W związku z dotkliwym brakiem siły roboczej w niektórych branżach w Polsce, spowodowanym m.in. wojną w Ukrainie, firmy otwierają się na nowych pracowników z nowych stron świata. Jeszcze kilka miesięcy temu polscy pracodawcy podchodzili z dużą rezerwą do pracowników z tzw. państw trzecich, ale teraz powoli się to zmienia – mówi Damian Guzman, zastępca dyrektora generalnego agencji Gremi Personal
– Przede wszystkim wskazywali na problemy komunikacyjne – większość z nich nie ma brygadzistów angielskojęzycznych, a cała infrastruktura przedsiębiorstwa: opisy stanowisk, przepisy BHP, informacje na halach i w magazynach są po polsku, ewentualnie po rosyjsku. Wymieniali zbyt małe doświadczenie we współpracy z tymi obcokrajowcami i szczerze przyznawali, że obawiają się różnic kulturowych i w podejściu do wykonywania samej pracy. Pomijając oczywiście największą przeszkodę jaką jest wynikający z przepisów prawa zbyt długi czas oczekiwania na takiego pracownika – mówi Damian Guzman.
– Jeden z naszych klientów z branży przetwórstwa rybnego już zatrudnia Peruwiańczyków i bardzo ich chwali. Wystarczy jedno pozytywne doświadczenie z pracownikami innymi, niż Ukraińcy, żeby otworzyć się na inne kraje. Oczywiście, oferujemy pomoc we wprowadzaniu pracowników, przygotowaniu instrukcji i brygadzistów mówiących po angielsku – dodaje.
– Od maja do lipca odczuliśmy spadek popytu na siłę roboczą w tej branży, nawet w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Teraz zapotrzebowanie znowu rośnie – mówi też Damian Guzman. Branża rybna w Polsce – jak inne – przeżywa trudne czasy: wzrost kosztów produkcji, surowców, energii; spadek siły nabywczej konsumentów i katastrofy ekologiczne. Koniunktura rynkowa prawie natychmiast przekłada się na poziom zatrudnienia. Trzystu obywateli Kolumbii zrekrutowała agencja zatrudnienia Gremi Personal do pracy w Polskich przedsiębiorstwach, głównie z branży przetwórstwa rybnego. Pierwszych 150 Kolumbijczyków przyjedzie do Polski już pod koniec września.