Administracja Joe Bidena wprowadziła ograniczenia eksportowe do Chin dla przemysłu produkcji półprzewodników. Mają one spowolnić postęp technologiczny oraz wojskowe wykorzystywanie mikroelektroniki przez Pekin. Informacje nieoficjalne mówią, że może powrócić COCOM, skierowany przeciw Rosji, Chinom i państwom z nimi współdziałającym
Administracja prezydenta Bidena opublikowała w piątek 7 października zestaw szeroko zakrojonych regulacji ograniczających eksport do Chin zarówno dotyczących sprzedaży półprzewodników wyprodukowanych poza tym krajem przy użyciu amerykańskiego sprzętu, jak i działań inwestycyjnych na chińskim rynku – od realizacji kontraktów na budowę zakładów konstrukcji półprzewodników do inwestowania w lokalne firmy prowadzące już taką produkcję.
Na reakcję giełd nie trzeba było długo czekać. Na wartości straciły indeksy Nasdaq, Dow Jones Industrial Average i Philadelphia Semiconductor. Przecena dotknęła akcje takich firm technologicznych jak Nvidia , Qualcomm, Micron Technology i Advanced Micro Devices. Również Microsoft nie oparł się spadkom (jego akcje straciły 2,1%), co stało się „kotwicą” dla trzech głównych indeksów, blokując ich wzrosty. Jak stwierdzili analitycy, był to efekt szybkiego wycofywania się inwestorów właśnie ze spółek technologicznych.
Regulacje, które weszły w życie z chwilą ogłoszenia, oparte są na ograniczeniach przesłanych wcześniej do czołowych dostawców sprzętu do produkcji półprzewodników i materiałów półprzewodnikowych w USA: KLA, Lam Research i Applied Materials. Wiodą one wprost do wstrzymania dostaw sprzętu do chińskich fabryk produkujących zaawansowane układy logiczne.
Według analityków wprowadzone zakazy oznaczają największą zmianę w polityce USA, jeśli chodzi o transfer jakichkolwiek technologii do Chin, licząc od początku lat 90. Jeśli będą skuteczne, spowodują że amerykańskie i zagraniczne firmy korzystające z amerykańskiej technologii będą musiały wycofać wsparcie dla chińskich fabryk i projektantów chipów. Jak powiedział agencji Reuters Jim Lewis, ekspert ds. technologii i cyberbezpieczeństwa w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS), think tanku z siedzibą w Waszyngtonie „te działania cofną Chińczyków o lata”, zaznaczając iż ograniczenia te są bardzo podobne do surowych regulacji z czasów szczytu Zimnej Wojny.
Istotnie, w trakcie przedstawiania amerykańskim mediom nowych zasad handlu i inwestowania w Chinach urzędnicy administracji Bidena przyznali, że wiele wdrożonych właśnie środków ma na celu uniemożliwienie zagranicznym firmom sprzedaż zaawansowanych chipów do Chin lub dostarczanie chińskim firmom narzędzi do tworzenia własnych mikroprocesorów. Jednak, jeśli chodzi o aliantów USA, głównie z Zachodniej Europy, to trwają negocjacje, by rządy tych krajów przyłączyły się do praktycznego amerykańskiego embarga.
– Zdajemy sobie sprawę, że jednostronne kontrole, które wprowadzamy, z czasem stracą skuteczność, jeśli inne kraje do nas nie dołączą. I ryzykujemy zaszkodzenie przywództwu technologicznemu USA, jeśli zagraniczni konkurenci nie będą podlegać podobnym kontrolom – powiedział jeden z wysokich urzędników administracji USA agencji Reuters.
Rozbudowa uprawień kontrolnych amerykańskich instytucji nadzorczych w zakresie nadzoru eksportu do Chin chipów wytwarzanych za pomocą narzędzi pochodzących z USA opiera się na rozszerzeniu tzw. reguły zagranicznego produktu bezpośredniego. Ta definicja została już zastosowana przy kontroli eksportu chipów produkowanych poza USA, przeznaczonych dla chińskiego giganta telekomunikacyjnego Huawei Technologies, a od lutego br. do zatrzymania dopływu półprzewodników do Rosji po inwazji na Ukrainę.
Zablokowane zostały także dostawy chipów dla chińskich programów superkomputerowych. Obecnie bowiem superkomputer został zdefiniowany jako „dowolny system o mocy obliczeniowej ponad 100 petaflopów na powierzchni 6400 stóp kwadratowych (1951 m2.)”. Definicja ta, według źródeł branżowych, dodatkowo mocno uderzy w komercyjne chińskie chmurowe bazy danych, prowadzone przez największe firmy usług technologicznych z tego kraju.
Jak stwierdził Eric Sayers, ekspert ds. polityki obronnej w American Enterprise Institute, posunięcie to odzwierciedla całkowitą zmianę strategii administracji USA, która nie będzie dążyć już do wyrównania szans, ale powstrzymywania postępu Chin. „Zakres, zasady i potencjalne skutki są dość oszałamiające, ale diabeł będzie oczywiście tkwił w szczegółach” – zauważył.
Co ciekawe, pierwszymi reakcjami branżowymi są zaskoczenie i dezaprobata. Stowarzyszenie Przemysłu Półprzewodników, które reprezentuje producentów chipów, stwierdziło, że bada przepisy i wezwało Stany Zjednoczone do „wdrożenia przepisów w ukierunkowany sposób i we współpracy z międzynarodowymi partnerami, w celu wyrównania szans”.
Jak mogą działać nowe regulacje pokazał przykład czołowego chińskiego producenta chipów pamięci YMTC oraz 30 innych firm zajmujących się tą produkcją, dodanych do listy firm, których amerykańscy urzędnicy nie mogą skontrolować, do tzw. do listy firm niezweryfikowanych. Po upływie 60 dni od takiego ruchu, jeśli nie zostanie wykonana kontrola w miejscu produkcji, stwierdzająca czy danej firmie można zaufać, w życie wchodzą restrykcyjne regulacje praktycznie uniemożliwiające przekazywanie jej amerykańskiej technologii. Oznacza to trudne dla firm zachodnich i azjatyckich sprawdzanie czy dany podmiot nie trafia na listę niezweryfikowaną i poszukiwanie licencji eksportowych USA na handel z partnerami znajdującymi się w Chinach.
Ministerstwo przemysłu Korei Południowej podało, że nie będzie znaczących zakłóceń w dostawach sprzętu dla istniejącej produkcji chipów Samsunga i SK Hynix w Chinach. Jednak rząd Korei Południowej chce porozumieć się z Amerykanami „by zapobiec niepewności” w kwestii handlu półprzewodnikami z Chinami.
W odpowiedzi na ogłoszenie nowych amerykańskich zasad kontroli eksportu i inwestycji rzecznik chińskiego MSZ Mao Ning nazwał ten krok nadużyciem środków handlowych mających na celu wzmocnienie „hegemonii technologicznej” Stanów Zjednoczonych.
Nowe zasady wprowadzone jednostronnie przez USA uprawdopodobniają nieoficjalne informacje, które pojawiły się po inwazji Rosji na Ukrainę, iż USA zamierzają reaktywować COCOM. Coordinating Committee for Multilateral Export Control (COCOM) działał w szczytowych latach Zimnej Wojny, od 1949 do 1995 r., choć większość jego ograniczeń wobec krajów tzw. Bloku Wschodniego została zniesiona w latach 1990-1991. Skupiał on 17 państw z Europy Zachodniej, Japonię, Australię i USA, które dysponowały najbardziej zaawansowanymi technologiami. Miał za zadanie nie dopuszczać do pozyskania przez ZSRR i tzw. Kraje Demokracji Ludowej (KDL) towarów i technologii podwójnego zastosowania tzw. Dual Use, które mogłyby posłużyć nie tylko do zastosowań cywilnych, ale także do rozwijania technologii militarnych w kompleksie produkcji wojskowej.
Teoretycznie zadania COCOM pełni obecnie Porozumienie z Wassenaar, które od 2006 r. grupuje 39 państw w tym Polskę, ale regulacje stosowane w Porozumieniu są o wiele mniej restrykcyjne niż te, które były przyjęte przez COCOM. Według informacji nieoficjalnych, tym razem „nowy COCOM” skierowany byłby przeciw Chinom, Rosji i państwom z nimi współpracującym, uniemożliwiając im nie tylko stworzenie nowoczesnych technologii militarnych przy użyciu zachodniej techniki, ale i także osiągnięcie przewagi lub konkurencji na równych warunkach, zwłaszcza jeśli chodzi o branżę teleinformatyczną i elektroniczną.