Trzytygodniowe maksima cen kontraktów terminowych na ropę zostały niemal przekroczone po tym jak OPEC+ ogłosił redukcję o 2 mln baryłek dziennie. Co prawda rzeczywista redukcja wyniesie mniej niż 1 mln baryłek, ale tuż przed sezonem zimowym. Przyczyni się to do zahamowania gospodarek światowych i może uruchomić recesję. Redukcja jest też sygnałem, że testowane jest odwrócenie przymierzy: USA i Europa Zachodnia nie będą już miały aliantów w krajach arabskich, ale i Rosja nie może liczyć na bezwarunkowe poparcie
Globalne kontrakty terminowe na ropę naftową skoczyły w tym tygodniu, powracając do trzytygodniowych maksimów, po tym, jak Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową OPEC, zgodziła się w środę zmniejszyć produkcję o 2 miliony baryłek dziennie tuż przed szczytem sezonu zimowego.
Kontrakty na ropę Brent skoczyły niemal do marcowych notowań, kiedy to osiągnęły poziom 139,13 dol. za baryłkę, najwyższy od 2008 r., po tym, jak wojna w Ukrainie wywołała obawy o zahamowanie dostaw rosyjskiej ropy naftowej.
Niemal na pewno spowoduje to wzrost cen w transakcjach natychmiastowych, spotowych, szczególnie ropy naftowej z Bliskiego Wschodu, która zaspokaja około dwóch trzecich popytu w Azji. Prawdopodobne jest bowiem, że Europa zakontraktuje więcej ropy, nawet po wyższych cenach, by zastąpić niedostatek rosyjskiej ropy i gazu zimą.
Saudyjski minister energii Abdulaziz bin Salman powiedział, że realna redukcja podaży wyniesie około 1 mln do 1,1 mln baryłek dziennie. Jak napisała na Twitterze Sara Nowacka, analityk PISM ds. krajów arabskich realnie cięcia te wyniosą 900 tys. baryłek.
– Odnoszą się bowiem do planów z sierpnia, których OPEC i tak nie wypełniał. Ze względu na timing (braki energii w Europie), dominująca interpretacja tej decyzji to prorosyjskie podejście Saudów i chęć powrotu do wysokich cen z wiosny, co przyniosło Aramco rekordowe zyski w II kw. 2022 r. (wzrost r/r o 90%) – zauważyła analityczka. Firma analityczna Eurasia sytuuje te cięcia na poziomie „poniżej 1 mln baryłek”.
„Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie (Zjednoczone Emiraty Arabskie) i Kuwejt prawdopodobnie przejmą większość ciężaru cięć”, powiedział agencji Reutersa Tilak Doshi, dyrektor zarządzający Doshi Consulting, który wcześniej pracował w Saudi Aramco.
Waszyngton nie ukrywa złości
Dezaprobata ze strony USA to mało – ruch OPEC+ wywołał ostrą reakcję Waszyngtonu, który skrytykował te działania jako co najmniej krótkowzroczne.
– Uważamy, że jest to niepotrzebne i nieuzasadnione w okresie, w którym, jeśli spojrzeć na globalny obraz rynku energii, a zwłaszcza ropy naftowej, brak odpowiednich dostaw nadal stanowi poważne wyzwanie – powiedział dziennikarzom na pokładzie Air Force One doradca ekonomiczny Bidena, Brian Deese. Biały Dom wprost stwierdził, że prezydent Joe Biden będzie oceniał, czy uwolnić kolejne strategiczne zapasy ropy w celu obniżenia cen.
Rzecznik koreańskiej SK Energy spodziewa się właśnie takiego przyspieszenia uwalniania rezerw w USA przed listopadowymi wyborami midterms. Jednak analitycy RBC Capital uważają , że następna transza z rezerw federalnych nie będzie już tak duża, jak w miesiącach wiosennych. „W najbliższym czasie raczej nie zobaczymy kolejnego maksimum sprzedaży” – dodał bank.
Estymacje jego analityków wspiera oświadczenie prezydenta USA, który w pierwszym tygodniu października wezwał swoją administrację i Kongres do zbadania sposobów na zwiększenie produkcji energii w USA i zmniejszenie kontroli OPEC i OPEC+ nad cenami energii. Niektóre z opcji obejmują uwolnienie większej ilości ropy ze Strategicznych Rezerw Ropy Naftowej lub ograniczenie eksportu energii przez amerykańskie firmy.
Pomimo działań OPEC+ Biden powiedział, że nie żałuje swojej letniej podróży do Arabii Saudyjskiej, która, jak oświadczył, skupiała się na Bliskim Wschodzie. Prezydent USA pojechał do Arabii Saudyjskiej w lipcu, ale podróż skończyła się bez umowy z grupą OPEC+ mającą pomóc w obniżeniu ceny benzyny, co jest dla niego jednym z kluczowych problemów politycznych w kraju.
„Podróż dotyczyła Bliskiego Wschodu i Izraela oraz racjonalizacji naszych stanowisk. Ale to co się stało to rozczarowanie” – zauważył. „Przyglądamy się alternatywom, jakie mamy. Jest ich wiele. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji” – dodał.
„To, co nam polecił prezydent, i tak jest nadal, to nieusuwanie niczego ze stołu. Będziemy oceniać i ściśle konsultować się z Kongresem w szeregu kwestii związanych z tym tematem” – powiedział Deese zapytany czy Stany Zjednoczone mogą ograniczyć eksport energii.
Kto traci, kto zyskuje
„Decyzje OPEC+ to policzek w twarz administracji Bidena” – powiedział Tilak Doshi, dodając, że więzi między Rosją a Arabią wydają się coraz silniejsze. Rzeczywiście, nie sposób nie zauważyć, że OPEC+ zgodził się na gwałtowne cięcia wydobycia ropy, ograniczając podaż na i tak już niestabilnym rynku i zwiększając prawdopodobieństwo wyższych cen benzyny akurat przed wyborami śródokresowymi w USA w listopadzie, kiedy to Demokraci Bidena bronią kontroli nad Izbą Reprezentantów i Senatem. Tymczasem decyzja OPEC+ spowoduje na pewno jedno – amerykański eksport ropy zmniejszy się gwałtownie, bo administracja zrobi wszystko by ceny benzyny spadły a poparcie dla Demokratów utrzymało się w dniu wyborów.
Sankcje Unii Europejskiej na rosyjską ropę i produkty naftowe wchodzą w życie odpowiednio w grudniu i lutym, więc zakupy w Rosji na początku IV kw. 2022 będą jeszcze dokonywane. Jednak nie będą wysokie – poza rafineriami w Europie Środkowej, głównie w Polsce, tylko rafineria Leuna w Niemczech i jedna z rafinerii holenderskich (Rotterdam) są przystosowane do przerobu kwaśnej lub nawet bardzo kwaśnej ropy ze złóż rosyjskich. Unia Europejska będzie raczej próbowała kupić ropę w krajach arabskich by zastąpić rosyjski surowiec, ale ropa ta będzie już droga.
Decyzja OPEC+ będzie za to prawdziwą klęską dla krajów Azji, tradycyjnie już zaopatrujących się w arabską ropę. „Mamy nadzieję, że OPEC+ odegra kluczową rolę w równoważeniu podaży i popytu w okresie poprzedzającym zimowy sezon popytu” – powiedział Shunichi Kito, prezes Japońskiego Stowarzyszenia Naftowego (PAJ). Japonia co prawda może sobie pozwolić na zakupy droższej ropy, ale spowodowałoby to zdecydowany impuls inflacyjny i prawdopodobnie recesyjny, którego Tokio chce uniknąć. Niemal takie same są problemy Korei Południowej.
„Jesteśmy zaniepokojeni powrotem do wysokich globalnych cen ropy, które wykazały pewne oznaki uspokojenia poczynając od drugiego kwartału” – powiedział Reutersowi rzecznik SK Energy. Inne południowokoreańskie źródło rafineryjne stwierdziło, że silne cięcie podaży przypuszczalnie spowoduje powrót cen w IV kw. do wysokich poziomów z II kw. br. Korea Południowa, czwarta co do wielkości gospodarka Azji już odnotowała w gospodarce gwałtowny wzrost kosztów z racji rosnących cen transportu i energii.
Zdecydowanie gorsza jest sytuacja rynków wschodzących w Azji, są one podatne na szoki cen surowców energetycznych, w związku z problemami podażowymi jak np. Sri Lanka zmagająca się z najgorszym kryzysem gospodarczym od czasu uzyskania niepodległości w 1948 r. Gwałtowny spadek kursu miejscowej waluty, niekontrolowana inflacja i ostry niedobór dolara na pokrycie niezbędnych importów żywności, paliw i leków – to ostatnio największe problemy lankijskiej gospodarki. Prezydent Ranil Wickremesinghe ostrzegł, że Sri Lanka będzie musiała płacić jeszcze więcej za paliwo, ponieważ bogatsze kraje będą gromadzić zapasy na własne potrzeby. „To nie tylko problem, z którym borykamy się my, ale także kilka innych krajów Azji Południowej. Globalna inflacja będzie w nas uderzać przez cały następny rok” – powiedział Parlamentowi.
Decyzja OPEC+ jest także istotna dla Unii Europejskiej. Co prawda nie stanowi tak silnego wyzwania jak w przypadku USA, nie jest też zagrożeniem jak w przypadku państw Azji, ale na pewno będzie dodatkowym bólem głowy brukselskich urzędników. Nastąpiła ona bowiem akurat wtedy, kiedy Unia zatwierdziła ósmą transzę sankcji przeciwko Rosji za inwazję na Ukrainę. Obejmie ona także limity cenowe dla rosyjskiej ropy dostarczanej drogą morską – sporą część rosyjskiej ropy w ogóle. Przy czym nie można było wprowadzić limitów także na ropę dostarczaną rurociągami. W tej kwestii natknięto się w Brukseli na ostry i stały sprzeciw Węgier.
Przedstawiciele branży naftowej szacują rosyjskie straty po wprowadzeniu sankcji na ropę i produkty ropopochodne przez UE, na 1-2 mln baryłek dziennie, w zależności od tego, jak Moskwa zareaguje na limity cenowe na rosyjską ropę. Limity bowiem mają zapewnić jej dalszy do gospodarek wschodzących, ale po niższych cenach, aby zmniejszyć dochody Rosji. „Rynek wciąż zaniża faktyczną stratę” – ocenił dla agencji Reuters handlarz ropą naftową z Singapuru, który musiał pozostać anonimowy ze względu na politykę firmy. Co istotne bowiem limit cenowy dostaw rosyjskiej ropy drogą morską do krajów trzecich poza UE wprowadzają już USA i grupa najbardziej uprzemysłowionych krajów świata G7, które zgodziły się na takie działanie we wrześniu br. Zaproponowane pakiety cenowe powinny być przy tym elastyczne, poniżej rynku, ale na poziomie, na którym Rosja nadal chciałaby sprzedawać.
– Wdrażanie pułapu cenowego ropy jest wciąż dyskutowane, musimy mieć pewność, że to faktycznie działa, muszą zostać przeprowadzone kontrole, aby operatorzy wykazali, że cena rzeczywiście była poniżej pułapu – to wszystko nie jest łatwe – powiedział Reutersowi jeden z wysokich urzędników UE.
Jak powiedział ISBiznes.pl analityk surowcowy jednego z największych banków zachodnich w Polsce: – Wszystko to świadczy, że Unia Europejska w rzeczywistości bardziej wprowadza pierwsze ograniczenia wykorzystywania rosyjskiej ropy w gospodarce niż całkowicie z niej rezygnuje. Ale trzeba to zrozumieć. Polityka taniego gazu i taniej ropy rosyjskiej w Unii Europejskiej trwała co najmniej ostatnie 30 lat. Teraz mamy taki syndrom narkomana, który wie, że musi się od tego narkotyku odciąć, inaczej będzie wydany na pastwę dostawcy. I ten narkoman poszedł na odwyk. Ale to jest powolny proces i musi potrwać. Niewykluczone i coraz częściej mówi się o tym, że jego fragmentem będzie powrót do energetyki atomowej.
Geopolityczne odwrócenie sojuszy
Nie ulega kwestii, że w sensie politycznym decyzja OPEC+ może być postrzegana jako duże zwycięstwo polityczne polityki zagranicznej Rosji, zwłaszcza jej architekta Siergieja Ławrowa. Politycznie bowiem po inwazji na Ukrainę, każdy sojusz z Moskwą jest konstrukcją bardzo niepewną. Jednak jak już ostrzegał dekadę temu w swojej książce „Pacyfik” Robert Kaplan, dziennikarz i analityk pracujący dla Departamentu Stanu, młodsze pokolenie dynastii Saudów nie czuje żadnej wdzięczności wobec Amerykanów za rok 1991 i 2003. Odwrotnie – jest USA wręcz niechętne, postrzega swój kraj jako mocarstwo lokalne i ma ogromne ambicje wpływania na politykę globalną. I właśnie to uczyniło rzucając wyzwanie USA i chcąc doprowadzić do zmiany polityki wewnętrznej tego kraju. Jak pisze Sara Nowacka, kilka dni temu król Arabii Saudyjskiej Salman mianował swojego syna Muhammada ibn Salmana premierem Arabii Saudyjskiej.
„Następnie jego obrońca w USA wniósł o oddalenie sprawy oskarżającej MBS o zlecenie zabójstwa dziennikarza Washington Post Jamala Khashoggi ze względu na obejmujący go jako szefa rządu immunitet. To farsa, ale nieprzypadkowo wystawiona miesiąc przed wyborami midterms 2022” – stwierdziła na Twitterze. Analityczka stwierdza przy tym, że część zaplecza Partii Republikańskiej to po prostu saudyjscy lobbyści.
„Norm Coleman, jeden z największych fundatorów partii, i koledzy z jego kancelarii są zarejestrowani jako agenci królestwa. Między 2021-22 Coleman napisał ponad 1000 e-maili do członków Kongresu, a wcześniej kilka artykułów wychwalających reformy MBS i „umiarkowane” podejście Saudów do islamu (sic!). Ważnym dla saudyjskich wpływów nazwiskiem jest też kongresmen (również republikanin) Ed Royce” – napisała, dodając, że Rosja jest więc dla Muhammada ibn Salmana partnerem istotnym o tyle, o ile może się przysłużyć do odwrócenia polityki zagranicznej USA i do powrotu bezwarunkowego amerykańskiego wsparcia z czasów Trumpa.
Jednak i Republikanie mają wątpliwości co do Arabii Saudyjskiej. Niedługo po podróży Bidena jeden z umiarkowanych senatorów GOP skrytykował za nią prezydenta, ale jednocześnie też wymierzył potężny policzek własnej partii.
– Nie wiem po co Joe Biden tam jeździł. Wiadomo było, że nic nie załatwi. Oni (władcy Arabii Saudyjskiej) po prostu przyzwyczaili się, że Ameryka im we wszystkim ulega i nazywa to polityką. Nie inaczej było za prezydenta Trumpa, a ciągnie się to właściwie od 11 września. Może pora powiedzieć prawdę, że my tam nie mamy żadnego sojusznika – stwierdził w wypowiedzi dla Fox News.
Prawdą jest, że USA w milczeniu przygląda się inwestycjom „człowieka nr 3” w Arabii Saudyjskiej, Alwaleeda Bin Talala w rosyjskie firmy, dokonane już po inwazji Rosji na Ukrainę. W rosyjską gospodarkę zainwestował on 1 mld dol. już po inwazji na Ukrainę i robi to nadal ewidentnie łamiąc amerykańskie i europejskie sankcje. A USA praktycznie nie mają instrumentów by temu przeciwdziałać lub by pokazać Saudom „miejsce w szeregu”. Wymagałoby to bowiem finezyjnej polityki zagranicznej rozpisanej na co najmniej pół dekady a ropa potrzebna jest już. Jednak Ameryka nie może sobie poradzić na stratę twarzy w polityce zagranicznej, tym bardziej, że ruch OPEC+ postrzegany jest jako próba przejęcia przez Rosjan przewodnictwa nad tą organizacją. Widać wyraźnie, że Rosjanie chcieliby stworzyć coś na kształt Organizacji Państwa Niezaangażowanych z lat 70. Przy jej pomocy ZSRR blokowało wszelkie inicjatywy Zachodu wiodące do swobodniejszego handlu międzynarodowego, który mógłby naruszyć wiodącą pozycję Rosji w Europie Środkowej, części Afryki i Azji. Ale na to Arabia Saudyjska znowu nie może sobie pozwolić, bo opinia sojusznika Rosji i państwa-członka organizacji zdominowanej przez Moskwę, byłaby wielkim podważeniem pozycji tego kraju. Sojusz Arabii Saudyjskiej z Rosją może więc szybko stać się „szorstką przyjaźnią”, ale bez zerwania.
Tymczasem także w Europie Rosja ma już sojusznika w kwestii swojej polityki energetycznej – Węgry. Stały się one praktycznie głosem Rosji w Unii Europejskiej stawiając veto wobec embarga na rosyjską ropę transportowaną rurociągami, a Viktor Orban prowadzi dokładnie wobec Europy taką samą politykę, jak prowadził w latach 60. prezydent Finlandii Urho Kaleva Kekkonen. A były to czasy kiedy nawet w graniczącej z Finlandią Szwecji dorobiła się ona przydomka „łańcuchowego psa Moskwy”. Decyzje OPEC+ są więc sygnałem całkowitych zmian i to w polityce globalnej nie tylko w regionie.