie, jest potrzebny.
Jednak dochodzenie Departamentu Sprawiedliwości jest już nie tylko dochodzeniem administracyjnym ale i karnym, ze względu na możliwość postawienia zarzutów karnych firmie lub poszczególnym jej menadżerom. Obecnie prokuratorzy Departamentu Sprawiedliwości w Waszyngtonie i San Francisco badają, czy Tesla wprowadzała w błąd konsumentów, inwestorów i organy regulacyjne, wysuwając niepotwierdzone twierdzenia na temat możliwości technologii wspomagania kierowcy. Jednak jest to typowe „dochodzenie w sprawie” nie zaś „dochodzenie przeciw” i jako takie może zakończyć się rozpoczęciem ścigania poprzez zmianę zarzutów, zawieszeniem lub zamknięciem. Te ostatnie rozwiązania są możliwe bowiem ta sama ekipa śledcza prowadzi dwa inne „dochodzenia w sprawie”, gdzie stroną obwinioną jest Tesla.
Co ciekawe, firma zaczyna sobie zdawać sprawę czym może grozić zbyt agresywny marketing Autopilota. Po informacji do inwestorów wypuszczonej w połowie października, że nowa wersja systemu pozwoli na „podróżowanie bez dotykania kierownicy”, Elon Musk stwierdził, że samochód jednak musi mieć kierowcę. „Nie mówimy że ten system jest na tyle gotowy do działania by nikt nie siedział za kierownicą” – dodał. Strona Tesli zaczęła też ostrzegać, że przed włączeniem systemu kierowca musi wyrazić na to zgodę, „trzymać ręce na kierownicy przez cały czas” i zawsze „zachować kontrolę i odpowiedzialność za swój pojazd”.
Tesla, która w 2020 r. rozwiązała swój dział kontaktów z mediami nie odpowiada na żadne zapytania z ich strony, podobnie wynajęta agencja PR, która brak odpowiedzi tłumaczy koniecznością uzgodnienia stanowiska z Teslą. Podobnie żadnych informacji „ze względu na sprawę” nie udziela Departament Sprawiedliwości USA.