W obliczu kryzysu na rynku energii Japonia nie tylko ponownie uruchomi nieczynne elektrownie jądrowe, ale zacznie konstruować reaktory nowej generacji. Priorytetem jest zapewnienie energii gospodarstwom domowym i przemysłowi – powiedział premier Japonii Fumio Kishida
Kishida zdradził też, iż gotowy jest już plan powrotu do energetyki jądrowej będący całkowitym odwróceniem japońskiej strategii nuklearnej po Fukushimie, która zakładała zamknięcie istniejących elektrowni i wprowadzenie moratorium na nowe projekty nuklearne. Rząd kończy w ten sposób z 11-letnim zakazem korzystania z energetyki jądrowej.
Oprócz ponownego uruchomienia istniejących reaktorów i budowy nowych, japoński rząd rozważy również wydłużenie średniej długości życia istniejących reaktorów. W wielu przypadkach Japonia likwidowała elektrownie jądrowe, gdy osiągnęły 60 lat eksploatacji.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) stwierdziła w zeszłym roku, że Fukushima była ogromnym ciosem dla wysiłków na rzecz zwiększenia wykorzystania energii jądrowej. Jej przedstawiciele nieoficjalnie zauważali, że reakcja Japonii na katastrofę w Fukushimie w 2011 r. była przesadzona, ponieważ zawinili głównie ludzie, nie technologia.
Jak podała MAEA, Japonia przeszła od pozyskiwania ponad 30% energii z energii jądrowej przed 2011 r. do 7,5% w okresie po Fukushimie, przy czym energia, która zastąpiła tą uzyskiwaną z EJ, pochodziła głównie ze źródeł paliw kopalnych. Aktywiści klimatyczni w tym kraju od kilku lat biją na alarm, wskazując na rosnące znaczenie węgla i gazu, pochodzących m.in. z Rosji w japońskiej energetyce.
MAEA poinformowała również, że po katastrofie w Fukushimie Niemcy, Belgia, Włochy, Hiszpania i Szwajcaria również podjęły decyzje o zawieszeniu lub ograniczeniu inwestycji jądrowych, co spowodowało utratę około 48 GWe mocy wyjściowej „ponieważ łącznie 65 reaktorów zostało albo zamkniętych, albo ich okres działania nie został przedłużony”.
Niemal wszystkie z tych krajów, które wprowadziły faktyczne moratorium lub zakaz korzystania z energetyki jądrowej, zrewidowały ostatnio swoje strategie energetyczne. Przyczyną są ostatnie skoki cen na światowym rynku energii spowodowane wojną na Ukrainie i taktyką Rosji dążącej do maksymalnej destrukcji na rynku paliw i przerzucenia na Zachód kosztów rozpętanej przez siebie wojny. Obecnie, jedynym krajem gdzie z powodów czysto politycznych nie ogłoszono powrotu do energetyki jądrowej są Niemcy, choć jak poinformował Financial Times, także i one zrewidowały swoją decyzję o zawieszeniu programów jądrowych wprowadzoną po Fukushimie, lecz jeszcze nie ogłoszono tego oficjalnie.
Podobnie dzieje się z Japonią. Jak twierdzą analitycy, wypowiedź premiera tego kraju była tylko poinformowaniem Japończyków o decyzji rządu. W lipcu kraj ponownie uruchomił kilka elektrowni jądrowych, aby zapobiec kryzysowi związanemu z działaniami Rosji na rynku gazowym, co w dużym stopniu zaczęło szkodzić japońskiej energetyce.
W niedawnym raporcie Międzynarodowa Agencja Energetyczna stwierdziła, że prawdopodobnie nie ma ścieżki do osiągnięcia celów zerowej emisji dwutlenku węgla do 2050 r., która nie obejmowałaby wykorzystania i rozwoju energii jądrowej. MAE postrzega energię jądrową nie jako trwałe rozwiązanie, ale jako pośredni etap między tradycyjnymi, a odnawialnymi źródłami energii, takimi jak wiatr, energia słoneczna i paliwa kopalne. „Energetyka jądrowa może odegrać znaczącą rolę w pomaganiu krajom w bezpiecznym przejściu na systemy energetyczne zdominowane przez odnawialne źródła energii” – stwierdzono w raporcie MAE.
Ale z energetyką jądrową nowej generacji także są problemy. Forsowane ostatnio jako tanie i wydajne małe reaktory jądrowe okazały się mieć istotne wady. Zespół naukowców z Uniwersytetu Stanforda i Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej przestudiował projekty rozwiązań każdego z trzech producentów małych reaktorów modułowych (SMR): NuScale Power, Toshiba i Terrestrial Energy.
Opublikowany 20 sierpnia raport wykazał, że nie tylko SMR-y generują pięciokrotnie więcej wypalonego paliwa jądrowego (SNF), ale i 30 razy więcej odpadów równoważnych o długiej żywotności oraz 35 razy więcej odpadów nisko- i średnioaktywnych (LILW). Ich odpady są również bardziej reaktywne, a przez to bardziej niebezpieczne, a co za tym idzie trudniejsze do usunięcia. Jak zauważyli analitycy komentujący raport „duże jest bezpieczniejsze” i trzeba polegać na sprawdzonych rozwiązaniach reaktorów dużej mocy.